"Love-hate, Hate-love" Anna Wolf

 




Opis:

Nick Montgomery i Melinda Rourke od lat pałają do siebie nienawiścią. A właściwie on nią pała. Ma żal do kobiety, że zrobiła z niego idiotę, kiedy byli jeszcze nastolatkami.

Czy tego chcą, czy nie, stają się rodziną, gdy jego brat i jej siostra postanawiają powiedzieć sobie sakramentalne "tak". Jednak – chociaż minęło wiele lat – Nick nie potrafi wybaczyć Melindzie.

Wkrótce się dowiedzą, że mimo wzajemnych uprzedzeń będą musieli zakopać topór wojenny, bo w obliczu rodzinnej tragedii zostają opiekunami, a właściwie rodzicami, dwojga osieroconych dzieci.

Czy Nick i Melinda będą w stanie sprostać powierzonemu im zadaniu w imię wyższego dobra?

Nikt nie mówił, że mają się pokochać, a przynajmniej mężczyźnie wydaje się to niemożliwe.



Premiera: 16.12.2020
Ilość stron: 276
Wydawnictwo: Niezwykłe







Moja opinia:


   Melinda Rourke jako nastolatka była zakochana po uszy w Nick'u Montgomery. Niestety coś idzie nie tak, bo zostają ze złamanymi sercami. Dodatkowo Nick jej nienawidzi. Na domiar złego ich drogi po raz drugi się przecinają, bowiem siostra Mel, Sara, oraz brat Nick'a - Tom postanawiają wziąć ślub. Niestety przeszłości nie umieją zostawić za sobą. Po pięciu latach maja się ponownie spotkać na rocznicy ślubu Sary i Toma. Los kolejny raz postanawia pokazać swe mroczniejsze oblicze, bowiem para ginie w wypadku samochodowym. Okazuje się, że zostawili testament. Według ściśle wytyczonych punktów Melinda i Nick mają zostać rodziną zastępczą dla osieroconych dzieci. Ale to nie koniec niespodzianek. Jak dadzą sobie radę? Czy Mel i Nick dojdą do porozumienia? Czy wyjaśnią sobie to, co ich gryzie? Czy wszyscy wyjawią swe sekrety i w końcu oczyszczą atmosferę? Czy z tej nienawiści może powstać miłość? Czy Mel będzie bezpieczna u boku komandosa? Czy w końcu nadejdą dla nich szczęśliwe chwile?

    Ani pióro polubiłam za sprawą "Nie zostawię cię", która bardzo mi się spodobała. Co prawda mam w prywatnym zbiorze dwa tomy serii "Gangsterzy" ale brakuje mi jeszcze dwóch ostatnich. Będę je czytać i recenzować, dopiero, gdy dopadnę te brakujące. Dlaczego? Bo jak mam okazję to wolę czytać całość serii od razu. Byłam ogromie zaskoczona, że załapałam się na recenzję "Love-hate, Hate-Love". Już sam motyw powieści z tytułu jest jednym z moich ulubionych. Jeśli chodzi o sama fabułę to pomysł na nią jest bardzo realny. Osierocone dzieci, rodzice giną w wypadku. Przypadków, jakich wiele we współczesnym świecie. Okładka poza tym przemawiała do mnie a sam opis mocno zaintrygował. Byłam ciekawa tych wydarzeń sprzed lat, które doprowadziły do takiej, a nie innej relacji pomiędzy głównymi bohaterami. Od samego początku zostałam dosłownie wessana. Autorka postawiła na konkrety. Nienawiść głównego bohatera z początku wydawała mi się być bardzo młodzieńcza, szczenięca. Zachowywał niczym zraniony nastolatek. Dogryzał jej dosłownie w każdym momencie. Tak, jakby sprawiało mu to ogromną radość. Trochę mnie tym irytował. Potężny komandos a zachowuje się jak dzieciak. Ale jak widać, przez lata się do tego przyzwyczaił. Do wsadzania Mel tej szpili, choć tak na dobrą sprawę ona mu nic nie robi złego. A ona? Z młodej niepewnej kobietki wyrosłą z niej całkiem seksowna kociczka, która umie pokazać pazurki i odpyskować mu. Nie daje sobie w kaszę dmuchać. No i to zaczęło mi się bardzo podobać. Hate-love na najwyższym poziomie. Ta chemia między nimi, to pożądanie plus raniące słowa. Bombowa mieszanka. Ta bomba tykała i tykała. Czekałam z niecierpliwością na ten moment, aż wybuchnie. Emocje i uczucia szalały. Wręcz kipiały z tego kotła. No istne tornado. Ale to tornado było trzymane w ryzach. Z subtelnością i romantycznością autorka napisała sceny uniesień. Było bardzo gorące ale przy tym niezwykle sensualne i naturalne. Tak samo z resztą, jak główni bohaterowie. Kochali, ranili, skrywali tajemnice...jak w życiu. Autorka dodatkowo postanowiła podnieść akcję, dodając wątek mroczny i niebezpieczny. Co faktycznie było fajnie wprowadzone i ciągnięte. Co rusz, po odrobineczce, były odkrywane kolejne karty. Tak samo z resztą było jeśli chodzi i ich przeszłość - po ociupince, byle nie za dużo ale na tyle, by podsycić ciekawość. Powracając do wątku niosącego strach i śmierć, to było mocno i mrocznie. Faktycznie zdziwiła mnie postać za to odpowiedzialna, bowiem spodziewałam się kogoś innego. Tak obstawiałam. Ta osoba jakoś trochę mi się gryzła, bowiem wcześniej nie było do niej nawiązania. Ale jako sama akcja to było sensacyjnie i szokująco. Przez całą lekturę towarzyszyły mi różne emocje. Od rozdrażnienia, przez radość, po lęk, strach a nawet i łzy. Autorka pokazała, że od nienawiści do miłości jest krótka droga. Bez wyjaśnienia całej przeszłości, nie można iść na przód. Cieszyć się całym sercem, kiedy tkwią w nim ciernie. Zadry z bolącego okresu, który, jak w przypadku bohaterów, wydarzył się kilkanaście lat temu. To niezwykle emocjonalna historia dwojga nie pałający do siebie cieplejszymi uczuciami osób, które zostały postawione pod ścianą. Ścierali się i leciały wióra. Było ogniście ale także niebezpiecznie. Znalazło się tu miejsce na wiele emocji. Emocji, które testowały moją cierpliwość. To historia bowiem pełna niespodzianek. Tych przyjemnych, jak i tych bolesnych. Spędziłam z nią świetne chwile. Dzięki lekkiemu i przyjemnemu stylowi lektura czytała się wręcz sama. Byłam zaskoczona tym, że tak szybko dotarłam do końca. Nigdy nie możemy być pewni tego, co tkwi w sercu innej osoby. Tego, jaka jest i dlaczego zachowuje się tak a nie inaczej. Zaufanie to podstawa. Jak go brakuje to zaczynają się kłopoty. Lubicie takie historie? Lubicie książki autorki? Wobec tego powinniście przeczytać i tę pozycję.

Polecam.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz