Opis:
Dwie siostry, Kinga i Milena, muszą uporać się z własnymi lękami, aby znaleźć drogę do szczęścia.
Kinga po wydarzeniach z przeszłości staje się nieufna wobec mężczyzn. Gdy w jej życiu pojawia się Artur, kobieta nie jest pewna, czy może mu zaufać. Czy raz złamane serce może pokochać na nowo?
Milena, młodsza z sióstr, ma w życiu to, czego najbardziej potrzebuje - miłość. Sądzi, że Piotr, jej narzeczony, kocha ją tak, jak ona jego. Nie ma pojęcia, że los szykuje dla niej niemiłą niespodziankę. Czy poradzi sobie, gdy znajdzie się na życiowym zakręcie?
Miłość, przyjaźń, zagadkowe morderstwo z przeszłości. Dwie kobiety, dwie historie, jeden cel - znaleźć szczęście. „Jak smakuje szczęście?" to opowieść, w której nie brakuje emocji, tajemnic oraz rodzinnych intryg.
Premiera: 09.04.2020
Ilość stron: 268
Wydawnictwo: WasPos
Moja opinia:
Szczęście ma smak wspomnień. Potraw z przeszłości, bądź teraźniejszości. Zawsze towarzyszą w tych momentach ukochane osoby. Czy warto zaryzykować i dać szansę miłości? Schować strach do kieszeni i odważyć się?
Kinga i Milena Kolczyńskie wychowywane są prze tatę. Ich mama zmarła przed laty na raka. Dziewczyny źle to zniosły - szczególnie słabsza i młodsza. Ale jakoś dały sobie radę. Mają siebie na wzajem i wspomnienia. Wspomnienia z przeszłości, kiedy mama żyła a każdy dzień z nią smakował inaczej. Są zaradne - pracują i mają się dobrze. Nawet ich tata zaczyna rozkwitać. Milenie po latach zdaje się, że złapała szczęście za nogi. Piotr jawi się idealnym chłopakiem i jej przyszłością. Za to Kinga po doświadczeniu z młodzieńczą pierwszą miłością stroni od związków i jakichkolwiek spotkań towarzyskich. Za namową współlokatorki i przyjaciółki Magdy idzie do klubu i przypadkowo wpada na tajemniczego bruneta, którego w najbliższym czasie jeszcze kilka razy będzie dane jej spotkać. Przeznaczenie? Czy otworzy się na miłość i da szansę Arturowi? Czy związek Mileny i Piotra ma szansę? Jak Milena poradzi sobie z potężnym ciosem? Komu uwierzy? Czy Magda i jej nowa miłość to jest prawdziwe uczucie? Jak smakuje szczęście?
Ta książka jest debiutem. A wiecie, jak bardzo je lubię. Jedne są mniej, drugie bardziej udane. Ale uwielbiam ten dreszczyk niepewności o czym będzie książka i czy me serce zabije szybciej dla danej historii. Czy styl mi się spodoba. Zagadki - ja lubię je rozwiązywać. W tym przypadku mamy historie sióstr, których mama zmarła przed laty a dziewczyny z pomocą ojca i specjalistów uczyły się życia w nowej bolesnej codzienności. I tak na prawdę to nie wiem, z której strony nagryźć temat. Dlaczego? Bo tu jest bardzo dużo wątków i bohaterów, którzy mają głos. Pomijając już sam fakt, że historia jest mocno rozciągnięta w czasie. Mamy bowiem poza siostrami i ich miłościami, także ojca, Kamilę, Wojtka, Tomasza i wiele innych osób. Każda na swój sposób dokłada informacji do całości, by oddać obraz sióstr. Ich decyzję i przemyślenia. I szczerze? Trochę tego jak dla mnie za dużo. Bardzo fajnie i spójnie czytało mi się wydarzenia okiem Kingi. Jej szokujący wątek z Piotrem mnie totalnie zaskoczył i jej współczułam. Jak bardzo współczułam tak mocno kibicowałam Arturowi. A potem? Potem wszystko zaczęło gnać niczym pendolino. Dodatkowo autorka położyła watek sensacyjny, co jak dla mnie jest zupełnie niezrozumiałe, bowiem odciąga on uwagę od sióstr wprowadzając zamęt. Taki zabieg z dodatkowymi bohaterami dokładanymi w trakcie, jak i zmiana kierunku z obyczajówki na kryminał miałby w moim odczuciu lepszy sens, gdyby całość została podzielona na dwa tomy. Dwa a nawet trzy. Jeden okiem Kingi, drugi Mileny a trzeci ojca dziewczyn. Tu po prostu dzieje się zbyt wiele. Za dużo jak na niewiele ponad 250 stron. A bohaterowie są na prawdę świetnie wykreowani. Troskliwi, cierpliwi i o wielkim sercu. Może tylko odrobinę jak na swoje dwadzieścia kilka lat zbyt mało dojrzali. Bardzo spodobała mi się właśnie Kinga. Milena i jej zwątpienie mnie zaskoczyło. Zamiast skonfrontować i wyjaśnić wszystko woli się wyrzec. Można to zrzucić na hormony. Owszem. Ale to trochę takie naiwne. Szczególnie, że potem na właśnie oczy widzi sytuację, która nie powinna mieć miejsca. To już powinno być dla niej sygnałem, by jednak porozumieć się z siostrą. Ale niestety autorka wolała dorzucić kolejne wątki i osoby, które niestety w moim odczuciu nie były dobrymi przyprawami dla tej potrawy. Jeszcze jedno, na co zwróciłam uwagę, to cała historia została napisana w taki sposób, że tempo i akcja zdają się być monotonne. Mimo kolejnych dokładanych wątków i wydarzeń oraz bohaterów zabrakło mi stopniowania napięcia i jakichś mocniejszych emocji. Było po prostu zbyt miło. Liczyłam po opisie na wciągającą historię. Wakacyjna i słoneczna okładka i świetny tytuł skusił mnie dodatkowo. Niestety jeśli chodzi o środek to jestem mocno rozczarowana. A najbardziej właśnie nie lubię pisać negatywnych odczuć. Autorka miała na prawdę świetny pomysł na książkę. Na parterów bohaterów również. Niestety reszta została mocno przedobrzona...
Mimo wszystko dziękuję autorce i wydawnictwu, że mogłam przeczytać tę historię. Ten debiut niestety do zbyt udanych nie należy a zapowiadał się świetnie. Życzę autorce, by się nie poddawała. By nadal pisała i szukała odpowiedniej drogi. Styl i sposób opisów był dobry. Bohaterowie skonstruowani w porządku. Jednak gdzieś się ten kierunek w tym przypadku pogubił i wyszło nie do końca smacznie. Ale to co chciała autorka, w moim odczuciu, przekazać poprzez historię dziewczyn bez problemu wyłapałam. Miłość może mieć różne barwy i smakować z każdym kęsem całkiem inaczej. Mimo doświadczeń, leków i obaw trzeba się odważyć. Zaryzykować i zrobić ten krok. Nie poddawać się i zbytnio nie przywiązywać wagi do przeciwności losu. One tylko uczą. A każdy i tak chce być szczęśliwy. Jeśli lubicie takie książki i debiuty to myślę, że powinniście mimo wszystko sami przeczytać tę książkę. Poznać osobiście dziewczyny i wszystkich bohaterów. Gust gustowi nie jest równy, dlatego wierzę, że książka będzie miała okazję się spodobać. Zaryzykujcie - każdą książkę warto przeczytać, by wyrobić sobie o niej zdanie. Zachęcam.
Ta książka jest debiutem. A wiecie, jak bardzo je lubię. Jedne są mniej, drugie bardziej udane. Ale uwielbiam ten dreszczyk niepewności o czym będzie książka i czy me serce zabije szybciej dla danej historii. Czy styl mi się spodoba. Zagadki - ja lubię je rozwiązywać. W tym przypadku mamy historie sióstr, których mama zmarła przed laty a dziewczyny z pomocą ojca i specjalistów uczyły się życia w nowej bolesnej codzienności. I tak na prawdę to nie wiem, z której strony nagryźć temat. Dlaczego? Bo tu jest bardzo dużo wątków i bohaterów, którzy mają głos. Pomijając już sam fakt, że historia jest mocno rozciągnięta w czasie. Mamy bowiem poza siostrami i ich miłościami, także ojca, Kamilę, Wojtka, Tomasza i wiele innych osób. Każda na swój sposób dokłada informacji do całości, by oddać obraz sióstr. Ich decyzję i przemyślenia. I szczerze? Trochę tego jak dla mnie za dużo. Bardzo fajnie i spójnie czytało mi się wydarzenia okiem Kingi. Jej szokujący wątek z Piotrem mnie totalnie zaskoczył i jej współczułam. Jak bardzo współczułam tak mocno kibicowałam Arturowi. A potem? Potem wszystko zaczęło gnać niczym pendolino. Dodatkowo autorka położyła watek sensacyjny, co jak dla mnie jest zupełnie niezrozumiałe, bowiem odciąga on uwagę od sióstr wprowadzając zamęt. Taki zabieg z dodatkowymi bohaterami dokładanymi w trakcie, jak i zmiana kierunku z obyczajówki na kryminał miałby w moim odczuciu lepszy sens, gdyby całość została podzielona na dwa tomy. Dwa a nawet trzy. Jeden okiem Kingi, drugi Mileny a trzeci ojca dziewczyn. Tu po prostu dzieje się zbyt wiele. Za dużo jak na niewiele ponad 250 stron. A bohaterowie są na prawdę świetnie wykreowani. Troskliwi, cierpliwi i o wielkim sercu. Może tylko odrobinę jak na swoje dwadzieścia kilka lat zbyt mało dojrzali. Bardzo spodobała mi się właśnie Kinga. Milena i jej zwątpienie mnie zaskoczyło. Zamiast skonfrontować i wyjaśnić wszystko woli się wyrzec. Można to zrzucić na hormony. Owszem. Ale to trochę takie naiwne. Szczególnie, że potem na właśnie oczy widzi sytuację, która nie powinna mieć miejsca. To już powinno być dla niej sygnałem, by jednak porozumieć się z siostrą. Ale niestety autorka wolała dorzucić kolejne wątki i osoby, które niestety w moim odczuciu nie były dobrymi przyprawami dla tej potrawy. Jeszcze jedno, na co zwróciłam uwagę, to cała historia została napisana w taki sposób, że tempo i akcja zdają się być monotonne. Mimo kolejnych dokładanych wątków i wydarzeń oraz bohaterów zabrakło mi stopniowania napięcia i jakichś mocniejszych emocji. Było po prostu zbyt miło. Liczyłam po opisie na wciągającą historię. Wakacyjna i słoneczna okładka i świetny tytuł skusił mnie dodatkowo. Niestety jeśli chodzi o środek to jestem mocno rozczarowana. A najbardziej właśnie nie lubię pisać negatywnych odczuć. Autorka miała na prawdę świetny pomysł na książkę. Na parterów bohaterów również. Niestety reszta została mocno przedobrzona...
Mimo wszystko dziękuję autorce i wydawnictwu, że mogłam przeczytać tę historię. Ten debiut niestety do zbyt udanych nie należy a zapowiadał się świetnie. Życzę autorce, by się nie poddawała. By nadal pisała i szukała odpowiedniej drogi. Styl i sposób opisów był dobry. Bohaterowie skonstruowani w porządku. Jednak gdzieś się ten kierunek w tym przypadku pogubił i wyszło nie do końca smacznie. Ale to co chciała autorka, w moim odczuciu, przekazać poprzez historię dziewczyn bez problemu wyłapałam. Miłość może mieć różne barwy i smakować z każdym kęsem całkiem inaczej. Mimo doświadczeń, leków i obaw trzeba się odważyć. Zaryzykować i zrobić ten krok. Nie poddawać się i zbytnio nie przywiązywać wagi do przeciwności losu. One tylko uczą. A każdy i tak chce być szczęśliwy. Jeśli lubicie takie książki i debiuty to myślę, że powinniście mimo wszystko sami przeczytać tę książkę. Poznać osobiście dziewczyny i wszystkich bohaterów. Gust gustowi nie jest równy, dlatego wierzę, że książka będzie miała okazję się spodobać. Zaryzykujcie - każdą książkę warto przeczytać, by wyrobić sobie o niej zdanie. Zachęcam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz