Podsumowanie października





   Październik był bardzo różny pod względem gatunków. Jak widać na zdjęciu, przeczytałam 17 pozycji. Każda z książek niosła inne przesłanie, inny morał. Zwracała na inne ważne naszemu życiu aspekty.
   W tym miesiącu także po raz pierwszy w mojej 10-cio stopniowej skali ocen od momentu powstania bloga została ustrzelona 10-tka. Cieszę się ogromnie z tego powodu. Bardzo szybko udało się  trafić na taką pozycję. Teraz gdzieś w mojej podświadomości czai się pytanie: kiedy trafię na książkę, która będzie tą najgorszą z możliwych. Oby nie było to szybko...

   W październiku czytałam kilka pozycji z mojej domowej biblioteczki i wzięłam udział w wyzwaniu czytelniczym u "Z książka jej do twarzy" na fb. Na czym polegało? Październik miesiącem twórczości Marty Radomskiej.
   Zaufało mi kilkoro autorów przekazując w moje dłonie swoje książkowe dziecko.
Dziękuję. Także wydawnictwom ślę z tego miejsca podziękowania.  Bez Was wszystkich nie mogłabym przeczytać tylu wspaniałych książek, które przeniosły mnie na karty powieści. Porwały mnie, wrzuciły w młyn wydarzeń i wyrzuciły na brzeg niczym rozbitka.
Ale ja kocham książki i codziennie wsiadam do innego pociągu wiozącego mnie w nieznane.

A Wam kochani moi czytelnicy, lubisie, obserwatorzy? Ile książek w tym miesiącu jest za Wami?

"Zemsta pachnie wilkiem" L.G. Latte






Opis wydawcy:
Jeśli chcesz ocalić życie, musisz dołączyć do watahy...

Marta, szefowa firmy ochroniarskiej, nie boi się nikogo i niczego. Zawsze liczy tylko na siebie, a nowe wyzwania traktuje jako życiową przygodę. Jednak pewnego dnia los stawia na jej drodze wroga, z którym nie będzie w stanie poradzić sobie w pojedynkę. Dzika wataha wilkołaków, potworów, jakie znała do tej pory jedynie z książek i filmów, w jednej chwili zamienia jej życie w koszmar.
Jej wrodzona wola walki nie pozwoli pogodzić się z porażką, a pragnienie zemsty doda jej siły do działania. Tym bardziej że u jej boku nagle pojawi się zabójczo przystojny, tajemniczy mężczyzna, który zabierze ją do nadprzyrodzonego świata pełnego istot obdarzonych zadziwiającymi mocami...


Ilość stron: 364
Data premiery: 16.06.2019
Wydawnictwo: Novae Res





Moja opinia:



   Wystarczy jedna, jeden moment, by nasze życie się rozsypało. By zmieniło się w piekło na ziemi. Ta przemiana, by zaakceptować nową rzeczywistość, może okazać się bardzo bolesna. Okraszona niemocą, łzami, dzikim i przerażającym krzykiem. To nasze wołanie o pomoc, o akceptację stanu rzeczy. Jeśli mamy na kim się wesprzeć w tych tragicznych chwilach to jesteśmy uratowani. A co wtedy, gdy jesteśmy zdani tyko na siebie? Czy jesteśmy dość silni, by się nie załamać?

   Marta to kobieta nie lubiąca spokoju. Ona musi coś robić. Nienawidzi siedzieć bezczynnie i czekać. Jej wola walki, cięty język i hart ducha gryzie się z jej wyglądem. Urocza długowłosa blond piękność. Wygląd bywa złudny i mylący. Będąc sama na tym świecie musiała dość wcześnie nauczyć się walczyć o swoje. Nie dawać wchodzić sobie na głowę. Jej zaciekłość, zawziętość i siła dla niejednej nas mogłaby zostać wzorem. Jest bowiem wytrzymać i znieść wszystko. Tak jak i nam się wydaje, że jesteśmy w stanie pokonać każdy ból i każdą przeszkodę.
   Tylko co wtedy, gdy zostaniemy zbrukane w najgorszy możliwy sposób? Jak spojrzeć w lustro, stanąć twarzą w twarz? Załamać się? Odebrać sobie życie? Pewnie tak. Ale nie Marta. O nie! Ona jest silniejszy niż nam się zdaje. Stawia sobie za cel zemstę na oprawcy, który sobie hasa i krzywdzi niewinne kobiety. Ale kim on tak naprawdę jest? Człowiekiem? Jeśli tak, to co znaczą te jego zwierzęce wściekle żółte oczy?
Marta wkracza na ścieżkę prowadzącą do wojny. Stanie oko w oko z wilkami i ich samcem alfa, wiedźmą Eleonorą, wampirem Wasylem i tym czymś, czym stał się odczepieniec Kaleb. To będzie walka na śmierć i życie. W końcu zemsta pachnie wilkiem...

   Ech, co to były za emocje. Mimo, że lektura do cienkich nie należy to przeczytałam ją w jeden dzień. Już na samym początku zostałam powalona na łopatki. Poprzez umiejętne opisy czułam się częścią tej historii. Historii, która wessała mnie w te nadprzyrodzone zjawiska. Oczami wyobraźni wyobrażałam sobie zmiennokształtnych. Ich wygląd, futro, oczy, zachowanie. Majestatyczność pięknych bestii. Aura jaka otaczała Eleonorę także mnie hipnotyzowała. Byłam zafascynowana dokładnością, realizmem oraz drobiazgowością. Czułam się intruzem oglądającym rytuał przekazania energii. A mrok Wasyla spadł i na mnie. Włos na rękach jeżył się na samą myśl, że odwrócę się i stanę z nim oko w oko.

   No i muszę się Wam przyznać, że miałam pewne obawy co do tej lektury. Do elementów fantastycznych. Nie za specjalnie jestem fanką tego gatunku. Ale wiecie co? Nie żałuję, że przeczytałam tę książkę! Wilkołaki aż takie bardzo nierealne nie były. Zostały dość mocno osadzone w człowieczeństwie. Dwie dusze w jednym ciele podbiły moje serce. Miałam ochotę głaskać ich jedwabistą sierść, drapać za uszkiem i razem z nimi biec ile sił ku naturze zapisanej w ich genach. Jedno co mnie zdziwiło to łatwość, z jaką Marta pokonała swój lęk co do dotyku. Jak szybko przeszła nad tym do porządku dziennego. Ale po części pokazuje to właśnie charakter głównej bohaterki. To, że jest silną i dumną osobą, która nie boi się niczego i nikogo.

   To były cudowne chwile, cudowne sam na sam z książką. Jeśli zastanawiacie się czy sięgnąć po te książkę, to ja Wam mówię czytajcie. Odpłyniecie w świat nadprzyrodzonych mocy, zjawisk i postaci. Zostaniecie wessani i poczujecie na własnej skórze zdolności zmiennokształtnych. Zostaniesz członkiem tej wyjątkowej watahy.


Dziękuję autorce za możliwość przeczytania - bardzo chciałabym móc kiedyś obejrzeć te historie na dużym ekranie.






Ogólnie: 9,5/10




"Prawictwo utracone. Biorę Cię za żonę" Alicja Skirgajłło & Łukasz Juszko




Opis:


Maciej – 34-letni seksuolog,  autor wielu znanych i poczytanych książek oraz czasopism.  Swoje książki wydaje pod pseudonimem Małgorzata Love.  Nieziemsko przystojny, dobrze wychowany i niesamowicie  inteligentny mężczyzna, przyciąga kobiety jak magnes. Jego największym problemem z jakim się codziennie musi zmierzyć, są właśnie kobiety. Każdego dnia udziela porad innym, a sam nie może rozwiązać swojego największego i wstydliwego problemu. Otóż Maciej jest  prawiczkiem i boi się kobiet. Czy to nie paradoks?  Jak sobie poradzi w dalszym życiu i czy przełamie strach i niechęć do kobiet?…

Alan – 34-letni casanova i łamacz wszystkich kobiecych serc. Ma bardzo luźny sposób bycia i korzysta z życia, biorąc z niego pełnymi garściami.  Alan jest kuzynem Macieja i swego czasu najlepszym przyjacielem. Na studiach ich drogi się rozchodzą, by znowu po latach się spotkali. Czy przystojny i pewny siebie donżuan, pomoże swojemu kuzynowi stać się mężczyzną i nauczy go pewności siebie?



Ilość stron: 440
Premiera: 06.09.2019
Seria: Róża i Maciej
Tom: I
Wydawnictwo: WasPos




Moja opinia:

Mieć osobę, na której się polega. Być szczęśliwym człowiekiem. I nie narzekać na sprawy związane z łóżkiem. Chcielibyśmy, prawda? Ale co wtedy, gdy pełnoletność już dawno za nami a nasz sprzęt zdążył przez ten czas powlec się taką warstwą kurzu i taką ilością pajęczyny, że nie sposób się przez to wszystko przebić? A tak myśląc z drugiej strony: czy zbytnia łatwość w nawiązywaniu kontaktów seksualnych nie stanie się kulą u nogi? Chcieć a móc to dwa różne problemy. I choć oba mają związek z seksem, tak niosą całkiem różne skutki.

   Maciek i Alan. Dwaj kuzyni różni niczym dzień i noc. Choć nie wstydzą się rozmów o seksie, tak każdy z nich ma różne doświadczenie.
   Maciej to seksuolog. Pomaga innym, choć  sobie nie jest w stanie. Traumatyczne przeżycia okresu dorastania tak mocno się w nim zakorzeniły, że w wieku trzydziestu czterech lat jest nadal...prawiczkiem. Wysoki, przystojny, umięśniony, sprzęt jak drąg a on nawet pierwszej bazy od tamtego czasu nie zaliczył. Maciek najzwyczajniej w świecie się boi powtórki. A Alan? To rozpustnik i babiarz. Bierze wszystko to, co chętnie rozkłada przed nim swe nogi. Uwielbia wszelkiego rodzaju dopalacze, które niejednokrotnie wpędzają go w kłopoty.  I ten nasz kobieciarz postanawia pomóc naszemu niewinnemu stać się pełnowartościowym mężczyzną. A pomysły i sposoby będą genialne. Sam w chwili zapomnienia będzie musiał zmienić się. Zmienić się sam i swój sposób bycia.
   Żeby życie miało smaczek do gry wkroczą trzy kobiety: Amanda, Róża i Lea. Kim one są? Dlaczego się pojawiły i jaki mają cel?

   Powiem Wam, że byłam nastawiona na to, że to będzie komedia. Że pomysły rozdziewiczenia naszego głównego bohatera będą zabawne. A dostałam taki kabaret na żywo, że płakałam ze śmiechu.  

   Skrupulatny opis wyglądu naszego niewiniątka z tym jak się zachowywał, i jak się zabierał do rzeczy był genialny. Wątek z rodzicami i ich akcją rozłożył mnie na łopatki. Tak samo jak z Zosią. Podczas czytania lektury miałam takie napady śmiechu, że mój mąż w końcu przegonił mnie do innego pokoju, bo nie mógł w spokoju oglądać telewizji. Do tej pory boli mnie szczeka od ciągłego rozciągania ust w uśmiechu. Maciej dwoił się i troił, aby w końcu zaliczyć ostatnią bazę a jak już do niej dotarł to klękajcie narody...
   Alan? Alan ma za to zupełnie inny problem. To chodząca maszynka do seksu. Ciągle tylko myśli dołem. Ale jak mu za to przyjdzie myśleć właściwym organem do tego przeznaczonym przez naturę, to okaże się, że jednak nie jest z nim tak źle jak mogłoby się wydawać. Jeszcze nie jest stracony. Jest dla niego szansa. Czai się w ukryciu niczym tygrys czekający na dogodny moment, by wyskoczyć i obezwładnić swoją ofiarę.

   Równowagi dodaje fakt, że mimo komedii mamy także wątki smutniejsze, drastyczne i napawające grozą. Stopują akcję, gaszą szalejący pożar i mrożą czytelnika do szpiku kości.

  Kochani, powiem Wam, że dawno tak genialnej książki nie czytałam. A na dodatek jest to debiut. Tym bardziej gorące brawa dla autorów za pomysł na historię, którzy okazał się być złotym strzałem. Za pomysł i za taką odwagę w opisach. Za to, że odważyli się pisać sercem. Można było napisać tę historie spokojniejszym nurtem, uwięzić hormony w klatce i patrzeć na płynącą leniwie rzekę. Ale po co, skoro można popatrzeć na wodospad?

   "Prawictwo utracone. Biorę cie za żonę" to nietuzinkowa opowieść o kłopotach łóżkowych, które mogą spędzać sen z powiek. To walka serca z umysłem. A żeby znaleźć równowagę i nie pogubić się w uczuciach trzeba się jednak natrudzić. Należy zajrzeć w głąb siebie i odpowiedzieć sobie na pytanie: Czego ja tak na prawdę od życia oczekuję? I dopiero wtedy może myśleć o jakiejkolwiek przyszłości z ukochaną osobą.

Jeśli się zastanawiacie czy czytać, to nie wahajcie się. Nie bez powodu po raz  pierwszy książka zyskała u mnie tak wysoką u mnie notę.

POLECAM!



Za możliwość przeczytania dziękuję ślicznie autorce. I już zaznaczam, że czekam  z niecierpliwością na cześć drugą.




Ogólnie: 10/10


"Tam, gdzie czekał anioł" Dorota Schrammek




Opis:


Mama dwójki dorosłych dzieci,wyjeżdża do Ueckermünde, by uporządkować swoje życie. Pomimo wielu obaw podejmuje pracę jako opiekunka starszego małżeństwa. Wkrótce na drodze bohaterki pojawiają się osoby, które zmieniają jej życie. Czy to przeznaczenie? Małe niemieckie miasteczko stopniowo staje się dla Beaty oazą spokoju, jednak ta pozorna równowaga zostaje zakłócona zaskakującymi wiadomościami.
Książka Tam, gdzie czekał anioł to pozytywna, pełna nadziei i przebaczenia oraz wiary w drugiego człowieka opowieść zmuszająca Czytelnika do przemyśleń nad swoim życiem.
Ilość stron: 272
Premiera: 24.10.2017
Wydawnictwo: Szara Godzina





Moja opinia:



"Nadzieja. To ona jest matką nas wszystkich. A owocem nadziei jest miłość"
   Być mamą i żoną. Być szczęśliwą w związku, mimo upływu lat. Codziennie ten sam żar. Codziennie ta sama moc miłości. Rozmowy, przytulanie, pocałunki, zbliżenia. Spełniać się w roli matki, żony i kochanki, ale bez pracy. Mieć takie życie niejedna by chciała. Ale co wtedy, gdy teściowa ciągle się wtrąca wytykając wszystkie, jej zdaniem, przewinienia synowej, dzieci uciekają na studia a małżeństwo widnieje tylko na papierze? Czyto już koniec idealnego życia? Pozostaje poddać się losowi? A może warto spakować do walizki nadzieje i wyruszyć z nią w świat w poszukiwaniu siebie?

   Nieszczęśliwa Beata wyjeżdża za marzeniami. Ucieka od monotonni i bolesnej codzienności. Podpisuje roczny kontrakt i zostaje opiekunką starszego małżeństwa w 
Ueckermünde. Spotyka się tam z różnicą kulturową, z językiem, z traktowaniem drugiego człowieka, leczeniem, obchodzeniem żałoby... Większość jest całkiem różna od tego, do czego jesteśmy przyzwyczajeni.
Nasza główna bohaterka spędza 3 tygodnie za granicą i tydzień w kraju. Ten czas rozłąki wiele zmienia w podejściu Beatu do Marcina i świata. Ten czas dla odkrywanie siebie potrafi otworzyć oczy i dać na szansę by spojrzeć na problemy z innego punktu widzenia. I mimo, że blizna może się ładnie goić wystarczy zadra, by ponownie się otworzyła niszcząc to, co zostało odbudowane. 
 Czasami wyjazd może przekreślić budowany latami związek. 
  Problemy Beaty się namnażają. Andreas, Gosia, Frau Petra, Herr Manfred, Karolina... Wszystkie te osoby uczą czegoś innego. Warto uważnie obserwować. i wyciągać wnioski. Beata zostaje sama ze swoimi problemami. Nie umie ponownie zaufać. Za bardzo ją to zraniło. Czy na pewno chce dźwigać ten ciężar sama? Czy to jest to, czego tak naprawdę chce?

   Autorka ukazuje nam, jak wiele można stracić w ciągu jednej chwili Jak jeden błąd może zburzyć nasz idealny świat. Nie należy żyć życiem innych. Trzeba mieć swoje marzenia i dążyć do ich spełniania. Po to, aby być szczęśliwym. By uśmiech nigdy nie znikał z naszej twarzy. Czasami nasze życie wymaga walki, nakładu ogromnej siły i cierpliwości. Ale czy warto walczyć za wszelką cenę? Gdy tylko my widzimy sens?
 
 Cudowna opowieść o odnajdowaniu siebie. O nadziei, wierze i miłości. A także o wybaczaniu. Wzruszająca i poruszająca struny w mym sercu książka.

Polecam na zbliżające się święta i nie tylko. 








Ogólnie: 8/10




"Wściekła skóra" Agnieszka Miklis




Opis:


30-letnia Roswita Rein postanawia wyjechać do Holandii i tak trafia do ośrodka Noord Riesen, w którym zakwaterowano gastarbajterów z Polski. W ponurych dekoracjach ośrodka rozegra się walka o życie, a Roswita, zmuszona wyruszyć na poszukiwanie zaginionej bez śladu przyjaciółki, Tani Konecki, przekona się, że dysponuje siłą większą, niż to sobie do tej pory wyobrażała.
Przy okazji odkryje również, że niemal każdy z okolicznych mieszkańców skrywa jakiś wstydliwy sekret. Purytańskie miasteczko E. okaże się centrum lokalnej prostytucji, a szef fabryki, w której pracują obie kobiety, to zwykły rozpustnik. Jeden z najbardziej doświadczonych przez los bohaterów tej historii – straszny Hankie, o twarzy pokrytej potwornymi guzami, udowadnia jednak, że nasze życie jest czymś więcej niż tylko grą pozorów…



Ilość stron: 528
Premiera: 08.10.2019
Wydawnictwo: Videograf S.A.







Moja opinia:


   Rodzimy się i umieramy. Mamy pewne cele do osiągnięcia a także mamy rodziny. Szczęściarzami są ci, którzy nie musza o nic walczyć. Nie musza każdego dnia otwierać oczu i myśleć, że muszą znowu udawać, że muszą znowu znosić wytykanie palcami i bluźnierstwa kierowane pod ich adresem. Powierzchowność powierzchownością. Ważne jest to, co skrywamy pod swoją skórą. Jakie serce i jaki umysł.

   Roswita Rein to postać cicha, oszpecona przez naturę i przez to mimo, że ma rodziców, to jest sama. Nie jest akceptowana przez swój wygląd. Decyduje się na wyjazd za pracą do Holandii. Znosi naskoki rodziców do momentu, gdy tama pęka. Docierając do miasteczka Noord Riesen nawet nie przeczuwa co los jeszcze zdecyduje rzucić jej pod nogi. Pozostali gastarbajterzy też maja swoją przeszłość i różne swoje dziwadła. Poznajemy tutaj różne osobowości, różne zachowania czy to odpowiadające nam, czy też szokujące. Natomiast mieszkańcy Noord Riesen i miasteczka E. mają swoją małą społeczność, w której dzieją się tajemnicze rzeczy. Gwałt i zniknięcie dziewczyny lata wstecz oraz rozpłynięcie się niczym we mgle jednej z pracownic, Tani, pozostawia duże pole manewru dla czytelnika. Tutaj nic nie jest oczywiste. Choć już się wydaje, że razem z Roswitą znaleźliśmy nić do kłębka włóczki to zostajemy zmyleni. Niczym detektywi kluczymy i szukamy śladów, które naprowadzą nas na właściwy trop.
   Równie ważni co gastarbajterzy są wspólnicy fabryki Obst Herbst i Hankie, który cierpi na nowotwór objawiający się guzami, które rozprzestrzenione są po całym jego ciele łącznie z twarzą. Szefowie skrywają w swoich sercach swoją przeszłość, która rzutuje na przyszłość. Co takiego kryje w sobie "Stajnia Roba"?  Kim tak na prawdę jest zarządca?

   Tytułowa "Wściekła skóra" to nie tylko zmiany chorobowe widoczne gołym okiem na ciele Hankiego ale także zachowania, mentalność, zbrodnie i wszystko to ukrywa się przed oczami zwykłego człowieka. Odkrywanie i zagłębianie się w szczegóły może okazać się nie tyle ryzykowne, co śmiertelne. W końcu nie wiemy do końca co komu siedzi w głowie, czy nie ma odchyleń umysłowych, które jak wypłyną na powierzchnie niczym zwłoki z  jeziora mogą złapać nas za stopę i wciągnąć w paszczę śmierci.

   Autorka stworzyła genialne postacie. Mroczne, nie bojące się podnieść ręki na drugiego człowieka, okaleczyć go czy nawet pozbawić życia. Zero skrupułów. Ukazuje jak umysł jednego człowieka może różnić się od drugiego.
   Może z początku nie odczuwałam, żeby to był thriller ale im głębiej w historię tym mroczniejsze wydarzenia.

Polecam.








Za możliwość przeczytania dziękuję:
Ogólnie:8/10






"Wigilijna opowieść" Janusz Niżyński




Opis:


 Zbliżają się święta Bożego Narodzenia. Zdesperowany ojczym pragnący przedłużyć prawo do szczęścia, postanawia poślubić własną pasierbicę. Wbrew jej woli. Jego zamiary próbuje pokrzyżować rycerski chłopak, zakochany ze wzajemnością w wybrance ojczyma… Czy i jak niezwyczajnie miłość młodych ludzi pokona nieszczęsnego despotę?  



Moja opinia:


   Człowiek w poszukiwaniu ciepła i miłości jest w stanie zrobić wiele. Dokonać cudów, walczyć do ostatniej kropli krwi. Ale czy można zaprzedać swoją duszę samemu diabłu? Jak takie wydarzenie wpłynie na życie? Jak zmienia się jego ścieżki. I czy faktycznie to będzie tym, czego pragnął?
Pewnego zimowego wieczoru, tuż przed Wigilią do mieszkania Michała puka zziębnięta dziewczyna pytając o swego ojca. Niestety nie mieszka tu nikt taki, wiec odchodzi. Michał widzi ze swego pokoju, że dziewczynę zaczyna szarpać pewna zgarbiona sylwetka. Biegnie jej na ratunek niczym dzielny rycerz. I nawet nie przeczuwa, w jakie tarapaty się wplątał. Jak wielkie niebezpieczeństwo ściągnie na siebie i swoja rodzinę. przyjdzie im walczyć z samym złem w postaci dom Patrizio i jego cerberem.  Tym porywaczem jest Janusz Baśniewski - ojczym Kasi. Jest lamplighterem, czyli latarnikiem. Skrywa on w swym sercu wielką miłość, dla której zaprzedał duszę samemu diabłu, by ocalić ukochaną Caterinę. Zostaje Księciem Wieczności. Cała jego trzystuletnie życie okazało się być błędną decyzją. Ciągle jest niezadowolony. Aby kolejny raz zmienić bieg swego życia ponownie decyduję się na pakt. I w tym celu potrzebna jest mu pasierbica.
  A Michała i Kasię połączy pierwsza i wyjątkowa, taka czysta miłość. Będą się bronić wszystkimi znanymi im sposobami. 

   Wyjątkowa historia o miłości z elementami baśniowymi i fantastycznymi. Ukazuję walkę dobra ze złem. Elementy baśniowe przeplatają się z realistycznymi, które idealnie się dopełniają. Idealna lektura na zbliżające się dużymi krokami święta. 
Polecam




Ogólnie: 8/10


"Sześć dni" Janusz Niżyński




...wstał od stolika, podszedł do niej, przytulił. I poczuł bicie jej serca — poczuł, jak dudniło szybkimi pikami, niczym od uderzeń małej zaciśniętej piąstki… Spojrzał w kierunku posłania… Obok nich dwa zestawione ze sobą razem łóżka migotały od blasku świec… Dokąd popłynie ta tratwa smagana jesiennym wiatrem, nawiewanym do pokoju przez otwarty balkon, niosącym zapach sosen i deszczu?


   Tym razem wyjątkowo krótko, ponieważ jest to jedno opowiadanie z książki pt.: "Trzydzieści krótkich opowiadań o miłości". Opowiadanie, które dostałam jako niespodziankę postanowiłam Wam przybliżyć, abyście mieli zarys całości. To o czym jest lektura. Już sam tytuł nie pozostawia nam wątpliwości. Miłość. Dosięga młodych, w sile wieku i ludzi starszych. W końcu nie patrzy na ilość lat.

   W opowiadaniu "Sześć dni" poznajemy byłą czterdziestoletnią baletnicę, Beatę.  Od roku rozwódka. W ramach prezentu od przyjaciółki, Agnieszki, dostaje voucher na pobyt w sanatorium "Kukułki". Tam niespodziewanie powraca przeszłość w postaci tajemniczej osoby. Czy Beata odważy się na szczęście? Przecież jest wolna. Nic i nikt jej nie trzyma. Tylko pytanie: czy będzie trzymać się przeszłości czy otworzy się na przyszłość? Czy w miłości można się pogubić?

   Ponadczasowe uczucie w krótkim opowiadaniu. Poznajemy je ze strony ludzi doświadczonych życiowo. Z pewną przeszłością, która ich ukształtowała. Zbiegiem okoliczności wybuchające uczucie może być mylące. Nie należy mylić go z pożądaniem. Przecież miłość, ta prawdziwa, może spotkać nas na każdym kroku. Może podejść niepostrzeżenie niczym myśliwy do swej ofiary i zaskoczyć głównych zainteresowanych.


Dziękuję autorowi za miły dodatek.



*Ps. za zdjęciach poniżej prezentuje Wam opowiadanie i zakładkę, na której możecie zobaczyć książkę, z której pochodzi w.w. opowiadanie.




"Anaid. Niezwykły zmysł" Anna Fobia





Opis:

Zieleń jej oczu nie była zwykłym kolorem! Spojrzenie kryło coś niecodziennego i w zależności od nastroju – potrafiło przybierać różne kolory tęczy… Czy ktoś widział coś podobnego? Przyjazd do Irlandii okazał się najlepszym i zarazem najgorszym, co spotkało Anaid. Dom, w którym zamieszkała, przywiał tornado wspomnień, a przepaść nad szmaragdowymi klifami wabiła tajemniczą mocą, wcale nie kusząc śmiercią, lecz odpowiedziami na pytania, których dziewczyna nawet nie zdążyła zadać. Światełkiem w jej życiu okazało się poznanie Caluma i magia muskająca ich ciała, gdy przebywali w pobliżu siebie. Tylko przy nim ciągłe przeczucie, że utknęła w złym miejscu i czasie – rozmywało się, a każdy jego pocałunek wnosił porcję prawdy do serca dziewczyny. Niestety gdy połączyli w miłości nie tylko dusze, ale również ciała – doszło do tragedii. Anaid poznała mroczną część siebie, o której istnieniu nie miała pojęcia i nie potrafiła jej kontrolować.


Ilość stron: 330
Premiera: 10.10.2019
Seria: Równowaga
Tom: I
Wydawnictwo: WasPos







Moja opinia:


"Ta do baile and ait go bhfuil do croi"

"Tam dom Twój, gdzie serce Twoje"


 Mamy swój dom, swoje rodziny. Mamy swój własny świat. I wspomnienia. Ale co jeśli to wszystko kłamstwo? Jeśli prawda została głęboko w nas ukryta i nagle niczym huragan bombarduje nasze zmysły chcąc uwolnić się z klatki? Poczuć wolność? By rozprostować skrzydła? Czasami lepiej zamknąć oczy i dać zmysłom szansę na udzielenie głosu.

 Anaid i Mia są siostrami, choć całkiem różnymi z charakteru. Łączy je kolor oczu. Barwa i te iskierki w nich szalejące. Już pierwszego dnia na uczelni nasza główna bohaterka poznaje Caluma. Ciągnie ich do siebie niewidzialna moc. I od tego momentu całe ich poukładane życie rozsypie się niczym domek z kart. To, że się spotykają niesie pewne skutki. Tajemnicze napady Anaid. Magiczne sny.
Anaid i Mia majaą tylko ojca. Matka dziewczynek zmarła tuz po porodzie. Ojciec jest politykiem i na brak gotówki nie mogą narzekać. A Calum? Tu już nie ma takiej radości. Jego ojciec jest alkoholikiem i znęca się nad jego matką.
Są dla siebie nawzajem wsparciem. Kołem ratunkowym. Boją się i zmieniają kierunek. Błądzą ale się odnajdują. Zakochują się w sobie, choć podobno im nie wolno...
Wkraczają do świata zapisanego w ich umysłach i sercach, o którym przez tyle lat nie pamiętali. Prawda spadnie na nich niczym grom z jasnego nieba.  Ogień szalejący w umyśle Anadi spala ją. Jest rozdarta wewnętrznie. Z jednej strony chce zostać tu gdzie jest a z drugiej skoczyć w nieznane. Wszystkie wydarzenia przygniotą ich niczym głaz. Czy uda im się podnieść?

   Autorka zrobiła kawał dobrej roboty. Genialny debiut. Romantyczność pierwszych pocałunków zrobiła swoje. Dwoje samotnych ludzi w oceanie uczuć. Przyciąga ich do siebie jakaś magiczna moc. Widzą i słyszą coś, czego żaden zwykły człowiek nie potrafi. Już od pierwszych stron, od pierwszych zdań przepadłam. Drobiazgowość i barwność opisów przeniosła mnie oczami wyobraźni do magicznej Irlandii. Czułam na twarzy bryzę stojąc razem z bohaterami nad brzegiem klifów. Klifów, które i mnie przywoływały. Kusiły i wabiły.

Głębia uczuć, która porwała Anaid i Caluma została przedstawiony w sposób prosty a jednak wyjątkowy. Dwoje młodych ludzi musiało stanąć do walki. Walki ze swoim jestestwem. Przerażenie i zafascynowanie - co wygra? Czy Kaiden pomoże im? Uratuje ich od zguby? Czy może jego zamiary aż takie czyste nie są?

Pierwsza część trylogii "Równowaga" to opowieść o wewnętrznej walce młodej kobiety. Jej rozterkach. Ma się kierować sercem czy rozumem? Całe życie była okłamywana. Gdyby nie tajemnicze sny i wrażenie wolności w nich zapewne żyłaby nadal w nieświadomości. No i gdyby nie przyjazd na Szmaragdową Wyspę, która kryje w sobie więcej niż jesteśmy w stanie sobie wyobrazić. Moje zmysły zostały podrażnione. Pochłonęłam tę powieść w jeden dzień. Chciałabym już poznać dalsze losy trojga młodych ludzi. A tu jeszcze muszę uzbroić się w cierpliwość...

Ta książka wyzwala masę uczuć. Porusza wrażliwe struny mej duszy. Emocje szaleją na każdej kartce. Fani fantastyki odnajdą się tutaj bez problemu.
Skuście się na tę pozycję - warto.

Polecam.






Za możliwość przeczytania dziękuję Wydawnictwu WasPos




Ogólnie: 9/10




"Trzy razy M" Justyna Chrobak





Opis:

Nikt nie potrafi bezbłędnie zaprojektować sobie życia

Kiedy życie 27-letniej Małgosi rozpada się w drobny mak, dziewczyna postanawia raz na zawsze odciąć się od przeszłości. Wyjeżdża z Wrocławia i zatrzymuje się u starszej siostry, która pomaga jej stanąć na nogi. Nowe otoczenie, nowi ludzie, nowa praca... Małgosia czuje, że właśnie rozpoczyna się kolejny rozdział jej życia i jest z tego dumna. Nawet niesympatyczny szef nie stanowi dla niej większego problemu. Ale jak to zwykle z przeszłością bywa, ta lubi powracać w najmniej odpowiednich momentach. Dlatego pewnego dnia dziewczyna będzie musiała raz jeszcze spojrzeć w twarz mężczyźnie, od którego starała się uciec...
Czy to, co wywalczyła dla siebie w nowym miejscu, przepadnie? Czy czarne chmury, które się nad nią zbierają, przyniosą w końcu oczyszczającą burzę?


Ilość stron: 322
Premiera: 23.01.2019
Wydawnictwo: Novae Res





Moja opinia:

 
   W chwilach zwątpienia myślimy czasem o przeszłości. O tym, jak nas ukształtowała. Najważniejsze staje się być wsparcie rodziny i akceptacja naszego zachowania. Przecież nie tak łatwo spakować swoje całe życie w walizkę i uciec w poszukiwaniu ciepła.

Dwudziestosiedmioletnia Małgorzata Wodzińska właśnie na taki krok się decyduje. Nasza cicha i spokojna bohaterka przeszła przez toksyczność związku, który odbija jej się czkawką na samo wspomnienie a łzy płyną niepohamowanym wodospadem. Jej ratunkiem, ciepłem i zrozumieniem staje się Bielsko-Biała, gdzie mieszka starsza o jedenaście lat siostra z mężem Przemkiem i dwójką rozrabiaków: Mateuszem i Martynką. Małgosia podejmuje pracę w firmie "Korzyński & Brzozowski", która specjalizuje się w aranżacji terenów zielonych. A Marcin i Mikołaj to wspólnicy różni niczym dzień i noc. Jeden, w moim odczuciu, taki bawidamek, za to drugi stroniący od kobiet, ponieważ cały czas siedzi mu w głowie Anita.
Zbiegiem okoliczności Gosia ujawnia swój talent ratując firmę przed utratą wartościowego kontraktu. Jest rozrywana między tych dwóch szefów. I gdy nie chce wikłać się w związek, serce nie chce jej słuchać. Wszystko zaczyna się układać powolutku po myśli Małgosi, kiedy los postanawia wrzucić ją na głęboką wodę zsyłając jej przeszłość...

Autorka ukazuje nam walkę serca z rozumem. Małgosia musi podjąć decyzję, która z jednej czy to z drugiej strony będzie niosła określone skutki. Nie tak łatwo działać pod presją.  Bardzo ładnie i spójnie opisana historia Małgorzaty bez zbędnych opisów. Książkę czytało mi się szybko i nie zauważyłam, aby była gdzieś taka pogoń do przodu, by szybko skrócić fabułę i dobrnąć do końca. Rozterki głównej bohaterki bardzo prawdziwe. A tytułowe "Trzy razy M"? Musicie sami się dowiedzieć.

Zostałam mile zaskoczona. To moja pierwsza styczność z piórem Pani Justyny. I wiem już, że nie ostatnia. Z przyjemnością sięgnę po kolejne książki pisarki. Bardzo fajnie czytało mi się perypetie Małgorzaty. Jej zmianę zachowania. Takie szybsze dojrzewanie do określonego zachowania. Odkryła w sobie coś, co powinna znaleźć dawno i na samym początku odciąć się od złego. Tylko wtedy nie spotkałaby tego jednego, który stał się jej rycerzem.

Mam nadzieje, że choć trochę zachęciłam Was do sięgnięcia po tę książkę.

Gorąco polecam.




Ogólnie: 9/10


"Nieuchwytny" Katarzyna Mak




Opis:


Szczęście bywa kruche niczym pierwszy lód na tafli jeziora. Mia i Antek przekonują się o tym na własnej skórze. Splot nieszczęśliwych wypadków sprawia, że drogi pary młodych i zakochanych w sobie ludzi na powrót rozchodzą się, łamiąc serca na dwie tak różne części. I zdawać się może, że nawet najlepszy GPS nie jest w stanie wyznaczyć im nowej trasy ku wspólnej przyszłości.
Mia – dziewczyna, której los nie oszczędza. Po rozstaniu z ukochanym próbuje jakoś stanąć na nogi. To jednak nie okazuje się łatwym zadaniem, zwłaszcza że wciąż napotyka miłość swego życia, choć on w wyniku wypadku traci pamięć i nawet jej nie poznaje.
Antek – facet z zasadami i kręgosłupem moralnym. Nad wyraz ceniąc sobie szczerość i prawdę, na siłę stara się zagłuszyć uczucie, które próbuje zawładnąć jego sercem, ilekroć styka się z piękną nauczycielką swego syna. Jego przekonania nie pozwalają dać się porwać wirowi miłości, uparcie pchającemu go w ramiona dziewczyny, o której śni. Jego męskie ego kpi z niego cichutko i wystawia na coraz większe pokusy, którym nie jest pewien, czy zdoła się oprzeć.
Czy zatajona dla dobra sprawy prawda wreszcie ujrzy światło dzienne, a Mia i Antek odzyskają wydartą im siłą miłość? Czy ponura rzeczywistość wpłynie na dalsze losy bohaterów i ich życiowe wybory? Czy sama miłość wystarczy, by dwie poplątane ścieżki wydarzeń znów obrały jeden wspólny cel, jakim jest utracone szczęście?



Ilość stron: 312
Data premiery: 24.09.2019
Seria: Między nami miłość
Tom: II
Wydawnictwo: Videograf S.A.




Moja opinia:


   Wyobraźmy sobie jeden moment, jedną sekundę, która burzy cały nasz świat. Bliska nam osoba traci pamieć. Nie poznaje nas. Ale za to pamięta swoją byłą. Jak można pogodzić się z tą sytuacją? Czy pozwolimy, aby nasz ukochany żył u boku znienawidzonej przez nas osoby, która cały czas kłamie?

Z taka sytuacją spotyka się Mia. Nie dość, ze przeszła bolesne chwile, w których straciła najważniejsze osoby w swoim życiu, to jeszcze musi z rozdzierającym i płaczącym sercem patrzeć na Antka w ramionach Agaty. Wszystko było by łatwiejsze, gdyby mogli stopniowo mu przypominać to, co zapomniał. Ale nie mogą. I dlatego Mia godzi się zapomnieć o wyśnionym mężczyźnie. Ale czy jest na pewno w stanie tego dokonać? Kiedy wszystko go jej przypomina? Jedynym  rozwiązaniem okaże się odważna decyzja głównej bohaterki. Tylko czy aby na pewno rozważyła wszystkie za i przeciw? Czy wie co robi?

Antek pamięta wszystko do pewnego momentu. A potem natrafia na mur, którego nijak nie jest w stanie przebić. Uderza w niego raz za razem, próbując sobie przypomnieć coś z tego okresu. Niestety bezskutecznie. Jedynie co sobie przypomina to skrawki wspomnień, które nie dają mu spokoju. A wrażenie deja vu ciągle mu towarzyszy. Jest zaintrygowany nową nauczycielka Bartka.

Druga część historii Mii i Antka poruszyła wrażliwe struny w moim sercu. Strona po stronie wchodziłam głębiej w ogrom tragedii jaka spotkała głównych bohaterów. Jak wielki wysiłek musiała czynić Mia, aby nie rzucić się Antkowi na szyję i wyznać mu cała prawdę. Jak sfrustrowana mogła być. Jego natomiast ciągnęło do niej niczym magnez, choć przecież był z Agatą. Silny kręgosłup moralny. Ale i wrażliwy i nieustępliwy. Zrobi wszystko, aby odkryć prawdę. Całą prawdę. Tylko czy zdąży? Czy zdąży przypomnieć sobie wszystko zanim będzie za późno? Zanim los na zawsze rozdzieli tych dwoje, którzy nie wyobrażali sobie życia osobno? Czy będzie happy end?


Ta część jest całkiem inna od poprzedniej. Tam działo się dużo i wszystko. Tutaj skupiamy się na jednym wydarzeniu. Tragicznym i niosącym ciemne chmury nad jasno wymarzoną przyszłością.


Moje uczucia zostały sprasowane i ściśnięte niczym cytrynka. Drżałam przy każdej kolejne kartce o niepewność. Niepewność dla przyszłości głównych bohaterów. Jak im się ona ułoży? Czy na rozstaju dróg podążą w jednym kierunku trzymając się za ręce? Do samego końca nie wiedziałam jak zakończy się ten epizod.

Cudowna opowieść o wyjątkowej miłości, która musi przemierzyć głębokie wody, wdrapać się wysokie szczyty, klucząc krętymi ścieżkami z nadzieją, że z samej góry zobaczą to, o co walczą...


Gorąco polecam - takie książki mogę czytać ciągle.






Za możliwość przeczytania dziękuję autorce, Kasi Mak (pdf)
oraz Wydawnictwu Videograf S.A. (egzemplarz papierowy)





Ogólnie: 9,5/10



"Miłość w czasach in vitro" Anna Żelazowska





Opis:

Alicja wiedzie nudne życie, w którym cały czas albo się czegoś boi, albo ogarnia ją zniechęcenie. Na co dzień pracuje jako asystentka w renomowanej klinice in vitro, przez co zaczyna żyć historiami pacjentów oraz personelu kliniki. Tam niczym w soczewce skupiają się ludzkie dramaty oraz radości, a upragniony cel dla każdego ma nieco odmienne znaczenie.
To opowieść o tym, jak bardzo los potrafi zaskakiwać i zmuszać nas do trudnych wyborów. Oraz o tym, że kiedyś trzeba przestać się w życiu jedynie przyglądać. Powieść porusza bardzo aktualny temat procedury in vitro oraz możliwości i konsekwencji z nią związanych, przede wszystkim tych emocjonalnych.



Ilość stron: 280
Premiera: 13.08.2019
Wydawnictwo: Videograf S.A.







Moja opinia:

   W obecnych czasach coraz więcej par ma problem poczęciem tego wymarzonego małego brzdąca, który przewróci cały ich poukładany świat do góry nogami. Nie chcą wierzyć, że natura spłatała właśnie im taki figiel. Zakpiła w żywe oczy. Niejednokrotnie słyszy się o morderstwach dzieci, o wyrzucaniu ich czy okaleczaniu. Jedni nie chcą, a drudzy marzą. Marzą o tym rozkosznym maluszku wijącym się w ich ramionach. Mogą starać się o adopcję, ale to nie będzie dziecko z ich krwi i ich genami. Dlatego decydują się na zabieg in vitro. O tym jak wyczerpujący i jak drogi jest wiedzą ci, którzy się mu poddali.

   Alicja, nasza główna bohaterka, pracuje w klinice "Szczęśliwa rodzina" jako asystentka. Choć jest samotna nie spieszno jej do roli matki. Obserwuje różne pary, które przekraczają próg tego miejsca. Jedni są sfrustrowani, inni pełni obaw a jeszcze innych odbiera jako takich "po co ja tu właściwie przyszedłem?".  
  Oprócz Ali jest jeszcze Beata (embriolog), kilkoro lekarzy (m.in. Paweł Duszycki) i stażystka Jola Kabaczek. Dlaczego tylko tych wymieniłam? Bo to najważniejsze osoby. Jedna namiesza niczym z garze u samego diabła, druga robi coś czego nie powinna (w końcu to tylko? praca) a on? No cóż...
 Są małżeństwa. I z tymi ostatnimi Ala się interesuje. Widzi wylewane łzy, radość i przerażenie a także strach. Jak różni są ludzie, tak różne są ich reakcje na danym etapie walki o bobasa. Najważniejsze jest zawsze wzajemne wsparcie. Ale co jeśli jedno chce, tym samym przymuszając partnera do realizacji jednostronnego marzenia? Jeśli maja inne priorytety?

   Autorka idealnie ukazuje nam paletę uczuć targających ludźmi u progu najważniejszego kroku w ich życiu. Od tej decyzji, od deklaracji już nie ma powrotu. Jak koło machiny pójdzie w ruch tak nie ma możliwości, by wysiąść, dopóki się nie zatrzyma. No i nie oszukujmy się - musi to być wspólnie podjęte zdanie. Wspólny priorytet. To także decyzja na całe życie. Może nawet lepiej czasami odpuścić, spróbować zaakceptować ten fakt i żyć? Spełniać swoje kolejne marzenia z listy? Może pora przestać patrzeć właśnie na innych? Może pora skończyć to upodabnianie się do większości? Przecież jesteśmy jedynymi w swoim rodzaju osobami. I powinniśmy żyć tak, jak sami tego chcemy. W zgodzie z samym sobą. A miłość? Miłość była, jest i będzie.

Polecam








Za możliwość przeczytania dziękuję:



Ogólnie: 8/10





"Miłość na kredyt" Katarzyna Zięcina





Opis:


Czy warto pozwolić na to, aby burzliwe wydarzenia z przeszłości wciąż wpływały na obecne życie i nie pozwalały rozwinąć skrzydeł? Traumatyczne dzieciństwo i trudne relacje z siostrą odcisnęły na Klarze piętno, a niedawno zakończony związek pogrąża ją w jeszcze większej otchłani. Tylko dzięki jedynemu przyjacielowi powoli staje na nogi. W nowej pracy dziewczyna wikła się w kolejną trudną relację - poznaje człowieka, który wywróci jej świat do góry nogami... Czy Klara uwierzy w lepsze jutro i odważy się zmienić swoje życie? Jeśli myślicie, że to współczesna wersja bajki o Kopciuszku, to spotka Was niespodzianka, bo los bywa okrutny, a mroczna przeszłość i skrywane tajemnice nie dają o sobie łatwo zapomnieć.



Ilość stron: 304
Data premiery: 23.07.2019
Wydawnictwo: Lira




Moja opinia:


Każdy z nas ma jakąś przeszłość. Swoją przeszłość. Wesołą, smutną, radosną, tragiczną. I jej nie da się zmienić. Czasu niestety nie da się cofnąć, aby nakierować nasze drogi w przyszłości na lepsze tory. Musimy ją zaakceptować, przyjąć do wiadomości jej istnienie i żyć dalej. Nie rozdrapywać ran, by się sączyły. Lepiej niech się zabliźnią i pozwolą nam pełną pojemnością płuc odetchnąć, nabrać powietrza i ruszyć śmiało przed siebie.

Klara i Adrian tworzą nietypową parę przyjaciół. Tylko i wyłącznie przyjaciół, choć każdy postronny obserwator mógłby stwierdzić inaczej. Ich zażyłość i okazywanie uczuć raczej świadczy o związku zakochanej pary.
Lara i jej bliźniaczka Inga będąc małymi dziewczynkami zostają. Ich rodzice umierają. I kiedy dorastają, bardziej krnąbrna i nieobliczalna Inga pakuje się w takie kłopoty, że Klara aby chronić swoja jedyna rodzinę robi dosłownie wszystko. Nawet wbrew sobie, co w teraźniejszości nadal się jej po nocach śni.
Adi zna ten mroczny sekret swojej przyjaciółki. Jest jej rycerzem. Chroni, ratuję i wyciąga z opresji. Nawet załatwia jej pracę, w której poznaje Roberta. Arogancki i zimny. Niestety i on ma dwie twarze. Tak jak Lara trzyma w sercu ból i prawdziwość swoich uczuć. Podczas, gdy na zewnątrz skrywa wszystko twarda skorupa. Choć Adi odradza jej jakiekolwiek kontakty z Robertem, jej serce tego nie potrafi zaakceptować. Przyszłość jawi się w weselszych barwach. Ale jak to w życiu bywa, tak i u nich pojawią się czarne, burzowe chmury, które będą chciały zniszczyć wszystko to, na co tak ciężko pracowali. Czy im się uda przetrwać ten trudny czas? Czy nie dość się w swoim życiu ścierpiała już główna bohaterka?

Przyjaźń Klary i Adriana jest cudowna. Choć tak bardzo trudna do zaakceptowania i może być problematyczna, gdy jedno z nich zechce się z kimś związać na stałe. Do tego pechowość Lari. Nieszczęśliwy związek, rozstanie i buch ... mamy kolejny. Jakoś specjalnie się przed tym nie broni. To trochę było dla mnie dziwne. Z jednej strony przeszłość, z drugiej ten jej ciężki powrót do rzeczywistości po rozstaniu. A tu nagle kolejny facet i w trybie ekspresowym lądują w łóżku. Do kompletu jego nie całkiem jasna sytuacja. Przeszłość niczym bumerang także staje w progu i też domaga się uwagi.

Normalnie pechowa z niej dziewczyna. Chyba los uwziął się na nią, by ciągle dostarczać jej smutków i zmartwień. Ile takie maleństwo jest w stanie wytrzymać? Czy da się pokonać? Czy mimo wszystko będzie podnosić się z desek do skutku? Do momentu, gdy przeciwnik zostanie powalony za ziemię? Kto jej w tym pomoże? Adi? Robert? Ona sama?
Autorka stworzyła historię, która na pozór jest łatwa. Jednak podszyta głębszymi zagadnieniami. Porusza watek siostrzanej miłości i oddania. Przyjaźni na dobre i na złe. Radzenia sobie z problemami. A także z wybieraniem priorytetów. 
Gdyby nie to jedno moje zastrzeżenie wyżej wymienione książka miałaby u mnie wyższą notę. Bo fabułą i całą akcja bardzo mnie wciągnęła. W okrutność losu, w radosne momenty. Lekka ale i ciężka momentami - taka jak nasze życie. Choć historia jest dla romantyczek to fani dreszczyku i emocji także się tutaj odnajdą. 





Ogólnie 8/10



"Biegiem po miłość" Marta Radomska




Opis:

Zazdrosny narzeczony, wtrącająca się do wszystkiego mama i interweniująca policja? Nie tak miał wyglądać ślub idealny!
Przygotowania do wesela Oli i Łukasza są już na ostatniej prostej. Fryzura, makijaż, sukienka – wszystko gotowe. Tylko jakim cudem w pudełku z butami zamiast ślicznych szpilek znalazły się białe adidasy i karteczka „Ucieknij ze mną”?
Czy ceremonia w ogóle się odbędzie, skoro Łukasz zaczyna wątpić w wierność Oli? W dodatku ktoś próbuje w niewybredny sposób pozbyć się konsultantki przygotowującej uroczystość. Czy dzień, który miał być wyjątkowy, jeszcze może mieć szczęśliwy finał?
Do ślubu, gotowi, START!


Ilosć stron:
Data premiery: 19.09.2018
Seria: Maraton do szczęścia
Tom: III
Wydawnictwo: Czwarta Strona





Moja opinia:

Każda z nas marzy o księciu z bajki. O tym dniu, w którym założymy białą suknię, welon, pójdziemy do ołtarza, złożymy przysięgę i zaczniemy wspólne życie. Ale czy na pewno każda? A może lepsze jest siedzenie na tzw. kocią łapę? No bo po co potrzebny nam ten "świtek papieru"? 

Aleksandra Lenczyk ulega Łukaszowi i zamierzają wziąć ślub. Ma już suknię wybraną w mękach, którą Celina ma dostarczyć. Welon i dodatki też są dobrane. Nawet te szpilki, które napawają ją przerażeniem. Przecież wygodniej byłoby jej w adidasach, skoro cały czas w nich chodzi. No ale jak to? Przecież nie wypada!
Do mieszkania po Sabinie wprowadza się kuzynka Oli - Laura nazywana także Milady. To pisarka, która na sam dźwięk telefonu od redaktora jest gotowa się połamać, byle odebrać po pierwszym sygnale.
No i te nieszczęsne pudełko z białymi adidasami. Kto je podesłał? Czy aby to nie jest pomyłka?
No i jest zbrodnia. Wezwany na pomoc Ireneusz Goc zajmie się sprawą. Ola też. Przecież też musi działać. Nie może siedzieć bezczynnie w miejscu i czekać.
A jakby tego wszystkiego było mało Łukasz ma wątpliwości co do wierności swojej wybranki. Przecież wie, co widziały jego oczy. Ale czy to aby na pewno jest prawdą? A może to czysty zbieg okoliczności? Ale co tam, lepiej uwierzyć oczom niż sercu.

Wszystko to i dużo więcej z trzeciej części przygód Oli. Cały misternie ułożony plan na życie może w każdej chwili zacząć się sypać. Wystarczy silniejszy podmuch wiatru. Wiatru zwanym brakiem zaufania. Zwanym zwątpieniem. Czy dojdzie do ślubu? Czy będą razem?
Cudowna historia błędów i pomyłek. Uśmiałam się za wszystkie czasy. Idealnie wykreowana postać głównej bohaterki. Jej ironiczność, humor i roztrzepanie w tej części przeszło ją samą. Tempo narzucone niczym w maratonie. Wystartować z przytupem, potem zwolnić, by na finiszu zabrać resztę sił.
Jedno co mi nie do końca się podobało to finisz. To zejście - nie tyle fakt, co sposób. Pomijam fakt, że treningi Łukasza nie były zaznaczone a on raptem bierze udział. No ale sam pomysł jest ok. Trzyma się wszystko ładnie całości.

Ogólnie trzecia część bardzo fajnie zamyka trylogię. Dostaliśmy dawkę zbrodni, farsę błędów i pomyłek, miłosnych zawirowań, zamieszania ze zwierzakami oraz ogromna dawkę wesołości i śmiechu do łez (w moim przypadku). Jeśli macie chrapkę na te elementy i to w dodatku nie tyle w jednej, co w trzech egzemplarzach to polecam.





Ogólnie: 8/10


"Sprintem do marzeń" Marta Radomska





Opis:

Co zrobisz, gdy atrakcyjna sąsiadka zacznie flirtować z Twoim narzeczonym?
Ola szykuje się do startu w maratonie, jednak błogi odpoczynek po treningach zakłóca jej niekończący się remont w mieszkaniu piętro wyżej. Właśnie wprowadziła się do niego długonoga biegaczka, która nigdy nie miewa zadyszki, a w biegach długodystansowych jest równie dobra jak w podrywaniu nowych sąsiadów.
Ola i jej przyjaciółka Beatka patrzą na blondynkę z coraz większą irytacją, bo ich mężczyźni zupełnie tracą dla niej głowę. Gdy w trakcie spaceru pies-bies znajduje w bocznej alejce parku jej zwłoki, policja planuje przesłuchać wszystkich sąsiadów. Zwłaszcza tych, którzy akurat zapodziali gdzieś kuchenny nóż…
Po debiutanckim „Maratonie do szczęścia” Marta Radomska nie zwalnia tempa. „Sprintem do marzeń” to pełna humoru powieść, a po jej lekturze padniesz ze śmiechu!


Ilość stron: 396
Data premiery: 15.02.2018
Seria: Maraton do szczęścia
Tom: II
Wydawnictwo: Czwarta Strona



Moja opinia:

Zaufanie w związku to podstawa. To coś, czego nie da się przeskoczyć. Tak samo tego, że mimo naszych misternie ułożonych planów los robi swoje nie pytając nas przy tym o zdanie. Z deszczu pod rynnę bywa trafnym powiedzeniem. Szczególnie kiedy pech nie chce się od nas odczepić i kiedy wszystko przysięga się przeciwko nam. Zostaniemy wessani w sam środek cyklonu.

 Kolejna część okraszona dramatyzmem i wylewającym się zewsząd humorem. Po pierwszym tomie czułam niedosyt. Wiedziałam, że Ola ze swym charakterkiem i zdolnościami do przyciągania kłopotów nie usiedzi długo w jednym miejscu. Wszystko układa się początkowo po jej myśli. Ukochany mężczyzna, pierścionek na palcu, Betty i Dario szczęśliwi, Dragon i Bechemot dogadują się po zwierzęcemu pokazując przy tym swoje charakterki i swoje dziwadła. Normalnie sielskie życie. Do momentu nocnych remontów w mieszkaniu tuż nad nimi. Urocza młoda biegaczka kokietuje wszystkich męskich osobników, jakich tylko los postawi jej na drodze. Nie patrzy na to, że kogoś skrzywdzi, że rozbije małżeństwo, zniszczy związek. Smaczku historii dodaje fakt, że Sabinka to koleżanka Łukasza z jego pracy ze Stanów. No i możecie sobie resztę dopowiedzieć. Kobieca zazdrość, te sprawy. Wszystko może jakoś by się z czasem rozwiązało, Łukasz wyjaśniłby narzeczonej zagadkę zawartości pewnej koperty. Darek też mógłby pewne sprawy wyjaśnić swojej żonie. Przecież nie są jasnowidzkami. Ale nie. Tak być nie może. Los ma inne plany. Znienawidzona przed kobiety sąsiadka zostaje znaleziona martwa. A główną osobą podejrzaną o dokonanie morderstwa, która na własną rękę będzie chciała znaleźć sprawcę, staje się... 

Druga część historii zwariowanej i wybuchowej Oli wciągnęła mnie w swój świat. Uśmiałam się momentami do łez. W pierwszym tomem wodził prym pies-bies za to tutaj kot. Wątek z Wielkanocą przebił wszystko. Za to chwile grozy opisane tuz przy finiszu wprawiły mnie w osłupienie. Siedziałam jak zahipnotyzowana, by razem z bohaterami odkryć, kto jest mordercą. Drżałam na sama myśl, że któryś z głównych bohaterów mógłby zginąć. 

Świetna ksiażka zarówno do posmiania sie jak i nerwowego oczekiwanai na rozwiniecie akcji. Jeśli zastanawiacie sie, czy czytać to nei zlekajcie. Goraco polecam. 

I aż się boję tego, co autorka stworzyła w trzeciej części trylogii. Czy Ola w końcu zmieni stan cywilny? Czy jeszcze znajdzie się ktoś, kto będzie chciał zniszczyć ich szczęście - a może oni sami? Z Olencją i jej pomysłami niczego nie mogę być pewna. Poza jednym: świetną dawką humoru i przygód, które posadzą mnie w fotelu na długie godziny.




Ogólnie: 9/10