Opis wydawcy:
Miłość zaczyna się… w cukierni
Powieść z nurtu young adult, romantyczna historia ze stratą w tle
Nie jest łatwo wrócić do życia po wielkiej tragedii. Weronika Adamczyk przeżyła coś, czego nie życzy się najgorszemu wrogowi. Straciła ukochanego. I może załamałaby się zupełnie, gdyby nie praca. Praca, która jest pasją. Odskocznię od ciemnych myśli dwudziestoczterolatka odnajduje w cukierni. Skupienie uwagi na dostarczaniu światu fantazyjnych wypieków pozwala jej się pozbierać i z nieśmiałym optymizmem spojrzeć w przyszłość.
Po dwóch latach, które minęły od śmierci Mikołaja, wspomnienie tej straty wciąż jest świeże, ale nie niszczące. Weronika, studentka i zdolna cukierniczka, powoli odbudowuje swoje życie i umawia się na pierwsze randki. Na razie mało udane. Co zdecydowanie się zmienia, kiedy przypadkiem spotyka Filipa Iskrę. Młody, ciemnowłosy przystojniak sprawia wrażenie zupełnie beztroskiego. To jednak tylko fasada. Filip, choć z pozoru uprzywilejowany i wyluzowany, zmaga się ze sprawami, dla których będzie musiał poświęcić własne marzenia.
Czy tych dwoje da sobie nawzajem siłę do walki ze światem?
Premiera: 14.02.2023
Ilość stron: 296
Wydawnictwo: beYA
Moja opinia:
Weronika Adamczyk krok po kroczku, powolutku zaczyna odnowa powracać do życia. Po stracie Mikołaja długi nie mogła się podnieść. To nadal boli ale praca i jednocześnie pasja, jaką jest cukiernictwo, skutecznie zajmuje jej myśli. Wszystko stopniowo powraca na swoje tory poza jednym - to jeszcze nie czas na umawianie się z chłopakami.
A jednak pewnego dnia los stawia jej na drodze Filipa Iskrę, który niczym błyskawica wkrada się do jej serca. Ten z pozoru wesoły i radosny młody mężczyzna tkwi w czymś, co go stopuje i nie pozwala gonić za marzeniami. Dopiero poznanie Niki staje się punktem wyjściowym nadchodzących zmian.
Czy Nika i Filip podejmą decyzję wspólnej walki z przeciwnościami losu? Czy ten związek ma szansę na szczęście?
Za mną tylko jedna powieść autorki, która tak średnio mi się podobała ("California boy"). Ale postanowiłam dać drugą szansę, bowiem ogromnie spodobała mi się zarówno okładka jak i opis, który dość mocno mnie zaintrygował.
Romantyczna historia ze stratą w tle, jak widnieje w opisie, zdecydowanie taką była. Było bardzo pozytywnie. Stopniowe budowanie relacji między bohaterami fajnie budowało klimat dając taką lekkość i naturalność.
Z przyjemnością i wielką ciekawością śledziłam losy bohaterów. Zarówno Weronika, jak I Filip zaskarbili sobie moją sympatię. Nie dało się ich nie polubić. Szczególnie, że mieli swoje charakterki, które trafnie się uzupełniały.
Na uwagę zasługują także najbliżsi, pozytywne w odbiorze postacie z ich otoczenia. Dzięki temu była widoczna przyjaźń a także wręcz wzorcowy wygląd rodziny głównej bohaterki.
Sama kiełkująca miłość między młodymi pokiereszowanymi osobami nie miała łatwego startu. Trzymałam za to mocno kciuki, aby coś z tego wyszło, bo widziałam jak bardzo się starają i ile ta praca wymaga wysiłku.
Elementy zaskoczenia i zwroty akcji ładnie budowały elementy niepewności i adrenaliny. Emocje były i to z całej palety. A sceny uniesień zostały opatrzone w pożądany ogień. Pasję i piękno, choć bez większych szaleństw czy dosadnych opisów, co zdecydowanie jest na plus dla fanów Young Adult.
Tak w zasadzie to wyszła piękna historia. Ale uważam, że postać Marcina i jego wątek były zbędne. Rozumiem odniesieniu do środowiska i zderzenie z przeszłością ale zabrakło mi rozbudowania. Wpadł wątek, chwilę zabawił i koniec.
Lekturę przeczytałam na raz. Okazała się być wciągająca i pasjonująca. Autorka pokazała różne oblicza ludzi a także fakt, że los bywa nieprzewidywalny. Nadzieja i wiara w lepsze jutro to zdecydowanie najlepsza opcja po doświadczeniu straty, choć nigdy nie jest łatwo.
Polecam
Współpraca reklamowa: beYA
#recenzja
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz