"Zostań dla mnie" Corinne Michaels

 




Opis:

Jacob robi karierę filmową w Hollywood. Jako przystojny kawaler jest obiektem zainteresowania paparazzi i prasy plotkarskiej. Nie pasuje do małego Sugarloaf, ale zgodnie z ostatnią wolą ojca musi tu spędzić sześć miesięcy. Kiedy spotyka Brennę Allen, jego świat staje na głowie. Czy wykorzysta szansę na prawdziwą miłość i znajdzie powód, by zostać w swoim rodzinnym miasteczku?

„Hollywood nauczył mnie wszystkiego, co wiem o związkach, prócz tego, jak w nich trwać. Jako aktor stałem się mistrzem udawania. Udawania, że koszmarne dzieciństwo nie miało na mnie wpływu. Udawania, że wszystko w porządku. Udawania, że wiem, jak ocalić siebie, dziewczynę, cały ten przeklęty świat.

Zawsze jednak znałem prawdę – nie jestem niczyim bohaterem.

Do czasu, kiedy muszę wrócić do Sugarloaf na sześć miesięcy, a Brenna Allen daje mi szansę udowodnienia, że mogę zostać jej bohaterem. Ona jest wszystkim, czego pragnąłem, a czego nie mogę mieć. Jej złamane serce, piękna twarz i cudowne dzieci wywracają mój świat do góry nogami. Zamiast przygotowywać się do następnej głównej roli, zaczynam reżyserować sztukę teatralną w miejscowym gimnazjum.

Wszystko dla samotnej matki z małego miasteczka.

Byle tylko zobaczyć jej uśmiech.

Im dłużej tu jestem, tym bardziej chcę zostać. Dla niej. Zacząć życie od nowa w miejscu, do którego nigdy nie chciałem wracać.

Kiedy jednak wszystko się komplikuje, muszę zdecydować, czy dla kobiety, którą kocham, lepiej będzie, jeśli zostanę czy wyjadę?”

Czwarta część opowieści, której bohaterami są bracia Connor, Declan, Sean i Jacob Arrowoodowie. Po śmierci znienawidzonego ojca powracają w rodzinne strony, by wypełnić jego ostatnią wolę. Każdego z nich czeka konfrontacja z przeszłością i własnymi uczuciami. Każdy musi podjąć decyzję, która radykalnie odmieni jego życie.



Tom: IV
Seria: The Arrowood Brothers
Premiera: 23.06.2021
Ilość stron: 384
Wydawnictwo: MUZA S.A.





Moja opinia:


   Jacob Arrowood jest ostatnim z czwórki braci i na niego teraz przyszła pora, by spędzić pół roku w Sugarloaf. To znana postać medialna. Jest aktorem w Hollywood i jest singlem. Zdecydowanie nie pasuje do małej miejscowości ale musi tutaj spędzić te pół roku. Jak się wkrótce okaże to wcale nie będzie taki nudny okres. Na jego drodze los postawi Brennę Allen. Wdowę po jego znajomym z dzieciństwa Luke'u, i jej dzieci. Ani on, a tym bardziej ona nie ma ochoty na jakiekolwiek bliższe znajomości.
   Czy ostatni w braci podzieli ich los? Zwiąże się z kobietą swego życia? A może jako jedyny odtrąci wszystko to, co los w dobrej wierze mu sprezentował?

   Za mną cała seria. Cała tetralogia. Polubiłam braci Arrowood. Czwórkę niezwyciężonych i zapartych w sobie mężczyzn doświadczonych przez los. Ich historie przypadły mi do gustu. I zanim podsumuję wszystko, troszkę omówię ostatni tom.
   Ostatni z braci, na którego przyszła teraz kolej zderzenia się z przeszłością jest aktorem Hollywood. Gwiazdą sceny i wielkiego ekranu. Tak jak jego bracia, jest uparty i nie wierzący w to, że można kogoś pokochać. Że trzeba zdobyć się na odwagę i zaryzykować. To fajny mężczyzna. Mimo tej całej gwiazdorskiej otoczki jest skromny i miły. Uczynny, empatyczny, wesoły i taki swój. Ambitny i bezinteresowny. Można mówić o nim w samych superlatywach. Oczywiście poza jego zaparciem, jakie miałam okazję poznać przy jego braciach. Wszyscy niosą brzemię przeszłości. Wydarzenia, które ich tłumią i uniemożliwiają życia pełną piersią. Ostatni z czwórki budził mój niepokój. Dlaczego? Bo nie byłam pewna, jakie zdanie podejmie Jacob. Czy powieli decyzję braci czy jednak się wyłamie. I tego Wam nie zdradzę. Musicie dowiedzieć się sami. Na pewno nie zabraknie zauroczenia, trzepotu motyli, powłóczenia oczami czy myśli krążących wokół osoby westchnień. Bohaterowie pokonywali kolejne stopnie. Nie wariowali i nie szukali uniesień miłosnych na już. Byli dorośli i poza tym były także dzieci głównej bohaterki. A Brenna Alle oraz Melanie i Sebastian wiele przeszli. Strata męża i ojca nigdy nie jest łatwym momentem. Rozpacz, zniechęcenie czy marazm. autorka doskonale poradziła sobie z elementem straty. Z oddaniem targających emocji. Z oddaniem bólu i smutku. Nie zabrakło również pikanterii, która była subtelna i niewymuszona. Z przyjemnością obserwowałam powolną przemianę bohaterów. Walkę serca z umysłem. Było czuć ciepło bijące od Brenny. Zresztą nie tylko od niej, bo od braci i ich rodzin również. Niesamowicie dawali sobie wsparcie. Stali murem i się wspierali. Cudowny obraz siły rodzinnych więzów. Zmarła mama czwórki przystojniaków wiedziała dobrze co robi, ucząc ich dewiz, które każdemu z osobna wpajała. To była wyjątkowa kobieta. Mądra i troskliwa i żałuję, że nie mogłam jej poznać na kartach powieści.
   Autorka pisze lekko i przyjemnie. Porusza istotne kwestie w w życiu każdego człowieka. Ważna jest odwaga, by coś zmienić. By pójść za głosem serca. Za skrywanymi pragnieniami i marzeniami. Odważyć się i zaryzykować. Pokazuje, że rodzina jest bardzo ważna. Tak samo jak posiadanie obok siebie osoby, którą się kocha całym sercem. Która jest tą drugą połówką. Która będzie na dobre i na złe. Wiadomo, ze będą różne chwile, lepsze, gorsze ale najważniejsze to kochać i być kochanym. Spędziłam z tą lekturą naprawdę przyjemne chwile. Emocji podczas czytania mi nie brakowało. Było wesoło, humorystycznie ale i smutno oraz przerażająco. Pełna paleta barw. To byłą cudowna przygoda. Z przyjemnością poznałam braci Arrowood i ich kobiety. To jedna z lepszych serii, jakie ostatnio miałam okazję przeczytać.

Polecam.








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz