"Echo przeszłości" Ewelina Nawara & Justyna Leśniewicz

 




Opis:


   James to młody mężczyzna, któremu życie raz po raz rzucało kłody pod nogi. Gdy jego przyjaciołom wydawało się, że udało mu się wyjść na prostą, prawda uderzyła ich w najbardziej okrutny sposób.    Celia została brutalnie doświadczona przez życie. Otoczyła się murem obronnym, za który wpuszcza niewielu. Gdy poznała Jamesa, myślała, że wie o nim wszystko, jednak rzeczywistość okazała się bardziej skomplikowana. Tych dwoje łączy więcej, niż mogliby przypuszczać: łudząco podobna przeszłość i teraźniejszość bez perspektywy. Czy razem stworzą przyszłość, w której oboje się odnajdą? Poznajcie historię dwóch zgubionych dusz, którym ktoś musi pomóc się spotkać. 
   
Premiera: 21.01.2021
Tom: II
Seria: Kings of Sin
Ilość stron: 260
Wydawnictwo: Inanna





Moja opinia:


   W życiu jednego z członków zespołu Kings of Sin zapanował spokój. Liam ma swoją kobietę. Jest szczęśliwy z Jo. Nawet Matt i Kelly tryskają szczęściem w oczekiwaniu na rewolucję. James także złapał szczęście za nogi, jednak jemu się ono wymsknęło z rąk i nie może dojść do siebie. Doświadczył wiele i końca nie widać. A w alkoholu topi swe smutki...
   Celia na co dzień zakłada maski. Maski gaduły, maskę wesołości,... Przeszła przez wiele i ciężko jej obdarzyć kogoś zaufaniem. Pomaga przyszywanej babci, Nancy, prowadzić lokal gastronomiczny. To jej zawdzięcza spokój i bezpieczeństwo. Ma obok siebie tylko przyjaciółkę, Gwen. Pewnego dnia Celia poznaje Jo, a w krótce członków kapeli rockowej. Jest nimi zafascynowana. Szczególnie Jamesem Wrightem...
   Czy James przejrzy na oczy? Czy w końcu zapomni o przeszłości i zacznie żyć pełną piersią? A czy Celia odważy się zaufać? Czy wpuści do swego życia Kings of Sin z ich kobietami i najbliższymi? Czy stworzą patchworkową rodzinę? Czy bohaterowie odrzucą w końcu echo przeszłości, które je blokuje, by w końcu zaznać szczęścia i miłości?

   Po "Melodii serc" pozostał mi spory niedosyt. Spodobała mi się historia Liama i Jo a dziewczyny świetnie sobie poradziły w duecie. Byłam pod wrażeniem. Zacierałam łapki na kontynuację. I w końcu ją mam. W końcu mogłam poznać historię kolejnego członka kapeli Kings Of Sin. Życie na walizkach i koncertowanie to nie tylko śpiew na scenie. To także mnóstwo przygotowań i organizacji, a przede wszystkim rozstania z najbliższymi. Rozłąka. Muzyka to pasja. Obsesja i uzależnienie. Przez nią można przekazać emocje. I tak było w przypadku Jamesa, głównego bohatera. Muzyka była jego odskocznią od codzienności i bolesnej przeszłości. Miał on w sobie tę iskrę życia. Miał wokół siebie przyjaciół, którym na nim zależało. Miał  także pasję i powinien być szczęśliwy. No właśnie powinien, bo miał wiele. A jednak nie był. Coś go dusiło i nie potrafił zapomnieć. Autorki fajnie oddały jego myśli i zagubienie. Skupiły się na najważniejszych elementach. Wyszło bardzo realistycznie. To fajny chłopak. Można mówić o nim w samych superlatywach. Z przyjemnością obserwowała go, jak się zmieniał pod wpływem Wredotki. Celia to taka trajkotka. Gadatliwa i strzelająca prosto z mostu. Wesołość jej pasuje. Jest przy tym szczera. Troskliwa i empatyczna. To zdecydowanie jej lepsza strona. Ta gorsza, która ją blokuje w ogóle mi się nie podobała. Ta maska, która nie pozwala jej na to, co tkwi głęboko w jej sercu. Prawdę znają tylko nieliczni a większość widzi grę. Grę opanowaną do perfekcji. Współczułam jej tego, co przeszła. Tego, co ją zmieniło. Ale ta stopniowa przemiana pokazała jaka jest na prawdę. Autorki bardzo sprawnie poruszały się w temacie emocji. A także przeszłości kontra teraźniejszości. Z uwagą śledziłam tekst i coraz śmielsze poczynania głównych bohaterów. Na mej twarzy rozkwitał uśmiech a nawet zdarzał się śmiech. Było ciekawie, było intrygująco a od strony uniesień romantycznie i rozgrzewająco. Z przyjemnością czytałam historię głównych bohaterów, jak i tych drugoplanowych, dla których tutaj również znalazło się miejsce. Dla tych, których polubiłam już w części pierwszej. No, może poza dwiema kobietami, które więcej wprowadzały niepokoju i rozdrażnienia niż pożytku z nich było. Ale takie jest życie. Akcja może nie szalała niczym spuszczone z łańcucha tornado, ale była na tyle fajnie prowadzona, że zacierałam rączki na kolejne wątki. Kolejne wydarzenia, na które wręcz przebierałam nóżkami. Na dodatkowy plus zasługuje fakt, że poza Nottingham, mamy także Polskę. Pokazane zostały różnice między nimi i z przyjemnością oczami wyobraźni towarzyszyłam bohaterom podczas tych wszystkich atrakcji. To świetna historia o miłości, której każdy szuka. Takiej szczerej, prawdziwej i wyjątkowej. Takiej co koi i daje odetchnienie. Spokój i nadzieję na lepsze chwile. Muzyka, tatuaże, miłość i rodzina - oto co tutaj jest dla bohaterów najważniejsze. Autorki ponownie zabrały mnie w podróż pełną emocji i wrażeń. To seria pełna pasji i miłości. Romantyczności i otwierania oczu na prawdę. Już nie mogę się doczekać kolejnego tomu, po który z przyjemnością sięgnę, jeśli będę miała taką możliwość. Jeśli takowe lektury lubicie, to śmiało możecie czytać.

Polecam.

   





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz