"Najlepszy przyjaciel. Mężczyźni ze skazą. Tom I" B. Ann King



Opis:

   Będziesz moja, nawet jeśli jeszcze sama w to nie wierzysz.

Taka przyjaźń nie zdarza się często. John – nieprzeciętnie inteligentny, nadwrażliwy chłopak i Karren –przebojowa dziewczyna, która stara się chronić go przed światem. Wkrótce jednak oboje przekonają się, że nie można w nieskończoność unikać konfrontacji z rzeczywistością. Pierwsza lekcja, jaką dostaje John, jest na tyle bolesna, że chłopak bez słowa pożegnania znika z rodzinnego miasta. Gdy wraca po dziesięciu latach, ma tylko jeden cel: przeprosić dziewczynę, którą kiedyś zranił, i nadrobić stracony czas. Czy znajdzie w sobie siłę, by zburzyć mur wzniesiony na fundamencie żalu, pretensji i zawiedzionego zaufania?



Tom: I
Seria: Mężczyźni ze skazą
Premiera: ?
Ilość stron: 416
Wydawnictwo: NovaeRes






Moja opinia:


"Każdy z nas potrzebuje kogoś, kto będzie jego towarzyszem we wspólnym życiu."


    Karren i Frank jako dzieci od samego początku traktowali sąsiada Johna jak brata. Chłopak wyróżniał się nieprzeciętną inteligencją. Karren i Frank byli czymś w rodzaju jego opiekunów. Aniołów stróżów. Jednak coś idzie nie tak i przyjaźń zaczyna się kruszyć, by finalnie John wyjechał. Teraz po dziesięciu latach powraca, by wszystko wyjaśnić. W końcu Karren należy się prawda.
     Czy Karren będzie chciała go wysłuchać? Co się stało lata temu? Czy ich znajomość ma szansę wrócić na poprzedni tor? A może już nie ma żadnych szans?

     Książka B.Ann King idąc tokiem rozumowania jest bodajże debiutem. Nie znalazłam żadnych informacji o autorce. Skusił mnie opis. Zaintrygował wydarzeniami, które miały miejsce w przeszłości głównego bohatera. Czysta szczera przyjaźń i gwałtowne zniszczenie wszystkiego, ci zbudowali. Zastanawiałam się co takiego mogło się wydarzyć. Okładka natomiast sugeruje mi faktycznie inteligentnego i trochę nieśmiałego mężczyznę oraz przebojową, odważną kobietę. Zgadza się ona w pełni z opisem. 
    Zaczęłam czytać i powiem Wam szczerze, że mile się zaskoczyłam. Już na wstępie spodobał mi się styl autorki. Taki spokojny, niewymuszony. Naturalny. W powieści jest wiele opisów. Między innymi ze szczegółami wydarzeń z przeszłości ale nie przytłoczyły mnie. Wręcz przeciwnie, choć nie jestem ich zwolenniczką. A tutaj bardzo dobrze mi się je czytało. Wszystko dzięki stylowi autorki. Fabuła została bardzo dobrze przemyślana. Tak samo jak bohaterowie. Karren od samego początku była takim żywiołem. Taką zadziorną. Ambitna, zapracowana, przebojowa. Niezależna kobieta sukcesu. Miała w sobie ten pazur, to pewność siebie. Bardzo fajna, wyrazista postać. Polubiłam ją. Zresztą tak samo jak jej brata, Franka. Oni przedstawili idealną wizję miłości w relacji siostra- brat. Wspierali się, byli dla siebie najważniejsi. Rodzeństwo na piątkę z plusem. Byłam pod wrażeniem tego ochronnego parasola, jaki rozłożyli przed małym Johnem. Nie musieli a pomagali. A on sam przez te wszystkie lata przeszedł fajną metamorfozę. Pod względem wyglądu, jak i zachowania. Stał się bardziej pewny siebie. Bardziej odważny. Rozsądny był i nadal jest. Staje murem za tymi, którzy coś dla niego znaczą. Troską i empatia jest w cenie. W przyjemnością i wypiekami na policzkach czytałam ich poczynania. Widziałam tą chemię między nimi. To niewidzialne przyciąganie, jak i opieranie się temu, co nieuniknione. Bomba. Autorka pokazała również w swojej książce świat biznesu. Świat projektowania. Jako, że jest to pierwszy tom serii, to znalazło się w nim wielu bohaterów drugoplanowych. Fajny i odważny Marc Russo; cudowna i ciepła Bess; temperamentna Corrine. Bardzo fajne postacie. Znalazł się też i taki osobnik, którego najchętniej zdzieliłabym patelnią po głowie. Nathan od samego początku mi nie pasował. Drażnił mnie niesamowicie swą nachalnością. Nutką strachu i intryga wzbudziły mój niepokój. Dla równowagi tych strasznych scen została dodana romantyczność, która była miodem na moje serce. No i oczywiście sceny miłosne. Były bardzo gorące. Nie znajdziemy tu opisów i scen rodem z filmów dla dorosłych. Raczej ich subtelność i samego ukazania piękna zbliżeń z właściwą osobą. Jak Wam jeszcze mało, to również i humor się tutaj pojawił. Udało się autorce nie raz mnie rozśmieszyć. Ubaw po pachy. Chichotałam, aż mnie bolał brzuch. Teraz nie pozostaje mi nic innego, jak czekać na wieści o tomie drugim, w którym poznamy historię Franka i Corrine. Coś czuję, że będzie się działo, hihi. Z ich temperamentem na pewno.
    Debiut autorki bardzo mile mnie zaskoczył. Okazał się o wiele lepszy niż przypuszczałam. Niezwykle romantyczna historia. Z przeszkodami z wysokiej półki. Z ciepłem, ironią, humorem i ogniem. Autorka ma naprawdę przyjemny styl. Zdecydowanie ta historia wpisała się w mój czytelniczy gust. Spędziłam z nią przyjemne chwile. Nie powiedziałabym, że to debiut, jeśli bym tego nie wiedziała. Cudowna, pokrzepiająca historia. Wysoko postawiła sobie autorka poprzeczkę ale wierzę, że kolejne powieści będą jeszcze lepsze. Zachęcam do lektury. Bawcie się dobrze. Pełna emocji i gwałtownych zwrotów akcji. Z przyjemnością postawię tę książkę na półce w swojej biblioteczce i nie raz do niej jeszcze zapewne wrócę.

Polecam.
















Brak komentarzy:

Prześlij komentarz