"Rider" Anna Langner




Opis:

Nielegalne wyścigi, uzależnieni od adrenaliny rajdowcy i namiętności, którym nie sposób się oprzeć
 
Kiedy los stawia na drodze bogatej, trzymanej pod kloszem dziewczyny chłopaka o złej reputacji, to musi skończyć się historią pełną emocji. W wyniku zakładu, który przegrał jej brat, Ivy jest zmuszona spędzić dziesięć godzin w towarzystwie bezczelnego i aroganckiego Ridera. Dziewczyna nie jest z tego zadowolona, więc postanawia jak najbardziej uprzykrzyć życie zwycięzcy.
 
Okazuje się jednak, że nie ona jedna nosi maskę, a ocenianie po pozorach to nawyk, którego trudno się pozbyć. Bez widowni, stereotypów i uprzedzeń zakłócających osąd tajemniczy chłopak okazuje się kimś zupełnie innym, niż Ivy się zdawało.
 
Czy lokalna księżniczka i typ spod ciemnej gwiazdy mają prawo do wspólnego szczęścia? Kochający ryzyko i gotowi na wszystko motocykliści często tylko na pozór są twardzielami, a delikatne kobiety mają w sobie więcej mocy, niż najsilniejsza maszyna. Zawrotna prędkość gwarantowana.


Premiera: 25.08.2021
Ilość stron: 448
Wydawnictwo: Niegrzeczne Książki





Moja opinia:


   Ivy to grzeczna dziewczynka z dobrego domu. Wychowana w luksusie i sprawiająca wrażenie sztywnej oraz wywyższającej się. Jej brat, Doug, bierze udział w nielegalnych wyścigach motocyklowych. I to właśnie tu, na torze dochodzi do zakładu. I to nie on jest zwycięzcą, a pewien bezczelny i arogancki motocyklista...
   Rider uchodzi za lekkoducha. Za playboya, który lubi adrenalinę. Ale to na torze walczy o to, co dla niego najważniejsze. Kiedy pewnego wieczoru jego rywal przywozi swoją siostrę, już wie, że tym razem stawka za wygraną będzie inna. On chce Ivy. Na dziesięć godzin ma być jego...
   Czy Ivy i Rider dojdą do porozumienia? Czy demony z ich przeszłości pozwolą im na szczęście? Czy jest ono w zasięgu ich rąk? 

   Za mną prawie wszystkie dotąd wydane powieści autorki. Została mi do nadrobienia tylko ta z serii "Faceci do wynajęcia". Jak dotąd na mnie największe wrażenie zrobiła historia Amy i Barry'ego z dylogii "Zniszcz mnie". Kiedy tylko zobaczyłam "Ridera", to wiedziałam, że muszę ją dopaść. Uwielbiam historie z motocyklami. Nie mam jakiegoś wielkiego hopla na punkcie motorów ale powieści z tym sprzętem w tle uwielbiam. Ubóstwiam, bo właściciele tych maszyn mają w sobie coś tajemniczego. Coś, co powoduje, że moje serce tłucze się w żebra jak oszalałe. 
   Historia Ivy i Ridera od początku intrygowała mnie. Główna bohaterka to z pozoru sztywna panna, która uważa się za lepszą. Tak jest odbierana. Ale ja wiedziałam, że to tylko pozory. Po jej zachowaniu z domu, względem brata czy rodziców, których de facto miałam ochotę ustawić do pionu. Co za samolubni dranie! Może i zapewniali swoim dzieciom egzystencję na wysokim poziomie ale gdzie postawy? Gdzie szczerze zainteresowanie i troska? Miałam ochotę krzyczeć z bezsilności. I nie tylko na nich, zresztą. Na Ridera także. Ten pewny siebie, zadziorny i po części bezczelny facet testował moją cierpliwość. Na każdym kroku dostarczał mi wrażeń. W jego przypadku również, tak jak Ivy, dla ogółu społeczeństwa sprawiał inne wrażenie od tego, jaki naprawdę jest. A ta prawdziwa strona była bardzo fajna. Świetnie wykreowane postacie. Z zachowaniem ram, tego jak spostrzegają świat osoby w ich wieku. Z fochami, humorkami i pewnością co do tego, że wiedzą lepiej. Ale tym właśnie rządzi się wczesna dorosłość. Historia tracą humorem, który rozciąga usta w uśmiechu. Bywało słodko, romantycznie i cukierkowo, ale dla równowagi autorka dodała wątki trzymające w napięciu, mrożące krew w żyłach. Tu radość i beztroska staje do walki ze smutkiem, żalem i łzami. Moimi również. Wydarzenia powodowały, że drżałam z niepokoju. Pojawiała się gęsia skórka a brew szybowały do góry  zagryzałam usta i z obawami czytałam historię. Co rusz się zastanawiałam co się stanie i kto stanie im na drodze. Co kilka stron próbowałam przewidzieć tego, kto zmąci spokój. Przez to nie mogłam w pełni zrozumieć zachowania Ridera. A on robił tylko to, co uważał za słuszne i dobre. Po finałowym wątku miałam nieodparte wrażenie, że książka skończy się całkiem inaczej. Już się szykowałam na to, co podpowiadała mi wyobraźnia. Krzyczałam w myślach, że to nie może się tak skończyć. Nie zdradzę wam w jakim wydźwięku jest finał ale będziecie zaskoczeni. 
    "Rider" to powieść wielowątkowa. Autorka oddała całe spektrum emocji. Całą feerię barw. Idealnie dobierając je do dokładanego wątku. Świetna kreacja bohaterów i lekko styl przemawia za tą powieścią. Powieścią, która pokazuje miłość pełną buntu, kompleksów i walki z upartością. Spróbowanie zrozumienia postępowania innych ludzi, braku akceptacji czy walki o szczęście. Na przekór wszystkim i wszystkiemu. Śliczna, po części bolesna powieść o uczuciu dwojga ludzi, na długo zapadnie mi w pamięci. Jeśli jeszcze nie czytaliście, to szybciutko nadrabiajcie. Warto.

Polecam.








Brak komentarzy:

Prześlij komentarz