"Zrujnowana. Broken Trilogy. Tom II" J.L. Drake



Opis wydawcy:


Savannah próbuje pozbierać okruchy swojego życia, ale wydaje się to niemożliwe. Straciła ukochanego i ich nienarodzone dziecko. Dziewczyna nie widzi już przed sobą przyszłości.
Z pomocą przyjaciół udaje jej się przetrwać najgorszy okres, chociaż w środku nadal czuje się pusta. 

Kobieta nie spodziewa się, że jej ukochany Cole jednak żyje i wkrótce do niej wróci. Mężczyzna był więziony, ale udało mu się uwolnić i teraz ma nowy cel: znaleźć ludzi, którzy chcieli skrzywdzić Savannah. Tropy prowadzą do jej własnej rodziny…

Savannah wkrótce się dowie, że niektóre kłamstwa są zbyt bolesne, żeby można było o nich zapomnieć, i że istnieje coś gorszego niż bycie złamaną. Jeszcze gorzej jest być zrujnowaną.


Tom: II
Seria: Broken Trilogy
Premiera: 
Ilość stron: 
Wydawnictwo: NieZwykłe




Moja opinia:


   Savannah przeszła wiele. Doświadczyła wiele zła. Teraz stoi nad krawędzią i dosłownie wystarczy lekko podmuch wiatru, by przestała istnieć. Nie wie tylko tego, że jej ukochany żyje. Cole nie zginął. Już wkrótce do niej powróci i będzie chciał dopaść tych, którzy za wszystkim stoją. Ale wszystkie tropy prowadzą do rodziny Savannah. 
Kłamstwa. Tajemnice. Sekrety. Była już złamana. Co zrobi kobieta, gdy zostanie zrujnowana? Co zrobi Cole? Czy jest dla nich szansa? Czy on dopadnie tych, na których poluje?

     Pierwszy tom miał pewne minusy i niedociągnięcia. Lecz mimo wszystko dałam tej historii szansę, bowiem widziałam w niej potencjał. Ale kontynuacja okazała się być na tyle nużąca i frustrująca, iż kilkukrotnie odkładałam książkę na bok. 
   Gdyby nie to, że otrzymałam ją w ramach współpracy z wydawnictwem, to zapewne po pierwszej przerwie w czytaniu już bym do niej nie wróciła. A tak szukałam kolejnych plusów. Czegoś, co podciągnie książkę do góry. Niestety - płonne to były nadzieje.
    Przede wszystkim strasznie ciężki i sztuczny styl. Nie wiem czy to wina tłumaczenia, czy faktycznie tak została książka napisana ale chwilami miałam wrażenie, że napisał ją debiutant. 
    Narracja kobiety była w pierwszej osobie i to akurat było dobre. Mogłam poznać jej przemyślenia. To wszystko, z czym mierzyła się Savannah. Ale narracja odnośnie Cola dla mnie była nie odpowiednia. Uważam, że powinno to zostać ujednolicone, skoro był podział na bohaterów.
    Już na początku, w scenie powrotu Cola zauważyłam zbyt małą euforię. Ekspresję z faktu, że mężczyzna żyje. Że został uratowany. Chwila happy i powrót do normalności.
   Kolejne, poobijany, pokiereszowany a w pierwszej scenie uniesień z Savannah zdrów niczym ryba. W takim krótkim czasie wyzdrowiał, skoro dopiero co otarł się o śmierć? Trochę mi tu zawiewa absurdem, bowiem nikt cudotwórcą i uzdrowicielem na cito nie jest.
    Wątki przeskakiwały po sobie niczym żabki. Tu jeden, tu już drugi, i już się szykuje kolejny. Nie miałabym co do tego żadnych uwag, gdyby nie fakt, że były w jakikolwiek sposób rozbudowane. Niektóre pojawiały się, zdanie, dwa i siup kolejny. Istne pendolino. 
    Ten ekspres wydarzeń i jednocześnie niedopracowanie fabuły szczególnie było widoczne w momentach sensacyjnych. Aż chciałoby się spowolnić bieg wydarzeń i zobaczyć jak to się wszystko rozwijało.
   Zabrakło mi po prostu budowania napięcia. Podsycania ciekawości. Nawet sceny uniesień, porównując, były zapożyczone od zajączków chyba. Raz dwa i po wszystkim.
   Emocje były, ale napewno nie takie, jakie lubię. Drażniła mnie okropnie ta historia. Nie mogłam się wciągnąć. Dłużyło mi się czytanie. Na tyle jestem nią zawiedziona i zmęczona, że nie mam w planach trzeciego tomu. Mając na uwadze przebieg wydarzeń i sposób tworzenia akcji, kreacji bohaterów, sam styl nawet, nie mam zamiaru ryzykować, by później kolejny raz zmuszać się do czytania. 
   Czy polecam? Nie. Ale uważam, że każdy najlepiej zrobi wyrabiając sobie własne zdanie. Przecież gusta nie zawsze się pokrywają. Być może wam spodoba się ta książka bardziej niż mi i trzymam za to mocno kciuki.







Współpraca: Wydawnictwo NieZwykłe

#recenzja



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz