"Miłosny labirynt" Magdalena Furmankiewicz

Recenzja patronacka





Opis: 


Ona – kobieta po przejściach. Skrzywdzona przez los i ludzi, ale nadal kochająca życie.

On – pewny siebie, młody, przystojny biznesmen nie potrafiący zapomnieć o młodzieńczej miłości.

Po wielu latach los ponownie splata ich wspólne ścieżki. Spotykają się w niespodziewanych okolicznościach i uczucie wybucha na nowo.

Czy tym razem uda im się stworzyć trwały związek, a prawdziwa miłość zwycięży przeciwności?



Premiera: 10.08.2021
Ilość stron: 143
Wydawnictwo: Feniks






Moja opinia:


   Stella Wójcik  i Bruno Zagórny w przeszłości już się spotykali. Później rozdzielił ich los po to, by teraz po raz drugi postawić ich sobie naprzeciw. Z tym, że tak słodko i miło, to nie do końca będzie...
   Jakie rewolucje czekają na Stellę tym razem? Jaką rolę otrzyma Bruno w tej historii? Czy wyjdą cało z opresji?

    Może na początek kilka słów wyjaśnienia. Otóż recenzję odciągałam w czasie w oczekiwaniu na egzemplarz papierowy, bowiem w zwyczaju mam zdjęcie recenzji z egzemplarzem papierowym. Zabawa programem graficznym nie do końca oddaje piękno okładki. Premiera miała miejsce już kilka miesięcy temu a egzemplarza papierowego nadal nie otrzymałam. Nie będę się tu wdawać w szczegóły. Autorce w tym miejscu kolejny raz dziękuję za możliwość objęcia debiutu patronatem medialnym a przede wszystkim za cierpliwość. 
   Przechodząc do meritum. Autorka słodką i romantyczną okładką oraz dość ubogim opisem konkretnie namieszała mi w głowie. To wszystko w porównaniu z treścią jest niczym ogień i woda. Tak bardzo różnym i tak bardzo wstrząsającym. Genialny zabieg, który wywołuje szok na wstępie lektury. Otóż od razu wpadamy w wydarzenia, które zwiastują thriller. Sceny mrożące krew w żyłach. Brutalne, bestialskie i z samymi czarnymi myślami, które galopujący w umyśle czytelnika. Najlepsze jest to, że ta niepewność i podświadomy lęk towarzyszył mi do samego końca. Aczkolwiek nie można odmówić tego, że w powieści znajdują się chwile romantyczne i słodkie. A przede wszystkim ostre i gorące. Rozważnie opisane. Z pikanterią i subtelnością. Dają te radosne chwile okazję na złapanie oddechu, by za moment znowu wejść w mrok. 
   Na pewno takiej mieszanki wybuchowej się nie spodziewałam. To było dobre. Bardzo dobre. Lektura trzymała w napięciu. Budowała niepokój w mym sercu. Książka choć krótka, tak zawierała wszystkie potrzebne elementy. Ciekawiła, intrygowała, mroziła krew w żyłach i rozpalała. Autorka pisze lekko i przyjemnie. Pokazała jak bardzo nieprzewidywalny i perfidny bywa los. Warto się skusić na tę pozycję.

Polecam





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz