Opis:
Czy można ufać własnej rodzinie?
Czy może być coś gorszego od matki prostytutki i alkoholiczki, która odrzuca własne dziecko?
Dwunastoletnia Maja była przekonana, że wszędzie będzie jej lepiej niż u boku wyrodnej matki, jednak los zgotował jej jeszcze większe piekło. Jedynym wsparciem i wytchnieniem w trudnych chwilach był dla niej Pan Pocieszyciel - wymyślony przyjaciel, któremu zwierzała się ze wszystkich problemów. Nieustannie zastraszana, bała się poprosić kogokolwiek o pomoc. Kiedy w końcu wydawało się, że wszystko zmierza w dobrym kierunku i pojawiła się nadzieja na poprawę losu, demony przeszłości wróciły i ze zdwojoną siłą zaatakowały dojrzewającą dziewczynkę… Jak Maja sobie z nimi poradzi? Czy znajdzie kogoś, kto wyciągnie do niej pomocną dłoń?
Premiera: 12.05.2020
Tom: I
Ilość stron: 406
Wydawnictwo: Novae Res
Premiera: 12.05.2020
Tom: I
Ilość stron: 406
Wydawnictwo: Novae Res
Moja opinia:
Dziecko rodzi się nieświadome swego losu. Nie wie kim są jego rodzice, całą rodzina - tego się uczy. Dzieciństwo powinno jawić się beztroską, radością i miłością. No własnie, powinno...
Maja jest jedynaczką. Mieszka z ukochanym tatą, który jest policjantem, z mamą Marzeną, która jest alkoholiczką, i dziadkiem Bronkiem, ojcem Andrzeja. W tej rodzinie, nie licząc tych ze strony matki, którzy nie akceptują jej ojca, dziewczynka może liczyć tylko na tatę i dziadka. W wieku ośmiu lat jej i tak już dość zburzony obraz dzieciństwa zostaje całkowicie zdmuchnięty, gdy tata ginie na służbie. To właśnie wtedy doświadcza najgorszego. Zostaje sama. Dziadek niedomaga i nie ma jak się zająć wnuczką. Dlatego dziewczynka trafia do pogotowia rodzinnego a potem do ośrodka, gdy matka trafia do szpitala a później umiera. Spędza w nim cztery lata, podczas, gdy jej malutki braciszek od razu zostaje adoptowany przez Marzenę. W miedzy czasie dowiaduje się, że ma jeszcze jednego przyrodniego brata i niedługo ma na powrót trafić pod opiekę siostry Marzeny - milionerów. Nie wspomina tamtego okresu przyjemnie. Zostaje przez nich adoptowana, tak jak jej bracia. Na powrót ma rodzinę. Tylko... Czy piekło może zapłonąć jeszcze bardziej? Co czeka na dziewczynkę w nowym miejscu? Czy Pan Pocieszyciel będzie jej jedynym przyjacielem? Czy ktoś jej pomoże? Wyciągnie pomocną dłoń?
Biorąc do ręki tę książkę spodziewałam się bólu, łez i szokujących wydarzeń. Historii naładowanej emocjami i kontrowersyjnymi wątkami. Jak było? Autorka oddała obraz pokrzywdzonego i brutalnie doświadczonego dziecka. To, że nie ma się wpływu na to, kim są rodzice. Ich nie można sobie wybrać. Pokazała jak rodzina może być okrutna. To pastwienie się nad niewinnym dzieckiem sprawia chyba takim ludziom radość. Wyżywanie się na nim? Co to da? To tylko zniszczy psychikę i zabierze wiarę - wiarę nie tyle w rodzinę co w ludzi. Cała historia była dobrze przemyślała. Wątki i etapy jakie przechodziła Maja były dopracowane. Cała ta patologia - świetna. Ogólnie pomysł na samą historię, jak i wydarzenia, których doświadcza nastoletnia bohaterka jest dość nietypowy jak na debiut. Spodziewałabym się raczej czegoś lżejszego. Na przykład dorosłe życie bohaterki kontra jej dzieciństwo i wpływ na teraźniejszość. Ale nie to, że dostanę makabryczne i wstrząsające wydarzenia, których doświadczyło dziecko. Depresje i samookaleczenia. Jestem pełna podziwu za pomysł i realizację - spełnienie marzenia. Niestety jakoś w tym wszystkim nie mogłam się wgryźć. Nie dałam rady wczuć się w historię Mai. W ten jej ból i traumę - niestety nie czułam tego swoim sercem. Historia jest de facto smutna i do granic naszpikowana wątkami ale gdzieś w tym wszystkim dla mnie zabrakło tych mocnych emocji. Tego tąpnięcia. Oddania tej krzywdy. W dialogach szczególnie. Nie wiem, może liczyłam na zbyt wiele? Może po prostu nastawiłam się na coś o jeszcze mocniejszym przekazie? A może ci krewni dziewczynki? Ciotka? Gdzieś mi tej większej brutalności zabrakło - i chyba to będzie to. Podczas czytania liczyłam chyba właśnie na coś takiego. Na tego kata nad katami. Oprawcę i zło w najczystszej postaci. Za to finiszowe wydarzenia, ostatnie akapity dały tego przysłowiowego kopa. I właśnie to w tym wszystkim w moim odczuciu uratowało tę powieść. Teraz za to liczę, że kolejna cześć będzie bardziej emocjonalna. Że będzie dosadniejszy przekaz. Tym bardziej, że mniej więcej przewiduje o czym będzie. No i jeszcze ojciec Mai - mam więcej pytań niż dostałam odpowiedzi. Na pewno, jeśli będę miała taka możliwość, to z chęcią przeczytam kontynuację. Jestem po prostu ciekawa finiszu.
Historia Mai zmusza do refleksji i sugeruje, by rozejrzeć się dookoła w poszukiwaniu tego, co gołym okiem nie widoczne. Czy jakiemuś dziecku nie dzieje się krzywda. Pieniądze szczęścia nie dają - szczęściem jest rodzina i miłość. Szacunek i zrozumienie. Dziecko nie może płacić za grzechy rodziców. Ono jest niewinne. A nadmiar negatywnych emocji, złość i frustrację można wyładować na przykład w sporcie. Albo udać się do terapeuty. Nie wolno niszczyć dziecięcej psychiki. Dziecko to nie zabawka. Jeśli czytacie takie historie to jest to książka dla Was.
Dziecko rodzi się nieświadome swego losu. Nie wie kim są jego rodzice, całą rodzina - tego się uczy. Dzieciństwo powinno jawić się beztroską, radością i miłością. No własnie, powinno...
Maja jest jedynaczką. Mieszka z ukochanym tatą, który jest policjantem, z mamą Marzeną, która jest alkoholiczką, i dziadkiem Bronkiem, ojcem Andrzeja. W tej rodzinie, nie licząc tych ze strony matki, którzy nie akceptują jej ojca, dziewczynka może liczyć tylko na tatę i dziadka. W wieku ośmiu lat jej i tak już dość zburzony obraz dzieciństwa zostaje całkowicie zdmuchnięty, gdy tata ginie na służbie. To właśnie wtedy doświadcza najgorszego. Zostaje sama. Dziadek niedomaga i nie ma jak się zająć wnuczką. Dlatego dziewczynka trafia do pogotowia rodzinnego a potem do ośrodka, gdy matka trafia do szpitala a później umiera. Spędza w nim cztery lata, podczas, gdy jej malutki braciszek od razu zostaje adoptowany przez Marzenę. W miedzy czasie dowiaduje się, że ma jeszcze jednego przyrodniego brata i niedługo ma na powrót trafić pod opiekę siostry Marzeny - milionerów. Nie wspomina tamtego okresu przyjemnie. Zostaje przez nich adoptowana, tak jak jej bracia. Na powrót ma rodzinę. Tylko... Czy piekło może zapłonąć jeszcze bardziej? Co czeka na dziewczynkę w nowym miejscu? Czy Pan Pocieszyciel będzie jej jedynym przyjacielem? Czy ktoś jej pomoże? Wyciągnie pomocną dłoń?
Biorąc do ręki tę książkę spodziewałam się bólu, łez i szokujących wydarzeń. Historii naładowanej emocjami i kontrowersyjnymi wątkami. Jak było? Autorka oddała obraz pokrzywdzonego i brutalnie doświadczonego dziecka. To, że nie ma się wpływu na to, kim są rodzice. Ich nie można sobie wybrać. Pokazała jak rodzina może być okrutna. To pastwienie się nad niewinnym dzieckiem sprawia chyba takim ludziom radość. Wyżywanie się na nim? Co to da? To tylko zniszczy psychikę i zabierze wiarę - wiarę nie tyle w rodzinę co w ludzi. Cała historia była dobrze przemyślała. Wątki i etapy jakie przechodziła Maja były dopracowane. Cała ta patologia - świetna. Ogólnie pomysł na samą historię, jak i wydarzenia, których doświadcza nastoletnia bohaterka jest dość nietypowy jak na debiut. Spodziewałabym się raczej czegoś lżejszego. Na przykład dorosłe życie bohaterki kontra jej dzieciństwo i wpływ na teraźniejszość. Ale nie to, że dostanę makabryczne i wstrząsające wydarzenia, których doświadczyło dziecko. Depresje i samookaleczenia. Jestem pełna podziwu za pomysł i realizację - spełnienie marzenia. Niestety jakoś w tym wszystkim nie mogłam się wgryźć. Nie dałam rady wczuć się w historię Mai. W ten jej ból i traumę - niestety nie czułam tego swoim sercem. Historia jest de facto smutna i do granic naszpikowana wątkami ale gdzieś w tym wszystkim dla mnie zabrakło tych mocnych emocji. Tego tąpnięcia. Oddania tej krzywdy. W dialogach szczególnie. Nie wiem, może liczyłam na zbyt wiele? Może po prostu nastawiłam się na coś o jeszcze mocniejszym przekazie? A może ci krewni dziewczynki? Ciotka? Gdzieś mi tej większej brutalności zabrakło - i chyba to będzie to. Podczas czytania liczyłam chyba właśnie na coś takiego. Na tego kata nad katami. Oprawcę i zło w najczystszej postaci. Za to finiszowe wydarzenia, ostatnie akapity dały tego przysłowiowego kopa. I właśnie to w tym wszystkim w moim odczuciu uratowało tę powieść. Teraz za to liczę, że kolejna cześć będzie bardziej emocjonalna. Że będzie dosadniejszy przekaz. Tym bardziej, że mniej więcej przewiduje o czym będzie. No i jeszcze ojciec Mai - mam więcej pytań niż dostałam odpowiedzi. Na pewno, jeśli będę miała taka możliwość, to z chęcią przeczytam kontynuację. Jestem po prostu ciekawa finiszu.
Historia Mai zmusza do refleksji i sugeruje, by rozejrzeć się dookoła w poszukiwaniu tego, co gołym okiem nie widoczne. Czy jakiemuś dziecku nie dzieje się krzywda. Pieniądze szczęścia nie dają - szczęściem jest rodzina i miłość. Szacunek i zrozumienie. Dziecko nie może płacić za grzechy rodziców. Ono jest niewinne. A nadmiar negatywnych emocji, złość i frustrację można wyładować na przykład w sporcie. Albo udać się do terapeuty. Nie wolno niszczyć dziecięcej psychiki. Dziecko to nie zabawka. Jeśli czytacie takie historie to jest to książka dla Was.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz