"Niebezpieczny facet. Rock Chick. Tom VI" Kristen Ashley


Opis wydawcy: 


Stella jest wokalistką i gitarzystką „The Blue Moon Gypsies”. Jest też dziewczyną Maca – a raczej była, bo chłopak porzucił ją po zaledwie pięciu miesiącach znajomości. Kiedy jednak Stelli grozi poważne niebezpieczeństwo, a nawet utrata życia, Mac staje na wysokości zadania. Nie zamierza przyglądać się bezczynnie, jak ktoś próbuje zamordować jego byłą ukochaną i wpędzić w poważne tarapaty jej koleżanki z zespołu. W głębi duszy wciąż uważa ją za swoją dziewczynę – niestety jego wrogowie też o tym wiedzą…


Tom: VI
Seria: Roch Chick
Premiera: 25.08.2021
Ilość stron: 512
Wydawnictwo: Muza S.A. / Grzeszne Książki




Moja opinia: 


   Stella Michelle Gunn jest wokalistką zespołu "The Blue Moon Gypsies". Ma tylko to. Od rodziców odeszła dawno temu i żyje po swojemu.
    Kai "Mace" Mason to niegrzeczny mężczyzna. Twardy i bezlitosny. Ma zo sobą dość szokującą przeszłość, która go blokuje. 
   Oni niegdyś byli razem. Niestety po pięciu miesiącach mężczyzna ją zostawił. Teraz, gdy Stelli grozi niebezpieczeństwo on zrobi wszystko, aby ją uchronić. W końcu ona nadal jest jego. Mace tak uważa. Ale nie tylko on. Jego wrogowie również...
   Czy Mące uratuje Stellę? A może to ona uratuje jego? Czy mężczyzna zmierzy się z przeszłością? Czy uda mu się w końcu ruszyć do przodu? Czy Stella się otworzy i wyjawi to, czego sama doświadczyła? Jak zakończy się ta historia? 

   Uwielbiam pióro autorki. A jeszcze bardziej lubię tą serię. "Rock Chick" są niesamowite. Każda z inną przeszłością. Każda ze swoimi demonami. Każda musiała walczyć nie tylko ze sobą ale i z mężczyznami, którzy uznali je za swoje. I tak każda z nich znalazła swoją drugą połówkę. Teraz przyszła pora na utalentowaną wokalistkę, którą Mace postanowił uznać za swoją. 
   Na pierwszy plan w tej serii wysuwa się to, że wszyscy bohaterowie trzymają się razem. Każda nowo dochodząca postać jest traktowana jak swój. Wszyscy tworzą wielką, piękna patchworkową rodzinę. To nic, że kobiety szaleją, że jest głośno i nieprzewidywalnie. Oni wszyscy stoją za sobą murem. W myśl zasady: jeden za wszy, wszyscy za jednego. I to na każdym kroku, w każdej części serii jest mocno podkreślane. Nie tylko więzy krwi są istotne. Każdej parze bohaterów przyglądałam się dokładnie przez kolejne części. To jak świetnie ze sobą współpracowali. Wszystkie części są w podobnym stylu i e podobnym scenariuszu wydarzeń. To właśnie może się nie podobać niektórym czytelnikom ale ja to lubię. Ten dreszczyk emocji. To oczekiwanie. Mimo, że wiem czego tak mniej więcej mogę się spodziewać, to i tak czytam z wypiekami na twarzy. Tak było w tym przypadku. Stella i Mace jak się ponownie spotkali, to od razu było widać te iskry. Ten żar i tą chemię. Oj, było gorąco. Bohaterowie jako jednostki zostali bardzo fajnie wykreowani. Autorka zadbała o realizm ich charakterów. Od strony akcji było tak jak lubię - dynamicznie, niebezpiecznie i nieprzewidywalnie. Drżałam z niepokoju. Na plus, że bohaterowie poznani wcześniej i tutaj dostali istotne kwestie. Fakt, z każdą kolejną częścią ich liczba wzrasta i ten, kto nie jest z serią od samego początku może mieć trudności. Może się pogubić. Dlatego istotne jest tutaj trzymanie się chronologii, aczkolwiek podobno dla chcącego nic trudnego, więc można ryzykować. Emocje podczas lektury szalały niczym fale w czasie sztormu. Raz słodko, raz pikantnie, raz romantycznie, by za moment razem z bohaterami towarzyszyć im w akcji sensacyjnej, która mroziła krew w żyłach. Dosłownie płynęłam przez powieść. Pochłaniałam ją. Na koniec jak zwykle radość mieszała się że smutkiem. Radość dlatego, że kolejny świetny tom za mną a smutek, że to już koniec. Nie mam zielonego pojęcia czy autorka planie kolejny tom tej serii, ale jeśli się pojawi, to będę polować, aby go przeczytać. Koniecznie. Ta seria wpisała się w mój czytelniczy gust a styl autorki polubiłam już na samym początku. Jeśli szukacie twardych maczo, którzy za cenę swego życia chronią wybranki swego serca, to znak, że musicie przeczytać tę powieść. Szczególnie, że kobiety nie są malejącymi na widok krwi niewiastami, tylko wiedzą jak walczyć. Dla mnie bomba. 

Polecam




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz