"Narzeczona" Kiera Cass

 




Opis:

Nowa książka Kiery Cass, autorki bestsellerowej serii Rywalki, wyjątkowy romans dla miłośniczek dworskich intryg.

Przyszła królowa. Przystojny młody król. Para idealna… Ale czy na pewno?

Kiedy król Jameson wybiera jako obiekt swoich uczuć lady Hollis Brite, Hollis jest zaskoczona – i zachwycona. Dorastała na zamku Keresken i podobnie jak wszystkie szlachetnie urodzone panny marzyła o tym, że pewnego dnia król spojrzy właśnie na nią. Zdobycie jego serca to spełnienie wszystkich jej pragnień.

Jednakże Hollis już niebawem zaczyna sobie uświadamiać, że pokochanie króla i zostanie królową może nie być tak szczęśliwym losem, jak jej się wydawało. Kiedy zaś spotyka chłopaka, który potrafi dostrzec, co Hollis naprawdę kryje w swoim sercu, dziewczyna uświadamia sobie, że przyszłość, której naprawdę pragnie, jest przyszłością, jakiej nigdy wcześniej sobie nie wyobrażała.


Premiera: 06.05.2020
Tom: I
Seria: The Betrothed 
Ilość stron: 312
Wydawnictwo: Jaguar






Moja opinia:

   
   Lady Hollis Brite dorastała na zamku Keresken. Jest szlachetnie urodzoną panna, i tak jak wszystkie pragną, by król zwrócił na nie swą uwagę. A król Jameson jest przystojny i młody. A przede wszystkim mądry i sprawiedliwy. Dobry. I już niedługo lady Hollis staje się jego obiektem uczuć. Młoda kobietka jest zarówno zaskoczona, jak i zachwycona. Im bardziej Jameson się do niej przybliża, tym bardziej ona sobie uświadamia, że zostanie królową to nie do końca jej marzenie i szczęśliwy los. A wszystko za sprawą pewnego chłopaka, który wraz z rodziną uciekła z sąsiedniej Izolty. Silas dostrzega w niej bowiem to, czego nikt inny nie widzi...
   Czy Silas zdobędzie Hollis? Czy Jameson poślubi główną bohaterkę? Kogo wybierze lady Brite?

   To moje pierwsze spotkanie z twórczością Kiery Cass. Byłam ogromnie ciekawa tego, czy oczyma wyobraźni przeniosę się w czasie. Zaczęłam czytać i zapowiadało się całkiem dobrze. Król, pałac, poddani, uczucie... Już na wstępie zwróciłam uwagę na brak opisów. To co było, trącało o minimalizm. Zostało zaznaczone i tyle. A z chęcią poczytałabym o krajobrazach czy chociażby zewnętrznym wyglądzie zamku. A najbardziej poznałabym wygląd bohaterów, bo szukałam szukałam i nie znalazłam. A szkoda. Bo nie idzie mi czytanie, kiedy nie znam bohaterów. Kiedy są bezkształtną bryłą. Zabrakło mi również tej magii. Klimatu i atmosfery w powieści. Tej bajkowości, której się spodziewałam. Niestety nie poczułam się jak księżniczka. Nie było fajerwerków. Wszystko to autorka zostawiła wyobraźni czytelnika. To on ma sobie sam wyobrazić postacie i otaczającą bohaterów rzeczywistość. To seria młodzieżowa i może nastolatkom spodoba się to, co będą czytać. Młodzi ludzie mają inne wymagania i oczekiwania. Przynajmniej tak mi się wydaje. Dla osób w wieku około 15 lat powinna być w sam raz. 
 Autorka stworzyła historię miłosną. Króla i jego wybranki. Tylko gdzieś mi to uczucie uciekło. On ciągle się narzucał. Niejako zmuszał Hollis do pewnego zachowania. Jak to król - musi rządzić. Nadgorliwy. Decydujący o wszystkim, zanim Hollis wypowie swoje zdanie na danym temat. Jeszcze się nie oświadczył a już podpisuje umowy. Miał być król rozsądny a wyszedł bardziej drażniący. Nie polubiłam go. Główna bohaterka jest młodziutka. Oczarowana poświęcaną uwagą króla. Została wyróżniona. Momentami zachowuje się jak nastolatka a nie jak przyszła królowa. Cieszy się z każdego podarunku, każdej okazanej uwagi. Całe szczęście, że była spokojna, a nie roztrzepana. Jest dobrą i pozytywną osóbką. Akcja natomiast nie szaleje. Jest spokojnie. Troszkę się zmienia w momencie pojawienia się nowych bohaterów. Rodzina Eastoffeów szuka azylu u młodego króla. Od początku zwróciłam uwagę na jednego z synów. Silas jest zdolny i uprzejmy. Bardziej dorosły w moim odczuciu, niż Hollis. Ale mając takiego króla, jak Quinten nie ma się co dziwić. Quinten jest zły, gburowaty i złośliwy. Typowa zła postać - plus za nią. I taka potrzebna w powieści. Mocno zaintrygowała mnie jego młodziutka żonka i szczerze żałuję, że nie została jej poświęcona większa uwaga. Od tego momentu powieść podobała mi się zdecydowanie bardziej. Było zaskakująco i było intrygująco. Nie zabrakło sceny, która podniosłą mi ciśnienie. Pod względem sensacji było dobrze, tylko znowu skąpo. Bez odrobiny szczegółowych opisów słych postaci. Po prostu wpadli, zrobili co swoje i zniknęli. Niczym tornado. Finisz za to mocno mnie zaskoczył, bowiem nie spodziewałam się takiej odważnej decyzji.
  Finalnie zostałam zostawiona w niedosytem. Będę chciała z czystej ciekawości przeczytać tom drugi. By osobiście sprawdzić, czy Hollis dojrzała. Czy się zmieniła. Oraz to, co jeszcze zrobi król Jameson. Bo coś czuję, że to początek a najciekawsze dopiero przede mną. Liczę na bardziej pasjonującą kontynuację. Powieść niestety nie jest wciągająca. Powiem szczerze, że się wynudziłam przy niej. Zdarzały się nawet momenty, kiedy musiałam odłożyć książkę. Czytałam ją w sumie całą dobę a średnia u mnie to dwie/trzy godziny. W moim odczuciu książka wyszła przeciętna. Pomysł był fajny ale wykonanie bardzo kuleje. Mam wrażenie, jakoby autorka sama do końca nie wiedziała, jak ma wyglądać ta historia. Zbytnio chaotyczna. Wątki niedopracowane. Postacie bezbarwne. Nie spełniła moich oczekiwać. Nie poczułam magii ani bajkowości. Świat rycerzy? Nie znalazłam. Suknie balowe - tak. Klejnoty - a i owszem. Podarunki, karoce - jak najbardziej. Uczucie? Do króla mało wyraziste, to Silesa lepiej zaznaczone. Akcja leniwa, choć w pewnym momencie zrobiło się ciekawiej. Czy warto przeczytać? Jeśli lubicie takie lekkie i niewymagające historie, to być może przypadnie Wam do gustu. Według mojej oceny w skali do dziesięciu oceniam książkę na sześć. 







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz