"Rytm zagubionych serc" Karolina Rudnik




Opis:

Czy dwoje pokrzywdzonych przez los ludzi zdoła sobie zaufać?

Łucja po dramatycznych wydarzeniach szuka zapomnienia i pocieszenia w alkoholu oraz imprezach. Żyje chwilą, bo wie, co to znaczy stracić coś nieodwracalnie. Aż pewnej nocy poznaje Kamila, który wypełnia pustkę i przynosi spokój, jakiego nie czuła od dawna.

Kamil niedawno zakończył związek i nie zamierza wiązać się ponownie. Zwłaszcza, gdy jego była dziewczyna nie chce pogodzić się z rozstaniem. Rzuca się w wir pracy, nauki i przypadkowych znajomości. Do czasu, aż spotyka Łucję, która burzy wszystkie jego postanowienia.

Dwoje zagubionych młodych ludzi, którzy nie byli gotowi na to, co ich spotkało. Czy miłość zdoła ich ocalić?

Debiut Karoliny Rudnik to pełna wzruszeń i emocji historia o tym, jak jeden wieczór może zmienić całe nasze życie.


Premiera: 10.03.2021
Ilość stron: 320
Wydawnictwo: Szósty Zmysł








Moja opinia:


   Łucja i Kamil to dwa samotne i zagubione serca. Tak samo pokiereszowane i tak samo smutne.
 Ona ma dwadzieścia lat i jest maturzystką. Mieszka z matką, jej drugim mężem i rocznym braciszkiem. Z ojcem widuje się i ma z nim lepszy kontakt. Ale to przeszłość nie pozwala jej żyć pełnią płuc. Ucieka w imprezy i alkohol szukając ucieczki od natłoku myśli.
   Kamil ma dwadzieścia jeden lat i jest na swoim. Wyprowadził się z domu, pracuje i uczy się. Jego kontakty z rodziną ograniczają się do minimum. Choć kocha braci i matkę, tak z ojcem są na wojennej stopie. 
   Pewnej nocy Łucja i Kamil się poznaje i już nic nie będzie takie samo. Czy w tego przypadkowego spotkania powstanie miłość? Czy zdobędą się na odwagę i opowiedzą co ich spotkało? Czy się na wzajem otworzą? Co na to wszystko ich rodziny?

   Debiut autorki zaintrygował mnie opisem. Była ogromnie ciekawa ich historii. Tego wszystkiego co sprawiło, ze znaleźli się w tym miejscu i w takiej sytuacji. Autorka od początku wciąga w wir melancholii i takiego smutku. Krzywdy jaka miała miejsce w przeszłości, która blokuje i nie chce uwolnić człowieka ze swoich szponów. Łucja przeszła przez piekło. Dosłownie. To ją złamało. Autorka bardzo dobrze wczuła się w rolę, w swoją bohaterkę. Na każdym kroku czułam ten ból i smutek. Próbę oczyszczenia umysłu i wspomnień. Zagłuszenie tego kotła, który cały czas kipi, zamiast ostygnąć. Nierówna walka. Bardzo wyczerpująca. To było mocne. Współczułam jej. Szczególnie, gdy widziałam jej ojczyma. Niejednokrotnie miałam obawy, czy nie będzie chciał jej skrzywdzić. Dosłownie byłam przerażona jego zachowaniem. To była totalnie nieprzewidywalna postać. Tak samo zresztą ojciec Kamila. Nie przypadł mi do gustu. Jego zachowanie mimo obejmowanego stanowiska było zatrważające. Moje biedne serce. Co ono tu przeszło to głowa mała. Do tego główny bohater. Kamil jest odpowiedzialnym, pomocnym i sympatycznym młodym mężczyzną, który kiedyś się pogubił a teraz za to płaci. Ma silną wolę ale nie jest łatwo mu się otworzyć. Woli się zamknąć w swojej skorupie. Dlatego właśnie byłam ogromne ciekawa tego czy dwoje społecznych outsiderów będzie razem. Czy ta znajomość im pomoże. Pomoże rozwiązać problemy i da nadzieję. Autorka niczym wiatr raz przechylała chorągiewkę w jedną stronę a raz w drugą. Nie byłam pewna co za moment się wydarzy i jak to wpłynie na bohaterów. Historia mocno skupiała na sobie moją uwagę. Była naszpikowana emocjami. Autorka ma fajny i przyjemny w odbiorze styl. Potrafi grać na emocjach i dawkować je odpowiednio do stworzonej przez siebie sytuacji. Wątki były dopracowane. Nie zauważyłam tutaj zbędnych opisów ani dialogów. Wszystko płynęło swoim nurtem. Tak, jakby tę historię pisał sam los. Postacie wyszły realne. Nie przekoloryzowane. Autorka pokazała, że wystarczy tylko chwila, moment, by zmieniło się nasze życie. Los jest przewrotny i totalnie nie przewidywalny. Jeśli szukacie wzruszającej i chwytającej za serce historii to śmiało możecie ją czytać. 

Polecam.





 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz