"Ps. Nienawidzę cię" Winter Renshaw

 




Opis:

To miał być zupełnie zwyczajny dzień. Śliczna Maritza Claiborne, kelnerka w naleśnikarni, obsługiwała kolejnego gościa. Bez wątpienia był interesującym mężczyzną: przystojnym, muskularnym, o niepokojącym spojrzeniu bursztynowych oczu. Zachowywał się jednak jak arogancki dupek. Maritza w przeszłości miała już dość problemów z powodu podobnych typów, więc nie miała powodu, aby podsunąć darmowego naleśnika właśnie jemu. Sądziła jednak, że nie zauważy, że ukradkiem przygląda mu się częściej, niż powinna.

Isaiah Torres był żołnierzem. Jeździł w naprawdę niebezpieczne rejony, w których można było stracić życie. Właśnie przebywał na krótkiej przepustce w domu, niedługo miał wrócić do Afganistanu. Oczywiście, że zauważył dziewczynę, która przyniosła mu śniadanie, jednak nawet nie zwrócił uwagi na jej imię. Miała śliczną figurę, ciemne, pełne życia oczy i wydała mu się wyjątkowo temperamentną i energiczną istotą. I dlatego absolutnie nie była w orbicie jego zainteresowań!

Niekiedy przeznaczenie daje drugą, a nawet trzecią szansę. Tak było i w tym przypadku. Dziwnym zbiegiem okoliczności Isaiah i Maritza wymienili się adresami. Mieli do siebie pisać i przez jakiś czas rzeczywiście tak było. Ale potem coś się zmieniło...

Czy ten związek żywiołowej kelnerki i twardego kaprala miał kiedykolwiek szansę na sukces? Jak wielkie musi być uczucie, aby zwyciężyć ponurą przeszłość, pełną krzywdy i samotności? I co jeszcze można zrobić, by ukoić gniew i rozczarowanie ukochanej osoby? A może należy pogodzić się z porażką, przyznać do winy i spróbować żyć dalej w samotności?

On nigdy nie złamałby zasad. Złamał jedynie jej serce...


Premiera: 16.03.2021
Tom: I
Seria: Postscriptum
Ilość stron: 296
Wydawnictwo: Editio Red





Moja opinia:


   Maritza Clairborne jest kelnerką w "Naleśniki i kawa" w Brent Wood. Ma sławną babcię i mieszka z kuzynką. Pewnego dnia do restauracji przychodzi Isaiah Torres. Kapral, będący obecnie na przepustce. Arogancki żołnierz.  Po kolejnym przypadkowym spotkaniu spędzają ze sobą cudowne kilka dni. Ale wszystko co dobre kiedyś się kończy. Isaiah powraca do Afganistanu. Przyrzekają do siebie pisać. Listy napływają a on powoli zmienia swoje zdanie co do czarującej dziewczyny. Aż pewnego nadchodzi głucha cisza. Kontakt się urywa a dziewczyna jest załamana. Co się stało? Dlaczego zaprzestał pisać listy? Czy ona o nim zapomni? Czy będzie w staniu mu wybaczyć i ruszyć do przodu? 

   Jak tylko zobaczyłam w zapowiedziach tę książkę to od razu przypomniało mi się "Ps. i love you". Byłam ogromnie ciekawa, czy będzie miała podobną fabułę. Czy autora nie powieliła pomysłu. Zaczęłam czytać i zostałam przyjemnie zaskoczona. Będący na przepustce żołnierz, od którego powiało chłodem i arogancją. No powiem Wam, że pierwsze wrażenie nie było zbyt dobre. Mruk, twardy i pewny siebie. Takie osoby raczej omija się szerokim łukiem, aby sobie na darmo nerwów nie psuć. Ale jak widać, główna bohaterka uwielbia wyzwania. Maritza jest gadatliwa. Buzia jej się nie zamyka. Jest przy tym szczera i prawdomówna. Żywiołowa, wesoła, temperamentna. Taka iskierka. Motorek napędowy. Z przyjemnością obserwowałam ich poczynania przez te kilka dni, kiedy mieli dla siebie czas. Kiedy Isaiah mógł poczuć namiastkę normalności u boku dziewczyny, która działa spontanicznie i która wywołuje radość w sercu. Która pobudza je do życia, bo latach letargu. Autorka fajnie balansowała na emocjach. Mąciła wody spokoju i wprowadzała rozterki oraz niepokój. Cała historia była świetnie i spójnie prowadzona. Naturalność historii jest jej plusem. Tak jak realni bohaterowie. Dialogi nie wiały sztucznością a opisy nie przytłaczały. Tu wszystko jest na swoim miejscu. Autorka pokazała w tej historii, że rodzina jest ważna. Warto zaryzykować. Tak jak los bywa przewrotny. Nigdy nie wiadomo, co się stanie za sekundę czy dwie. Przyjaźń to silna wieź. Warto trzymać się tej odwagi i nadziei. Tak jak główny bohater, który postawił wszystko na jedną kartę. Czy mu się opłaciło? Musicie przekonać się sami. Ja z niecierpliwością będę wypatrywać kolejnego tomu tej wciągającej serii. Ona na serio taka jest. Ma w sobie coś takiego, co wyzwala magnetyzm. Co ściska za serce. Smuci ale i raduje. Zabiera nadzieję, by za chwilę pojawiła się na sekundę ponownie pobudzając tę iskierkę. Dać szansę. Każdy człowiek potrzebuje wsparcia i takiej osoby, która raduje myśli, która powoduje szybsze bicie serca. Dla niej jest się w stanie pokonać wszelkie demony i porzucić wszystko, by tylko z nią być. Jeśli szukacie takiej emocjonalnej i pełnej przewrotności losu historii, to śmiało możecie się brać za czytanie. Ja ją przeczytałam dosłownie w kilka godzin, dzięki lekkiemu i przyjemnemu stylowi autorki. Czyta się ją wręcz ekspresowo, mimo że pokazuje jak niebezpieczne i ryzykowne są misje. Życie. Takie jakim jest naprawdę. Bez ubarwiania. Naszpikowana emocjami historia o miłości, która wzięła się z przypadku.

Polecam.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz