"Jesień smakuje miłością" Alicja Wlazło



Opis:


Łucja obwinia się o śmierć babci. Nie może sobie wybaczyć, że przez studia straciła czas, który mogłaby z nią spędzić. Wraz z ukochanym wraca do Żubraczego, gdzie próbuje pogodzić się z przeszłością i oswoić teraźniejszość, jednak przekorny los po raz kolejny boleśnie ją doświadcza.

Adam, zdradzony przez narzeczoną, ukrywa to kim jest i porzuca dotychczasowe życie. Wyjeżdża z Krakowa, bo wie, że pobyt w tym miejscu będzie jedynie rozdrapywał niezabliźnione rany.

Oboje zagubieni, zranieni, skrzywdzeni przez tych, którym zaufali, szukają własnego miejsca na ziemi. Czy okażą się nim Bieszczady z jesiennymi krajobrazami i przytulną Kawiarnią pod Czerwonym Kasztanem? Czy powtórnie odkryją pasję tworzenia i podążą za swoimi marzeniami? A przede wszystkim czy ponownie otworzą się na miłość?



Premiera: 25.10.2021
Ilość stron: 276
Wydawnictwo: Plectrum




Moja opinia:


   Łucja jest z związku z Damianem. Wprowadzili się do domku po babci dziewczyny w miejscowości Żubraczego. W jej ukochanych Bieszczadach. To tu, w Cisnej, Łucja pracuje w Kawiarni pod Czerwonym Kasztanem u pani Wiesi. 
Łucja obwinia się za to, że w pogoni za marzeniami opuściła babcie i tym samym nie mogła być z nią w tych ostatnich chwilach. Teraz próbuje to wszystko poskładać w całość.
   Adam porzucił swoje dawne życie. Przyjechał w Bieszczady, by zapomnieć o zdradzie, jakiej doświadczył. Tu pragnie odnaleźć stabilizację. 
   Czy oboje znajdą tutaj ukojenie? Czy odnajdą w sobie pasję tworzenia? Zrealizują swe marzenia? A jak z miłością? Jest na nią szansa?

    Od pierwszej chwili okładka przyciągnęła mój wzrok a opis zaintrygował. Skusiłam się na tą pozycję, by choć na chwilę jeszcze powrócić to mieniącej się odcieniami rudości jesieni, która potrafi zdziałać cuda.
   Już na samym wstępie muszę zaznaczyć, że autorce udało się oddać ten bajkowy klimat. Urok jesiennych barw. Ten chłód, delikatny mrozik i przebłysk promieni słonecznych, które przesyłają nadzieję. Aż chciałoby się usiąść na skale w górach i popatrzeć na zmieniający się krajobraz. Wyobraźnia została pobudzona. A jak jeszcze doszła do tego feeria zapachów w wykonaniu pani Wiesi to już przepadłam. Ta kobieta to taki dobry duszek. Ciepła i troskliwa, choć sądziłam, że może być bardziej surowa jak na właścicielkę. A tu taka miła niespodzianka. Cudowna kobieta. Chciałabym mieć taką obok siebie. Wesoła, krzepła, żywiołowa, pokrzepiającą, empatyczna i doskonały z niej obserwator. Dla naszych bohaterów miała nie małe znaczenie, dlatego od niej zaczęłam. Ta kobieta to skarb.
   Adam to fajny i spokojny mężczyzna. Wesoły i towarzyski. Pomocny a przede wszystkim rozważny. Polubiłam go. Taki zwykły, świetny facet, z którym chce się porozmawiać, z który chce się spędzać czas.
   Łucja w tej powieści jest postacią najbardziej złożoną. Jej sytuacja życiowa i problemy wymagają sprostowania i nie małego wysiłku. Ale to wbrew pozorom silna kobieta. Mimo pozorów kruchości i delikatności ma w sobie tą siłę. Odwagę i determinację. 
   Autorka pokusiła się o narrację dwutorową. Dzięki niej byłam w stanie przybliżyć się do bohaterów. Poznać ich myśli a nie tylko patrzeć przez pryzmat czynów. 
   Najnowsza powieść Alicji Wlazło jest niezwykle melancholijna. Niosąca nadzieję. Poruszająca i trzymająca w napięciu. W takim dawce zniecierpliwienia w oczekiwaniu na ciąg dalszy wydarzeń. Na finał, który tak de facto nie wiadomo jaki jest. Do samego końca autorka trzyma czytelnika w napięciu. Co rusz wprowadza zamęt i serwuje emocje. Czytało mi się ją bardzo szybko. Pochłonęłam ją na raz, za jednym podejściem. Idealna dla podniesienia na duchu. Romantyczna i z przekazem, by mimo wszystko być szczęśliwym. Znaleźć swoją drogę i nią podążać. Mimo przeciwności losu i rzucanych kłód pod nogi.

Polecam.





Współpraca: Wydawnictwo Plectrum








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz