"Zapomniałem dodać" M.M. Macko

 




Opis:

Joseph Rye, utalentowany dziennikarz pracujący dla Warner Bros Studio, prowadzi beztroskie życie playboya. Nie zadaje głębszych życiowych pytań, a sednem jego egzystencji jest dobra zabawa. Mimo że prowadzi program o zmianach, nie wierzy, że prawdziwa przemiana wewnętrzna człowieka jest możliwa. Jego trudny charakter przeszkadza mu w zjednywaniu sobie ludzi i tylko dwoje wiernych przyjaciół, Emily Good i Timothy Drew, obdarzają mężczyznę sympatią, znosząc jego wyskoki.

Pewnego razu Jo otrzymuje dziwny list, który uruchamia lawinę zdarzeń, nad którymi nie da się zapanować. Życie gwiazdy telewizyjnej zaczyna przypominać równię pochyłą, po której jedna katastrofa goni drugą...

Jak potoczy się los Rye'a? Czy znajdzie wyjście z sytuacji... bez wyjścia?

"Zapomniałem dodać" to historia o skrywanych mrocznych tajemnicach, prawdzie, przyjaźni, miłości i zmianach. To opowieść o rozczarowaniach i wyczekiwanych cudach – przeplatających się ze sobą w misternym arcydziele zwanym życiem.


Premiera: 25.01.2021
Ilość stron: 330
Wydawnictwo: WasPos





Moja opinia:


 
   Joseph Rye ma trzydzieści lat i jest twarzą telewizji. Razem z Emily Good prowadzą program "Zmiana" w Warner Bros. Studio. Jo to playboy i nie zwraca uwagi na to, czego chcą kobiety. Cel, zaliczony seks i do widzenia - następną proszę. Beztroska, alkohol i dobra zabawa. Oto jego życie. Emily i Timothy Drew martwią się o niego. Szczególnie, że coś zaczyna się dziać z jego zdrowiem. Pewnego dnia na adres studia przychodzi list do Joseph'a. Penelope Sway jest jego fanką. Zawiązuje się między nimi nić przyjaźni. Kim ona jest? Czy Joseph zmieni swój tryb życia? Czy za złe uczynki spotka go kara? Czy wiara pomoże mu przetrwać najgorsze? Czy Jo wyciągnie wnioski zanim będzie za późno?

   Widząc po raz pierwszy okładkę tej książki byłam mocno zaintrygowana. Nie wiedziałam czego się spodziewać. Sam opis zdradzał niewiele. Stałam przed bramą nie wiedząc czego się spodziewać. Zaczęłam czytać i wsiąkłam. Od samego początku z powieści wyziera melancholia i smutek. Główny bohater to typowy bawidamek, który skacze z kwiatka na kwiatek. Nie patrzy na to czy to panna czy mężatka - liczy się seks. Jednorazowa przygoda. Ironiczny i pewny siebie, jakby nie było, seksoholik. Nie polubiłam go. Od początku drażnił mnie swoim zachowaniem względem kobiet. Byłam ogromnie ciekawa tego, jaki wpływ będzie miała na niego ta, od której dostał pierwszy list. Penelope Sway dokonała niemożliwego. Zaczynała się w nim duchowa przemiana. Ta kobieta była taką spokojną wodą, taką oazą odpoczynku i natchnienia. Nadziei na lepsze. Całkiem przyjemnie było patrzeć na ten proces. Proces, który następować stopniowo, a który autorka bardzo fajnie przedstawiała. Byłam zaskoczona, ze w Jo jest tyle dobra i tyle empatii. Ten człowiek karta, po kartce zmieniał się. Przechodził metamorfozę. Ten nowy Jo był całkiem inny. Nadal drzemała w nim ta przeszłość ale nadzieja była. To wszystko było idealnie wyważone. Dosadne i po części subtelne. Pełen niewiadomych. Szczególnie ogromnie byłam zaskoczona tym, jaką bombę zrzuciła na niego autorka. Jako karę? Jako doświadczenie? Byłam w szoku. Zamiast lepiej, było coraz gorzej. Wszystko się gmatwało i komplikowało. Zamiast pokonywać przeszkody i biec do przodu Joseph ciągle miał rzucane kłody pod nogi. Historia trzymałą w napięciu. Ściskała za serce i wyciskała łzy. Niezwykle emocjonalna. Do samego końca. Końca, który dosłownie rozwalił system. Takiego obrotu spraw w ogóle nie brałam pod uwagę. Autorka idealnie oddała wszystkie emocje targające bohaterom. Ukazała życie takim jakim jest. Raz sprawiedliwym i przyjemnym a raz katastrofalnym i niezwykle bolesnym. To historia pełna tajemnic i niespodzianek. O przyjaźni, miłości. A także o wybaczaniu. A przede wszystkim o wierze. Wierze w lepsze życie, wierze w cuda. Wiarę w poprawę. Z każdego momentu życia trzeba wyciągać wnioski. Autorka napisała świetną książką. Zmusza do refleksji. Naszpikowana została pełną gamą emocji. A wszystko ubrane w przyjemny styl. Autorka ma lekkie pióro. Książka poruszyła struny w moim sercu i wywołała masę wrażeń. Jestem mile zaskoczona. Ta lektura spodoba się tym, którzy wierzą w cuda i którym wiara jest bliska sercu. 

Polecam





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz