"Król Midas" Magdalena Szweda

 




Opis:


Leonardo Binenti miał wszystko, na czym mu zależało: władzę, szacunek i pieniądze. Pracował na to wiele lat dopingowany przez zemstę i rozgoryczenie. Kiedy budował swoje imperium, krew lała się strumieniami. Z czasem nazwano go królem Midasem, bo wszystko, czego dotknął, zamieniało się w złoto. Nikt nie pytał, za jaką cenę.

Emily Carter przez całe życie miała pod górkę. W dodatku jej brutalny chłopak zamieniał każdy jej dzień w piekło. Jednak dopiero gdy dowiedziała się, że jest w ciąży, zdobyła się na odwagę, aby zmienić swój los. Ucieczka okazała się trudniejsza, niż przypuszczała. Do urzeczywistnienia planu kobieta potrzebowała pieniędzy, a jedyną osobą, która mogła jej pomóc, był jej brat.

Drogi Emily i Leonardo przecinają się w więzieniu, gdzie on odsiaduje wyrok, a ona przychodzi odwiedzić brata. To spotkanie zapoczątkuje całą lawinę wydarzeń w życiu Emily. Czy zmieni je na lepsze, czy może kobieta przekona się na własnej skórze, jaki smak ma łaska króla Midasa?


Premiera: 05.05.2021
Ilość stron: 348
Wydawnictwo: NieZwykłe







Moja opinia:


   Emily Carter tkwi w toksycznym związku, z którego nie może się uwolnić. Jej chłopak Jack Taylor jest hazardzistą i damski bokserem. Wkrótce okazuje się, że dziewczyna jest w ciąży i chce uciec. W tym celu udaje do brata. Niestety Matt jest w więzieniu, do którego sama go wpakowała...
   Leonardo Binenti uchodzi za Króla. Król Midas ma wszystko, o czym można zapragnąć. Władzę, szacunek i gotówkę. Biznes działa jak należy, ale on sam trafił za kratki....
   Drogi Emily i Leo przecinają się pierwszy raz w więzieniu. Już wtedy zwrócili na siebie uwagę. Teraz, gdy Leo jest na wolności los postanawia urozmaicić mu życie. Dochodzi przypadkowo do drugiego spotkania. Spotkania, które zmieni wszystko...
   Czy Emily uwolni się od Jacka? Czy Midas jej w tym pomoże? A może ma własny niecny plan?

   Lubię romanse. Podsycane ogniem na fundamentach niebanalnej historii. Tym razem jest to debiut. A i po nie sięgam dość często. Zaintrygował mnie opis oraz główny bohater. Król. Byłam ogromnie ciekawa czy był takim dyktatorem, jak miałam nadzieję. I co? Nie zawiodłam się. Leo vel. Midas to taki lew, któremu nie wchodzi się w paradę. Trzyma wszystko silną ręką. Pewny siebie macho. Bezlitosny i brutalny, jeśli wymaga tego sytuacja. Bardzo fajnie mi się mu towarzyszyło. Jego poczynania wciągnęły mnie od początku. Byłą widać, że z nim to nie przelewki. Od początku do samego końca autorce udało siego utrzymać w ryzach. Nie został przeciągnięty w żadną ze stron. Został zachowany umiar i perfekcyjnie mroczna osobowość. Charyzmę widać z daleka. Dostał odpowiedni zasób złego charakteru ale w odpowiednich proporcjach zrównoważone dobrocią płynącą z czarnego serca. Zaskakiwał na każdym kroku dostarczając odpowiedniej dawki adrenaliny. Co do Emily to od samego początku widać było, że jest dobra. Że dba o innych. Że jest troskliwa i odważna. Gdy do głosu doszła zadziorność to wtedy zaczęła się zabawa. Iskry leciały, atmosfera gęstniała a nawet wyzwalała salwy śmiechu. Ta dziewczyna ma pazur. A przy tym jest skromna. To dobry duszek w tej powieści. Powieści, która zawiera sceny tak brutalne, że moje serce waliło jak szalone. Jacka miałam ochotę udusić własnymi rękami, choć brzydzę się przemocą. Takiego typa to dać bestii na pożarcie. By go rozszarpała. Miałam mieszane odczucia co do Stevena. Nie mogłam go wyczuć i wprowadzał dozę niepewności. Victor za to był idealny do swej roli. Mimo popełnianych błędów potrafił okazać to, co najważniejsze. Nic więc dziwnego, że tak szybko znalazł wspólny język z główną bohaterką. I to kolejny bohater, który wprowadza nutkę niepewności co do przebiegu historii. Autorce udało się cały czas zachować ten element zaskoczenia. Naprowadza, daje poszlaki i non stop zwodzi. Plus za możliwość poznania wydarzeń kilkorga bohaterów. Akcja jest dynamiczna. Tutaj cały czas się coś dzieje. Ale z rozwagą i wyczuciem. Tak samo sceny uniesień. Były ogniste i rozpalały zmysły. Jedno tylko co mi osobiście się nie spodobało, to moment pozbycia się pewnej osoby na finiszu. Śmiało można było te wątek dać wcześniej i dać tym samym czytelnikom poznać emocje Emily. To, jak to odebrała. A tak miałam odczucie, że to tak na łapu capu, na ostatnia chwilę aby do końca wyprostować fabułę i poruszane wątki. Ja wiem, że nie nie każdemu dogodzi. Każdy może mieć inne zdanie i ja to szanuje. Ba, nawet czekam na to, bo wtedy można podyskutować i powymieniać się wrażeniami. Ogólnie jest to dobra lektura. Wciągająca i dostarczająca emocji. Autorka na przykładzie bohaterów pokazuje, że miłość może pokonać wszelkie zło. Przeszkody tylko ją umacniają. I najważniejsze: zawsze warto trzymać się nadziei. Odważyć się na ten milowy krok. Książkę czyta się ekspresowo. Jest pisana przyjemnym w odbiorze stylu. Każdą kolejną stronę się wręcz pochłania. Jeśli szukacie powieści doprawionej emocjami, o nietuzinkowej miłości to jest to lektura dla Was. Zachęcam do czytania.







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz