Podsumowanie stycznia



   Uf, ten miesiąc był zdecydowanie zaczytany :D Zostałam zasypana cudownościami od wydawnictw i autorów. Objęłam patronatem także "Usłane różami" od Kasi Mak. Dziękuję ślicznie.

Ile udało mi się w tym miesiącu przeczytać?

25 cudownych historii.

Co mogę o nich napisać. Nie chcę wybierać najsilniejszej i najsłabszej książki - po prostu nie lubię sprawiać przykrości. Każda książka na swój sposób była cudowna. Wciągała w swój świat i dostarczała niezapomnianych wrażeń.  Aż chce się czytać kolejne - także kochani autorzy do laptopów i spisywać myśli. Czekam na nowości.

Ja w tych ze zdjęciach jestem zakochana



"Pokój Wspaniałości" Julien Sandrel



Opis:


Podziwiać światła Tokio ze szczytu drapacza chmur.
Wsiąść do taksówki i krzyknąć: „Proszę jechać za tym samochodem!”.
Wziąć udział w The Color Run i dobiec na metę!

Nie tak łatwo spełnić marzenia nastolatka, gdy ma się czterdzieści lat. Ale jeśli Thelma nie spróbuje, jej syn może nigdy nie wybudzić się ze śpiączki…

Louis ma dwanaście lat. Tego ranka zamierzał wyznać matce, że po raz pierwszy w życiu się zakochał. Thelmę jednak jak zwykle zaprząta praca. Chłopak poirytowany wciska słuchawki na uszy, wskakuje na deskę i… Słyszy klakson nadjeżdżającej ciężarówki.

Prognozy nie są optymistyczne. Jeśli nic się nie zmieni, za cztery tygodnie trzeba będzie go odłączyć od respiratora. Thelma wraca ze szpitala zrozpaczona, nie ma sił dalej walczyć. Ale kiedy pod materacem syna znajduje notatnik, w jej głowie zaczyna kiełkować pewna myśl… Postanawia przeżyć wszystkie „wspaniałości”, które Louis opisał w zeszycie, i zarejestrować je na nagraniach. Czy przekona chłopca, że życie jest piękne i warto o nie walczyć?


Ilość stron: 272
Premiera: 29.01.2020
Wydawnictwo: Sonia Draga





Moja opinia: 
   

   Miłość rodzicielska powinna być bezwarunkowa i na pierwszym miejscu. Ponad sprawami przyziemnymi. Bez żadnych zakłóceń na linii rodzic - dziecko. Łatwo jest się pogubić i zmienić priorytety. Może warto przysiąść na chwilę i zastanowić się nad tą relacją, zanim będzie za późno?


   Thelma jest nauczona radzenia sobie samej z problemami. Ma tylko matkę Odette ale ich kontakty są dalekie od idealnych. Jej córka to samo przerzuca na jej wnuka. Jest sam. Sam ze swoimi problemami. Rozumiany i słuchany na odczepnego. Matka nie p
więca mu tyle czasu ile powinna. Jego pasje są błahostką w porównaniu z jej dorosłym życiem. Zapomina jak to jest być dzieckiem, mieć marzenia i plany. Do czasu. W sobotę siódmego stycznia dwa tysiące siedemnastego roku o godzinie dziesiątej trzydzieści dwa świat Thelmy legnie w gruzach. Czas staje w miejscu. Rozpada się niczym domek z kart. Luis na deskorolce i ze słuchawkami w uszach wpada pod ciężarówkę. Zapada w śpiączkę. Jego stan? Wegetatywny. To właśnie w tym momencie dociera do niej brutalna prawda: Luis może się już nie obudzić. Pewnego dnia znajduje w pokoju syna zeszyt. "Mój Zeszyt Wspaniałości". Spisane są w nim marzenia chłopca zanim umrze. Mimo swoich trzynastu lat jest bardzo dojrzały. Thelma wyrusza drogą marzeń swojego ukochanego chłopczyka. Wszystko po to, by zmusić go do pobudki. Zanim będzie za późno. A czas nie ubłagalnie dobiega końca.

   Bardzo wzruszająca opowieść o miłości matki do dziecka. O poświeceniu, jakie jest w stanie zrobić, aby je uratować. Aby syn obudził się. Zanim czas dobiegnie końca. Jedyna szansa. Przecież całe życie przed nim. Dzięki zeszytowi dowiaduje się wiele o nim. Na co dzień mało uważnie (albo wcale) go słuchała, więc teraz nadrabia. Pozna go lepiej niż do tej pory. Ale i te wyprawa będą ratunkiem także dla niej samej. Pozwoli jej spojrzeć na świat innym okiem. Zmienią ją. Przewartościuje swoje priorytety. Swoje życie. I nagle okaże się, że jest ono puste i bez wyrazu. Musi zostawić obecne solidne fundamenty, wspomnienia i miłość i zacząć budować je na nowo. Przecież nie może stracić nadziei. Nawet, gdy czas oznajmi swój koniec.

   Wzruszyłam się i uroniłam łzę czytając tę historie. I to nie jedną. A momenty, w których Luis opowiadał swoje odczucia niejednokrotnie wywoływały na mej twarzy uśmiech. Kibicowałam od samego początku Thelmie. Trzymałam za nią kciuki. By te wszystkie podjęte przez nią próby nie poszły na marne.

   Emocji masa. Śmiech przez łzy. Łzy strachu i szczera radość. Do tej pory czuję jeszcze tę niepewność i zdenerwowanie. Ten strach i lęk. Przecież całe życie przed chłopakiem. On dopiero je poznaje. Jeszcze nie poznał czym jest miłość, nie zaznał pocałunku, młodzieńczych uniesień. Świat stoi otworem. Przecież wszystko może. Wystarczy tylko otworzyć oczy i się obudzić. No właśnie. Wystarczy. A to wcale nie jest takie łatwe. I czasami nie zależne od nas samych.

   Historia zmusza do zastanowienia się nad swoim życiem. Czy dobrze postępujemy. Czy nasze kontakty z dziećmi są właściwe? Przecież nie wiemy czy los postanowi zrobić nam psikusa?

Chciałabym móc kiedyś zobaczyć ekranizację. Mam nadzieje, że kiedyś to moje marzenie się spełni.

Polecam






Ogólnie: 9/10


"Nie patrz" Marcel Moss




Opis: 


   „Próbuję powstrzymać się od krzyku. Leżę pod kołdrą i udaję, że rozmowa sprzed chwili nie miała miejsca. To moje ostatnie sekundy wolności. Czy ten koszmar kiedyś się skończy?”

Ewa na co dzień jest szanowanym psychoterapeutą. Skrywa jednak mroczną tajemnicę, którą poza nią zna tylko jedna osoba.
Pewnego dnia kobieta dostaje na Instagramie wiadomość video od swojej byłej pacjentki, Martyny, która przebywa na leczeniu w szpitalu psychiatrycznym. Gdy odtwarza filmik, widzi sceny, o których wolałaby zapomnieć.  
Tylko Martyna wie, co Ewa zrobiła przed laty. Teraz grozi, że upubliczni nagranie, jeżeli lekarka nie pomoże jej w rozwiązaniu sprawy głośnego morderstwa sprzed kilku miesięcy. Ewa wie, że musi się zgodzić. W miarę zgłębiania się w kryminalną sprawę, odkrywa coraz więcej powiązań między śmiercią 40-letniego mężczyzny a swoją mroczną i bolesną przeszłością.
Nigdy nie uciekniesz od przeszłości...


Ilość stron: 352
Premiera: 29.01.2020
Wydawnictwo: FIlia Mroczna Strona





Moja opinia: 

 
   Media społecznościowe w ostatnich latach coraz bardziej stają się naszym oknem na świat. Uzależnieniem. Ale czy wszystko co tam zobaczymy jest prawdą? Może warto czasem odłożyć telefon czy laptop na stolik i nie patrzeć? Zamknąć oczy i udawać, że problemu nie ma? Ze nas nie dotyczy? Ale nie, przecież człowiek z natury ma ciekawską duszę a im bardziej czegoś zabraniamy, tym bardziej kusi i nęci.

   Ewa Babel jest psychoterapeutą. Pomaga innym ludziom stanąć na nogi. Wsiąknąć im w psychikę, naprostować i wyleczyć. Zbliża się Nowy Rok i nowe plany. Ale żeby pójść do przodu musi najpierw rozliczyć się z przeszłością. Co takie łatwe nie będzie, bowiem z sercu i pamięci tkwi za wiele cierpienia. Co z  nią samą? Czy siebie także potrafi "naprawić"? W noc sylwestrowa dostaje wiadomość video na Instagramie od Martyny. Kobiety chorej psychicznie. Ma pomóc (?) jej rozwikłać sprawę Wojciecha Tarnowskiego, znanego jako Dzieciożerca z Konstancina. Jeśli się tego nie podejmie, to opublikuje w sieci pogrążające nagranie, które de facto miało już nie istnieć. Ewa wyrusza za otrzymanymi wytycznymi w głąb tej historii, by odkryć prawdę. Prawdę, która będzie druzgocząca i bardziej pokręcona niż sprężyna.

   Razem z Ewą i Martyną przeniosłam się do przeszłości. To właśnie tam tkwi klucz do tej zagadki. Wsiadłam do wagonika i ruszyłam zawrotną prędkością przez szokujące fakty. Autor poruszył tematykę uzależnień, cielesnych przyjemności, gwałtu, wszędobylski hejt, depresję, zdradę, miłość, problemy emocjonalne ludzi w różnym wieku a także ból. Ten sprawiany z premedytacją, z zimną krwią a także ten, o który sam się prosi. O który się błaga. Ból był przyjemnością. Ale jak bardzo niebezpieczną.

   Już pierwsza strona mnie mocno zaciekawiła. A im więcej czytałam, tym bardziej wsiąkałam. Wpadałam do dziury, gdzie na końcu czekał na mnie materac naszpikowany kolcami. O tak, to nie będzie miękkie i przyjemne lądowanie. W tej historii teraźniejszość miesza się z przeszłością. Radość ze złością. Miłość z zemstą. Życie ze śmiercią. Uważacie, że wszystko wiecie? Jakże się mylicie.

Wkroczyłam w mrok i kluczyłam krętymi ścieżkami. Chciałam jak najszybciej wyjść z tego labiryntu. By odkryć prawdę. Prawdę, która mnie zaskoczyła totalnie. Zbierałam szczękę z podłogi. Spodziewałam się wszystkiego ale akurat nie tego. Obserwowałam ludzi i ch zachowania. Ich nauki wyniesione z domu. Ich uzależnienie, które stało się swoistą odskocznią od teraźniejszości. Sposobem na zapomnienie. Na wymazanie tych chwil, których nie chcieli pamiętać. Choc na chwilę. Uważali, że wszystko mogą. Ze są bezkarni. A co człowiek, to z innych "dziedzin" czerpie przyjemności. Bo właśnie uzależnienie jest tym najgorszym narkotykiem. Tym, bez którego nie wyobrażali sobie "normalnego" funkcjonowania. Dla jednych są to ogólnodostępne używki a dla drugich BDSM.

   Pionki zostały rozstawione. Gra się zaczęła. Zwycięż zanim zostaniesz pokonany. Te trzy zdania idealnie obrazują, według mnie, fabułę tej książki. I choc nie czytałam "Nie odpisuj" tak bez najmniejszych trudności odnalazłam się w tej historii. I wiem, że muszę to nadrobić. Po prostu chcę. Zanim świat ujrzy trzecia część tej trylogii.

Polecam

   





"Pocałunek cesarza" Sylwia Bachleda




Opis:

Jeśli pewnego dnia zaufasz komuś za bardzo, razem ze wspomnieniami możesz stracić część siebie.


Dziewiętnastowieczna Francja to idealne miejsce na historię miłosną o kopciuszku, który spotkał swojego księcia… Jednak w tej bajce nie wszystko okaże się tak piękne, jak mogłoby się wydawać na pierwszy rzut oka. Oto młoda Charlotte, która olśniewa swoją urodą wszystkich dookoła, oczekuje powrotu swojego narzeczonego. Niestety, Victor wkrótce zdecyduje o opuszczeniu Charlotte na zawsze, a złamane serce dziewczyny będzie się domagać pociechy… Czy znajdzie się ktoś, komu będzie mogła zaufać? Co wydarzy się na francuskim dworze, kiedy piękna Charlotte zagości w murach Wersalu? I jaką rolę w tych wszystkich wydarzeniach odegra dumny cesarz Francji?


Ilość stron: 450
Premiera: 04.06.2018
Wydawnictwo: Novae Res





Moja opinia:


   Jak to fajnie jest się zakochać ze wzajemnością. Te motylki łaskoczące w podbrzuszu. Rosnące pożądanie. Od pierwszych uniesień do zaręczyn. W następstwie ślub. Tylko co wtedy, gdy nasz wybranek będąc na rozkazach cesarza musi na stałe wyjechać do Francji a rodzice dziewczyny nie wyrażają jej zgody na wyjazd?
   
   W takiej sytuacji znalazła się właśnie dwudziestoczteroletnia Charlotte Sorel. Jej wybranek jest doradcą cesarza Francji, Aleksandra La Mattrie. Dwudziestoośmioletni Victor Lebrem jest idealnym kandydatem. Miły, uprzejmy, wrażliwy i pewny siebie. Niestety nie może decydować o sobie we wszystkich dziedzinach.  Aleksander jako władca ma tylko taką sposobność. Nieszczęśnik musi opuścić ukochaną. Ale nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Wszak ona jest kochliwa i w mig wpuszcza do swego serca dwudziestosześcioletniego Franciszka, przyszłego lekarza. Dla rodziców zdaje się być on idealną partią dla ich córki. Nawet mała Sophie popiera związek siostry z tym dżentelmenem. Mimo szalejących porywów uczuć rodzących się między młodymi, Charlotte nie potrafi zapomnieć o Victorze. I gdy pewnego dnia otrzymuje od niego list, w którym cesarz zaprasza ją do Wersalu, ta nie waha się ani minuty. Wszak panu i władcy się nie odmawia.
Wyrusza w podróż. Podróż, która znacząco wpłynie na życie młodej dziewczyny. Razem z bohaterka wkroczyłam do bogactwa, przepychu i zasad etykiety. Na domiar złego intryga goni intrygę. A jakby było mało cesarz Aleksander zgiął na nią parol. Podjął swoistą grę, której stawką był pocałunek cesarza. Serce dziewczyny już i tak rozdarte, zostaje kolejny raz poćwiartowane. Pojechała po nowe wspomnienia. Ale i tego została pozbawiona...

   Autorka zapraszam do rozgoszczenia się na kanapie. Pod ręka herbata i ciasteczka. I możemy zaczynać. Przenosimy się bowiem do czasów dziewiętnastowiecznej Francji. Poznajemy różnice miedzy zwyczajami w małym miasteczku Lille a potężnym Wersalem. Śliczne suknie, fryzury, makijaże. Wkraczamy do roku tysiąc osiemset sześćdziesiątego dziewiątego. Charlotte w nowym otoczeniu będzie próbowała się odnaleźć a nadal pozostać sobą. Ze swoim ciętym jak na tamte czasy językiem i łamaniem zasad. Nasza buntowniczka chce robić wszystko po swojemu. Tylko czy jej wolno pod okiem władcy? Czy gra, którą prowadzi La Matrrie jest warta świeczki? Czy na prawdę nie ma siły głosu? Czy musi mu się poddać? Najlepsze jest to, ze to nie ona a sam los rękoma zazdrosnego człowieka decyduje za nią.

Już bardziej pogmatwana ta historia być nie mogła. A jednak taka się stała. Dostałam istną huśtawkę emocjonalną. Razem z niezdecydowaniem Charlotte dostałam rozstroju nerwowego. No bo jak można kochać więcej niż jednego mężczyznę? Na którego się zdecydować? A co w momencie, gdy dołączy do tego ten trzeci, najgroźniejszy? A jeszcze sceny uniesień.

Dużo tego. Na prawdę. Ale wiecie co? Wcale nie było nudno. Całość spisana przystępnym językiem. Mimo swoich rozmiarów nie było w niej lania wody i niepotrzebnego rozciągania akcji. Fabuła i bohaterowie ok. Tylko to niezdecydowanie głównej bohaterki. Na początku zastanawiałam się w jakim celu została dodana postać Franciszka? Wydawała mi się zbędna. Nie potrzebna. Wprowadzająca dodatkowy zamęt. Aby poznać plan autorki musiałam doczytać do końca. Dodatkowo zwróciłam uwagę na postać Luisa, która od pierwszego zdania do mnie nie przemawiała. Obleśny typ - pierwsze skojarzenie. Kim tak na prawdę jest i jakie ma plany? Jak będzie jego rola? Na te i wiele innych pytań musicie odpowiedzieć sobie sami czytając lekturę

   Świat Wersalu, intryg, tajemnic i pożądania zaprasza. Tylko ostrożnie - tu nie jest bezpiecznie. Choć zdawałoby się, że mając taką ochronę nie powinno grozić żadne niebezpieczeństwo. Poznajcie świat inny niż ten, w którym żyjemy. Przez rozterki Charlotte znajdziecie się jak na karuzeli. Wsiądźcie do karocy i wyruszcie śladem dziewczyny. Jej przygód. Tego, jak bardzo w jednej chwili może zmienić się życie. To nie będzie zwykła wycieczka krajoznawcza. To coś znacznie lepszego.

Polecam








Ogólnie: 8/10



"Złe miejsce" K.N.Haner



Opis:
Był jak senny koszmar, przerażał mnie, manipulował, karał, ale sprawił, że czułam się potrzebna.

Mimo tego, że nosił maskę, dostrzegłam w nim coś ludzkiego.
Chciałam uciec, ale nie miałam dokąd wracać.

Moje życie przed nim było piekłem.

Przez chwilę żyłam złudzeniami, że uwolniłam się od przeszłości, ale prawda okazała się szokująca.

Byłam kimś innym, niż myślałam.

I nie uciekłam z piekła.

Trafiłam w sam jego środek.



Ilość stron: 344
Premiera: 12.02.2020
Tom: I
Seria: Niebezpieczni mężczyźni
Wydawnictwo: Editio Red







Moja opinia: 

"Z dziewczynki, która po prostu chciała być kochaną,
stałam się zimną i wyrachowana suką."


   Pływać w luksusie. Mieć wszystko to, co się tylko zamarzy. Kusząca perspektywa. Tylko co wtedy, gdy to mamy ale brakuje nam miłości? Zwykłej rodzicielskiego uczucia, jakim rodzic powinien obdarowywać swoje dziecko? I powinien pozwolić mu iść swoją własną drogą? Gdy nie mamy wolności i nie możemy odetchnąć pełnymi płucami?

   Bohaterka tej książki nie ma takiego wyboru. Od najmłodszych lat czuła się niczym karta przetargowa. Była manipulowana i sterowana przez apodyktycznego ojczulka, który zimną i twardą niczym stal ręką zarządzał każdą dziedziną życia swojej córki. Była jego środkiem do osiągnięcia celu. Blair była na każde jego skinienie. Musiała zacisnąć zęby. Zapomnieć o jakichkolwiek uczuciach. Założyć maskę do tej gry i stać się pionkiem w tej grze. Manekinem, który każdy kto chce może przewracać, popychać, ubierać według własnego gustu a także wykorzystywać na każdy znany mu tylko sposób. Ona nie ma prawa do sprzeciwu. Do niczego. Okrutne życie z rąk majętnego ojczulka. Nasza bohaterka już od najmłodszych lat została obdarta ze złudzeń. Jej życie stało się piekłem na ziemi. Ta wegetacja ją wykańczała. Każdy kolejny dzień dawał jej kolejny punkt na jej prywatnej liście, dlaczego nie chce żyć. I gdy pewnego dnia jej skryte marzenie przypadkowo ma się zrealizować okazuje się, że trafiła do jeszcze gorszego piekła niż do tej pory wiodła. A wszystko za sprawą Davida i mężczyzny w masce. Tego, od którego wszystko zależy. To on teraz bierze w posiadanie życie Blair. Phix. On staje się jej drugim katem. Oprawcą. Ale tym razem gra toczy się o inną stawkę. On ma swój plan. Plan znany tylko jemu samemu. Świat, w których przebywa jest okrutny i niebezpieczny. Ta mroczna strona życia ma swoje zasady. Albo żyjesz według nich albo już jesteś martwy.

   Autorka stworzyła historię, która już od początku pozbawiła mnie złudzeń. Dostałam krzesło, na które opadłam. Zawiązano mi ręce i zakneblowano usta. Kazano milczeć. Nie miałam prawa głosu. Nie mogłam tego zrozumieć. Tego, przez co Blair przechodziła. Jak tak w ogóle można? Jak można było do tego dopuścić.  Jakim człowiekiem jest jej ojciec?!? Miałam ochotę dopaść go i poćwiartować. Ale nie mogłam się ruszyć. Byłam otumaniona tymi wstrząsającymi wydarzeniami. Moment zmiany otoczenia dla naszej bohaterki był okrutny. Chciałam jej ruszyć na ratunek. Niestety nie mogłam. Musiałam siedzieć i niczym intruz, więzień tej historii, obserwować. Obserwować i trzymać kciuki. Bo nie może się to skończyć źle, prawda? Miałam nadzieję. Tak jak ona. No właśnie nadzieja... Z każdą kolejną kartką czułam się tak, jakbym tonęła. Jakby ta głębia mnie wciągała. Zasysała w otchłań. W mrok, z którego nie było możliwości ucieczki. Pojawiał się promyk jasności. Coś co kazało walczyć. Nie poddawać się. By w następnym momencie odebrać tę nadzieje i zostawić pustkę, strach i niemiłosierny ból.

Taka jest ta historia. Niczym rozpędzony rollercoaster. Adrenalina buzuje w żyłach. Nie ma tutaj możliwości, by przystanąć. By złapać oddech. Odetchnąć i znowu wkroczyć w ten świat. Świat, który nie ma skrupułów. Jeśli myślicie, że Blair przeżyła piekło z ojcem to grubo się mylicie. Ona je dopiero pozna z właściwej strony. U boku Phixa. Choć może się wydawać, że jest ktoś to może się nad nią zlituje i jej pomoże... Nie, nie ma takiej opcji. Gdy bramy piekła staną otworem a Ty zrobisz krok do przodu i usłyszysz łomot zamykanych wrót to wiedz, że już przepadłeś.

   Już od pierwszej strony zostałam wessana w mrok. Uzależniająca i intrygująca fabuła skutecznie przykuje Wasz wzrok. Wasze myśli będą krążyć tylko wokół niej. Wokół silnej acz kruchej Blair. Wokół bezwzględnego i tajemniczego mężczyzny w masce, który momentami przejawia zwykłe ludzkie odruchy. i Davida, który jako jedyny w całym tym szaleństwie zdaje się być "normalny". O tak. Tutaj nic nie jest pewne. Niespodziewane zwroty akcji skutecznie przyszpilą Was do fotela. Tak jak mnie. Czułam się jak zahipnotyzowana.

Kolejny raz Królowa Dramatów udowodniła, że wszystko jest możliwe. Z każdego pomysłu może wyjść petarda. A nawet mina. Wystarczy wziąć do reki, usiąść i otworzyć pierwszą stronę. Zostałam rozerwana emocjonalna. Rozpruta i wyczerpana. O tak, już wiem, że będzie na co czekać. Z niecierpliwością będę wypatrywać daty premiery kolejnego tomu.

Gorąco Wam polecam i uwaga - ta powieść rozrywa serca.
 





Ogólnie: 9/10




"Summer" Justyna Dziura



Opis:

Summer po tragicznych przejściach ze swoim byłym chłopakiem boi się komukolwiek zaufać. Stara się żyć normalnie, jednak codzienność nie jest tak łatwa, jak mogłoby się wydawać. Gdy do miasta wraca dawny przyjaciel dziewczyny, ta czuje się w końcu bezpieczna, a na jej twarzy zaczyna gościć uśmiech. Szczęście niestety nie trwa długo, ponieważ Damon nie daje o sobie zapomnieć. Co będzie w stanie zrobić, by odzyskać dziewczynę? I najważniejsze – czy ona pozwoli mu do siebie wrócić?


Ilość stron: 290
Premiera: 15.01.2019
Wydawnictwo: WasPos





Moja opinia:



"Mieliśmy być razem do końca życia. Ty i ja. My. Zawsze byłaś dla mnie najjaśniejszym promykiem słońca w tym całym moim gównianym życiu."


   Miało być tak pięknie. Miała być miłość po życia kres. Tylko ile jest człowiek znieść z miłości. Krzyki? Awantury? Pierwsze spoliczkowanie? Czy pierwszy cios w serce? A co na to rodzina? Znajomi czy przyjaciel, który zna ofiarę od piaskownicy? 


   
Nasza bohaterka ma wszystko. Pełną, szczęśliwa rodzinę. Przyjaciółki i Deana. Gdy pewnego dnia Summer poznaje przypadkowo zabójczo przystojnego chłopaka, nie przeczuwa jak bardzo ta znajomość wpłynie na jej życie. Damon jest idealny. Romantyczny, grzeczny, po części zadziorny i bardzo pewny siebie. Traktuje ją jak księżniczkę. Anioła. Ona zrobi wszystko, aby go zadowolić. Dosłownie. Wierzy bowiem, że to ten jeden jedyny. Że spotkało ja ogromne szczęście. Zawsze to na jej koleżanki przystojniacy zwracali uwagę. Nie na nią. Ona nie jest do tego przyzwyczajona. Jest szczęśliwa. Tak po prostu. Ma kogoś, komu na niej zależy. I nagle jednego dnia wszystko zmienia się w piekło...

   Choć okłada jest iście wakacyjna tak środek jest mroczny. To tutaj, na kartach powieści, spotkamy się z wichurą. Autorka pokusiła się o przeplatanie teraźniejszości z przeszłością. Dzięki temu zabiegowi mogłam bardziej wczuć się w postać kobiecą. Odczuć na własnej skórze, jak to jest być tą wybraną. I to, jak wychowanie w domu i traktowanie członków rodziny wpływa na nasze zachowanie. Przecież dziecko niczym gąbka chłonie wszystko to co widzi. Czy to dobrze czy to złe. Jakie wzorce mamy w domu to samo wnosimy do swego życia. Przecież tak jesteśmy wychowani.

Ale wracając do głównych bohaterów. Z przyjemnością obserwowałam jak Summer z każdym nowym dniem zakochiwała się. To, jak traktowała przyjaciółki i Deana, choc trochę kilometrów ich dzieliło. Szczęściarze. A potem niczym grom z jasnego nieba z przerażeniem obserwowałam zachowanie Damona.  Imię odpowiednie do zachowania. Stał się demonem. Niejednokrotnie miałam ochotę wpaść tam i zabrać ją z tego piekła. Za co ją to wszystko spotkało? Za to, że była dobra? Że okazała mu serce? Całe szczęście w tym nieszczęściu, że gdy koszmar dobiegł końca mogła mogła liczyć na pomoc rodziny i znajomych. Nie została z tym sama. Jej psychika więcej by już nie wytrzymała. Summer zaczyna stopniowo stawać pewniej swe kroki. Jej równowaga wewnętrzna powoli łapie pion. Tylko jak otworzyć się nowy związek, kiedy przeszłość czai się w ukryciu i tylko czeka na odpowiedni moment, by zaatakować?

Ta historia zmusza do zastanowienia się nad swoim życiem. Na zwrócenie uwagi na nasze otoczenie. Jak miłość zaślepia. Jak zauroczenie zmienia człowieka. I co jest się w stanie zrobić. Oraz to jak trudno jest powiedzieć dość. Jak odejść. Przecież groźby mogą być prawdziwe. Zwichrowana psychika może być ukryta głęboko, pod maską, aby zwykły człowiek nie dostrzegł prawdziwości. Ta gra bywa niebezpieczna. Ale gdy nadejdzie moment, gdy uwolnimy się od zła w czystej postaci to nie można się zamykać i odcinać od świata. Trzeba walczyć. O uśmiech na twarzy. O wyprostowanie pleców. O opuszczenie rąk zasłaniających twarz i głowę. Porzucić pozycje embrionalną, by podnieść zwieszoną głowę i pokazać, że jest się silnym człowiekiem. Zaufać komuś także może okazać się nie łatwym zadaniem. Strach bowiem nadal gdzieś tam głęboko wewnątrz będzie tkwił. Oj, przemyśleń mam dużo. Szczególnie, że przemoc za zamkniętymi drzwiami w ostatnich czasach jest coraz częściej pojawiającym się tematem. I bardzo dobrze. Trzeba uświadamiać, że nie wolno pozwalać na takie traktowanie i ślepo wierzyć, że to się skończy. Że kat i oprawca ponownie stanie się aniołkiem i potulnym barankiem. To wilk w owczej skórze i dajmy się temu zwieść.

Uf, emocji masa. Aż mnie ze złości i bezradności trzęsło w środku. A sam tekst? Na szczęście, bez literówek czy błędów (bo na to zwracam też uwagę). Fabuła trzymała się ładnie w ryzach. Bez przesadyzmu czy nadmiernych opisów. Może trochę brakowało mi rozwinięcia, pociągnięcia historii. Jest taki moment w książce, który aż się prosi o kontynuację zanim dotrzemy do końca. A tak poza tym to nie mam zastrzeżeń. I język i styl pisania jest bardzo przystępny. Dzięki temu możemy skupić się na tym co trzeba. I tak jak pisałam już, bardzo przypadło mi do gustu to mieszanie przeszłości i teraźniejszości. Opis i okładka bardzo mnie zmyliły. Ale bardzo dobrze. Uwielbiam być zaskakiwana.  Jeśli myślicie czy sięgnąć po tę książkę to nie wahajcie się. Bardzo udany debiut.

Polecam
   





Ogólnie: 8/10




"Szmaragdowy wąż" Martyna Dziugieł



Opis:

Szmaragdowy Wąż to historia jedenastoletniej Amandy, która najpierw w wypadku traci najlepszą przyjaciółkę, później rozstanie rodziców zmusza ją do przeprowadzki. Miasteczko, do którego się przenosi się wraz z matką, mieści się nad dużym jeziorem, pośród lasu. Tam dziewczyna zaczyna powoli odkrywać długo skrywane sekrety rodziny. Aby uratować najbliższych musi pokonać czającego się w okolicy upiora i jednocześnie uratować tytułowego Szmaragdowego Węża. Aby osiągnąć cel stawia czoło własnym lękom i uczy się czym jest prawdziwa przyjaźń i rodzicielska miłość.


Premiera: 12.06.2017






Moja opinia: 


   Dziecko powinno mieć beztroskie dzieciństwo. Bez bólu i łez. Tym bardziej bez straty najbliższej mu osoby. Jak sobie poradzić? Dorosły niejednokrotnie się załamuje a co dopiero dziecko.

   Jedenastoletnia Amanda Laskowska w Wigilię pamiętnego roku spotyka się całą rodziną. Czekaja tylko na dwie osoby. Niestety zdarza się wypadek. W jego wyniku ukochana kuzynka Nikki ginie. Nastolatka nie umie sobie poradzić ze stratą kuzynki. Ze stratą przyjaciółki. Ma sny. A może to jawa? Kim jest Sara i Jacek?Tajemnicze i pełne magii. Mija czas, pory roku. W końcu rodzice stwierdzają, że najlepszym rozwiązaniem będzie zmiana miejsca. Nowe miasto, nowe otoczenie, nowa szkoła. Tylko czy tak łatwo będzie dziewczynie odnaleźć się w całkiem innej rzeczywistości? A pierwsze spotkanie z Marcinem i Ania da jej nadzieję. Tylko na drodze do równowagi wewnętrznej i pogodzenia się z przeszłością stanie tytułowy Szmaragdowy Wąż. Ami pozna tajemnicę rodziny swego ojca. Księżycowa Kraina czekała tak długo na tę chwilę. Już dłużej nie mogą. Nie można odwlec nieuniknionego. A w sam środek tej zagadki i tajemnicy wpadnie nasz nastolatka Amanda. 

   Już w momencie, gdy wzięłam książkę do reki i zobaczyłam okładkę miałam przeczucie, ze znowu przeniosę się do świata magii. Opis mnie w tym utwierdził. Od pierwszych stron zostałam ogłuszona ilością bólu i cierpienia młodziutkiej Amandy. Miały to być wesołe święta, w pełnym gronie rodzinnym. Los spłatał im wstrząsające wydarzenia, które rozbiły spokój rodziny. I już od razu dostałam przy okazji porcję magii i zagadki. A im głębiej w tekst tym ciekawiej.

   Ja jako dorosła bardzo przyjemnie spędziłam te chwile w lekturą. Nastolatkowie także bez problemu się w niej odnajdą. To śliczna książka.  O stracie i akceptacji bólu. O tym, jak pogodzić się ze śmiercią. Jak odnaleźć się w nowej rzeczywistości. A dodatkowo wkroczyłam w świat zagadek i magii. Zjawisk paranormalnych i tajemniczości. Wisior, zwierzęta, szafa, duchy - to tylko niektóre z licznych cudowności, które spotkałam na kartach. Książka została wydana przez autorkę bez pomocy wydawnictwa. I wiecie co? Gdyby udało się wydać ją ponownie, zwiększyć czcionkę, dać może nawet twardą oprawę w większym formacie  i dodać odpowiednie ilustracje z odrobina magii czy mroku to byłaby to idealna książka dla nastolatków. Na prezent urodzinowy czy pod choinkę. Książka jest świetna. Historia wciągnęła mnie od początku. Fajnie spędziłam czas z młodymi bohaterami. Z uwaga śledziłam poczynania Ami w walce ze złem. To ile wykrzesała w sobie odwagi i samozaparcia. Nie bała się niewyjaśnionego i spotkania z przodkami. Tego, że w tej niebezpiecznej rozgrywce może stracić życie. Do ostatniego zdania nie wiedziałam jak się to zakończy. A zakończyło się tak, że aż się prosi kontynuacja.

   Ja swój egzemplarz przekazuje dzieciom. Starsze jest w podobnym wieku i bez problemu się odnajdzie. To wydaje mi się mówi samo za siebie.

Polecam.






Ogólnie:  8/10


"Rubinowy książę" Beata Worobiec




Opis:


W chwili, gdy mgielny wilk porwał duszę Mili, życie Sephory wywróciło się do góry nogami. Jak na potomka bogini przystało, postanowiła wyruszyć siostrze na ratunek. Do pomocy miała owianą legendami dziewczynę z tatuażem na szyi (której wszyscy życzą śmierci), przestraszonego dowódcę straży (z alergią, przez którą ciągle pociągał nosem) i przeklętego parobka (który podejrzanie wiele wie na temat cmentarzy). Niestety już na początku wyprawy zadzierają z najgroźniejszym kambionem w całym imperium. Tylko pomoc Rubinowego Księcia może uratować ich przed gniewem Yotama Szorstkopalcego i wyciągnąć duszę Mili z Otchłani. Zwłaszcza, że za rogiem czai się rewolucja, a lud z całych sił pragnie obalić imperatora. Czy w świecie pozbawionym Słońca, może zalśnić iskierka nadziei? Jedno jest pewne – to nie jest miejsce dla bohaterów.


Ilość stron: 510
Premiera: 19.08.2019
Wydawnictwo: WasPos






Moja opinia: 


"Nienawiść nigdy nie prowadzi do niczego dobrego.
Wyniszcza wszystkich wokół,
ale najbardziej rani osobę, która ją odczuwa."


   
Monotonność i przewidywalność. To mamy na co dzień. Ale jeśli zamkniemy oczy i przeniesiemy się do świata, gdzie nic nie jest takie jak być powinno? Gdzie mrok spowił świat a na horyzoncie czają się chmury zwiastujące potężne zmiany? Co się stanie gdy przyjdzie na żyć w miejscu, gdzie nie ma słońca? Gdzie nie ma ciepła, promieni słońca migoczących na wodzie?

   Gdy pewnego dnia mgielny wilk przywłaszcza sobie cudzą należność, duszę Mii siostra dziewczyny nie waha się ani minuty. Wyrusza w grupą dobranych chyba na szybcika osób na pomoc. Na odebranie stworowi tego, co do niego nie należy. Staną  do walki ze złem. Dlaczego napisałam, że nas szybcika? Bo to taka przypadkowa zbieranina. Nastoletnia dziedziczka, złodziejka, były kapitan i zwykły szary parobek. Co z tego wyniknie? Musicie przekonać się sami. Nie zabraknie zwrotów akcji i zabawnych przygód. Do tej pory prześladują mnie ślepia, które błyszczą w ciemności niczym najcenniejszy kryształ mieniąc się kolorami.

   Biorąc do reki tego grubaska od razu w pierwszej kolejności przeczytałam opis. Brzmiał zachęcająco, tajemniczo i intrygująco. Byłam zaciekawiona. Z początku troszkę mi się dłużyło czytanie. Ale im dalej tym ciekawiej. Bardzo podobały mi się opisy. Autorka pokusiła się także nie tylko o dodawanie kolejnych bohaterów ale z zimną krwią, niczym rasowy zabójca uśmiercała tych niepotrzebnych. A co. Tak też można, prawda? Po co na siłę  trzymać jak więcej pożytku będzie z tego, że kogoś zabraknie. Znalazłam w tej książce wszystkie te elementy z jakich fantastyka słynie. Mega zabawne były przypisy - nie omijajcie ich kochani. One są bardzo ważne. Jedyne co mi przeszkadzało to brak większego odniesienia do tytułowego Rubinowego Księcia. Ale to może być tylko cwany wybieg. By podsycić wysoką już temperaturę w oczekiwaniu na konkrety w drugiej części. Już kiedyś się spotkałam z taką sytuacją. Także nie mówię książce nie. Ona jest fajna. Na prawdę. Bardzo fajnie i w miarę szybko mi się ją czytało. Mimo ilości stron. A myślałam, że będzie gorzej.

    Autorka niczym czarownica w swym kotle zmieszała szczypty składników fantastyki i stworzyła coś o czym nie sposób zapomnieć. Przyciąga, wabi i kusi. Zostawiając niedosyt. Z przyjemnością sięgnę po kolejny tom.

Polecam






Ogólnie: 7/10






"Ognista sukienka" Patty Goodman



Opis:

  
Znasz bajkę o Kopciuszku? To dobrze, bo to całkowicie inna historia.
Amanda Holt to twardo stąpająca po ziemi studentka literatury. Dziewczyna o wyglądzie anioła z osobliwym charakterem. Jest cyniczna, wybuchowa i ma ognisty temperament. Romantyczne gesty i czułe słówka powodują u niej reakcje alergiczne.
Pewnego dnia na jej drodze staje on – nieziemsko przystojny i wpływowy milioner Blake Monroe. Playboy i najbardziej pożądany kawaler w Stanach, który traktuje kobiety jak rozrywkę.
Jak w bajce: jeden wieczór, jeden bal i całe życie dziewczyny wywraca się do góry nogami. Tylko dlaczego Kopciuszek przeklina, a książę przy pierwszym spotkaniu każe jej się rozbierać?

Zapraszam do przeczytania mojej niegrzecznej komedii romantycznej. Tutaj Kopciuszek rzuca mięchem i nokautuje w razie potrzeby. Piękny i bogaty książę nie potrafi flirtować, a podwójna liczba złych macoch powoduje wesołe komplikacje.

Nie zaleca się spożywania posiłków w trakcie czytania tej historii. Może to zagrażać Twojemu życiu lub zdrowiu.


Ilość stron: 400
Premiera: 13.01.2020
Wydawnictwo: WasPos







Moja opinia:

 
   Ognisty temperament nie raz jest tylko przykrywką dla prawdziwych uczuć. Potrafi być swoistym kamuflażem. Otoczką, przed dostaniem się  do serca miłości. Tylko co takiego strasznego jest w tym uczuciu?

   Amanda Halt jest studentką literatury. Mieszka z Vivien i prowadzi skromny tryb życia. Vivian Eleonor Paxton jest całkowitym przeciwieństwem swojej współlokatorki. To cicha i spokojna dziewczyna, której nie po drodze z przekleństwami.
Mandy doświadczona przez wydarzenia z przeszłości i brak miłości od rodzicielki omija szerokim łukiem jakiekolwiek związki na dłuższa metę w mężczyznami. Traktuje ich jak bakterię. Nie przywiązuje zbytniej wagi do swego wyglądu a tym bardziej do słownictwa. Z zasady wali prosto z mostu, to co myśli. Dobierając słowa w szokujące zdania, które rozmówców wprowadzają w stan szoku i niekiedy zniesmaczenia. Ale taka właśnie jest Mandy. Blond włosa złośnica. Cięty język i ostre riposty. Bywa nieobliczalna. Jest krnąbrna i pyskata. Nigdy nie wiadomo, z czym w danej chwili wyskoczy. Tylko czy taka na prawdę jest? A może to jej tarcza? Broń?

     Mandy na zastępstwie za Vivian poznaje przystojnego, bogatego i aroganckiego faceta. Już od pierwszego zdania iskrzy. On uważa, że mu wszystko wolno. Że jest królem. Panem i władcą. Arogancki dupek? Wplątuje naszą główna bohaterkę w coś, co wywróci do góry nogami całe ich dotychczasowe życie i zmieni ich priorytety. Nie obędzie się bez szoku. Dla nich też ale bardziej dla rodziny naszego paniczyka. Włos im się zjeży na zachowanie Mandy. Na to jak staje okoniem, gdy ktoś próbuje ją do czegoś zmusić. Zagłaskać ją. Zmienić. A ona jest niczym szalejąca w klatce dzika kotka. Potrafi być miłą i urocza. Prężyć i wabić. Kusić i nęcić. Ale jeśli trzeba, to nie zawaha się wystawić swoich ostrych niczym brzytwa pazurków. Ona wie jak walczyć. Jak nie dać się zgnębić. Choć znajdą się i tacy, co będą próbować. Oj, biada im, biada. Nawet nie wiedzą na co się porywają.

   Razem z Amandą wpadniemy w sam środek tornada. Tornada, jakie wywoła Blake Monroe. Prawie wpędzi do grobu Tiffany, dla której on zawsze będzie małym chłopczykiem, który potrzebuje opieki i prowadzenia za rączkę. Nawet jak już jest dorosłym mężczyzną. Mandy stanie oko w oko z Harry'm Clintem - panem lepkie rączki oraz Rebeccą Morris - dziewczynie, której wydaje się więcej niż na prawdę jest. W tej całej intrydze nasza awanturniczka może liczyć na wsparcie siostry naszego bogatego dupka oraz jego kumpla - Seana. A na wszystkie te zawirowania nadciągają burzowe chmury w postaci harpi nad harpiami - Jennifer Halt.

Już dawno tak się nie uśmiałam. Ale do łez. Śmiałam się właściwie prawie cały czas. A wszystko przez charakter i zachowanie naszej blond złośnicy. Autorka stworzyła historię, która wciąga od pierwszego zdania. Dosłownie. Już po pierwszej stronie wiedziałam, że to jest to. Że znajdę tu morze pożądania, zabawnych sytuacji i niesamowitej historii. I tak było. A nawet i lepiej. Dostałam więcej niż myślałam. Co kartka myślałam, co jeszcze mnie tu spotka. A dzieje się na prawdę dużo. Bardzo dużo. Mimo tego, nie gubiłam się. Opisane jest wszystko przyjemnym językiem i stylem. Momentami razem z Amandą dostawałam ślinotoku.
Jedno tylko malutkie odczuwam zawiedzenie. Jakie? Myślałam, że Vivien jako przyjaciółka dostanie więcej kwestii. I że sytuacja z uczuciami siostry Blake'a zostanie choć trochę pociągnięta. Nie chce za dużo pisać, by nie zdradzić o co mi chodzi. No chyba, że powstanie kontynuacja. Wszak do tej pory oficjalnie nie wiadomo czy Amandy życie jeszcze raz nie zrobi fikołka o kolejne sto osiemdziesiąt stopni - ale całkiem w inną stronę. Czytając lekturę chciałam jak najszybciej dopłynąć do brzegu. Dotrzeć do końca. Nie miałam cierpliwości. Dlaczego? Bo tak dobrze mi się czytało. Poganiałam do przodu by za chwilę zrobić stop i wrócić do momentu, na którym skończyłam uważne czytanie. Słowo do słowa. Od deski do deski. Książkę wciągnęłam niczym narkoman kreskę. Nie mogłam się od niej uwolnić. Moje myśli podczas przymusowych przerw ciągle krążyły wokół bohaterów. Byłam na głodzie. Z niecierpliwością i tęsknotą zerkałam na leżącą samotnie książkę, kiedy musiałam zając się codziennymi sprawami.

 To tak jak z deserem - zaczynamy się delektować i chcemy zjeść do ostatniego okruszka. Moje kubki smakowe zostały podrażnione i nie zaspokoję głodu, dopóki nie wchłonę dania do końca. Mam taki sam apetyt jak Mandy. Nie rozdrabniamy się na mikroskopijne lecz miłe dla oka posiłki. Chcemy dużo i smacznie.  Składam więc wniosek o kontynuację. Wszak genialnej fabuły nigdy za mało.

Cięte riposty, odwaga szalonej młodej kobiety a do tego szarmancki i bogaty przystojniak. I oczywiście genialny pomysł, który zmąci ich spokojne życie stając się tornadem szalejących uczuć... A wszystko to okraszone szczyptą intryg na dokładkę z szalejącymi mamuśkami w tle. Debiut autorki okazał się być dla mnie strzałem w dziesiątkę. I choc troszkę ponarzekałam to i tak zyskała ode mnie wysoką notę. Jestem bardzo mile zaskoczona. Brawa na pomysł i za odwagę w doborze słownictwa głównej bohaterki. Chcę więcej.


Gorąco polecam.






Ogólnie: 10/10




"Kochankowie burzy. Czas miłości. Tom 1" Elżbieta Gizela Erban


Opis: 

Trzytomowa powieść „Kochankowie Burzy”, to duża pozycja licząca około 1677 stron. Ale uważam, że dobrego Wydawnictwa nie przerazi objętość dzieła. Moja powieść powstała na podstawie dziejów mej rodziny, żyjącej w okresie Powstania Styczniowego. Jest książką historyczną,  a zarazem wielkim romansem, opowieścią o tragicznej miłości, bardzo mocno osadzoną na tle realiów tamtej epoki. Przedstawiłam w niej losy bliskiej krewnej, na podstawie jej pamiętników. Tytuł powieści „Kochankowie Burzy”, nie oznacza romansu, lecz jest nazwą uczestników Powstania Styczniowego, a książka jest hołdem złożonym kobietom polskim, ówczesnym – jak je nazwała wnuczka Sienkiewicza – „samurajom w krynolinach!” Bez ich patriotyzmu i poświęcenia oraz odwadze, powstanie nie mogłoby trwać aż półtora roku. Książka została wydana w 2015 r, przez Związek Literatów Polskich w Szczecinie, lecz w bardzo małym nakładzie 100 egzemplarzy, (ze względu na brak funduszów) i natychmiast zniknęła, błyskawicznie rozkupiona. „Kochanków Burzy” pisałam ponad dziesięć lat na maszynie do pisania, bowiem nie posiadałam wtedy komputera. Na końcu powieści znajduje się spis literatury źródłowej, lecz de facto było jej znacznie więcej.
Akcja książki rozgrywa się w latach; grudzień 1860 – styczeń 1866, w środowisku szlacheckim i arystokratycznym. Bohaterką powieści jest młodziutka i piękna Nina Nałęczowska ( Janina Kosmowska herbu Trąby) Jej wielka miłość do arystokratycznego krewnego, staje się rodzinnym skandalem i kończy tragedią. Opisuję życie codzienne we dworach i pałacach, Warszawę  ogarniętą buntem, bitwy i obozy powstańcze. W „Kochankach Burzy” jest wiele scen okrutnych, ale takie były realia. Np. zbrodnia w różanej altanie, nie jest wcale moim wymysłem, lecz autentycznym faktem i rodzinną tajemnicą, jakiej w książce nie ujawniłam, zmieniając zakończenie. Odważyłam się ukazać kulisy powstania, bynajmniej nie romantyczne. Z jednej strony pełne bezgranicznego poświęcenia i miłości ojczyzny, z drugiej wręcz nikczemne, pełne intryg i bezkompromisowej walki o władzę. W książce występuje wiele postaci historycznych, dziś kompletnie zapomnianych, oraz mało znane fakty historyczne jak: masakra na Placu Zamkowym, zamachy na Wielkiego Księcia Konstantego Romanowa, margrabiego Wielopolskiego i namiestnika Berga, oraz inne wydarzenia. Książka powędrowała do Niemiec, Kanady, USA, Szwajcarii. Mimo iż wydana była przed trzema laty, ciągle jeszcze otrzymuję telefony lub e-maile z pytaniem, gdzie  można książkę kupić? Mój czytelnik, znany polski chirurg mieszkający w Niemczech, nazwał „Kochanków Burzy” polskim „Przeminęło z wiatrem”, gdyż obie książki dzieją się w tym samym czasie, a ich bohaterkami są kobiety.


Ilość stron: 650
Premiera: 17.12.2019
Tom: I
Seria: Kochankowie burzy
Wydawnictwo: WasPos


Moja opinia: 


   Czasy wojny w dalszym ciągu potrafią nas szokować. Zostawić w odrętwieniu i z przerażeniem na twarzy. To były całkiem inne czasy od teraźniejszości. Ludzie kierowali się wtedy innymi priorytetami.

Nina jest sierotą. Straciła rodziców i została sama. Arystokratka bez posagu trafia pod pieczę ciotki. Ale ta nie ma zamiaru opiekować się niechcianą krewną dłużej niż to konieczne. Dlatego też chce swoja podopieczna w ekspresowym tempie wydać za mąż. Tylko co na to główna zainteresowana? A to, że bez miłości nie chce wychodzić za mąż. Nie widzi siebie u boku obcego jej sercu mężczyźnie. Ma duszę romantyczki. A serce nie sługa. Nie da się go zaprojektować tak, by zaczęło bić szybciej dla kogoś, kto został jej wybrany. I nie dziwie się temu wcale. A tym bardziej temu, ze młodziutka Nina zakochuje się w swoim wuju. Taki szok. Taki wstyd. Ale co zrobić? Odkochać się? Nie tak łatwo. A może to tylko młodzieńcze zauroczenie?

   Historia Niny ma miejsce w czasach powstania. W latach okrucieństwa, wojny i cierpienia. Rodziny wylewały łzy za swoimi najbliższymi. Drżeli w oczekiwaniu na nieuniknione. Na to co jeszcze się przytrafi zanim wojna dobiegnie końca. Ilu powróci cało do domu? Ta książka jest dosłownie naszpikowana faktami historycznymi. To nie jest romans, choc tytuł może mylić. To opowieść o strasznym czasie dla Polaków. Przyglądamy się zwykłym ludziom podczas ich codzienności. To, jak sobie radzą. Albo przynajmniej próbują sobie radzić, gdy widmo śmierci czai się w ukryciu. Jest im ciężko. Ale czy wtedy było lekko? Poznajemy fakty polityczne. Wiele postaci historycznych, które w mniejszym lub większym stopniu znamy ze szkoły. Szara codzienność zwykłych ludzi i przepych innych.

   W tej książce dzieje się dużo. Choc jest pokaźnych rozmiarów to czyta się ją szybko. Język jest przystępny. Akcja i fabuła bez zastrzeżeń. Bohaterowie w punkt. I o dziwo wcale mnie ta lektura nie nudziła, a musicie wiedzieć, że nie cierpię książek historycznych. Autorka umiejętnie połączyła losy głównej bohaterki z wydarzeniami, które na prawdę miały miejsce. Jeśli lubicie takie połączenia to jest to książka w sam raz dla Was. A jaki to idealny prezent. A dodatkowo powiem, że jeśli tak jak ja, nie pałacie miłością do takich książek, to mimo wszystko odważcie się po nią sięgnąć. Dajcie sobie szansę na zauroczenie historią spisana na kartach. Autorka z rozmachem i łatwością wciągnęła mnie w świat spisany na kartach. Może z Tobą będzie tak samo?

Polecam



Ogólnie: 8/10




"Ognista królowa. Tom 2" Emily R. King



Opis:



Drugi tom magicznej serii o odważnej władczyni ognia!
Kalinda niedawno odkryła swoją niezwykłą moc władania ogniem. Jako setna wybranka radży Tarka musiała zmierzyć się z jego pozostałymi żonami i kurtyzanami. Jednak krwawy turniej i śmierć tyrana były jedynie początkiem jej problemów.
Razem z kapitanem Davenem musi uciekać z miasta opanowanego przez rebeliantów. Ich szansą na ratunek jest syn radży, książę Ashwin. Najpierw jednak Kalinda musi udowodnić mu swoją wartość, stając do walki z trzema potężnymi rywalkami.
Kapitan Daven zaczyna obawiać się mocy, które drzemią w dziewczynie, a książę wydaje się nimi zafascynowany. Tak jak kobietą, która nimi włada. Czy Kalinda zjednoczy imperium, nie poświęcając wszystkiego, co bliskie jej sercu?


Ilość stron: 352
Premiera: 22.01.2020
Wydawnictwo: Kobiece Young






Moja opinia:

   Posiadanie mocy to dar. Ale bywa i przekleństwem. Samemu ciężko zaakceptować swoją odmienność. A co mówiąc o innych? Jedni przyswoją z radością i szacunkiem. Podczas, gdy na innych będzie to kością niezgody i powodem do zemsty. 

     Kalinda i Deven razem z kilkoma innymi osobami wyruszają przez niebezpieczne tereny w poszukiwaniu świątyni, w której jest wychowywany książę  Ashwin. Tylko nie wiedzą w której. Gdy w końcu udaje im się trafić do tej właściwej zostają rozdzieleni. A Kalinda jako Pokrewna musi ponownie stanąć do turnieju. Aby udowodnić swoje oddanie narodowi. Stoczy walki z trzeba potężnymi półboginiami. Książę Ashwin jako następca tronu po radży Tarku, swoim ojcu, będzie nadzorował. Tylko czy księżniczka Citra, córka sułtana Kuvala podda się bez walki? Czy Wezyr Gyan ma szczere chęci? Czy Kalinda ujawni swoją moc? Czy Deven ujrzy swoją ukochaną. I czy przeszłość została na pewno za nimi? To i jeszcze więcej w cudownej historii pełnej magii i miłości.

   W tym tomie dzieje się mniej niż w pierwszym. Podobny schemat turnieju i przygotowań. Sabotaże, knucie intryg, zawiść. Barwne opisy przenosiły mnie oczyma wyobraźni do Kali i jej znajomych. Język jest łatwy do przyswojenia. Ale jako kontynuacja to niestety trzeba znać część pierwszą aby zacząć przygodę z tą. Bez tego będzie trudniej. Choć wykonalne.
Drugi tom jest utrzymany na podobnym poziomie. Nie zabrakło brutalności i intryg. Mogłam także poznać kolejne zagadki z historii. Z przeszłości, która zapoczątkowała trwającą nadal wojnę. Z przyjemnością obserwowałam zmianę zachowania Kali. Tego, jak robiła się pewna siebie. I nie bała się przeznaczenia.  Krok po kroku szła do celu. Ogień to w końcu jej drugie serce. 
Berylowy Pałac przywitał ich i mnie niespodziankami. Po pierwszym tomie wiedziałam mniej więcej czego się spodziewać. I dostałam to czego chciałam. Kali jako Pokrewna stała się pewniejsza siebie. Książę Ashwin czy Deven? Kogo wybierze? Czy Kalindzie uda się ocalić Księgę Zhaleh i Amforę z kroplami krwi tysiąca bhutów przez złem,w postaci Otchłańca?

   Świat magii i zagadek zaprasza do swych bram. Do krainy, gdzie wszystko jest możliwe.


Polecam





Ogólnie: 8/10


"Po drugiej stronie jeziora" Agnieszka Karecka


Opis: 

Czasem nawet najbardziej szalone fantazje stają się rzeczywistością.
Choć Mia Lang nie lubi hucznych imprez ani bycia w centrum uwagi, podczas
swoich osiemnastych urodzin życzy sobie, aby w jej poukładanym dotąd życiu coś się wreszcie zmieniło. Nie musi długo czekać. Tego samego wieczoru jej świat wywraca się do góry nogami, a mówiąc dokładniej: całkowicie znika...
Nastolatka trafia do tajemniczej krainy Locus, gdzie zostaje wplątana w misję, której celem jest wyzwolenie Krainy Pięciu Miast. Zayn, dowódca wyprawy, okazuje się apatycznym, małomównym i kapryśnym egoistą, który budzi w niej sprzeczne uczucia. Wkrótce jednak stanie się jasne, że to właśnie on jest powodem, dla którego Mia nie potrafi się zdecydować na powrót do domu. Nagłe, nieznane i coraz silniejsze uczucie sprawia, że dziewczyna toczy ze sobą wewnętrzną walkę. Co zwycięży: rozsądek, który każe jej porzucić to miejsce i wrócić do bezpiecznego świata, czy chęć przeżycia szalonej przygody u boku fascynującego ją mężczyzny?


Ilość stron: 342
Data premiery: 15.11.2019
Tom: I
Wydawnictwo: Novae Res






Moja opinia:


   Każdy z nas ma jakieś życzenia. Szczególnie ci, którzy stają się dorosłymi. Ich plany, marzenia i nadzieje. Wypowiadając życzenie przy torcie bierzemy pod uwagę to, że się spełni? A jeśli się spełni to jakie zmiany przyniesie?

   Osiemnastoletnia Mia Lange mieszka z rodzicami, Emilią i Darkiem, we Wrocławiu. Wiedzie sobie zwykłe życie nastolatki u progu dorosłości. W tym doniosłym dniu zdmuchując świeczki na torcie wypowiada życzenie. I dostaje wisiorek - pamiątka rodzinna Darka. Ona nie lubi być w centrum uwagi. Ale z drugiej strony ma dość nudy. Nawet nie wie, jak zmieni się jej życie. Idzie na spacer nad pobliskie jezioro. A potem budzi się nad tym jeziorem ale...w całkiem innym świecie. W innym wymiarze. Do kraina Locus. Trafia tu na Kleo Donum, która mieszka tylko z wujem Rongo. Nie potrafi odnaleźć się w tym nowym świecie. Rada Pięciu Miast wybiera śmiałków do niebezpiecznej wyprawy. Toron, Rex, Irma i Zayn - oto wybrańcy. A Mia razem z nimi. By wrócić do swego wymiaru. Tylko czy nowo poznany Zayn nie stanie się przypadkiem przeszkodą w tym zadaniu? Czy uda się tym wojownikom dotrzeć cało do celu i zniszczyć zło?

   Już biorąc książkę do ręki zostałam zauroczona okładką. Opis dodatkowo mnie zachęcał. A gatunek literacki? Do fantastyki nie pałałam zbytnią miłością ale w ubiegłym roku się to zmieniło. i bardzo dobrze. Dzięki temu mogłam poznać tych wyjątkowych bohaterów. Młoda kobieta choć sama i w obcym miejscu dorasta ekspresowo, by stawić czoła przeznaczeniu. To nie gra. A ona nie ma kontrolera. To życie. Tu nie można spauzować, wymyślić innej strategi, by pokonać wroga i przeżyć. Nie zraża się tylko podwija rękawy. Aklimatyzuje się. W śród obcych ludzi znajduje przyjaciół. Choć musi walczyć o życie. I uczyć się jak przetrwać. W tym świecie intryg wszystko jest możliwe. A miłość spadnie niczym jabłko z jabłoni. Niespodziewanie. 
Grupa sześciu (zgadza się - musicie przeczytać sami dlaczego wzrosłą liczba) śmiałków w totalnie różnym wieku postanawia dokonać niemożliwego. Czy im się uda?

   Wkroczyłam do krainy fantazji. Postacie bohaterów zostały idealne dopracowane. Nie są mdłe. Są wyraziste. I każde ma swój indywidualny charakter. Barwne opisy krajobrazów i miast. Bez problemu mogłam zamknąć oczy i wyobrazić sobie to, co akurat czytałam. Prosty i łatwo przyswajalny język. Akcja naturalna. Jakby płynęła zwyczajnie, swoim tempem. Niczym rzeka. A im głębiej się wczytywałam, tym z większą niecierpliwością i niepewnością śledziłam tekst w oczekiwaniu na to co jeszcze się wydarzy. Bo że się wydarzy, to na pewno. Tylko co? Tu nie ma chwili na przerwę. Na odpoczynek, może na złapanie oddechu, góra dwóch. Wsiąkam od pierwszej strony i przepadłam. No i nie obyło się bez złości. Za co? Że tak się skończyło. I że tak szybko. Ja chcę już poznać dalsze losy bohaterów. Mimo, że na koniec się domyśliłam pewnych rzeczy. Ale to tylko potęguje moja ciekawość i niedosyt.

Gorąco polecam.





Ogólnie: 9/10




"Jeszcze nie zwariowałam {chyba}" Agata Strzałka

Opis:
Powieść Agaty Strzałki to humorystyczna, pełna refleksji opowieść o życiu Polaka na emigracji. Przedstawia prawdziwe i szczere historie, które poruszają problemy, z jakimi na co dzień zmaga się osoba podejmująca pracę w Niemczech jako opiekunka osób starszych. Nie brakuje tu przemyśleń na temat tego, w jakiej sytuacji znajdują się rodacy pracujący poza granicami kraju; przemyśleń o życiu i jego kruchości. To ciekawie napisana i bardzo aktualna książka, która zmusza do zastanowienia się i zatrzymania na chwilę.

Ilość stron: 230
Premiera:
Wydawnictwo: Borgis



Moja opinia: 

 
   Z dala od rodziny i od znajomych. W obcym państwie. Ludzie wyjeżdżają do pracy za granicą aby w krótkim czasie więcej zarobić. Skoro w kraju nie widza perspektyw tak maja nadzieje na pracę właśnie tam. Tam, gdzie jest ich cel.  Fakt - da się. Tylko jakim kosztem. Rozłąki z rodziną i najbliższymi. A do tego inna kultura i zwyczaje. Bariera językowa także niejednokrotnie nastręcza problemów. A wymagania pracodawcy, za które dostaje się wypłatę niejednokrotnie spędzają sen z oczu. To nie jest łatwy kawałek chleba.

   Nasza bohaterka, Edyta z Beskid wyrusza do Niemiec. Zostawia Tadeusza, córkę, zięcia, wnuki i jedzie. Do obcego kraju. Wierzy, że znając skąpe podstawy języka niemieckiego da sobie radę. Wszak co w tym może być trudnego, prawda?

   Trafia do rolnika, który zatrudnia jej rodaków i Rumunów. Praca wcale taka łatwa się być nie okazuje. To wyścig. Wyścig z czasem. Ogromna ilość narzuconych zajęć do wykonania od wczesnych godzin porannych, aż do samego wieczora. To straszne, w jakich warunkach jeszcze przyszło jej mieszkać. Szok i brak czasu na prywatność.

 No ale Edyta to nie jest krucha kobieta niczym porcelana. Ona żadnej roboty się nie boi. Po skończonym kontrakcie wraca do domu i za pośrednictwem agencji wyjeżdża tym razem nie do pracy przy warzywach ale do opieki nad osobami starszymi. W końcu co w tym może być takiego trudnego?

   Pięćdziesięcioletnia Edyta wyrusza jako opiekun. Obce miasta, obcy język, obce wszystko. Nie dość, że "dziwadztwa" i choroba osób starszych dają jej niejednokrotnie popalić, to jeszcze rodzina jej podopiecznych. Totalnie różne charaktery.

   Książka napisana jest lekkim i zabawnym językiem. Jest śmiesznie ale i strasznie. Jak to w życiu. A, że starsze osoby z reguły są schorowane i w sędziwym wieku to możemy się tylko domyślać, że to prawie jak praca z dziećmi. Tylko dziecko można podnieść i zanieść tam gdzie chcemy. Upilnować i nauczyć. A starszych ludzi? Nie, tak łatwo nie jest. Ale taka praca i Edytę dużo uczy. Ona chce się nimi opiekować. Gdyby tak nie było to nie wracałaby ciągle do naszych sąsiadów. Ma ogromne pokłady cierpliwości i dobre serce. Choć każda z podróży jest inna, tak ona ciągle się uczy. Pięć rodzin i pięciu podopiecznych. Każdy borykający się z innymi problemami zdrowotnymi. A nasza bohaterka niczym wprawiony alpinista wspina się na kolejne półki. A ze szczytu jaki widok się rozciąga.

   Ładna historia lekko spisana. A pod tym lekkim stylem bez problemu wyłuskałam wagę pracy, jakiej jest opiekun osób starszych. Cierpliwość jest przydatna. Ale własne zdrowie to podstawa. No i żeby praca nie okazała się karą to trzeba mieć do niej serce. Po prostu trzeba lubić to co się robi. I zawsze, po skończonym kontrakcie z utęsknieniem wypatrujemy dnia, w  którym możemy wrócimy do domu.

   Zachęcam do sięgnięcia po tę książkę. To właśnie tak wygląda praca za granicą. Jedni sobie radzą jak mogą, podczas gdy inni rodacy wolą inne sposoby na przetrwanie tego czasu. A życie wcale nie trwa wiecznie. Warto czasem usiąść i zastanowić się nad tym.

Polecam






Ogólnie: 8/10