"Mars" Agnieszka Lingas-Łoniewska

 


Opis:

Agnieszka Lingas-Łoniewska kończy swoją bestsellerową serię w porywającym stylu – ta książka to emocjonalny nokaut!

"Mars" to ostatni tom uwielbianej serii "Bezlitosna siła", opowiadającej o mężczyznach uprawiających walki MMA – każdy z nich ma za sobą mroczną przeszłość, która go prześladuje. To także historie kobiet, które doświadczyły przemocy, a pomoc znajdują w fundacji FemiHelp, wspierającej ofiary agresji ze strony mężczyzn.

Jego życiem rządzą nienawiść i szaleństwo. Kiedy na ringu staje się niepokonanym Marsem, oddaje się im całkowicie. I tylko ona budzi w nim odmienne, bardziej tkliwe uczucia.

Ale powiedzmy sobie szczerze: doktor Liwia Marczyk gra w zupełnie innej lidze.

Są jak ogień i woda. I przyciągają się z siłą żywiołów.

On woli nie ryzykować – nie teraz, kiedy przed nim poważne zadanie. Nic nie powinno go rozpraszać.

Ona nie chce być naiwna. Już raz się sparzyła i do tej pory płaci za to wysoką cenę.

Kiedy jednak w grę wchodzi prawdziwa miłość, Mars i Liwia będą musieli się zastanowić nad swoimi wyborami. Czy odważą się postawić wszystko na jedną kartę?


Tom: IV
Seria: Bezlitosna siła
Premiera: 01.07.2020
Ilość stron: 256
Wydawnictwo: Słowne (Burda Media Książki)






Moja opinia:


   Daniela Darylskiego vel Marsa przyciąga niewidzialna siła do pani psycholog z FemiHelp. Liwia Marczyk jest jego cichym marzeniem. Ideałem. Ale nie wie, że i ona ma za sobą przeszłość, która ją boli. Daniel sam uważa, że nie jest wystarczająco dobrą partią dla ślicznotki. Poza tym ma plan, który chce zrealizować. Żyje zemstą. Musi pomścić jedyną osobę, która go kochała. Już wkrótce Mars stanie oko w oko z tym, którego obwinia za wszystko. Czy to będzie dla niego decydujące starcie? Czy rozliczy się z przeszłością, by pójść naprzód? A co z Liwią? Co z chłopakami z PantaRhei i ich kobietami?

   Kolejny tom świetnej serii już za mną. "Bezlitosna siła" porwała mnie od samego początku. Dzięki uprzejmości wydawnictwa mam niebywałą przyjemność czytać wszystkie tomy po kolei. I całe szczęście, bo nie wiem jakbym zniosła to oczekiwanie na kolejne premiery. Aczkolwiek piąty tom za chwilę zacznę czytać i niestety będę musiała się uzbroić w spory zapas cierpliwości, bowiem szósty tom nadchodzi. Bardzo się z tego powodu cieszę. Jak widać autorka jeszcze nie raz nas zaskoczy. Do tej pory w serii poznaliśmy losy trzech zawodników MMA i ich kobiet. Konrad vel Kastor i Anita, Patryk vel Polluks i Martyna oraz Konrad vel Saturd i jego makowa panienka Inez. Uwielbiam ich. Każdy z ich historii była wyjątkowa. Choć można się doczepić do tego, że schemat każdego tomu jest taki sam, to myślę, że każda z tych lektur jest indywidualna. Niesie nowe przesłanie i nowe uczucie. Każdy z nich, tych bardzo niegrzecznych chłopców z PantaRhei jest wart poznania. Tak jak historie kobiet z fundacji FemiHelp. dzięki temu można uwierzyć w to, że pozory mylą i nie każdy mięśniak jest agresorem i damskim bokserem. Zazwyczaj są to mężczyźni poukładani, zaradni, nawet na wysokich stanowiskach, którzy ewidentnie mają problem i nie radzą sobie z emocjami czy stresem. Autorka w każdym z tomów dosadnie to nakreśla. Tak samo jak walka z przeszłością i drzemiącymi demonami. Z niską samooceną i wychowaniem w warunkach, które są dalekie od beztroskiego dzieciństwa. Tym razem nie było inaczej. Daniel jest równie pokiereszowany co jego bracia z klubu. Tak samo silny i twardy. Liwia za to jest jego przeciwieństwem. I to totalnym. Są niczym woda i ogień. Cicha, skromna ale zwracająca uwagę na zachowanie ludzi. Jest uważnym obserwatorem. Ich relacja od początku iskrzy. Ale nie powiem, momenty, kiedy Daniel wszystko psuł słowami bardzo mnie złościły. Ale z drugiej strony on inaczej nie umie. Ale widać, że się stara. I widać, że Liwia jest pewna tego, czego chce. Jest cierpliwa. Jest empatyczna i troskliwa. Ich relacja fajnie i całkiem zgrabnie się zacieśniała. Na f=plus fakt, że bohaterowie z poprzednich tomów również i tutaj mają swoje pięć minut. Nie zostali pominięci. W końcu to jedna wielka rodzina - zarówno prawdziwa, jak i patchworkowa. Ale w tym wypadku nikt nie patrzy na więzy krwi. Liczy się coś zupełnie innego. Sceny uniesień były bardzo gorące. Pełne pasji i szalejącego pożądania. Ze smakiem i wyczuciem. Lektura do samego końca trzymała mnie w napięciu i takiej niepewności co do dalszych wydarzeń. To była jazda bez trzymanki. Autorka żonglowała emocjami niczym zawodowiec. Dynamiczna akcja i zaplątana fabuła skutecznie przyciągnęła moją uwagę. Kolejny tom dostarczył mi masę wrażeń. Przeczytałam, zamknęłam książkę i w końcu mogę ochłonąć. Uspokoić rozkołatane serce. Autorka pokazała jak ważne jest wsparcie i akceptacja. Jak również pomoc, po którą nie należy się wstydzić prosić. Emocjonalna powieść, która porusza struny w sercu. Dla fanów twórczości autorki to nie lada gratka. Warto ją przeczytać. Warto dać się porwać.

Polecam.










Brak komentarzy:

Prześlij komentarz