"Zawodnik" Marzena Miłek




Opis:

Jego pasją od dziecka był boks. Dziadek wraz z ojcem wprowadzili go w ten świat. Chociaż ojciec nie stanął nigdy na ringu zabierał go na każdy mecz bokserski. Dziadek były trener uczył go ciosów i uników odkąd skończył siedem lat.
Ona pochodzi z niewielkiego miasta Lakewood. Przeprowadza się do Nowego Jorku,żeby zacząć nowe życie.

Co się stanie gdy ich drogi się skrzyżują?
Ona chciała tylko tańczyć.
Dla niego liczyła się tylko walka na ringu.

"Marzena Miłek zabierze Was do świata, w którym boks oraz taniec są marzeniem dwojga ludzi. Dwie dusze, które potrafią rozpętać burzę, spotykają się w jednej książce. To piękna historia miłosna pokazująca prostotę uczucia, a zarazem bolesną drogę do pokonania przeciwności losu. Polecam serdecznie! "
Magdalena Spirydowicz, madziara.malfoy

"Oto powrót w wielkim stylu!
Nowe erotyczne oblicze Marzeny Miłek rozpali waszą wyobraźnię.
Namiętna historia dwojga ludzi, dla których dotąd najważniejsza była pasja."
At. Michalak, autorka


Premiera: 29.06.2021
Ilość stron: 240
Wydawnictwo: WasPos




Moja opinia: 

   Maya ma dwadzieścia lat i wywodzi się z dobrej rodziny. Nie brakowało jej niczego. Ale mając dość presji rodziców, postanawia pójść na własnymi marzeniami. Przeprowadza się w Nowego Jorku i zaczyna od nowa. Jej celem jest szkoła nauki tańca Juilliard Dance School. Taniec to jej pasja, nieakceptowany przez ojca. W nowym miejscu dziewczyna podejmuje pracę w kawiarni i staje się współlokatorką Maggie. Powoli zaczyna się jej układać...
    Jason ma dwadzieścia osiem lat i jest uzdolnionym bokserem. Świat walk na ringu wypełnia pustkę. Nie wierzy w miłość. Nie zna tego uczucia i nie chce mieć z nim nic wspólnego. Pewnego dnia jego szef szuka hostess do gali bokserskiej. Drogi Mayi i Jasona się przecinają...
   Czy dziewczyna zrealizuje swój plan? Czy Jason otworzy swe serce? Czy z tej przypadkowej znajomości może wyjść coś dobrego?

   To moje drugie spotkanie z twórczością autorki. Za mną "Scars. Przewrotny los", który bardzo mi się podobał. Lubię wątek sportowy w powieściach. Lubię czytać o zmagania bohaterów, o przeprowadzanych walkach. Walkach również z samym sobą.
   Marzena Miłek zaserwowała nam zderzenie światów. Boks i taniec. Pasje. To co pochłania, co daje reset dla umysłu. Coś w czym jest się dobrym i co sprawia radość. Co motywuje do działania. Uwalnia endorfiny i skutecznie poprawia humor. W powieści było troszkę walk i minimum tańca. Aż chciałoby się więcej. Częstszych wzmianek, szczególnie o tańcu, który gdzieś w tej historii zginął. Sceny walk były z całą tą atmosferą i klimatem, ale taniec gdzieś został pominięty. A szkoda.
   Maya to fajna i wesoła młoda dziewczyna. Nie wahała się pójść za marzeniami wbrew rodzicom. Jest ambitna, troskliwa i odważna. Umie też pokazać różki, gdy wymaga tego sytuacja. Byłam ogromnie ciekawa tego, jak sobie taka dobra duszyczka poradzi z aroganckim, gburowatym i chamskim bokserem. Delikatność kontra moc. Jason ma swój świat. Kobiety dla niego są tylko do seksu. Najlepiej jeszcze jednorazowego. Bez imion. Zbliżenia mają za zadanie pozbyć się kumulującej się w nim frustracji czy złości. Nie polubiłam go z początku. Bezczelny i sprawiający wrażenie groźnego. W miarę lepszego go poznawania, trochę zmieniłam o nim zdanie. Tylko zabrakło mi opisu sceny, kiedy się na siebie natknęli. Dodałoby to realności historii. Ich relacja jest burzliwa. Hate - love jak się patrzy. Warczeli na siebie, drażnili się nawzajem, tym samym dostarczając emocji podczas lektury. Jeśli chodzi o samo uczucie miłości, to zostało ono fajnie opisane. Z nutką pikanterii, z odrobiną romantyczności i całym zapleczem emocjonalnym. Nie zabrakło scen trzymających w napięciu. Nawet moment grozy się pojawił. Jedno co mnie tutaj przytłoczyło, to bohaterowie drugoplanowi. W moim odczuciu oddając im stery nie wyszło to powieści na plus. Sam i Maggie powinni zdecydowanie dostać możliwość oddzielnej historii. Drugiego tomu i zrobić w tego dylogię. A nawet trylogię, biorąc pod uwagę kolejną parę bohaterów, którą autorka zaznaczyła tutaj. Za dużo wszystkiego. To nawarstwienie się wątków w pewnym momencie mnie zirytowało. Śmiało można było wszystko uprościć i skupić się tylko na głównej parze bohaterów i ich miłości.
    
Autorka ma fajny styl i doskonale równoważy opisy z dialogami. Bohaterowie również są ciekawi. Tylko ta ilość wydarzeń. Przeczytałam lekturę dość szybko. Fakt. W moim odczuciu książka miała potencjał ale nie został do końca wykorzystany. Nie łatwo mi zawsze mówić o negatywach, bo to sprawia przykrość. I mi i autorowi, którego książkę oceniam. Napisanie książki to nie to samo, co jej czytanie i ocenianie. To wkładane przez autora serce. To praca w pocie czoła. Dopieszczanie. Ale zawsze kieruję się sercem i sumieniem. Staram się umotywować swoją opinię, aby było konstruktywnie. Aby pokazać to, co mi się podobało i zwrócić uwagę na to, co mogłoby w moim mniemaniu być lepsze. Gusta są różne i nie każdemu dogodzi. Jeśli chodzi o to czy warto przeczytać tę książkę, to decyzję zostawiam Wam. Osobiście uważam, że warto samemu wyrobić sobie o niej zdanie. Gusta nie zawsze się właśnie pokrywają i może być tak, że niejedną osobę ta lektura zachwyci, za co trzymam mocno kciuki. A autorce życzę dalszego doskonalenia warsztatu. Wierzę w to, że kolejna powieść wywrze na mnie lepsze wrażenie. Bo to nie jest tak, że jak jedna pozycja się nie do końca spodoba, to kolejne także podzielą ten sam los. Nie. Mam nadzieję przeczytać wciągającą i pasjonującą lekturę, za co trzymam mocno kciuki. Przynajmniej równą "Scars" - choć mam chrapkę na jeszcze więcej emocji. 





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz