"Teksański klan. Carlos" Grażyna A. Adamska



Opis:


Przypadkowe spotkanie na lotnisku to dopiero początek...

Ona – energoterapeutka i odnosząca sukcesy autorka erotyków, on – cieszący się niezbyt dobrą reputacją, wpływowy teksański przedsiębiorca.

Znajomość Niki i Carlosa od początku skazana jest na niepowodzenie, a mimo wszystko rodzi się między nimi uczucie – coś tak obezwładniającego, że żadne z nich nie potrafi przed tym uciec. Niestety ich rosnącej fascynacji sprzeciwia się nie tylko los, ale również bliskie im osoby.

Teksański klan to opowieść o miłości, poszukiwaniu szczęścia i bezpieczeństwa, oraz o radzeniu sobie z bolesną przeszłością. To historia, która pobudzi wyobraźnię, a także pokaże, jak ogromny wpływ na nasze życie mają zupełnie obce nam osoby.

Czy wszechświat macza place w naszym przeznaczeniu, czy to my niechcący przyciągamy złe emocje?

Przekonajcie się sami.


Premiera: 10.06.2020
Tom: I
Cykl: Teksański klan
Ilość stron: 480
Wydawnictwo: WasPos






Moja opinia:


   To nie wygląd świadczy o nas. To nasze zachowanie. To jakie wartości wynieśliśmy z domu i czego uczymy się sami na własnych błędach.

   Niki i Carlos spotykają się na lotnisku w oczekiwaniu na samoloty, które mają opóźnienie z powodu burzy. Czas upływa niepostrzeżenie. Tej dwójce rozmawia się tak fajnie, że aż żal im się rozstawać. Ona pisarka powieści erotycznych i energoterapeutka w jednym. On wpływowy biznesmen z bliznami - nie koniecznie tych widocznych gołym okiem. Mimo morza przeciwności losu coś zaczyna miedzy nimi iskrzyć. Pytanie tylko ile z ich planów pokrywa się z planami innych losów i co do powiedzenia ma sam los? Czy warto podjąć ryzyko?

   Od samego początku książka mnie pochłonęła. Tym magnetyzmem miedzy dwójką przypadkowo poznanych ludzi. Czysta chemia. I nie straszny jej jest jego wygląd. Ona, Niki, jest bowiem terapeutką i potrafi zajrzeć głęboko w duszę. Obnażyć swego rozmówcę. No i każda spotkana osoba może być przy okazji dobrym materiałem do jej kolejnej książki - wszak jest pisarką powieści erotycznych. Ale i ona ma na swych barkach ogromny ciężar - dlatego właśnie pomaga innym. Świetna, wrażliwa postać kobieca a przy tym dojrzałą i temperamentna. Pokazuje jak ważna jest akceptacja samego siebie i jak odbija się to na życiu. I to co mnie najbardziej zaskoczyło u niej to fakt, że nie jest szaloną młodą kobietą. Ona jest dojrzała. Jak bardzo? Musicie przekonać się sami. A on? Carlos to w głębi duszy świetny facet. Tylko ta jego przeszłość i wspomnienia trochę go sprowadziły na złą drogę. Dzięki czemu dorobił się żmiji. Takiej, którą własnymi rękoma miałam ochotę udusić. Serio. Mimo, że nie ma o niej zbyt wiele informacji, to co jest w zupełności wystarczyło mi do stworzenia sobie w wyobraźni jej portretu. Mamy tutaj także zlepek różnych ludzi, którzy tworzą jedną wielką rodzinę. Autorka pokazała, że możemy być dla siebie bliscy niczym matka, ojciec, siostra, brat bez tych więzów krwi. I bardzo ale bardzo na moją wyobraźnię działały opisy. Tej codzienności jak i uniesień miłosnych. Krajobrazów jak i pożądania. Ognistych zbliżeń, które paliły i trawiły doszczętnie. Świetnie również został oddany klimat samego Teksasu. Rancza i tej całej otoczki. Jestem oczarowana tym debiutem: bohaterami, akcja i pomysłem na fabułę.

    Autorka stworzyła historię, która porywa i niesie niczym wzburzone wody wodospadu. Nie zabrakło poza słodkościami i miłością także scen trzymających w akcji. Tego niebezpieczeństwa i nerwowości w oczekiwaniu na niepodziewany cios. Raz siedziałam z rozanielona miną, raz moje serce dudniło niczym bęben indiański, policzki oblewały się szkarłatem a innym razem siedziałam niczym fakir na dywanie z igłami. Raz pełzłam powoli niczym zmarznięta kobra a innym razem płynęłam niczym rozpalona do czerwoności lawa. Było bombowo. Tu dzieje się naprawdę dużo. Ale jest to tak zgrabnie i przyjemnie opisane, że książka mimo swych pokaźnych rozmiarów czytała się sama. Moja wyobraźnia szalała i ...chcę więcej. Chciałabym już poznać dalsze losy bohaterów. Szczególnie po tym, jak autorka zatrzymała wydarzenia w półkroku zostawiając wszystko w zawieszeniu i nerwowym oczekiwaniu na ciąg dalszy. Na serio jestem zachwycona pierwszym tomem serii. Nie spodziewałam się, że tak mną sponiewiera. To była jazda bez trzymanki. Niczym oswajanie dzikiego konia. Jeśli czujecie, że wasze serce przyspieszyło bądź zmieniło rytm po przeczytaniu moich wrażeń i jesteście ciekawi tej książki, to migusiem czytać. Nie zastanawiać się .

Gratuluję genialnego debiutu i z niecierpliwością czekam na kolejny tom.
 
Polecam






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz