"M+P=LOVE" Anna Barczyk-Mews



Opis:

   Nie dowiesz się, co miłość może zmienić w twoim życiu, jeśli nie dasz jej szansy.

Marta, młoda architektka wnętrz, to młoda kobieta z przytłaczającym bagażem doświadczeń. Przez lata bita i poniżana przez męża, dopiero po jego śmierci zaczyna odzyskiwać wewnętrzny spokój. Gdy pewnego dnia poznaje Piotra, przystojnego lekarza, na nowo budzi się w niej nadzieja na to,  że mogłaby być szczęśliwa z mężczyzną. On również czuje, że Marta jest wyjątkową osobą, z którą chciałby spędzić resztę życia... Ale nie zawsze miłość jest tak prosta, jak byśmy tego chcieli. Niezaleczone traumy, powracające wątpliwości i strach, który nie pozwala zaufać sprawiają, że relacja Marty i Piotra pełna jest bolesnych momentów. Czy wystarczy im sił, by na dobre przepędzić koszmary z przeszłości?


Premiera: jeszcze nie wiadomo
Ilość stron:
Wydawnictwo: NovaeRes






Moja opinia:


   Marta jest wdową. Przeszła ogrom tragedii u boku męża, Maćka. Była jego workiem treningowym. Doświadczyła najgorszego. Po jego śmierci stara się na nowo zacząć żyć i oddychać pełnią płuc. Zakłada firmę, która daje jej realizację, gotówkę i stabilność - tę emocjonalną również. Podniosła się niczym ten Feniks z popiołów. Na jej drodze los pewnego dnia stawia Piotra - człowieka, który jest nią zafascynowany. Piotr jest rozwodnikiem i samotnym ojcem cudownego Adasia, którego nie chciała własna matka. Relacja głównych bohaterów od razu wskakuje na wyższy szczebel. Naturalnie i płynnie. Czują się jak te dwie idealnie dobrane do siebie połówki jabłka. Tylko gdzieś tam z zakamarkach czai się ból, lęk i strach. One nie dają o sobie zapomnieć. Czy pokonają te wszystkie przeszkody? Czy Marta jest w stanie zaufać Piotrowi na tyle, by stworzyć z nim rodzinę? Co się stanie, gdy na progu stanie przeszłość i upomni się o swoje?

   Niech Was nie zwiedzie na słodka i romantyczna okładka. Dlaczego? Bo w środku jest miło i radośnie, fakt, ale nie zabrakło także tej ciemniejszej strony. Zła w najczystszej postaci. Autorka zaskoczyła mnie już na samym początku i utrzymała to do samego końca. Historia niczym samym życiem pisana. Kobieta, mąż, damski bokser. Tragedia jakich wiele we współczesnym świecie. Emocje ofiary i jej psychika były tu fajnie i spójnie prowadzone. Na każdym kroku było widać to niezdecydowanie i brak wiary. Ten ciągły strach i niepewność. Marta to postać niestabilna emocjonalna. Zachwiana przez to, przez co musiała przejść. Z jednej strony to silna i twarda kobieta, jeśli chodzi o biznes, a z drugiej krucha niczym porcelana. Wystarczy chwila nieuwagi, zły dobór słów by wywołać tego wilka z lasu, który znowu swym spojrzeniem wzbudzi przerażenie i chęć ucieczki. Wolę ponownego zamknięcia się w skorupie. Ma dwadzieścia osiem lat a przeszła bardzo wiele. Jej walka jest wyczerpująca i bardzo dobrze jest ją widać. Przed Piotrem nie lada wyzwanie. Starszy o czternaście lat, wrażliwy, empatyczny, troskliwy - ideał mężczyzny. Taki rycerz na białym koniu. Bardzo fajna i silna postać. Relacja tych dwojga to istny rollercoaster. Pełno emocji, które wręcz kipiały podczas czytania. Scen uniesień i podsycania tego żaru oraz pożądania. Akcja ciągle była na najwyższym biegu. Zaskakiwała wydarzeniami, kolejno dokładanymi wątkami i nie dała chwili złapania oddechu. Autorka bardzo sprytnie podsycała moją ciekawość. Precyzyjnie dokładała kolejno odkrywane tajemnice, które budziły przerażenie i niedowierzanie. I teraz małe zaskoczenie. Nie zdradzę Wam absolutnie nic z fabuły ale powiem tylko tyle, że czeka Was zderzenie ze scenami godnymi thrillera. Nie spodziewałam się takich zwrotów akcji. Wbiło mnie to w fotel. Dosłownie. I wiecie co? To dopiero początek, bowiem będzie kontynuacja. I na nią będę czekać z niecierpliwością. Pierwszy tom skończył się w takim momencie i pozostawił tyle pytań, że szczękę zbierałam z podłogi. Zaskoczenie i przerażenie na równi z niedowierzaniem. Taki był finisz. Ja chcę tom drugi na już.

   Jak na debiut to naprawdę świetna książka. Nie powstydziłby się takiej powieści nawet autor mający kilkanaście wydanych pozycji. Autorka odwaliła kawał dobrej roboty. Przekazała wszystkie emocje targające głównymi bohaterami. Stworzyła pełen obraz kobiety, która została przejechana walcem, a która powoli się podniosła. Obdarzyła uczuciem, ze wzajemnością, choć w życiu tego nie brała pod uwagę. Pokochała a i tak los postanowił ponownie z niej zadrwić. Emocjonalna, bolesna i przerażająca. Te trzy słowa dokładnie opisują ten debiut. Pod słodką okładką czeka istna bomba. Zostałam bardzo pozytywnie zaskoczona - nie spodziewałam się takich wydarzeń. One zmąciły mój wewnętrzny spokój, spowodowały szybsze bicie serca a moje biedne nerwy upominają się o filiżankę melisy. Bomba. Życiowa historia, naturalne dialogi a do tego lekki styl. Sponiewierała mnie. Czuję się strasznie rozbita. I takie powinny być książki. Jeśli i Wam nie straszne czytanie ludzkiej krzywdy, nadziei na szczęście to śmiało możecie sobie zapisać tę książkę.

Polecam. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz