"Brzydsza siostra" Sariah Wilson



Opis:



Każdy wie, jak to leci w bajkach. Księżniczka jest piękna, zaklepuje sobie księcia i zostawia brzydszą siostrę za sobą, na dodatek w chmurze kurzu.
Ella Christensen – moja przyrodnia siostra. Urocza blondynka o pięknym uśmiechu, która niczym dobra wróżka pomaga wszystkim wokół. Uwielbia sprzątać i angażować się we wszelkie akcje zasługujące na uwielbienie otoczenia. Wegetarianka o nienagannej figurze. Nic dziwnego, że przyciągnęła do siebie najlepsze ciacho w szkole.
Jake Kingston – metr dziewięćdziesiąt chodzącego ideału, obiekt moich westchnień. Wysportowany i zabawny przystojniak o ciemnych oczach. Zawsze broni słabszych i nie robi niczego na pokaz. Nie bez powodu kandyduje na przewodniczącego najstarszego rocznika. Przy nim pozostali są bez szans.
Ja. Mattie Lowe (wiem, nie moja wina, że tak mnie nazwali). Fanka mangi i mistrzyni użalania się nad swoim losem. W oczach ojca – obibok. W oczach Jake’a – nie dotyczy, bo chyba nawet nie wie o moim istnieniu. W oczach wszystkich – brzydsza siostra idealnej Elli.
A gdyby tak… wystartować w wyborach do samorządu, jak Jake, i wszystko zmienić?



Ilość stron: 368
Premiera: 26.02.2020
Wydawnictwo: Young



Moja opinia:

   
Chyba wszyscy znają bajkę o Kopciuszku. Jak to jedna z sióstr jest brzydsza i żyjąca w swoim świecie. Zazdrość towarzyszy na każdym kroku. Ale w dwudziestym pierwszym wieku Kopciuszek idzie z duchem czasu i się buntuje. Staje do walki o siebie i ... miłość.

 Historia Matildy Lowe jest podobna do Kopciuszka. Jej ojciec po tym, jak żona go opuściła i wyruszyła w świat, ponownie się żeni. Z kobietą, która ma już córkę w podobnym wieku co Mattie. Dziewczynki różni dosłownie wszystko. Elli Christensen jest śliczną blondynką, która jest wrażliwa, dobra, zaradna i doskonała na każdym kroku. Zero wad. To Mattie jest tym brzydkim kaczątkiem.  Charyzmatyczna, buntownicza i jedyna w swoim rodzaju. Może liczyć na Trenta - przyjaciela, który przez otoczenie odbierany jest jako jej chłopak. Niestety mama Elli umiera. Dziewczynki dorastają razem ale nie potrafią się porozumieć. Blondyneczka staje się najlepszą partią w szkole Malibu Prep i co za tym idzie, jej chłopakiem także musi być odpowiednią osobą. Jack Kingston - chłopak Ellie i ... obiekt westchnień Matildy. Na domiar złego nauczycielka wyznacza Mattie właśnie Jacka jako partnera w projekcie a na horyzoncie widać już zbliżający się bal maskowy. Czy siostry dojdą do porozumienia? Czy brzydkie kaczątko zmieni się w łabędzia? Czy znajdzie w sobie dość siły, by zawalczyć o swoje tym samym przeciwstawiając się swoim dręczycielom?

   Autorka bardzo zgrabnie ujęła sytuację rodzinną głównej bohaterki. Jej kontakt w ojcem, matką a także z przyrodnią siostrą. Jej rozbicie emocjonalne, jej niechęć do blondwłosej piękności. To jak czułą się tą gorszą i brzydszą. A przecież jest tylko sobą. Bardzo fajnie i do ostatniej kropki został rozplanowany kontakt Mattie z rówieśnikami. To w jaki sposób z niej szydzono i naśmiewano. Postać Trenta, cichego chłopaka o specyficznym wyglądzie była bardzo trafna. Mogła na niego liczyć - jak na przyjaciela, brata. Poznajemy wydarzenia okiem Matildy. To ona tu opowiada swoja historię. Odkrywamy jej wybuchowość i to, że gdy trzeba to umie podnieść dumnie głowę do góry i walczyć mimo pękniętego serca czy morze łez, które wypłakuje jej serce. Umie zakładać maski stosownie do sytuacji. Fajny był pomysł w tym balem maskowym - niestety dla mnie zbyt skąpo opisanym i zbyt szybko zakończonym. Ledwie się zaczęło a już było po wszystkim. Liczyłam na więcej zawirowań. Za to opis wydarzeń okiem Jacka był świetny. Dopełniał fabułę. Tylko w moim odczuciu byłoby lepiej, gdyby były wymieniane te spostrzeżenia na bieżąco. Raz słowami Mattie a raz Jacka. Co jeszcze znalazło się w tej romantycznej historii? To, że rodzice mają pewne plany względem swoich dzieci i chcą, aby je realizowali. Tylko czy te dzieci są ich klonami czy tez robotami, które można zaprogramować tak, jak rodzic tego chce? Przecież to dziecko powinno podążać za swoimi marzeniami i pragnieniami a rodzice powinni zaakceptować te wybory i wspierać swe pociechy. Nie zabrakło wzruszeń a także złości. Złości o to, że tak łatwo można wyprzeć się dziecka, nie kochać go i najzwyczajniej w świecie ignorować. Kontaktować się na siłę sprawiając tym samym ból. Dlaczego? Jestem mile zaskoczona fabułą. Nie  jest przesłodzona.  Jak się zakończy ta historia? Musicie przekonać się sami.

   Romantyczna historia Matildy Lowe skradła me serducho. Odczuwałam jej ból, zazdrość i radość. Choć w jakimś tam procencie jestem trochę zawiedziona, to jednak wysoko stanęła w punktacji. Poznajcie Kopciuszka niczym nieoszlifowanego diamentu, który z brzydkiego kaczątka staje się pewną siebie kobietą.


Polecam




Ogólnie: 8/10




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz