Czytelnicze podsumowanie miesiąca

 





Wakacje wakacjami i po wakacjach. Wrzesień wskoczy już jutro, wiec pora na podsumowanie. Sierpień był zdecydowanie zaczytany - 33 książki. OMG! Byłam w szoku kiedy znosiłam pozycje do zdjęcia. Ten miesiąc bez patronatu. Ale za to aż 4 e-booki. Unikam ich jak ognia ze względu na wadę wzroku ale zostałam skuszona i tak dwa tomy "Nellie", "Pamiętaj, że byłam" Beata Majewska oraz "Mój szef" Melissa Darwood czytałam wieczorami, gdy usypiałam dziecko. Ma to swoje zdecydowane plusy. 

Co mogę polecić? Czyli mój TOP 5

Na pewno niedługą premierę "Mój szef" Melissa Darwood - za niebanalny humor i wyjątkową fabułę. Tę książkę jak pisałam w recenzji - pokochałam. Bawiła do łez a sam finisz powalił na kolana. Zwraca uwagę na to, że zachowanie może mieć także drugie dno, to bardziej przejmujące i z którym trzeba nauczyć się żyć. A sama akceptacja wymaga odwagi. 
 
Kolejną pozycją, na którą warto zwrócić uwagę to "Wdech" Kamili Mikołajczyk za smutną i realna do szpiku kości historię młodej dziewczyny, na drodze której staje ktoś, do niesie nadzieję na ukojenie.Już wieczorem zaczynam kontynuację. 

Na trzecim miejscu "Po godzinach" Ludka Skrzydlewska za ukazanie życia takim jakim jest. Charakter, empatia, bycia na telefon po godzinach pracy i to jakie niesie to skutki. Za włączenie świetnego kina akcji a także mocnego osadzenia w rzeczywistości. I dodatkowo dylogia "Negatyw szczęścia" ex aequo. Ta seria z modą w tle przypomniała mi świat mody, intryg i miłości. Pasji i walki o szczęście. 

Czwarte lokum także należy to "W deszczu" Anna Dąbrowska. Drugi tom serii równie emocjonalny, jak "Odlecimy stąd". Naszpikowany smutkiem prawdziwością. Choć młodzieżowa to dorosła w emocjach bohaterach i ich zachowaniu. Zbyt szybko dorośli ze skróconym dzieciństwem. 

Piąte miejsce "To tylko przyjaciel" Abby Jimenes. Smutna i wymuszająca łzy. Zagmatwana i pełna sprzeczności. Wypierania tego, co widoczne gołym okiem. Takiej historii, jaką skrywa okładka w ogóle się nie spodziewałam.

To moja piąteczka, która poruszyła wszystkie struny w moim sercu. Choć nie mówię, że pozostałe są złe. Każda z nich jest godna uwagi. Warta przeczytania i poznana. 

Dziękuję wszystkim autorom za pomysły przelane na papier (ten elektroniczny także) a także wydawnictwom, że zgodziły się je wydać. Warto czytać i na każdym koku to powtarzam. 

A jak Wasze sierpniowe stosiki? Pokryło Wam się coś? Co polecacie?

Zaczytanego września.




"Mój szef" Melissa Darwood

 




Opis:

Cięte riposty, skrywane pożądanie, namiętny seks. 
Romans biurowy, który rozpali Twoje zmysły, rozmiękczy serce i rozbawi do łez. 

Mówi się, że nie szata zdobi człowieka, a jednak spora grupa kobiet z mojego działu ma odmienne zdanie. Uważają, że mój szef wygląda niczym senne, mokre marzenie. Fakt, jest wkurzająco przystojny i irytująco inteligentny, do tego zawsze zjawia się w firmie w nienagannie skrojonym garniturze, pod krawatem i z zegarkiem za miliony monet. Perfekcyjny boss wyjęty z okładki magazynu „Businessman”. 
  
Niestety to tylko pozory. Już pierwszego dnia w pracy zorientowałam się, że jest zimnym draniem z kalkulatorem zamiast serca. Po tygodniu wyszło na jaw, że jest również bezwzględnym, wymagającym, pedantycznym i sztywnym jak kij od szczotki szefobotem! 
Nie znoszę go! I mojej pracy też! Codziennie zaciskam zęby i robię to, za co mi płacą – analizy, wykresy, zestawienia. Oraz to, za co mi nie płacą – tyranie po godzinach i złorzeczenie na przełożonego. 

Ale mam plan. Pokręcę się w tym korpowrotku jeszcze przez kilka miesięcy, odłożę zarobione pieniądze na własny biznes i odchodzę.
I nie chcę już nigdy więcej widzieć mojego szefa! 

Jeden wieczór spędzony z nim sam na sam w biurze sprawia jednak, że nieoczekiwanie zmieniam o nim zdanie. Pytanie tylko, czy słusznie?  


Premiera: 13.09.2020
Ilość stron: 360
Wydawnictwo: Self Publishing







Moja opinia:


   Maria Gabara i Jan Engler - totalne przeciwieństwa. Ona jest podwładną a on jej szefem. Czy w czymś im to przeszkadza? Absolutnie. Pan pedantyczny do potęgi entej zna dosłownie każdą minutę każdego dnia 24/7 i to z kilku miesięcznym rozplanowaniem. Ułożone co do milisekundy. Monotonia i perfekcja to jego domena. Zimny, szczery do bólu. A przez to niemiłosiernie nuuudny. W pracy robot. Wymagający i nie tolerujący sprzeciwu. A ona? Postanawia pstryknąć go w ten zarozumiały nos i ... wyjąć mu ten kij z czterech liter. Niestety nie przewidziała tego, że wybuchnie pomiędzy nimi aż takie tsunami, zwane pożądaniem. W jakim kierunku zmierzy ich relacja? Czy Maria da radę zmienić Jana? Czy szybciej to on jej przypadkiem nie zwolni? A może chodzi tu o coś zupełnie innego?

   Autorka kolejny raz mnie zaskoczyła. Przeczytałam dosłownie kilka wydanych książek Melissy Darwood i koniecznie muszę nadrobić pozostałe. W tej pozycji mamy romans biurowy. Ale nie taki zwykły. Pieprzny do kwadratu. Naszpikowany dowcipem i ciętymi ripostami. Tutaj wybuchowość bohaterki ściera się z totalnie wypranym z emocji, wręcz skostniałym bohaterem. Sam pomysł na fabułę od początku był strzałem w dziesiątkę. Skrzyżowanie całkowitych przeciwieństw i zamknięcie ich w jednym budynku. No ta bomba cykała i cykała aż w końcu wybuchła. Ale z jakim efektem. Zaczęłam czytać i jak tylko na me usta wypłynął uśmiech, tak utrzymywał się wręcz do samego końca. No może troszkę naginam, bo po drodze trzymałam się za brzuch, który bolał mnie ze śmiechu i zmarnowałam niejedną paczuszkę chusteczek wycierając oczy, z którym płynęły łzy. Normalnie tak zabawnej książki już dawno nie czytałam. Autorka sprawnie dorzucała kolejne wątki i elementy układanki. Dawała odpowiedzi, by za chwilę wziąć chochlę i niczym zawodowa czarownica ponownie wszystko zamieszać. Zniszczyć tak misternie układany w mojej głowie obraz. Nie mogłam rozgryźć Jana. No i dlaczego Jana a nie Jaśka czy Jasia? I dlatego Maria a nie Maryśka czy Marysia? Jan był totalnie frustrującym przystojniakiem ze swoimi fanaberiami. Emocje we mnie wręcz kipiały a cierpliwość strzelała niczym wzburzony szampan. Normalnie totalny rollercoaster. A jeśli do tego dołożyć Marię i jej pomysły to już w ogóle jazda bez trzymanki. Bardzo przypadł mi do gustu fakt, że książka jest dość mocno rozciągnięta w czasie i w ogóle tego nie odczuwałam. Tam wszystko fajnie się łączyło i przeplatało, że nie za specjalnie rejestrowałam zmiany pory roku. Dopiero opisy mi to uświadamiały. Było ich sporo, fakt. Ale każdy z nich był potrzebny. A wręcz mogło być ich jeszcze więcej. Szczególnie tych przemyśleń głównej bohaterki, które właśnie najbardziej bawiły mnie do łez. Choć książka liczy sobie pokaźną liczbę stronić to wcale tego nie odczuwałam. Dlatego, że i tak zbyt szybko dotarłam do końca. Tak się zatraciłam w tej wyjątkowej historii. Do samego końca zaskakiwała i mąciła. Bawiła oraz podgrzewała i tak już wysoką temperaturę. No bo wiecie, jeśli spotykają się takie skrajne przeciwności to seks musi być wyjątkowy. I tak było. Jejku, co tu się działo! Pożądanie buzowało, sceny trawiły i spalały a całe napięcie jak wybuchło zmiotło wszystko co miało na swej drodze. Ale autorka nie byłaby sobą, gdyby na koniec nie zrzuciła bomby. Znokautowała. Podcięła nogi i zaliczyłam twarde i bolesne lądowanie Łapałam powietrze. "Ale, że jak? Na serio? No Way!!! Nie może być" - takie były moje pierwsze myśli. Serio, zbierałam szczękę z podłogi.

   Autorka stworzyła przezabawną historię, pod którą ukryta została prawda. Prawda na tyle szokująca, że aż nierealna. A jednak możliwa i to w stu procentach. Melissa zaczarowała emocje i oddała ich pełną paletę. I chyba odniosła zamierzony skutek, bowiem zmusiła mnie do refleksji. Zwróciła uwagę na to, że pewne dość konkretne zachowanie to nie koniecznie maska, gra czy przyzwyczajenie. Może mieć głębsze znaczenie. Mi ten temat nie jest obcy. Całą historię przyjęłam bardzo dobrze. Był romans biurowy? Był. Był seks? Był. Było zaskakująco i wstrząsająco? Było. Tę książkę pokochałam od samego początku. Napisanie takiej powieści zapewne nie było łatwe. Ale autorka przedstawiła to w takim stylu, który nie mógł być odebrany inaczej. Lekki i przyjemny w odbiorze. Płynęłam na falach powieści. Akcja szalała niczym rozpędzony wagonik górski. Chciałabym móc zobaczyć tę historię na wielkim ekranie. Jest tego warta. Jeśli znacie pióro autorki i kochacie takie zakręcone i totalnie nieprzewidywalne książki to jest to pozycja dla Was. 

Gorąco polecam.





"Wdech. Oddychając z trudem" Kamila Mikołajczyk

 




Opis:

Kiedy przeszłość jest największym wrogiem...

W dniu swoich siedemnastych urodzin Lena zostaje zaatakowana przez nieznanego napastnika. Dziewczynie udaje się uciec, nim sprawca zdąży wyrządzić jej krzywdę. Mimo to przykre przeżycie wywołuje głęboką traumę, która kładzie się cieniem na jej późniejszym życiu. By uciec od dręczących wspomnień i rodzinnego miasta, Lena wyjeżdża na studia do Krakowa. Po jakimś czasie zaczyna spotykać się z przystojnym i szaleńczo w niej zakochanym Pawłem. Jednak koszmar przeżyty przed laty wciąż powraca i nie pozwala jej cieszyć się młodzieńczą beztroską. Dziewczyna unika ludzi, przeżywa także nawracające ataki paniki. Nie jest również pewna swoich uczuć do Pawła, zwłaszcza od momentu, gdy na horyzoncie pojawia się przystojny i tajemniczy kuzyn jej chłopaka, Adam. Ten prawnik o aparycji niegrzecznego chłopca - podobnie jak Lena - niesie ze sobą trudny bagaż z przeszłości. Czy Adam wniesie odrobinę spokoju w życie młodej kobiety, czy raczej skomplikuje je jeszcze bardziej?

Gdy każdy kolejny oddech jest coraz trudniejszy...


Premiera: 06.05.2020
Tom: I
Seria: Oddychając z trudem
Ilość stron: 280
Wydawnictwo: Editio Red







Moja opinia:


   Podobno miłość jest lekiem na całe zło. Lena w to wierzy. Przy Pawle czuje się bezpieczna. Może na niego liczyć. Z resztą tak jak na dwie przyjaciółki: Patrycję i Dagmarę. Oni znają sekret Magdaleny. To czego doświadczyła w przeszłości i że nadal nie może o tym zapomnieć. Nadal jej się wydaje, że ktoś ją goni. nie toleruje dotyku a tym bardziej bycia zaskakiwaną. Studentka ASP aby związać koniec z końcem podejmuje pracę w firmie projektowo-prawnej wujka Pawła i Dagmary. Pan Biel jest sztywny i gburowaty. Ale nadchodzą zmiany. Do kraju z Holandii powraca Adam. Tajemniczy kuzyn Pawła. Pierwsze spotkanie jego i Leny jest dość niefortunne. Od tego momentu zaczyna przyciągać ich do siebie chemia. Kim on jest? Dlaczego wyjechał z kraju? Czy Lena upora się z przeszłością? Którego z kuzynów wybierze?

   Debiut Kamili Mikołajczyk wsysa w swój świat już od pierwszego akapitu. Ta historia jest przejmująca i  przepełniona bólem. Naszpikowana tragizmem i strachem. Z całego serca współczułam głównej bohaterce. Czuć cały czas oddech niebezpieczeństwa na plechach. Łapała wdech i się dusiła. Nie mogła w pełni oddychać. Być zwyczajną młodą kobietą. Na każdym kroku analizowała i wyszukiwała niebezpieczeństwa. Jej historia została świetnie rozciągnięta w czasie i dopracowana perfekcyjne w każdym calu. Każdy element tej układanki był na swoim miejscu. Jeśli chodzi o tę bohaterkę to nie mam absolutnie żadnych zastrzeżeń. Jej sytuacja została dobitnie przedstawiona. Autorka wykonała w tym przypadku kawał dobrej roboty. Nie tak łatwo bowiem oddać te wszystkie emocji szargające tak bardzo skrzywdzonym bohaterem. Bez pospiechu, bez pomijania. Ukazuje na jej przypadku jak krucha jest ludzka psychika. Szczególnie nastolatki i jak ciężko podnieść się z takich traumatycznych wydarzeniach. Pomysł na taką właśnie fabułę był strzałem w dziesiątkę. Bardzo podobały mi się zwariowane przyjaciółki Leny. Ich pomysły na odrobinę szaleństwa w życiu ich kumpeli. Szalone, barwne charakterki. Trochę mniej podobał mi się natomiast Paweł. No nie wiem. Taki niby czuły, niby opiekuńczy a jednak troszkę mdły. Miał być idealnym parterem dla głównej bohaterki. Całe szczęście, ze do akcji wkroczył Adam. Bad boy pełen mroku i tajemnic ale mówiący prosto w oko czego pragnie. Akcja nabrała tempa a sytuacja stałą się jeszcze bardziej ciekawsza i intrygująca. Do samego końca nie mogłam przewidzieć wydarzeń. Coś tam przeczuwałam w jakim kierunku może to wszystko pójść ale finalnie i tak mnie ogromnie zaskoczyła. Jestem baaardzo ciekawa jakie wydarzenia znajdę w kontynuacji. I całe szczęście, że mam ją już pod ręką. Nie będę musiała chodzić zdenerwowana i wypatrywać kuriera z paczką.

    Czytając pierwszy tom serii nie widać w ogóle, że to debiut. W życiu nie pomyślałabym o tym. Dlatego, że ta historia została bardzo dogłębnie przeanalizowana. Dopracowana do każdego punkciku. Autorka oddała cała paletę emocji i cały ten mrok ciągnący się za bohaterami. Zagrała na moich emocjach perfekcyjnie. Przepadłam już na samym początku. Zostałam wessana w ten wykreowany świat niczym w ruchome piaski. Nie było możliwości wydostania się stąd. Musiałam doczytać do końca. Złapałam wdech na początku historii, gdy czytałam te przerażające opisy. Wstrzymywałam powietrze w płucach aż paliły mnie żywym ogniem. Czy pozwoliłam sobie na wydech? Tak, na finiszy. Inaczej bym się udusiła. Tak jak Lena czekałam na moment, kiedy będę mogła ponownie złapać oddech. A każdy kolejny jest nie lada wysiłkiem i trudnością. Ta książka jest naszpikowana bólem i strachem. Dosłownie czułam sama wszystko to, czego doświadczała bohaterka. A wszystko dzięki lekkości  i przyjemnemu w odbiorze stylowi. Ta lektura, choć poruszająca ciężkie i realne tematy płynęła wręcz sama. Nie rejestrowałam bardzo kiedy przekręcałam kolejne kartki. Po prostu ocknęłam się, gdy dotarłam do końca. I takie powinny być książki. Zatracające, pochłaniające. Takie, które pozostają w myślach i sercu, i które z chęcią czytałoby się kolejne....kilkadziesiąt razy. Jeśli jesteście zaintrygowani i uważacie, że wpasowuje się w to, co zazwyczaj czytacie to nie zwlekajcie - czytajcie.

Gorąco polecam



"COVER. Mój wyśniony koniec świata" Gaba Krzyżanowska

 




Opis:

Zatuszowana miłość

Niewielka wieś gdzieś na Mazurach. Dwoje młodych ludzi, każde ze swoimi planami i marzeniami. Choć nie. To Ela, dobra uczennica pilnie przygotowująca się do matury, ma marzenia i plany, a przed sobą jasną przyszłość. Inaczej niż jej sąsiad z naprzeciwka. Zły dom, złe geny, zły brat - Maks już dawno pozbył się złudzeń i wiary w to, że może cokolwiek zmienić. Codziennie styka się z Elą, "miastową z dobrego domu", podziwia ją i zazdrości. Rodziców, pieniędzy, możliwości. Wszystkiego. Wzorowa panienka z lepszych sfer nie nadaje się do kochania. Taką dziewczynę Maks, typowy bad-boy ze smutną historią, może jedynie nienawidzić.

Poddaje się więc temu uczuciu w pełni. Przy każdej okazji znęca się nad Elą psychicznie. Ona, pozornie zimna i niewzruszona, w zaciszu własnego pokoju bardzo cierpi.

Życie Maksa dodatkowo się komplikuje, gdy jego starszy brat trafia do więzienia i wymusza na młodszym spłatę długu. Chłopak, pragnąc odciąć się od kryminalnego półświatka, bierze się ostro do pracy. Postanawia zdać maturę i zacząć na siebie zarabiać. Nie zapomina jednak o Eli. Wciąż się z nią sprzecza, dokucza jej, zaczepia. Wreszcie ich trudna relacja, podszyta coraz bardziej oczywistym pożądaniem, wymyka się spod kontroli. Już trudna sytuacja komplikuje się coraz bardziej. Dziewczyna, by uciec od Maksa, wyprowadza się z domu, a blizny po ich dziwnej miłosno-nienawistnej relacji przykrywa tatuażami...


Premiera: 15.07.2020
Ilość stron: 448
Wydawnictwo: Editio Red





Moja opinia:


   Kto się czubi ten się lubi? Pewnie tak, ale nie w tym przypadku. Elwira i Maksymilian to sąsiedzi. Znają się od piaskownicy. Ona pochodzi z dobrego domu. Taka panienka, która ma wszystkie pozytywne cechy. On za to nie miał takiego szczęścia. Jest biedniejszy a jego brat Adrian prowadzi szemrane interesy. Czuje się przez to gorszy. Ona jest jego marzeniem, niestety niedostępnym. Dlatego skoro nie może jej kochać, to może jej nienawidzić. I tak się zaczyna. Lata ubliżania, gnębienia, nękania, stosowania przemocy psychicznej niosą różny skutek u Eli. Dziewczyna nie daje sobie rady. Znajduje rozmaite pomysły, które pozwalają jej zagłuszyć ten ból. Bez wsparcia najbliższych. Aż w końcu czara goryczy się przelewa - na niewiele przed osiemnastką ucieka z domu do Szymona. To on staje się jej lekiem i pomocą dla ran. Czy w końcu uwolni się od swego oprawcy? Czy Maks odkryje tajemnicę brata? Czy Ela zdoła mu wybaczyć? I czy w końcu będzie szczęśliwa?

   Książka Gaby Krzyżanowskiej to z jednej strony młodzieżówka a z drugiej romans. Bohaterami są osoby prawie pełnoletnie a seks i mocne słownictwo nie jest im obce. Nie ma dla nich tematu tabu. Sam natomiast pomysł na fabułę był fajny. Ukazanie rozbieżności między wychowaniem i statusem społecznym, Nie zawsze to co widzą nasze obcy jest równoznaczne w tym, czego nie widać gołym okiem, co skrywa się za drzwiami. W tej książce fabuła jest dość mocno rozbudowana. A i wątków też jest wiele. Przyglądałam się wieloletniej relacji Eli i Maxa. I przerażało mnie to, jak on mógł się tak zachowywać. Był okrutny i bezlitosny. Od samego początku w ogóle mi się nie podobał. A jeśli dołożyć do tego Adriana to już całkiem szok malowany. Kat i oprawca - zarówno jeden jak i drugi, choć w innych "dziedzinach". Max był taką niepewną postacią. Nie miałam pewności co do tego, co mu jeszcze strzeli do głowy. Był bohaterem nieprzewidywalnym. Z jednej strony widać było w nim to dobro a z drugiej całkowita przeciwność, ta zaciętość i wewnętrzny przymus. Lata nawyku i przyzwyczajenia. Mocno wkurzający bohater. I mimo, iż w pewnym momencie starał się naprawić to co przez lata budował to niestety moje wrażenie co do niego się nie zmieniło. Nie wierzyłam mu po prostu. Eh, ciężki z niego przypadek. Co to Eli natomiast to okazała się być silniejsza, niż mi się wydawała. Nie pozostawała dłużną. Umiała się odciąć. Pokazywała, że ona rządzi w starciu ze swoim dręczycielem. Ale to tylko maska pozorów, a prawda mnie dogłębnie zszokowała. Autorka sprezentowała swojej młodej bohaterce coś, co mi przez myśl w ogóle nie przeleciało. Moje brwi szybowały do góry a szok i przerażenie malowały moją twarz. No jak mogła?!? Pod maską skrywała prawdziwość emocji i przeogromny ból. Iskierka nadziei stał się Szymon, który jawił mi tym, przy którym Eli może znaleźć spokój i ukojenie. Dwie pokrewne dusze, o podobnych zainteresowaniach i przejściach, które na nim również odcisnęły piętno i na zawsze pozostaną we wspomnieniach. Książka cały czas zaskakiwała. Mąciła dopiero co uzyskany spokój. Przeczytałam w ciągu jednego dnia, choć z początku myślałam, że nie dam rady. A wszystkiemu winien był Maksymilian i jego zachowanie. Za to  decydujące wydarzenia zaskoczyły mnie ogromnie. Nie mogłam uwierzyć, że jeszcze i na tą sensację znalazło się tu miejsce. Do samego końca nie miałam pewności, czy to już koniec atrakcji czy jeszcze coś się pojawi. 

   Historia dziewczyny, która stała się ofiarą. Dlatego, że była grzeczna? Że była bogatsza? Że była miła, zdolna i śliczna? Jej historia została bardzo dobrze poprowadzona. Nie zabrakło zagadek, tajemniczości i bólu. Autorka pokazała dobitnie, jakie skutki niesie takie zachowanie. Jak krucha jest psychika, szczególnie nastolatków, nie mówiąc już o dziecięcej. Blizny zostają na zawsze. Te na ciele czy duszy. Smutna historia z iskierką nadziei. Według mnie została ona dość mocno osadzona w rzeczywistości. Zostały oddane wszystkie cienie i barwy życia. Gorące sceny uniesień znalazły połączenie w kinem akcji. Z wątkiem kryminalnym, który mnie zaskoczył samą swą obecnością ale został fajnie pociągnięty. On w moim odczuciu dał pełen obraz powodu, dla którego Max zachowywał się tak a nie inaczej. No i ten język, jakim się szarpali główni bohaterowie. W myśl zasady, gdzie dwóch się bije tam trzeci korzysta został dodany kolejny bohater, który dał mi nadzieję na odrobinę normalności w tej historii. Autorka bawiła się moimi emocjami niczym zawodowiec. Szarpała za ich struny i nie dawała odsapnąć. Książka w moim odczuciu była fajna i choć opis nie sugerował mi aż takich rewolucji to przyjemnie spędziłam z nią czas. Może nie podobała mi się stuprocentową ale nie żałuję, że ją przeczytałam. Zauważyłam natomiast, że zbiera totalnie różne opinie. Od jednego punktu do dziesięciu. To czy przeczytacie ją zależy tylko od was. Wydaje mi się, że najlepszym rozwiązaniem jest wyrobienie sobie własnego zdania. 

Polecam.

"Zagubieni w kłamstwie" Katarzyna Grabowska

 




Opis:


Próba odzyskania rodzinnej firmy wiąże się z kolejnymi dramatycznymi wydarzeniami. Skarbiesz nie jest już bezpiecznym miejscem i nawet obecność komisarza Adamczewskiego nie może tego zmienić. Opuszczając rodzinne strony, Weronika trafia do Łeby, która jednak nie okaże się oczekiwaną oazą spokoju. Gangsterskie porachunki dosięgną dziedziczkę Skarbierskich, gdziekolwiek się skryje, a rozwścieczeni przestępcy nie będą mieli dla niej litości.

Jest tylko jedna osoba, która może jej teraz pomóc. Jednak czy zdąży? Czy Weronika zapomni o Jusufie i znajdzie nową miłość? Co wydarzy się w opuszczonym pensjonacie w Łebie? Czy chwila zapomnienia może zaważyć na dalszym życiu dziewczyny? Jaką tajemnicę skrywał dziadek? Do czego dla miłości jest zdolny człowiek? Na te i inne pytania znajdziecie odpowiedź w drugim tomie serii Wszystkie nasze chwile.

Premiera: 19.08.2020
Tom: II
Seria: "Wszystkie nasze chwile"
Ilość stron: 520
Wydawnictwo: Videograf S.A.






Moja opinia:

   
   Po zawirowaniach z poprzedniego tomu wpadamy w jeszcze większe. Weronika nie odpuszcza i chce odzyskać to, co jej się należy. Tylko jak to zrobić, kiedy nic nie idzie zgodnie z planem? Agnes Rodriguez  Toro szaleje. Jusuf dalej prowadzi sobie tylko znaną grę. Do sprawy dołącza komisarz Artur Adamczewski, który zamiast wyjaśnień komplikuje wszystko jeszcze bardziej. Wyjazd do pensjonatu w Łebie rzuca nowe światło na wydarzenia. Na jaw wychodzą kolejne tajemnice i sekrety, które nie wróżą niczego dobrego. Kogo wybierze Nika? Jaka jest prawda o dziadku? Kim jest Agnes i Adam? A kim tak w ogóle jest Jusuf? Jakie rewolucje spłyną na nich? Czy w końcu to piekło zamknie swe wrota?

   Ta książka jest bezpośrednią kontynuacją "Obcej miłości". I choć autorka zastosowała fajny trik na początku drugiego tomu, to i tak wydaje mi się, że bez znajomości początku ciężko będzie się tu odnaleźć. Szczególnie, że na horyzoncie część trzecia. Autorka nadal spójnie prowadzi przez fabułę. Łączy wątki przeplatając je jak w włosy w misternym upięciu. Nie boi się odważnych połączeń typu zwyczajna rzeczywistość plus porachunki gangsterskie, a tym bardziej egzotycznych, jakby nie było, bohaterów, którzy zarówno w książce jak i w rzeczywistości bywają różnie odbierani i traktowani. Świetnie Pani Kasia poradziła sobie z nimi. Mafia to niebezpieczeństwo. To strach, broń, krew i śmierć. Przekręty, gotówka i zachłanność. Brak serca, zrozumienia i bezwzględność. I tu było dosłownie wszystko. Akcja jak wystartowała z kopyta, to momentami bałam się, że nie wyhamuje. Świetnie oddany mrok i tajemniczość. Wydarzenia godne filmu sensacyjnego. Co do osób innej narodowości to w moim odczuciu został oddany cały ten obraz nienawiści, rasizmu i niesprawiedliwości. Wrzucania wszystkich do jednego worka. W tej książce jest pełno zagadek i zwodzenia. Podkładania tropów, zostawiania śladów, które niczym odciski w mokrej ziemi zostają zniekształcane i zalewane deszczem. Kluczyłam labiryntem, który był świetnie skonstruowany. Do samego końca powieść zaskakiwała i trzymała w nerwowym oczekiwaniu na coś, co wyskoczy i powali. Bo że będzie coś takiego to wiedziałam. Dlaczego? Bo autorka lubi bawić się w kotka i myszkę. Niejednokrotnie zbierałam szczękę z podłogi. Nie przypuszczałam bowiem, że Pani Kasia ma aż taką wyobraźnię, i że mówiąc dosadnie potraktuje bohaterów z grubej rury. To było odważne, mocne ale stuprocentowo celne. Finisz złamał mi serce. No tego, to już w ogóle nie brałam pod uwagę. Ale gdyby nie on, to nie byłoby trzeciego tomu, który będę chciała koniecznie przeczytać, by dowiedzieć się jak w końcu zakończy się ta historia.

    Jestem gotowa na kolejne wydarzenia i emocje, które zapewne znowu wyczerpią mnie do cna. Moja cierpliwość przez te dwa tomy była testowana niejednokrotnie. Oj, moje biedne nerwy. Ale to właśnie lubię w książkach Pani Kasi. Totalny emocjonalny rollercoaster i całkowita nieprzewidywalność. Historia niebanalnej miłości, która musi przejść niejedną ciężka próbę i niejeden test, by dowieść swej prawdziwości. Nie zabrakło w niej życiowych problemów a lekki język i styl powieści sprawił, że wręcz czytała się sama. Ekspresowo. A do tego wątek sensacyjno-kryminalny, którego nie powstydziłby się autor mrocznych kryminałów. Rozpracowane do ostatniego myślnika, ostatniej kropeczki. Książka zaskakuje niejednym i nie daje odsapnąć. Nie daje okazji na złapanie oddechu a o odłożeniu jej choć na moment nie ma nawet mowy. Wsysa w swój świat niczym ruchome piaski. Jeśli nie czytaliście a lubicie takie klimaty, to jest to lektura dla Was. 

Polecam.





"Napraw mnie" Anna Langner

 




Opis:

Żelki i Netflix to zdaniem Amy jedyny sposób na leczenie złamanego serca. Przynajmniej do czasu, aż na horyzoncie pojawia się nowa praca w agencji reklamowej. Pełna wyzwań i okazji, w których można się wykazać, na pewno pozwoli odwrócić uwagę od myśli kotłujących się w głowie.

Jednak osiągnięcie wewnętrznego spokoju nie przychodzi Amy tak łatwo. W Black Library od kilku tygodni pracuje niezwykle uzdolniony programista i spec od social mediów. Przystojny, wytatuowany i z gniewem w oczach. Brzmi znajomo? Ścieżki Amy i Barry’ego znów się splatają, bo jak wiadomo, przeznaczenie nie odpuszcza. Tajemnice i pytania mnożą się jak ślimaki po deszczu, a napięcie między dwójką bohaterów rośnie z każdą przewracaną kartką tej książki. Czy zniszczoną relację uda się naprawić? A co jeśli komuś bardzo zależy na tym, by ta dwójka nigdy nie była razem?


Premiera: 12.08.2020
Tom: II
Seria: Zniszcz mnie
Ilość stron: 368
Wydawnictwo: Kobiece






Moja opinia:

   Uzbrojona w żelki misie i pilot do Netflixa Amy McCallister stara się powrócić do życia i zapomnieć o Barry'm. Ze wsparciem żywiołowej, szalonej i niewyżytej seksualnie Becky zmienia pracę. Black Library ma oderwać jeszcze skuteczniej jej myśli od tego, który złamał jej serce. Jednak los bywa wredną małpą. Ich drogi ponownie się krzyżują. Czy uda im się wyjaśnić wszelkie nieścisłości i pogodzić się? Czy to co ich poróżniło było prawdą czy może wredną manipulacją? Czy da się naprawić tę zepsutą relację? Czy da się naprawić kogoś, niczym zepsutą zabawkę? Czy możliwe jest uleczenie duszy i serca?

   Od pierwszej książki Ania Langner wkradła się do mego serduszka. Jak dotąd przeczytałam wszystkie powieści spod jej pióra. Najnowsza "Napraw mnie" jest bezpośrednią kontynuacją "Zostaw mnie". Moim zdaniem konieczna jest znajomość pierwszego tomu, ponieważ w kontynuacji jest wiele odnośników do niego i opanowanie tych informacji bez tej znajomości może być bardzo trudne. Po burzliwych wydarzeniach w pierwszego tomu Amy zagłusza ból i zakopuje wspomnienia serialami i żelkami. Ma dość. Jej niepewność i wiara w siebie kolejny raz stoi pod znakiem zapytania. Od początku obawiałam się, czy aby na pewno nie będzie chciała powrócić do przeszłości. Przecież to właśnie te używki najskuteczniej dałyby jej to, czego pragnie - ukojenia i zapomnienia. Amy znowu jest szarpana niczym drzewo przez wiatr podczas burzy. I mimo wszystko nadal była rozdarta. Miedzy rozumem a sercem. Jedno mówiło "Odpuść. Zapomnij", podczas gdy drugie zdradzało prawdziwość uczuć. A zdradliwe ciało nie kłamie. I właśnie to widział Barry. No ale jak on mi podnosił w tej części ciśnienie! Jak niezdecydowana panienka. Chciałby, a jednak może nie. No jak mnie wkurzał swoim zachowaniem i niesprawiedliwym traktowaniem. Ale testował moją cierpliwość. No co za typ. Całe szczęście, że zaczął się reflektować. Ale za to jakie wióra leciały, gdy te dwa charakterki się ścierały. Miodzio. Sceny w podtekstem seksualnym świetnie dawały radę i skutecznie rozpalały ten piec hutniczy zwanym pożądaniem i czystą chemią. A sceny miłosne? Bajka. Ich wzajemnie oddziaływanie było boskie. Przyciągało ich jak przeciwległe bieguny magnesu. Tej nici w żaden sposób nie można było przeciąć. Pisząc o bohaterach nie można zapomnieć o postaciach drugoplanowych, które swoim zachowaniem i swoimi problemami rzucały nowe światło na całą historie i pozwalały ujrzeć Amy i Barry'ego w nowym świetle. Przede wszystkim zadziorna Becky i jej niewyparzony język - przezabawne i szokujące. Wszędobylski humor i dowcip bawił momentami aż do łez. Od samego wręcz początku, który mnie mocno zaskoczył. Po takim wstępie mogłam spodziewać się tu dosłownie wszystkiego. Autorka pokazała swoją nieprzewidywalność. Skrzętnie ukryła przede mną tajemniczy plan wydarzeń, jaki planowała zgotować swoim bohaterom. W tej części, tak jak uprzednio, również musiałam się wiele domyślać. Szukać odpowiedzi na nurtujące mnie pytania. A i tak ostatecznie zostało ich jeszcze więcej niż pierwotnie zawitało w moim umyśle po pierwszym tomie. Finisz nie wyjaśnił mi wszystkiego i nie dał wszystkich potrzebnych informacji. Wiele zagadnień nie zostało rozstrzygniętych i dokładnie wyjaśnionych. Mam nadzieję, że powstanie kontynuacja. Historia Amy i Barry'ego powinna się jeszcze troszkę przeciągnąć. Polubiłam tę wybuchową parę, mimo iż ich związek kosztuje mnie na prawdę wiele emocji i nerwów.

   Lekkie i charakterystyczne pióro autorki daje wrażenie niezwykłej naturalności wydarzeń oraz mocno charakternych bohaterów, którzy śmiało mogliby żyć tu obok nas. Jedyny w swoim rodzaju humor bawi do łez a momentami barwi policzki szkarłatem. Przemiana bohaterów była bardziej widoczna. To, że poznają dogłębniej dorosłość, która rządzi się swoimi prawami. I nie przeszkadzało im, a tym bardziej mi, misja ratowania ślimaków. Dziecinne? No to co! Dzieckiem można być cały czas. Posiadać tę wewnętrzna radość. Ciągłe bycie smutasem rodzi depresję. Trzeba się cieszyć w drobnostek. Bo to one cegła po cegiełce dają możliwość ułożenia piramidy zwanej szczęściem. Autora z precyzją chirurgiczną dokładała kolejnych wyważonych i  utrzymanych w klimacie wydarzeń, które umiejętnie przeplatanych dały wyjątkowy w odbiorze obraz miłości. Fakt, pełnej kolców i czarnych chmur ale także ogromnej nadziei i wiary w przeznaczenie. Cudowna lektura, przez którą zarwałam noc. Miałam ją odłożyć na później. I tak było. Poszłam spać i ...wstałam po dwóch godzinach, by dokończyć. Ich historia nie dała mi spokoju. To mówi samo za siebie. Jak dla mnie genialna książka. A właściwie oba tomy. Jeśli tak jak  ja lubicie takie powieści, to powinna Wam ona przypaść do gustu. 

Polecam



"Jak nie zostałam influencerką" Majka Nowak

 




Opis:

Bridget Jones jest znowu młoda, ma na imię Majka, mieszka w Warszawie i postanawia zostać influencerką!

No więc postanowiłam – zostaję influencerką. Wprawdzie nie mam żadnych umiejętności ani specjalnych talentów, ale czy to jest poważna przeszkoda, żeby zrobić karierę i zostać bogatą oraz sławną? Komputer mam, telefon do robienia zdjęć mam, otwarty umysł mam. Jak to nie jest recepta na sukces, to ja nie wiem. Internecie, nadchodzę.

Świat Instagrama. Szczęśliwy. Idealny. Ale jak jest naprawdę? Co się kryje za perfekcyjnymi zdjęciami?

Maja jest zwykłą kobietą, bez szczególnych umiejętności, ale za to z silną motywacją. I drobną skłonnością do wina, pizzy i seriali. Uzbrojona w entuzjazm oraz nieco nietypowe pomysły rusza na podbój Instagramowej rzeczywistości. Co może pójść nie tak?


Premiera: 19.08.2020
Ilość stron: 266
Wydawnictwo: FILIA 





Moja opinia:

  
   Majka jest zwykłą dziewczyną. Nie nosi rozmiaru XS i coś gdzieś tam wychodzi poza współczesny kanon piękna. Nie dba przesadnie o dietę a wręcz zakochana jest w winie. Jest właścicielką kota Zygmunta i nie mieszka w domu z katalogu urządzonym przez dekoratora wnętrz. Taka zwykła szara mysz z wielkim zapałem i jeszcze większą energią po zwolnieniu z pracy postanawia zostać influencerką. W końcu co w tym trudnego? Wystarczy założyć profil na Instagramie, dać odpowiednią nazwę, robić zdjęcia i zamieszczać posty. Proste? A jakże ... się myliła. Czy wystarczy jej cierpliwości i sił? Czy założy odpowiedni profil, zgodny z jej talentem? Czy wytrwa w tym postanowieniu? Co odkryje? 

   Przezabawna historia gaf i pomyłek w dążeniu do celu. Majka ma parcie na szkło, by w jak najmniej skomplikowany sposób robić to co się lubi i zarabiać na tym kokosy. Szalona kobieta, która faktycznie, jak porównał wydawca, przypomina zachowaniem Brighet Jones. Tak samo zabawna i narwana. Ma pomysł, więc go realizuje. W tym przypadku autorka bardzo fajnie oddała ten obraz. Jeśli pamiętacie tę postać filmową, to bez problemu wyobrazicie sobie główną bohaterkę tej książki. Zaczęło się z przytupem. Fajnie, wesoło, po części prześmiewczo. Ale niestety kolejne pomysły były w tym samym schemacie i niestety zaczęło mnie to troszkę nudzić. Pomysł, rzucanie się z motyką na słońce i ups, kolejna porażka. Świetnie, że się nie poddawała. Że mimo niepowodzeń ciągle dążyła do realizacji marzeń. Do wytyczonego celu. Tylko kolejne pomysły mogły być w innym stylu. Bardziej zaskakiwać. Mimo, że troszkę się monotonności zakradło to pośmiałam się i dałam się zaczytać na kilka dłuższych chwil. 

   W książce pod lupę został wzięty świat influencertek. Tego co robią i jak się poświecają, by zyskać odpowiedni efekt. By zdobyć serduszka i followersów. Ukazane zostało dogłębnie to, z czym się borykają osoby chcące zaistnieć jako influencerka. Wszystkie plusy i minusy a także to, że cała ta idealność i perfekcja bywa ułudą i kłamstwem. Pięknem dla oczu odbiorcy nie konieczne zgodna z realiami. Wszystkie pomysły zostały okraszone humorem i dowcipem, mającym  na celu rozśmieszyć i zabawić. I najważniejsze, by odpowiedzieć sobie na pytanie: czy to co widzimy na Instagramie to stu procentowa prawda? A może efekt zabawy programami? To świat, który niczym makijaż co dzień mozolnie nakładany na twarz tworzy maskę. Lepszą stronę. Ułudę. A prawda? No cóż... Pozostawiam to już Wam.

Polecam.



"Wesela nie będzie!" Małgorzata Starosta

 





Opis:

Plan Edyty był prosty: rozwieść się z Rafałem, spakować manatki i wrócić na Podlasie. Najpierw jednak należało pożegnać stan wolny Magdusi.
Kiedy znika Andzia, a w Szklarskiej Porębie zostają znalezione zwłoki, drogi Edyty Prusko i sierżanta Bączka ponownie się krzyżują. Przypadkowe spotkanie w górskim schronisku przywraca pamięć o dawnej zbrodni, dolnośląskie śledztwo z dnia na dzień zatacza coraz szersze kręgi, a atmosfera wokół Edyty gęstnieje.
„Wesela nie będzie!” to pełna szalonych zwrotów akcji, pędząca jak pociąg Kolei Dolnośląskich kontynuacja przygód Edyty Prusko zgłębiająca siłę kobiecej przyjaźni i okrucieństwo spaczonego umysłu.

Premiera: 01.08.2020
Ilość stron: 336
Wydawnictwo: Vectra






Moja opinia:


   Edyta Prusko nie próżnuje. Chce zakończyć kolejny etap swego życia i w końcu uwolnić się od Rafała. Jego i Pani Mamusi. Ale zanim do tego dojdzie wyruszy w przyjaciółkami na wieczór kawalerski Magdusi. Spokój zmąci zniknięcie Andzi i znalezione zwłoki. Sierżant bączek ponownie zakasa rękawy, by rozwikłać zagadkę tajemniczej śmierci, która prawdopodobnie powiązana jest ze sprawą sprzed lat. Zagadek coraz więcej a nad Edytą gromadzą się burzowe chmury. Czy i tym razem uda się zakończyć śledztwo? Kto stoi za morderstwami? Czy życie Edyty w końcu się uspokoi? Jaki będzie finał?

   Małgorzata Starosta ciągle bawi dowcipem i ciętymi ripostami. Bezpośrednia kontynuacja "Pruskich bab" nie odbiera od tego schematu. I jako, że jest to właśnie kontynuacja, to konieczna, moim zdaniem, jest znajomość części pierwszej. Chociażby dlatego, by nie pogubić się w wątkach z przeszłości, które w dalszym ciągu zaskakują swoją zawiłością. A tym bardziej fakt, dlaczego główna bohaterka chce się rozwieść z mężem. Odpowiedź na to pytanie jest umieszczona właśnie w "Pruskich babach". Debiut autorki zyskał u mnie wysoką punktację. Byłam ogromnie ciekawa czy tutaj będzie tak samo, jeśli chodzi o wątki kryminalne, bo co do humoru to nie miałam wątpliwości. A jak było? Jak zwykle świetnie. Wciągające i zakręcone wydarzenia, które z jednej strony szokują a z drugiej ciekawią i po części bawią. Serio. Brak powagi w obliczu czyjejś śmierci? Oczywiście! Babcia Edyty to bombowa osóbka. Cały czas w obiegu a ciekawości mogłaby jej zazdrościć najbardziej wścibska osoba świata. Ta babuleńka łamała i nadal łamie wszelkie zasady. Ona jest przebojowa. A że niedaleko pada jabłko od jabłonki, to i Edyta także pokazuje na co ją stać. A jeśli dołożyć do tego klątwę (tak, jest jest). Cudo. Sam wątek kryminalny jak zwykle dobrze rozpracowany. Dynamiczna akcja i nieprzewidywalność kolejnych wydarzeń skutecznie trzymały moją uwagę. Nie brakuje elementów zaskoczenia, których jest tak wiele jak grzybów w lesie w sezonie. Każde z nich serwuje mi kolejne emocje i wrażenia. A ich tutaj pełna paleta. Historia kolejny raz mnie wciągnęła i nie dane mi było odłożyć książki na później. Bawiła, zaskakiwała i ciekawiła do samego końca. Do końca, który chyba będzie zapowiadał kontynuację. Na co z resztą po cichu liczę...

   Komedia kryminalna Małgosi Starosty to okraszona niewybrednym humorem historia kobiet z rodu Prusko, które nie mogą odpędzić od siebie zbrodni. No jakoś ich się to wszystko kurczowo trzyma. Ciepła, wesoła i nietuzinkowa. Świetnie wykreowani bohaterowie skupiają na sobie uwagę. Każdy z nich ma swoją rolę w tym przedstawieniu. A ono samo zaskakuje tempem akcji a tym bardziej wydarzeniami. Tu miłość nadal gra pierwsze skrzypce. Ale jaka to jest miłość! Uskrzydlająca i łaskocząca chmarą malutkich skrzydełek motyli a także taka, która prowadzi do zbrodni. Autorka kolejny raz mnie zaskoczyła. Niech zaskoczy i Was. To świetna komedia kryminalna. Jeśli lubicie takie zwariowane i zakręcone historie to ta pozycja powinna przypaść Wam do gustu. Dowiedzcie się sami skąd wziął się tytuł tej książki. To zagadka na miarę Sherlocka Holmesa.

Polecam.

    



"Kazik" Ewelina Maria Mantycka

 





Opis:

Jak zakończy się ten wyścig po miłość?

Estera na co dzień pracuje w banku i stara się poukładać swoje życie tak, by w końcu osiągnąć spokój ducha i stabilizację. Kiedy jednak podczas wieczoru panieńskiego przyjaciółki poznaje wysokiego brodacza w skórzanej kurtce z logo klubu motocyklowego, czuje, że ma ochotę zbuntować się przeciwko narzuconym sobie sztywnym regułom… Oboje wiedzą, że to przypadkowe spotkanie może przerodzić się w coś więcej, a jednak Estera, mając w pamięci gorzką nauczkę z przeszłości, nie potrafi w pełni zaangażować się w tę relację. Wybór między pozostaniem wierną swojemu dawnemu życiu a rzuceniem się w wir nieprzewidywalnych emocji jeszcze nigdy nie był tak trudny…

Premiera: 
Tom: I
Seria: SPEED-KOP
Ilość stron: 358
Wydawnictwo: Novae Res







Moja opinia:


   Estera Majkowska musiała zmienić image. W końcu pracownik banku musi wyglądać schludnie. Bez zbędnych kolczyków na twarzy, bez szalonych fryzur czy kolorów włosów. Ze zwariowanej młodej dziewczyny w zwyczajną referentkę. Całe szczęście, że ma obok siebie ciągle zwariowaną Sylwię Tarasik. Koleżankę z technikum, która nadal jest szalona i ma na głowie lody balonowe. Sylwek jest specyficzną dziewczyną: głośną, nie okrzesaną i rządną przygód. I gdy dostają zaproszenie na wesele Jagodzianki, Sylwek się nie waha. Zaciąga Usterkę na wieczór panieńsko-kawalerski ich przyjaciółki. To właśnie tu dziewczyny doznają szoku, kogo to wybrała na swego męża poukładana panienka. Paczka, do której należy narzeczony Jagody, Wojtek Tarnowski, jest głośna. Brodata i zakochana w dwuśladach. Członkowie Speed-Kopu nie lubią nudy. Każdy z nich jest inny. I to właśnie Krystian "Kazik" Strzałkowski zwraca uwagę na wycofaną Esterę. Z resztą ze wzajemnością. Tylko czy dziewczyna znowu odkryje w sobie tę dawną zadziorność? Czy będzie się kurczowo trzymała swojego nowego wyglądu i zachowania? Nie tak łatwo zaufać, gdy w pamięci nadal tkwią pewne wydarzenia...

   Ewelinę Marię Mantycką poznałam dzięki pierwszemu tomowi serii "Saga Rodziny z Ogrodowej" - "Słoneczniki po burzy". Czekałam i nadal czekam niecierpliwie na kolejne tomy. Niestety cały czas o nich cicho i nie mogę uzyskać konkretnych informacji. Wobec tego autorka startuje z kolejną serią. Serią o brodaczach w klubu motocyklowego. I mam nadzieję, że to pozwoli Sadze w końcu ujrzeć światło dzienne, bo na prawdę pierwszy tom jako debut był świetny.
   "Kazik" od samego początku pochłonął moją uwagę. I nie mówię tu o facecie (choć później to i on też) ale o fabule. Wkroczyłam w poukładany świat Esterki. Jej życie było tak monotonne i nudnawe, iż bałam się, że dalej będzie tak samo. I obawiałam się zupełnie niepotrzebnie. Kiedy do akcji wkroczyła szalona Sylwia, akcja ruszyła z kopyta. Taki wulkan energii potrzebny w stu procentach. To ona pozwoliła Esterze wydobyć pewne zachowania. A nie powiem - potrafiła zaskoczyć i zaszokować kreatywnością złośliwości i ucierania nosa. Zarówna jedna, jak i druga. Wesele przyjaciółki to zawsze zabawa. Ale w wykonaniu ich dwóch, przejmujących pałeczkę to studnia szalonych pomysłów na rozkręcenie imprezy, w tym bezinteresowna pomoc, a także (mogę Wam troszkę zdradzić) przezabawne otrzęsiny. Czytając ten wątek nuciłam pod nosem wykorzystany utwór (trafiony w punkt) i śmiałam się do rozpuku aż mnie bolał brzuch a z oczu leciały łzy radości. Normalnie chciałabym to wszystko zobaczyć na własne oczy. Przezabawne i humorystyczne - jak cała książka. I mimo tej radości miejsce znalazł także wątek sensacyjny i obyczajowy a także gorący romans. Tu dzieje się dużo. Ale autorka umie prowadzić wszystko tak, aby się fajnie ze sobą przeplatało dostarczając potrzebnych emocji i wrażeń. I choć może zachowanie Usterki troszkę z początku mnie drażniło, tak w miarę odkrywania kolejnych kart powoli rozumiałam jej zachowanie. A nie było łatwo. Dopingowałam ją i trzymałam kciuki do samego końca. Do finiszu, który zostawił mi ogromny niedosyt. Wiem, że tom drugi się dopiero piszę ale no jak tu wytrzymać? Jeszcze długa droga do jego premiery a ja na już chciałabym poznać kolejne wydarzenia. I cały czas zastanawiam się kto tym razem będzie na czele. Może Sylwek? A może Kacper? Każdy z członków klubu powinien dostać swój osobny tomik. I to byłaby najlepsza opcja. Oni są wyjątkowi. Choć nie mówię - jednego z nich najchętniej udusiłabym za jego odzywki i zachowanie. Pies na baby ale chyba coś się musi chyba za tym kryć? A że jako jestem z natury ciekawska, to na bank przeczytam kolejne tomy. Książka idealnie trafiona w mój czytelniczy gust.

   Autorka stworzyła historię łączącą różne charaktery i wyglądy. To jak odbierany jest człowiek przez pryzmat ubioru czy zachowania. Bywa to tylko maską a czasami podkreśleniem temperamentu. Zdobywane doświadczenia budują ale i przygniatają. Wszak życie mamy tylko jedno i to od nas zależy jak je przeżyjemy. W genialnej i wciągającej lekturze znalazło się także miejsce na relacje rodzinne, mobbing, ograniczanie kontaktów, brak zaufania, próbę samobójczą,... Pani Ewelina porusza na prawdę poważne problemy. To książka do pośmiania się i do przeanalizowania. Zmusza do refleksji nad własnym życiem. No i końcu akcja w Lublinie. I to jaka. Zabawna opowieść o członkach klubu motocyklowego, którzy mimo swego wyglądu mają takie zwykłe problemy. To nie tylko żużel, palona guma i adrenalina. To także szukanie szczęścia. Swojej drugiej połówki. Ciepła i pełna emocji fabuła. Książkę ledwie zaczęłam a już skończyłam. Mimo ilości stron czytało mi się ją ekspresowo. A wszystko dzięki lekkości i naturalności. Styl, w jakim został napisany ten tom bardzo przypadł mi do gustu. Zakręcona i pełna szalonych oraz nieprzewidywalnych zwrotów akcji. Jeśli tak jak i ja, uwielbiacie takie serie to koniecznie przeczytajcie "Kazika". Dostarczy on Wam wielu wrażeń zapewniając emocjonalny rollercoaster. 

Gorąco polecam




"Pamiętaj, że byłam" Beata Majewska

 




Opis:

Nikita dał słowo, że Weronika nie straci swojej rodziny, lecz okrutny los postanowił inaczej. Na oczach Nikity dziewczyna traci własne dziecko, całe  dotychczasowe życie, pamięć i świadomość. To on przyłożył rękę do nieszczęścia Weroniki i teraz będzie musiał z tym żyć. Nikita szybko zapomni, bo ich ścieżki się rozejdą, a  jego serce już dawno zmieniło się w kamień, lecz to nie koniec tej historii. Czasami największa miłość to ta, która nie ma prawa się wydarzyć...

Dalsze losy bohaterów znanych z powieści „Zapomnij, że istniałem”. Wciągający romans obyczajowy z dodatkiem wątków sensacyjno-kryminalnych oraz szczyptą erotyki.

Premiera: 16.09.2020
Tom: II
Seria: "Zapomnij, że istniałem" 
Ilość stron: 424
Wydawnictwo: Jaguar


Pamiętaj, że byłam - Majewska Beata


Moja opinia:

   Snarski nie ma łatwego życia. Zgodził się na bycie świadkiem koronnym. Jego obecnym miejscem pobytu jest Isla Mocha. To tu razem z Luizą i Gabrysią próbują żyć normalnie. Niestety ten spokój burzy zmartwychwstała Weronika Snarska z brzuchem ciążowym. I właśnie o niej jest ta część. Od samego początku, od momentu, w którym została porwana. Traci pamieć i świadomość. Jest niczym duch. Nikita nie dotrzymał słowa a teraz dzień w dzień będzie patrzył na kobietę, która zaczyna go coraz mocniej pociągać. Czy będzie jej dane zaznać spokoju? Czy Weronika odzyska pamięć? Czy Rafał dowie się, że jego żona jednak żyje? Czy ten horror dobiegnie końca?

   Ta książka to bezpośrednia kontynuacja tomu pierwszego i jest on w moim odczuciu obowiązkowym elementem historii Snarskich. Aby przejść do tomu drugiego koniecznie trzeba znać to, od czego wszystko się zaczęło. Czytanie bez tej znajomości może okazać się trudne i nie do końca zrozumiałe, jeśli chodzi o fabułę. Autorka dalej spójnie pociągnęła historię Snarskich. Tylko tym razem poznajemy wydarzenia, które dotyczą bezpośrednio Dominiki. Jej i całej tej rosyjskiej mafii. Ona jest niczym dziecko. Bez znajomości podstaw życia, choć jakieś tam przebłyski ma. Coś kojarzy. Z jednej strony jej współczułam. Nie mieć wspomnień. Nie pamiętać ważnych wydarzeń. Jej pamięć to tabula rasa. A z drugiej to ona jest taka troszkę drażniąca. Taka troszkę dziwna jest w obyciu. Zgadza się na wszystko, nie wykazuje większej woli walki. I nie podobało mi się to, w jaki sposób Nikita uzurpował sobie do niej prawo. To, czego się dopuszczał i jej zachowanie nie było według mnie smaczne. Z jednej strony zabrakło brutalności i jej konkretnego zachowania aby nadal tego głębszą barwę. Niby jest Nikita zimny i twardy a gdzieś w tym wszystkim wyszedł zbyt miękki jak na mafiozę czy nawet zwykłego bandytę,będącego ze śmiercią za pan brat. Ten wątek mocno mi się gryzł z całością. Całe szczęście, że byli inni bohaterowie, którzy mieli równie ważne role. Weronika mogła liczyć na Katię. Choć liczyć to i tak za wiele powiedziane. Życie Katii i Nikity było zdominowane przez ojca. Mieli swoje zwyczaje i zasady. I nie mogli się sprzeciwiać. Pod tym względem wątek sensacyjno-krymianalny był fajny. Dostarczył mi wrażeń i emocji. Akcja falowała niczym prześcieradło na sznurku. Raz delikatnie kołysana podmuchem a raz szarpało na boki niczym rozpędzony wagonik górski. Sceny miłosne z udziałem Nikiego i Wery z początku mnie zniesmaczyły i drażniły a potem powolutku, powolutku i zrobiły swoje. Do samego końca lektura trzymała w napięciu. Intrygowała zostawiając na każdym etapie jeszcze więcej pytań niż zdążyłam uzyskać odpowiedzi. No i finał. Kolejna otwarta furtka. Mimo, iż ten tom posiada troszkę nieścisłości jeśli chodzi o brak pewnych drobiazgów czy jakby nie było przedmiotowe traktowanie kobiety mimo tłumaczenia o pożądaniu i miłości, to historia okazała się być finalnie całkiem fajna. Za te poślizgi punkcików troszkę odejmuję ale i tak mam chrapkę na kontynuację. Bo wierzę, że powstanie. Muszę w końcu poznać całość tej historii i to, o co w tym wszystkim tak na prawdę chodzi. Tu musi być jakieś drugie dno. Coś, co dało początek tym wszystkim wydarzeniom. Komuś koniecznie coś nie pasuje. Pytanie tylko: dlaczego? Muszę odkryć tę tajemnicę. Ta historia bowiem cały czas siedzi mi w głowie i daje o sobie zapomnieć, choć czytać ten tom skończyłam już kilka godzin temu... 

   Autorka w drugim tomie pokazała historię oczami kobiety. To Weronika wiedzie tutaj prym. Jej życie bez wspomnień i pamięci było straszne. Nie wyobrażam sobie doświadczyć czegoś takiego. A czy Wy sobie coś takiego możecie wyobrazić? Znalazło się tu także miejsce na ciemne, mroczne i niebezpieczne zagrywki rosyjskiej mafii. Twardych i żelaznych zasad oraz tylko jednego panującego nad wszystkimi. Idealnie stopniowane i budowane  napięcie. Przeskok i kontrast miedzy Polską a Rosją dostał odpowiedni rozdźwięk. Miłość, zawirowania i walka. Tu jest wszystko. A pojedyncze kartki zostały tak fajnie spięte tworząc przyjemną w odbiorze historię. "Pamiętaj, że byłam" - proste słowa. Pytanie tylko czy można zapomnieć? Czy jest to w ogóle możliwe? Jeśli czytaliście tom pierwszy i Wam się podobał, to kontynuację musicie koniecznie przeczytać. A jeśli nie czytaliście to zachęcam do wyrobienia sobie zdania o tej serii. Szczególnie jeśli lubicie takie historie.

Polecam







"Waleczna królowa" Emily R. King

 




Opis:

W ostatnim tomie serii Królowa bojownicza Kalinda będzie musiała zaryzykować wszystko.

Kalinda zaprowadziła pokój w Imperium Tarachandu, przynajmniej chwilowo. Bhutowie już nie muszą ukrywać swoich mocy. Wszystkich rebeliantów wypędzono, a książę Ashwin szykuje się do objęcia tronu radży.

Deven pozostaje uwięziony w Otchłani, chociaż co noc znajduje wśród cieni drogę do Kalindy. Dotąd los był mu łaskawy – przetrwał w podziemnym świecie dłużej niż inni śmiertelnicy. Kiedy pewnej nocy nie przychodzi do swej ukochanej, Kalinda wie, że szczęście przestało mu sprzyjać.

Zrobi wszystko, aby ocalić swego wybranka, nawet jeśli będzie musiała przekonać jednego z bogów, aby został jej przewodnikiem po Otchłani. Uwolnienie śmiertelnika z królestwa cieni wydaje się niewykonalne, lecz Kalinda nie cofnie się przed niczym.


Premiera: 29.07.2020
Tom: IV
Seria: Setna Królowa
Ilość stron: 384
Wydawnictwo: Kobiece Young





Moja opinia:


   Ostateczne starcie potrafi wyczerpać totalnie. I bywa śmiertelnie ryzykowne.

   Kalinda dopięła swego. Spokój zapanował w Królestwie Tarachandu  a tacy jak ona, bhutowie z mocami w końcu mogą wyjść z ukrycia. Rebelianci zostali przepędzeni a Książę Ashwin szykuje się do ślubu i przejęcia władzy. Wszystko byłoby w porządku, gdyby nie jeden maluteńki szkopuł. Deven nadal tkwi w Otchłani. Pod osłoną nocy odwiedza ukochaną ale jednak i to zostaje mu wkrótce odebrane. Kali nie waha się ani sekundy. Wyrusza na pomoc ukochanemu. Żeby mu pomóc będzie musiała stanąć oko w oko z najmroczniejszą osobą królestwa cieni a jej przewodnikiem stanie się ten, o którym są tylko legendy. Czy Kali pozna cała prawdę? Czy odkryje skąd ma taką potężna moc? I najważniejsze: czy uda jej się uwolnić Naika? Z tego starcia cało może wyjść tylko jedna osoba...

    Czwarty i zarazem ostatni tom serii "Setna królowa" okazał się być równie intrygujący co emocjonalny. Nie zabrakło zjawisk nadprzyrodzonych i całej tej magicznej otoczki, którą dane mi było poznać w trzech poprzednich tomach. Ci sami bohaterowie plus kilka nowych, które ciekawiły tym, jakie im zostaną przypisane role. Kalinda nadal zaskakuje wytrwałością i wolą walki. Tym razem będzie musiał zstąpić do samego świata umarłych. Bardo fajny podział na wydarzenia za ziemi, jak i te w "podziemiach". Ashwin i problemy na ziemi były utrzymane w klimacie poprzednich tomów. To jemu przypadła w udziale walka ze śmiertelnikami, zbuntowanym ludem i pokazaniu, że on też jest godnym władcą. To, co tym razem doświadcza Kali mocno szokuje. Przynajmniej mnie. W poprzednich tomach dane było mi poznać jej charakter i jej zdolności Tutaj dodatkowo zostały odkryte wszystkie karty jej przeszłości. Nieodłączna walka dobra ze złem. Tylko  tym ostatnim tomie, mimo definitywnej walki i szokujących wydarzeń zabrakło mi trochę większej dynamiki. W poprzednich tomach akcja i wydarzenia szalały niczym tornado a tutaj to było takie małe tornadko. Tak jak zbytnio okrojony bóg, który powinien mieć większe zdolności i pokazywać ciut więcej. Zbyt mało wyrazisty, jak dla mnie. Fakt, że cała fabuła pochłania uwagę. Ładnie prowadzona do samego końca. Idealna kontynuacja poprzednich tomów. I koniecznie trzeba je przeczytać, by mieć pełen obraz historii.

   Siła miłości jest ogromna. Prawdziwość tego uczucia zostało tutaj dogłębnie przeanalizowane. Bohaterowie stworzeni zostali tak, by nieść niespodzianki i nieprzewidywalność. Przez to wszystkim bardzo zgrabnie autorka wprowadziła wątki magiczne i posiadania mocy. Stworzyła światy, które legendarnością przyciągają i kuszą magią. Nie mówiąc już o orientalności, która została świetnie pokazana. Świetna seria, która dobiegła końca. Przyjemnie spędziłam czas z bohaterami tej tetralogii. Było radośnie i miłośnie z ogromną dawką zła w najczystszej postaci. Świetna seria dla młodzieży. Dla osób, które mimo magii kochają orientalność. Zaciekawieni? Zobaczcie w takim razie sami, do czego posunie się człowiek pragnący władzy. Jak bardzo miłość zmienia człowieka. Poznajcie świat tajemnic i zagadek, który wciągnie w wir wydarzeń. Zabawi, nieraz przerazi by na koniec mocno zaszokować.

Polecam.






"Cassiano boss" Angelika Łabuda

 



Opis:

Pakt, który zmienił więcej niż jedno życie. Powalająco przystojny Włoch skrywający wielką tajemnicę zakochuje się w zwykłej dziewczynie.

Brzmi jak bajka?

Ona już dawno przestała w nie wierzyć. Dwudziestosześcioletnia Anastasia Jones pracuje w punkcie nadawania paczek. Wiedzie normalne życie, które jednak jej nie zadowala. Szuka mężczyzny na stałe, lecz do tej pory żaden z kandydatów nie potrafił ujarzmić jej burzliwego temperamentu.

Co więc się stanie, gdy na swojej drodze spotka niebezpiecznego gangstera z podejrzaną przeszłością?

Miłość nie wybiera, ale przeznaczeniu przecież można pomóc. Dwudziestodziewięcioletni Cassiano Lorenzo, przystojny i bogaty prezes jednej z największych korporacji w Nowym Jorku, jest obiektem westchnień każdej kobiety. Co środę wysyła tajemnicze paczki do Włoch. Piękna pracownica punktu nadawczego sprawi, że jego świat wywróci się do gory nogami.

Czy mężczyzna z mroczną przeszłością będzie potrafił okiełznać pannę Jones i ukryć ją przed swoją włoską rodziną? Jaką tajemnicę skrywa za oceanem?


Premiera: 29.07.2020
Tom: I
Seria: Dangerous
Ilość stron: 288
Wydawnictwo: Kobiece




Moja opinia:


   Anastasia Caterin Jones od sześciu lat jest pracownicą placówki pocztowej. Jej przyjaciółka Alex  Steve pracuje razem z nią. Mają po dwadzieścia sześć lat i są uzbrojone w wyjątkowe charakterki. Z wyglądu różne niczym dzień i noc. Alex skacze z kwiatka na kwiatek i jest niewyżyta seksualnie. Ana za to czeka na tego jedynego. Ich wzajemna relacja jak i cięty języczek bawi i szokuje. Już od jakiegoś czasu co środę pewien przystojny Włoch nadaje paczki...
   Cassiano Lorenzo jest przystojniakiem z Palermo, za którym ciągnie się mrok i tajemnica. Gdy dane jest im się poznać w niefortunnych okolicznościach ich znajomość się zacieśnia iście ekspresowo. Trafiła kosa na kamień. Zarówno on, jak i ona nie dadzą sobie w kaszę dmuchać. Ścierają się, że aż iskrzy. Czy rozwinie się z tego coś konkretnego? Czy aby Ana zna swoją przeszłość? Czy on jest gotów na wszystko? Jakie tajemnice ujrzą światło dziennie? Czy będą w stanie je wszystkie udźwignąć? W świecie mafii panują bowiem całkiem inne zasady...

   Jejusiu, debiut. Jak ja je uwielbiam. A ten dodatkowo jest napisany przez blogerkę. Można Angelikę znaleźć na instagramie pod nazwą autorską, jak i blogerską (@book_by_angeline). Jej debiut to mafia, która ostatnio szturmuje rynek wydawniczy. Mafia w wykonaniu autorki jest troszkę inna od tego, co do tej pory udało mi się przeczytać. Ta książka przede wszystkim od samego początku bardzo bawi. A wszystkiemu winne Ana i Alex. One dwie razem w dobrym humorze to jazda bez trzymanki. Cięty język, ostre riposty i konkretny wygląd młodych kobiet są istną petardą. Obie z wyglądu różnią się totalnie. Alex dostała wygląd blondwłosej modelki, hojnie obdarzonej przez naturę tu i ówdzie,  która cały czas pragnie mieć faceta miedzy nogami. Za to Ana jest czarnulką, ze średnim biustem ale kształtnymi pośladkami, która zdecydowanie nadrabia iście demonicznym charakterkiem. Żyleta. Uwielbiałam czytać ich słowne potyczki. Prychałam i momentami nie dowierzałam temu, co czytałam. Śmiałam się tak, że aż mnie bolał brzuch. Od strony humoru i dowcipu to zdecydowanie mój klimat. Tak samo jak one dwie. Normalnie mieć takie szalone kobietki obok siebie to nuda musiałaby płakać rzewnymi łzami wyprowadzając się z mojego życia raz na zawsze. Chodzące tornada. Genialne i charakterne kobietki. Jeśli chodzi o nie dwie to do samego końca nie mam absolutnie żadnych zastrzeżeń. Bombowe panny. Dwie młode bohaterki mają bardzo dominujący charakterek, który nie łatwo okiełznać. Muszą mieć konkretnego osobnika w roli partnera. I to było świetnie pokazane. Na uwagę zasługują myśli głównej bohaterki, które pozwoliły mi jeszcze lepiej ją poznać. Tak jak i fakt, że wydarzenia mogłam obserwować oczami kilku bohaterów a nie tylko jednego.  Co do Cassiano natomiast, to mam dylemat. Przystojny, bogaty, głośny i głodny miłości. Seksu, pasji i ma radar na żądzę. Języczek też niczego sobie. On i Ana to zdecydowanie dwa wulkany. Oni razem w jednym pomieszczeniu to ścieranie się godne płyt tektonicznych wywołujące niemałe trzęsienie ziemi. Sceny miłosne grzały, trawiły i rozpalały do czerwoności. Z ich charakterkami i temperamentem inaczej być nie mogło. Romans very hot. Ale to na prawdę bardzo, bardzo ognisty. Tylko gdzieś w tym jego mafiozowym życiu zabrakło mi właśnie tej mafii. Troszkę skąpy był tu ten temat. Była szczypta paktu, bezczelna Elena, równie przystojny i demoniczny braciszek Marco ale w morzu moich mafijnych potrzeb to jest kropla. Ale być może taki właśnie był zamysł autorki. By skupić się w części pierwszej na bohaterach. Na tym kim są i jacy są, a dopiero w tomie drugim wpaść w sam środek sycylijskiej rodzinki z piekła rodem. I na to prawdę powiedziawszy liczę. Po takim zakończeniu, jaki zafundowała swoim bohaterom autorka zostało mi jeszcze więcej pytań. Taki finisz musi zwiastować jakąś bombę w drugim tomie. Ja chcę kontynuację na już. Już nie mogę się doczekać w jakim kierunku teraz pójdzie ta historia.


   Książka Angeliki Łabuda pokazuje, że dla miłości człowiek jest w stanie zrobić wszystko. Z subtelnością i delikatnością zostałam wprowadzona w historię Any i Casa. Dwojga ludzi, których życie zmącił pakt. Nie zabrakło dobrego dowcipu i ciętych ripost, które skutecznie poprawiły mój humor serwując mi pod tym względem akcję na najwyższym poziomie. Autorka pokazała zawiłość relacji rodzinnych oraz przeszłości o także morze intryg oraz kłamstw. Bajeczek serwowanych prosto pod nos, jak i brutalnej prawdy, która niczym nokaut powala na łopatki. Nie zabrakło spalających na popiół scen uniesień, które odpowiednio podsycały i tak już gorącą atmosferę. Styl autorki od samego początku przypadł mi do gustu. Fajne, lekkie i nie wymuszone dialogi plus barwne i realne opisy sprawiły, że książka wręcz czytała się sama. Mimo tej całej mafijnej otoczki cała historia, jak i bohaterowie zostali dość mocno w moim odczuciu osadzeni w rzeczywistości. Świetnie spędziłam czas w tą książką i aż żałuję, że tak szybko skończyłam ją czytać. Pozostało mi teraz uzbroić się w cierpliwość w oczekiwaniu na kontynuację. Jeśli zatem lubicie takie szalone, zwariowane historie o miłości z mafią w tle, to ta pozycja może Wam się spodobać. Mi bardzo się podobała i chcę więcej.

Polecam






"Rosyjska księżniczka" Monika Skabara

 


Opis:

Dwa zwaśnione gangi z różnych zakątków świata. Sojusz, za który najwyższą cenę zapłaci ona. Sasza Askarowa, jedyna córka rosyjskiego mafiosa, to kobieta, z którą się nie zadziera. Wychowana twardą ręką w żelaznej dyscyplinie, teraz jest prawdziwą maszyną do zabijania. Kiedyś stanie na czele mafii na miejscu swojego ojca. Antonio Morinello, syn włoskiego capo, ma Saszę na celowniku. Zrobi wszystko, żeby ją zdobyć. W ramach rozejmu między rodzinami zmusza jej ojca do oddania mu córki. Sasza nie jest jednak typem kobiety, którą można sobie przekazywać jak trofeum.

Czy ślub, który połączy te dwie rodziny, położy kres wojnie między rosyjską i włoską mafią?


Premiera: 15.07.2020
Tom: I
Seria: Dziedzictwo
Ilość stron: 272
Wydawnictwo: Kobiece






Moja opinia:

   
   Sasza Askarowa od piątego roku życia przebywała w internacie. Ale to nie byłą zwykła szkoła. To klatka, niczym najgorsze wiezienie. Ją tam szkolono. Tresowano na bezwzględnego zabójcę bez uczuć. Z kamieniem zamiast serca. Każda niesubordynacja srogo ją kosztowała. Jedyna córka Michaiła, bosa rosyjskiej mafii, była dla niego porażką. Po osiemnastu latach powraca do "żywych", tylko co to za życie? Już wkrótce zostanie sprzedana konkurencyjnej mafii za cenę spokoju....
   Antonio Morinello to syn włoskiego capo. Już wkrótce ma przejąć pałeczkę rodzinnego biznesu. Wystarczyło jedno przypadkowe spotkanie, by cwana lisica zawróciła mu w głowie. Nie tyle wyglądem, to charakterkiem i temperamentem. Chce Saszę, a on zawsze dostaje to, czego pragnie. Już wkrótce przyjdzie mu stanąć oko w oko z niebezpieczeństwem. Spokój jest względny a zawsze znajdzie się ktoś, komu mało gotówki i władzy. Czy Tony i Sasza dojdą do porozumienia? Czy Sasza dopuści do siebie emocje? Czy tym dwojgu uda się stworzyć związek oparty na zaufaniu? Czy to w ogóle możliwe? Czy ta fuzja da to, czego wszyscy pragną? 

   Książka z gorącą historią z mafią w tle - biorę w ciemno każdy tytuł jeśli chodzi o tą tematykę. A tym bardziej, jeśli jest to debiut. Dlaczego? Ze mogę poznać nowy styl i sposób przelewania słów na papier. Debiut Moniki samą fabułą już mnie porwał w swój świat. Świat pełen mroku, zaskoczeń, bezwzględności i ognistego pożądania. Kierunek w jakim zmierzały wydarzenia i cała akcja wsysały niczym ruchome piaski. Nie dawały szansy na złapanie oddechu. Wydarzenia z zawrotną prędkością się goniły a każde kolejne jeszcze bardziej szokowało. Jestem zaskoczona pomysłowością autorki. Tego, jak bardzo brutalny stworzyła świat. Wiadomo, że mafia rządzi się swoimi prawami. Wiadomo jacy są w niej lidzie i jakie wiodą oni życie. Ale to, co zgotowała głównej bohaterce już na samym wstępie mnie zmroziło. To, czego Sasza doświadczyła jako dziecko było czystym bestialstwem. Te wszystkie zadania i sprawdziany, którym była poddawana - zgroza. I to ze strony tego, który powinien ją wspierać i motywować a nie zrobić jakąś maszynkę do zabijania, która bez mrugnięcia okiem, z zimną krwią pociąga za spust nie zastanawiając się nad tym, że odbiera komuś ojca, syna, dziecko... Została wyszkolona. Stworzyli bestię. Jej walka o zachowanie jakichkolwiek normalnych odruchów była wręcz heroiczna. A cała przeszłość jest zgrabnie przeplatana z rzeczywistością co daje idealne stopniowanie napięcia. Odkrywanie po kolei kolejnych kart. Puzzel po puzzlu dający pełen obraz, który wywoła na pewno zdumienie i ogromny szok. Sama nie dowierzałam, że coś takiego mogło mieć miejsce. Straszne miała dzieciństwo. I jak taka osoba może po latach się zachowywać? Bardzo byłam ciekawa, czy da się okiełznać Tony'emu. Jej postępy śledziłam z ogromną uwagą. Może tylko zbyt szybko przeskoczyła i pokazała te pozytywne emocje. Zabrakło mi w tym momencie jeszcze większej ilości opisów tej przemiany. Odrobinkę zbyt szybko. Ja rozumiem, że to twarda babka, z zasadami i odpowiednim przeszkoleniem ale jej lęk powinien troszkę dłużej w moim odczuciu się utrzymywać. Byłoby bardziej realnie. Tak samo, jak w przypadku definitywnego starcia z przeszłością, rozprawy z jej katem nad katami, od którego doświadczała wszystkiego co najbardziej było okrutne. Załamanie chwilowe i za chwilę uśmiech i pełna akceptacja nowego stanu rzeczy. No ociupinkę mi się to gryzie. Ale to tylko moje małe marudzenie z jednego powodu. Zbyt szybko i zbyt mało. Chciałabym czytać jeszcze i jeszcze. Dłużej i dogłębniej poznać Saszę. Ta kobieta bowiem do samego końca zaskakuje swoją osobowością. Jest lisicą - i nie mówię tu o kolorze włosów. Jej mężuś miał niełatwe zadanie. Ale i on działa na nią. To typowy Włoch. Przystojny, momentami szarmancki i zabawny a gdy przychodzi co do czego to umie pokazać swe diabelskie oblicze. Choć w moim odczuciu to Sasza w tym związku nosi w większej mierze spodnie. To ona jest tym kwiatem - on tylko listkami. Tak mi się porównało. Finisz niby zamknięty a jednak pełno uchylonych bramek. Jestem ogromnie ciekawa w jakim kierunku pójdzie część druga. 

   Monika Skabara stworzyła świat, do którego w życiu nie chciałabym trafić. Choć kusił przystojniakami to wolałam zostać u siebie w bezpiecznych czterech ścianach. Świetny debiut, Mroczny. Gorący. Zaskakujący. Czułam oddech śmierci na karku. Włos się jeżył. Strach pukał do mego serce. Pełna emocji zaskakująca historia młodej kobiety, która mimo  przeogromnego doświadczenia, bólu i zła potrafiła trzymać się tej iskierki nadziei, zwanej człowieczeństwem. Choć wcześniej troszkę pomarudziłam, to jest to na prawdę totalny rollercoaster emocjonalny. Doświadczył mi wiele wrażeń, emocji i finalnie szkoda było mi się rozstawać z bohaterami. Ta książka zbiera różne opinie. Gusta są różne i nie każdemu dogodzi. Najlepiej przeczytać ją samemu i wyrobić sobie o niej własne zdanie. Mi się podobała. Dostałam to, czego oczekiwałam - a nawet i więcej. Fajna pozycja dla fanów romansu i mafii.

Polecam.





"Boss of me" Tia Louise

 


Opis:

Gorący romans biurowy z motywem hate-love! 

Jej nowy szef jest arogancki, wredny, złośliwy i… seksowny jak cholera. Ładne opakowanie skrywa wcielonego diabła, o czym Raquel szybko się przekona. Kiedy zostaje zatrudniona w jego firmie, nie liczy na ciepłe przyjęcie, ale na tak wredne uwagi pierwszego dnia pracy też nie…

Jednak gdy zaczyna bliżej poznawać swojego szefa, powoli dostrzega mężczyznę, którego coś dręczy. Raquel wmawia sobie, że nie obchodzą ją jego ciemnobrązowe oczy ani sposób, w jaki poruszają się jego mięśnie twarzy, kiedy jest wkurzony.

Siostra udzieliła jej rady, żeby pod żadnym pozorem się w nim nie zakochała. Raquel uznała te słowa za śmieszne. Jednak teraz… wcale nie jest jej do śmiechu.


Premiera: 12.08.2020
Ilość stron: 237
Wydawnictwo: NieZwykłe






Moja opinia:

   
   Miłość ekspresowa niczym pstrykniecie palcami? Oczywiście. Czy to w rzeczywistości, czy na kartach powieści.

   Raquel ma tylko Renee. Siostry są same na świecie. Ich rodzice zginęli. Opiekują się sobą na wzajem. Gdy Rocky dostaje stanowisko u Fletcher International,Inc siostra daje jej rady i ostrzega przed samym diabłem, w postaci szefa. Co takiego się wydarzyło, że Rey ma takie podejście? 
   Patton Fletcher przejął biznes po ojcu i robi wszystko, by firma rosła w potęgę i zdobywała jak najwięcej umów. Jest okrutny i bezlitosny. Twardy i bezwzględny. Tego nauczyła go misja. Misja, której wspomnienia nadal żyją i nadal palą ogniem piekielnym. 
   Raquel i Patton już pierwszego dnia się ścierają. To dwa uparte osiołki, które są zdolnymi bestiami. I oboje zapierają się wszystkimi kończynami przez szalejącym tornadem, zwanym pożądaniem. Czy uda im się wyjść cało z tego starcia? Czy jednak chemia zwycięży? Co takiego strasznego nosi w sercu Patton, ze jest takim a nie innym człowiekiem?

   Uwielbiam romanse, bez względu na to na jakim gruncie przebiegają. Bez względu na to również w jakiej relacji między bohaterami. Tutaj jest romans biurowy i hate-love. Już od samego początku książka zaskakuje. Pokazuje to, czego doświadczył w przeszłości główny bohater i jak go to ukształtowało. Zmieniło go i to bardzo. To doskonały kontrast dla słonecznego Nashville, w którym rozgrywa się właściwa akcja. A ona sama jest ekspresowa i totalnie pochłaniająca. Pomysł na fabułę może i pojawiał się już kilkakrotnie ale ja uwielbiam takie zagrywki. Walkę o firmę, ochronę pracowników, przyjaciół i walkę z własnymi demonami oraz uczuciami. To nigdy mi się nie znudzi. Do samego końca fajnie się tutaj bawiłam. Lektura dostarczyła mi mnóstwa wrażeń. Jak to w przypadku romansu było baaardzo ogniście. Sceny uniesień były niczym huragan. Rozpalały i trawiły. Co do samych bohaterów to w przypadku głównego bohatera rozumiem jego postępowanie. To jaki się stał, jaki stworzył sobie obraz dla swoich pracowników i potencjalnych partnerów. To przez co przeszedł miało prawo go zmienić. Stać się twardym, władczym, bezdusznym, szorstkim i bezkompromisowym przystojniakiem. Nic dziwnego, że nazywany jest seksownym diabłem. On taki właśnie jest. Jak nie wiesz, jak do niego podejść to możesz się nie tyle sparzyć, co spalić. On musi mieć idealną osobę, godną potyczek z nim i podobnego temperamentu. Raquel. W pracy pełna zaangażowania, odważna i zdolna. W biurze pełna perfekcja - jak Patton. Za to za drzwiami normalna kobieta. Ciepła, wrażliwa i potrzebująca osoby, która ją zrozumie. Namiętna i pełna pasji. Waleczna. Dwie osoby w jednym ciele. Jak dla mnie bardzo fajny pomysł - stworzenie takiego kontrastu. Do samego końca z uśmiechem i rumieńcami na policzkach podglądałam ich starcia. Jedynie co mnie nie do końca przekonuje to czas, w którym dzieją się te wszystkie wydarzenia. Niczym ekspres. Osobiście wolę, kiedy bohaterowie mają więcej czasu na rozwinięcie znajomości, na głębsze poznanie siebie i kiedy akcja jest mocniej osadzona w rzeczywistości. Ale ogólnie było fajnie. I żeby nie było, ze tu tylko sam seks, to mamy także innych bohaterów, których historie są równie ważne. Na nich też warto się skupić i poznać ich powody, dlaczego zachowują się tak a nie inaczej. Tu dzieje się na prawdę wiele. Ale mi osobiście nie przeszkadzało to. Dzięki temu mogłam ochłonąć od nadmiaru wrażeń związanego z głównymi bohaterami, by przejść na drugi koniec pomostu i zagłębić się w historię innych, którzy jakby nie było, mają wpływ na samego bohatera, jak i firmę. Intrygi, zagadki, tajemnice. Szkoda tylko, że tak szybko doczytałam do końca.

   Autorka pokazała, że dla prawdziwej miłości nie ma żadnych przeszkód. Mimo różnych przeciwności  losu warto dać sobie szansę na miłość. Warto poznać człowieka. Jego wnętrze i jego historię. Nie powinno się osądzać nikogo po tym, jak się ubiera ani kim jest. To może być tylko maska. Zbroja, która ma go chronić. Warto być cierpliwym. Po za tym zagadnieniem znajdziemy w tej historii również to, jak przeszłość doświadcza. Jak rzutuje na całe życie. Prowadzenie firmy, to nie tylko kontrakty i fuzje, To także uważne nadzorowanie swoich pracowników. Dlaczego uważne? Bo może się okazać, że na pokładzie statku jest szczur, który chciałby więcej niż mu się należy. A co z zaufaniem? Co ze szczerością? To podstawa każdej przyjaźni i każdego związku. I o tym jest ta książka. A jeśli dołożymy do tego żądzę i czystą chemię to ognisty romans biurowy gotowy. Akcja szalała niczym tornado. Historia wręcz czytała się sama. Szybko polubiłam bohaterów a poboczne wątki dokładały tajemniczości oraz dozę dramatu. Jeśli zaczytujecie się w podobnej literaturze to myślę, ze ta historia powinna przypaść Wam do gustu. 

Polecam