"Droga do serca Ronana. Dziedzictwo. Tom II" Melanie Moreland



Opis wydawcy:

Ronan Callaghan był najstarszym z trojaczków, synów Aidena i Cami. Wysoki, zielonooki, traktował swoich braci jak młodsze rodzeństwo, nad którym musi czuwać, jakby był ich starszym bratem. Nieco od nich poważniejszy, spokojniejszy, wolał długie treningi od pubów, które z kolei lubili odwiedzać jego bracia. Mimo tych różnic cała trójka trzymała się razem i nawet - już jako dorośli mężczyźni - zamieszkali blisko siebie. Również przez otoczenie byli postrzegani jako nierozłączni.

Któregoś dnia Ronan się zorientował, że coś się zmienia, że jego bracia idą już własnymi ścieżkami. Wiedział, że to naturalna kolej rzeczy, ale uczucie, które w nim zakiełkowało, nie dawało mu spokoju. W końcu nigdy dotąd nie czuł się osamotniony. Miał rodzeństwo, a jego rodzinę otaczało grono bliskich przyjaciół. To jednak było za mało, aby poczucie, że został porzucony, zniknęło. I wtedy spotkał Beth, kelnerkę o ujmującym spojrzeniu i złocistych włosach.

Dla Beth Ronan był obrońcą i wspaniałym towarzyszem na randki. Wkrótce, stopniowo i niepostrzeżenie, stał się kimś szczególnym. Beth od początku dostrzegała w nim jakąś tajemnicę, niedopowiedzianą historię. Coś, czym jeszcze nie chciał się podzielić. Przyjęła to ze zrozumieniem, sama miała za sobą bolesną przeszłość, o której nie lubiła mówić. Jeśli jednak ich związek miałby się rozwinąć, musiała się dowiedzieć, kim naprawdę był Ronan.

Nawet jeśli ten prawdziwy Ronan był kimś zupełnie innym.

Kim naprawdę jest twój ukochany?



Tom: II
Seria: Dziedzictwo
Premiera: 06.12.2022
Ilość stron: 360
Wydawnictwo: EditioRed




Moja opinia:


   Ronan Callaghan jest najstarszym z trojaczków Aidena i Cami. On odczuwał nad swoimi braćmi, Paulem i Jeremym taką potrzebę opieki. Zawsze byli także postrzegani jako nierozłączni. Lecz nagle wszystko zaczyna się zmieniać.
    Bracia idą własnymi ścieżkami, mają dziewczyny i już nie spędzają razem tyle czasu. Ronan wiedział, że kiedyś taki moment nastąpi ale i tak go to mocno zaskoczyło. Poczuł się osamotniony. Odrzucony, choć jego rodzina jest liczna.
   Nagle na drodze Ronana los postawił Beth. Ona przeżyła niezwykle bolesne wydarzenia, które ją zmieniły. Starała się nieufna i ostrożna. A mimo wszystko Roman krok po kroku zmierzał do jej serca. 
   On wiedział o niej wszystko. Ona natomiast otrzymała od niego dość skąpe informacje. 
   Dlaczego Ronan nie chce jej powiedzieć, kim jest? Jaką przeszłość ma za sobą? A co się przytrafiło Beth? Czy jest im pisana wspólna przyszłość?

    Z roku na rok przybywa mi autorek, po książki których uwielbiam sięgać. Takie, które poruszają serce i dostarczają pełnego wachlarza emocji. Jedną z nich została właśnie Melanie Moreland.
   Drugi tom serii "Dziedzictwo" opowiada o historii Ronana i Beth. Dwójki doświadczonych życiowo ludzi, których tak na dobrą sprawę dzieli wszystko poza bagażem doświadczeń. Już na samym początku tej powieści wiedziałam, że bohaterowie będą mieli problemy. Że to nie będzie prosta historia, słodka i piękna z samym słońcem. O, nie. Nad nimi zdecydowanie zbierały się burzowe chmury, które z każdą kolejną sekundą stawały się coraz bardziej niepewne. Tak właśnie było, choć miałam szczerą nadzieję na to, że uda się uniknąć burzy. Niestety marzenia marzeniami a życie swoją drogą.
   Callaghanów nie da się nie lubić. Tę wielką familię pokochałam całym sercem. Prezentowali sobą wszystko to, co wręcz ubóstwiam z ludziach. Mimo swojego statusu społecznego i wynikających z tego powodu pewnego zachwiania w pracy, poza nią byli niezwykle empatyczni. Sama autorka wspomniała w tej części, byli twardo stąpający po ziemi i jednocześnie zabawni. Łączyła ich silna więź, prawdziwa sympatia i szacunek. A ja do tego dokładam pełną akceptację i patrzenie na człowieka sercem, na to co robi i jaki jest, a nie to ile ma na koncie. Tacy ludzie to czysty skarb. A że błądzili i byli niepewni? Wyszli bardzo realnie. Ronan także wpisał się w powyższy opis i nie sposób było nie obdarzyć go sympatią. Szczególnie jego podejście do brata Beth i córeczki jej współlokatorki - to był miód na moje serce. Wzruszenie ściskało mi gardło. 
   Zresztą emocji w powieści nie brakowało. Niczym rollercoaster. Lektura wyciągnęła mnie od pierwszej strony. Autorka kolejny raz utrzymała moją uwagę do samego końca i ani mi się śniło robić przerwy. Niestety rzeczywistość wzywała i z wielkim bólem musiałam odkładać książkę. 
   Bardzo dobra kreacja bohaterów. Dopracowana fabuła. Elementy zaskoczenia i zwroty akcji. Mnóstwo emocji. Piękne, pełne ognia, chemii i pasji, zmysłowe sceny uniesień. Same plusy. Takie książki czytam z największą przyjemnością. To są w pełni satysfakcjonujące książki. Z dumą stawiam je na półce w mojej biblioteczce.
   I na koniec wyjątkowo mam małe zastrzeżenie. I nie dotyczy ona historii a jej opracowania. Nie wiem czyja wina, czy tłumaczenia czy korekty (zapewne obie zawiniły) książka zawiera błędy. Kiedy zdarza się kilka to nawet nie zwracam uwagi, bo ludzkie oko nie wszystko jest w stanie wyłapać kiedy czyta się tekst któryś raz z rzędu. Niestety tu było bardzo dużo interpunkcji. Ronan mówiący "widziałAM"? A to on jest kobietą?  A dodatkowo zdarzały się pomyłki odnoście bohaterów. Na przykład była mowa o Evanie i raptem zmieniał się w Ronana - taka pomysła aż razi po oczach i dla mnie jest nie do przyjęcia. A szkoda, że nie została dopracowana, że w takiej formie została wydana.
   Piękna, romantyczna historia miłosna, którą naprawdę warto poznać. Znalazły się tutaj także bardzo istotne kwestie. Mi książka skradła serce. Zachęcam do czytania.

Polecam 









Współpraca Wydawnictwo EditioRed

#recenzja


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz