Opis:
Julia, świeżo upieczona mężatka i absolwentka romanistyki, postanawia wykorzystać ostatnie wolne wakacje i decyduje się na uczestnictwo w obozie jeździeckim. Dziewczyna spełnia swoje marzenie i wyjeżdża na Mazury, by nacieszyć się ostatnimi chwilami wolności przed rozpoczęciem pracy na uczelni. Podczas wyjazdu poznaje Marka, przystojnego instruktora jazdy konnej. Między nimi od pierwszej chwili iskrzy, jednak Julia walczy ze swoimi uczuciami i próbuje oprzeć się namiętności. Czy ulegnie niezwykłemu urokowi nowo poznanego mężczyzny? Jak wakacyjny wyjazd zmieni życie dziewczyny? „Obóz jeździecki dla dorosłych” to opowieść o odkrywaniu siebie i swojej kobiecości oraz o tym, jak obezwładniające może być uczucie między dwojgiem ludzi.
Premiera: 06.05.2020
Ilość stron: 152
Wydawnictwo: Borgis
Premiera: 06.05.2020
Ilość stron: 152
Wydawnictwo: Borgis
Moja opinia:
Pasje. Temat rzeka. Jedni śmiało się realizują a drudzy w ukryciu wyszukując tych chwil, kiedy mogą nareszcie się temu oddać. Zrelaksować się i odpocząć. Zapomnieć o trudach i monotonności dnia. Jednym z takich terapeutów jest koń.
Julia niedawno ukończyła studia. Jest także młodą mężatką. Niestety nie jest szczęśliwa. Znają się od lat, kilka miesięcy temu wzięli ślub a ... pożycia małżeńskiego prawie nie ma. Już w październiku zacznie pracę a póki ma wakacje i chce pojechać na malownicze Mazury, na dwutygodniowy obóz jeździecki. Na miejscu, z dala od świateł i gwaru miasta jej uwagę przyciągnie instruktor jazdy konnej Marek. Przyciąga ich do siebie jakaś siła. Czy ulegną pokusie? Czy skuszą się na zakazany owoc? Co z tego wyniknie?
Konie - majestatyczne zwierzęta. I mające tak różne charaktery jak i ludzie. Trzeba poznać je i działać synchronicznie. Nie wystarczy wsiąść na grzbiet. Autorka stworzyła dość krótką historię. Bardziej to było takie opowiadanie, które śmiało widziałabym w jakiejś antologii erotycznej. Na serio. Ale od początku. Sam pomysł na fabułę fajny w swej prostocie. Miłość do koni została tutaj dogłębnie przeanalizowana. Opisane zostało tutaj wszystko to, co jeździec i koniarz powinien znać i umieć, zanim wskoczy na siodło. Plastyczne opisy krajobrazu i lekkość pióra sprawiła, że historię czytało się lekko i przyjemnie. Akcja zaczyna się stępem a później wchodzi w galop, przy którym czułam się jakbym leciała. Bohaterowie, hmm. Michał nie podobał mi się wcale. Już na samym początku swoim egoizmem, jeśli chodzi o sprawy łóżkowe. A i na co dzień, także - tylko on najważniejszy. Uczucia? Jakie uczucia? A Julka? Romantyczka z większymi potrzebami seksualnymi, niż jej mąż. Chce czuć się kochana i potrzebna. Świadoma zasad i tego, że złoty krążek na palcu coś znaczy. Marek to umięśniony przystojniacha, który wie jak dbać o konie. Doświadczony przez pewne wydarzenia z przeszłości nie wdaje się w romanse. Choć kursantek jak pszczółek w ulu i mógłby wybierać do woli. Bije od niego męskość i pewność siebie. Totalne przeciwieństwo Michała. A tu nagle powietrze zaczyna być naelektryzowane tak, że można byłoby je kroić nożem. Już przy pierwszym spotkaniu zaczyna iskrzyć i świetnie autorka to opisała. W tej historii nie brakuje scen erotycznych. Momentami jak w filmu dla dorosłych. Pani Ela natrudziła się, aby oddać całe te emocji towarzyszące głównych bohaterom podczas ich zbliżeń seksualnych. Podkręcały akcję i działały na zmysły. A jakby tego było mało, to na koniec autorka zrzuciła bombę. Dosłownie. Tego się nie spodziewałam, zupełnie.
Ta dość krótka historia dostarczyła mi emocji. Przeczytałam ją ekspresowo. Wątek koni został świetnie wpisany w historię ludzi, którzy szukali szczęścia. Tej miłości opisywanej w książkach i oglądanej w filmach. Motylków w brzuchu i ognistego seksu. Autorka zwróciła tutaj uwagę na to, że nasze potrzeby też są ważne. Nie tylko naszego partnera. Nie trzeba wstydzić się swoich potrzeb. A o szczęście trzeba walczyć. Miłość może nas zaskoczyć i niespodziewanie trzasnąć obuchem po głowie aż zobaczymy gwiazdy. Jedno tylko mam małe zastrzeżenie - można śmiało było tę historię rozciągnąć. Mimo, że ma elementy romansu, erotyku i dylematów ludzi to było zbyt skąpo. Dodałabym więcej sprzeczności Julii, jej rozmyślań chociażby nad słusznością decyzji. Może nawet opisałabym taką retrospekcję z przeszłości Marka, zamiast ją tylko zaznaczyć. Dni na obozie leciały ekspresowo a można byłoby je śmiało spowolnić. Mimo wszystko książka podobała mi się i na pewno sięgnę po kolejne dzieła Pani Eli.
Julia niedawno ukończyła studia. Jest także młodą mężatką. Niestety nie jest szczęśliwa. Znają się od lat, kilka miesięcy temu wzięli ślub a ... pożycia małżeńskiego prawie nie ma. Już w październiku zacznie pracę a póki ma wakacje i chce pojechać na malownicze Mazury, na dwutygodniowy obóz jeździecki. Na miejscu, z dala od świateł i gwaru miasta jej uwagę przyciągnie instruktor jazdy konnej Marek. Przyciąga ich do siebie jakaś siła. Czy ulegną pokusie? Czy skuszą się na zakazany owoc? Co z tego wyniknie?
Konie - majestatyczne zwierzęta. I mające tak różne charaktery jak i ludzie. Trzeba poznać je i działać synchronicznie. Nie wystarczy wsiąść na grzbiet. Autorka stworzyła dość krótką historię. Bardziej to było takie opowiadanie, które śmiało widziałabym w jakiejś antologii erotycznej. Na serio. Ale od początku. Sam pomysł na fabułę fajny w swej prostocie. Miłość do koni została tutaj dogłębnie przeanalizowana. Opisane zostało tutaj wszystko to, co jeździec i koniarz powinien znać i umieć, zanim wskoczy na siodło. Plastyczne opisy krajobrazu i lekkość pióra sprawiła, że historię czytało się lekko i przyjemnie. Akcja zaczyna się stępem a później wchodzi w galop, przy którym czułam się jakbym leciała. Bohaterowie, hmm. Michał nie podobał mi się wcale. Już na samym początku swoim egoizmem, jeśli chodzi o sprawy łóżkowe. A i na co dzień, także - tylko on najważniejszy. Uczucia? Jakie uczucia? A Julka? Romantyczka z większymi potrzebami seksualnymi, niż jej mąż. Chce czuć się kochana i potrzebna. Świadoma zasad i tego, że złoty krążek na palcu coś znaczy. Marek to umięśniony przystojniacha, który wie jak dbać o konie. Doświadczony przez pewne wydarzenia z przeszłości nie wdaje się w romanse. Choć kursantek jak pszczółek w ulu i mógłby wybierać do woli. Bije od niego męskość i pewność siebie. Totalne przeciwieństwo Michała. A tu nagle powietrze zaczyna być naelektryzowane tak, że można byłoby je kroić nożem. Już przy pierwszym spotkaniu zaczyna iskrzyć i świetnie autorka to opisała. W tej historii nie brakuje scen erotycznych. Momentami jak w filmu dla dorosłych. Pani Ela natrudziła się, aby oddać całe te emocji towarzyszące głównych bohaterom podczas ich zbliżeń seksualnych. Podkręcały akcję i działały na zmysły. A jakby tego było mało, to na koniec autorka zrzuciła bombę. Dosłownie. Tego się nie spodziewałam, zupełnie.
Ta dość krótka historia dostarczyła mi emocji. Przeczytałam ją ekspresowo. Wątek koni został świetnie wpisany w historię ludzi, którzy szukali szczęścia. Tej miłości opisywanej w książkach i oglądanej w filmach. Motylków w brzuchu i ognistego seksu. Autorka zwróciła tutaj uwagę na to, że nasze potrzeby też są ważne. Nie tylko naszego partnera. Nie trzeba wstydzić się swoich potrzeb. A o szczęście trzeba walczyć. Miłość może nas zaskoczyć i niespodziewanie trzasnąć obuchem po głowie aż zobaczymy gwiazdy. Jedno tylko mam małe zastrzeżenie - można śmiało było tę historię rozciągnąć. Mimo, że ma elementy romansu, erotyku i dylematów ludzi to było zbyt skąpo. Dodałabym więcej sprzeczności Julii, jej rozmyślań chociażby nad słusznością decyzji. Może nawet opisałabym taką retrospekcję z przeszłości Marka, zamiast ją tylko zaznaczyć. Dni na obozie leciały ekspresowo a można byłoby je śmiało spowolnić. Mimo wszystko książka podobała mi się i na pewno sięgnę po kolejne dzieła Pani Eli.
Opowieść z końmi w tle zapewne mi się spodoba, chętnie przeczytam :)
OdpowiedzUsuń