Opis:
Urażone uczucia oraz duma rzadko bywają dobrymi doradcami. Anastazja przekonała się, że zemsta może pozostawić po sobie gorzki smak porażki. Costas odkrył zaś, że czasami nie warto tłumić uczuć kryjących się na dnie serca. Czy tych dwoje ma szansę jeszcze raz się spotkać? Czy tym razem odważą się walczyć o wspólną przyszłość? A może już jest za późno?
Ilość stron: 118
Premiera: 12.02.2020
Moja opinia:
Upartość. Zemsta. Swój świat. Ale czy warto odcinać się od rzeczywistości i tego, co mówi serce? Czy warto uparcie rozpamiętywać przeszłość i nadal żyć zemstą?
Anastazja Kozakowska i Costas Patrepoulos po odkryciu prawdy powracają do swojego życia. Do tego, w czym są dobrzy i co sprawia im przyjemność. Wydawać by się mogło, że to była tylko wakacyjna przygoda. Odkrycie prawdy i wyrzucenie tego wszystkiego do śmietnika. Tylko czy aby na pewno tak jest? Czy warto na siłę zakopywać miłość? Ona za każdym razem próbuje się podnieść. Podaje swą dłoń i prosi o pomoc. Tylko oni udają, że jej nie widzą. Czy mimo wszystko Anastazja i Costas będą razem? Czy zapomną o tym co było i odważą się szczerze se sobą porozmawiać? Zakopią topór wojenny?
"(..)Vendetta może stać się bronią obusieczną" - i tak się stało. Dostała to co chciała. Tylko czy aby na pewno? A czy Costas się naprawdę zmienił?
Druga część historii rozwikłała cała zagadkę. Bohaterowie miotali się ze swoimi myślami i uczuciami niczym łódź podczas sztormu. Niezdecydowani i lękliwi. Z jednej strony ciągnie ich do siebie a z drugiej ta nieszczęsna przeszłość. Niedomówienia. To wszystko staje się murem. Murem, którego nie sposób zburzyć. Ponownie przeniosłam się oczyma wyobraźni nad Morze Egejskie. To ono zdawało się być przeszkoda nie do pokonania dla Anastazji i Costasa. Turcja i Grecja. Niby daleko a jednak całkiem blisko. Tych dwoje stara się ze wszystkich sił zapomnieć o tym co było. Oddają się pracy, którą kochają. Nadal rozpamiętując przeszłość.
Fajnie mi się czytało. Lekko i przyjemnie. Wakacyjna miłość i plan, który zdawał się być idealny. Tylko skończyło się szybko, zanim na dobre się zaczęło. Za szybko historia dopłynęła do brzegu. Całość jako fabuła jest spójna. Sposób prowadzenia narracji, akcji i dialogów przypadł mi do gustu. Bohaterowie jak najbardziej na miejscu. Sceny erotyczne w punkt. Podsycały atmosferę. Nie było w tym przypadku przesadyzmu i tworzenia czegoś nierealnego.
Tylko dla mnie osobiście zbyt skąpo. Za mało. Za krótka fabuła. Dostałam historię romantyczną z egzotyką w tle pod pachę z zacietrzewieniem. Spokojnie się zaczęło i przy większych falach bezpiecznie dopłynęłam do celu podróży. A gdzie jakaś burza? Jakiś sztorm? Miałam ochotę na jakieś większe zawirowania. Tego mi brakowało. Ale ogólnie nie jest źle. Może akurat autorka pokusi się o trzecią cześć, w której opisze dla odmiany związek Agenora i Katarzyny? Przyjaciół głównych bohaterów. Wierzę, że coś lub ktoś i tej parze mógłby stanąć na drodze do szczęścia i do uczucia, które powoli wdziera się do ich serc. Są po części przeciwnościami Costasa i Anastacji jeśli chodzi o charakter i zachowanie. Bardziej wybuchowi i pewni siebie. Bardziej...uparci? Lepiej widać ich gwałtowność i pewność siebie. Są bardziej wyraziści. Może akurat?
Ogólnie: 7/10
Upartość. Zemsta. Swój świat. Ale czy warto odcinać się od rzeczywistości i tego, co mówi serce? Czy warto uparcie rozpamiętywać przeszłość i nadal żyć zemstą?
Anastazja Kozakowska i Costas Patrepoulos po odkryciu prawdy powracają do swojego życia. Do tego, w czym są dobrzy i co sprawia im przyjemność. Wydawać by się mogło, że to była tylko wakacyjna przygoda. Odkrycie prawdy i wyrzucenie tego wszystkiego do śmietnika. Tylko czy aby na pewno tak jest? Czy warto na siłę zakopywać miłość? Ona za każdym razem próbuje się podnieść. Podaje swą dłoń i prosi o pomoc. Tylko oni udają, że jej nie widzą. Czy mimo wszystko Anastazja i Costas będą razem? Czy zapomną o tym co było i odważą się szczerze se sobą porozmawiać? Zakopią topór wojenny?
"(..)Vendetta może stać się bronią obusieczną" - i tak się stało. Dostała to co chciała. Tylko czy aby na pewno? A czy Costas się naprawdę zmienił?
Druga część historii rozwikłała cała zagadkę. Bohaterowie miotali się ze swoimi myślami i uczuciami niczym łódź podczas sztormu. Niezdecydowani i lękliwi. Z jednej strony ciągnie ich do siebie a z drugiej ta nieszczęsna przeszłość. Niedomówienia. To wszystko staje się murem. Murem, którego nie sposób zburzyć. Ponownie przeniosłam się oczyma wyobraźni nad Morze Egejskie. To ono zdawało się być przeszkoda nie do pokonania dla Anastazji i Costasa. Turcja i Grecja. Niby daleko a jednak całkiem blisko. Tych dwoje stara się ze wszystkich sił zapomnieć o tym co było. Oddają się pracy, którą kochają. Nadal rozpamiętując przeszłość.
Fajnie mi się czytało. Lekko i przyjemnie. Wakacyjna miłość i plan, który zdawał się być idealny. Tylko skończyło się szybko, zanim na dobre się zaczęło. Za szybko historia dopłynęła do brzegu. Całość jako fabuła jest spójna. Sposób prowadzenia narracji, akcji i dialogów przypadł mi do gustu. Bohaterowie jak najbardziej na miejscu. Sceny erotyczne w punkt. Podsycały atmosferę. Nie było w tym przypadku przesadyzmu i tworzenia czegoś nierealnego.
Tylko dla mnie osobiście zbyt skąpo. Za mało. Za krótka fabuła. Dostałam historię romantyczną z egzotyką w tle pod pachę z zacietrzewieniem. Spokojnie się zaczęło i przy większych falach bezpiecznie dopłynęłam do celu podróży. A gdzie jakaś burza? Jakiś sztorm? Miałam ochotę na jakieś większe zawirowania. Tego mi brakowało. Ale ogólnie nie jest źle. Może akurat autorka pokusi się o trzecią cześć, w której opisze dla odmiany związek Agenora i Katarzyny? Przyjaciół głównych bohaterów. Wierzę, że coś lub ktoś i tej parze mógłby stanąć na drodze do szczęścia i do uczucia, które powoli wdziera się do ich serc. Są po części przeciwnościami Costasa i Anastacji jeśli chodzi o charakter i zachowanie. Bardziej wybuchowi i pewni siebie. Bardziej...uparci? Lepiej widać ich gwałtowność i pewność siebie. Są bardziej wyraziści. Może akurat?
Ogólnie: 7/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz