"Zaprojektowany układ" Barbara Staroń



Opis: 


Susan wiedzie życie, o którym skrycie marzy niejedna kobieta w jej wieku. Jest ładna, zaradna i zamożna. Prowadzi dobrze prosperującą firmę architektoniczną, ma wspaniałą córeczkę i męża – przystojnego, kochającego Włocha. Niestety pozory często mylą, a Susan doskonale wie, jak to jest skrywać bolesną prawdę pod maską szczęścia i idealizmu. Jej życie to nieustanna walka o odrobinę uczucia i uwagi, do czasu kiedy poznaje czarującego Bretta Hampta.

Brett to niezwykle czuły, dowcipny i bezpretensjonalny mężczyzna, który skrupulatnie i z rozwagą realizuje powierzane mu zadania. Do jednego z nich zostaje przydzielona Susan. Ich współpraca mająca zakończyć się budową ogrodu, niespodziewanie przeradza się w płomienny romans. Szybko się okazuje, że Brett wcale nie jest taki nieśmiały, jakim się wydawał, a Susan staje przed wyborem pomiędzy tym, co budowała przez lata, a pragnieniami, które mogą doprowadzić do zguby.



Tom: I
Seria: -
Premiera: 20.07.2021
Ilość stron:306
Wydawnictwo: Plectrum





Moja opinia:


   Susan Casella ma wszystko o czym marzą kobiety. Kochającego męża, Włocha Carlo i sześcioletnią córkę Nicol. Kobieta spełnia się jako architekt w firmie ArchiCass. Nie musi martwić się o gotówkę ani o swą urodę. Wręcz idealne życie. Z tym, że pod warstwą perfekcji kryją się rysy i pęknięcia...
   Brett Hampt ma współpracować z Susan celem stworzenia idealnego ogrodu. To czuły, troskliwy i wesoły przystojniak.
   Już wkrótce ich znajomość przerodzi się w romans. Co się dzieje w małżeństwie Susan, że kobieta decyduje się na skok w bok? Pozostanie w dobrze znanym jej od lat układzie? 

    Książki Basi Staroń pochłaniam na raz. Cykl "Posession" z Richardem Bonettem wciągnął mnie. Potem podobnie było z powieścią "Tam, gdzie nie ma słońca" napisaną w duecie z Ewą Pirce. Teraz "Zaprojektowany układ" ze zdradą i pozorami. Byłam ogromnie ciekawa tego, ci znajdę w tej powieści.
   Na pierwszy ogień rzuca się w tej powieści mąż głównej bohaterki. Carlo od samego początku mnie drażnił. Irytował totalnie swoim zachowaniem. Tą "tresurą" swojej żony, która miała chodzić jak w zegarku. Tresował ją jak pieska. Wymuszał, dyrygował i żądał. Krew mi się gotowała jak czytałam jego postępowanie. To przez niego musiałam robić przestoje w czytaniu. Musiałam odkładać lekturę i trochę się wyciszyć by móc czytać dalej. A dalej było jeszcze gorzej. Co za typ! Aż musiałam sobie nalać lampkę wina na ukojenie, bo miałam ochotę rozszarpać go gołymi rękami. Po finałowym zagraniu miałam ochotę krzyczeć i normalnie coś mu zrobić. Brrr. Ale mnie zdenerwował. Podniósł ciśnienie i potężnie zaskoczył. Ale za to jak mnie teraz korci, by poznać dalsze wydarzenia. Współczułam Susan takiego traktowania. Nie zasłużyła sobie na to. To fajna postać. Ambitna, pracowita i wspaniała mama. Tylko trochę właśnie słaba. Nie miała aż takiej siły, by postawić się Carlo. A szkoda. Bo widziałam w tej ten temperament, który wykrzesał z niej...Brett. No ten cukiereczek przeszedł sam siebie. Ta historia co rusz mnie zaskakiwała. Raz koiła zszargane a innym razem doprowadzała do frustracji. Autorka nakreśliła doskonały przykład stwarzanych pozorów. Tego, jak to wśród odbija się na członkach rodziny. Oraz to, jak będąc tłamszonym łatwo ulec pokusie. Oj, po takim wstępie aż mnie korci poznać dalsze losy bohaterów. 

Polecam.







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz