"Spadek Barbary Tryźnianki" Andrzej F. Paczkowski




Recenzja patronacka





Opis:

Dla trojga rodzeństwa nastają ciężkie czasy. Kiedy ich ojciec umiera, okazuje się, że spadek, ogromny majątek, otrzymuje nieznana nikomu Barbara Tryźnianka. Rozsierdzone rodzeństwo postanawia za wszelką cenę odnaleźć tajemniczą kobietę.Jednakże o Barbarze Tryźniance nikt nigdy nie słyszał i nikt jej nigdy nie widział. Jakby zapadła się pod nią ziemia.

Kim jest kobieta wskazana przez ojca na wykonawczynię testamentu? Jak ją odnaleźć? I czy kobieta zwróci to, co jej się, według innych, nie należy? Dlaczego też ojciec przekazał majątek obcej kobiecie? Na te i wiele innych pytań znajdzie czytelnik odpowiedzi w tej porywającej powieści.


Ilość stron:
Premiera: 20.02.2020
Wydawnictwo: WasPos






Moja opinia:




"Jak kruche jest życie człowieka, jaki nieznany los.
 Dziś jest, ale jutro może nie nadejść."




      Szczęśliwy ten, co żyje w dostatku i luksusie. Otoczony miłością rodzicielską. Ale niestety czasem i to nie wystarcza. Czasami to zło zakorzenione w sercu zwane pazernością panoszy się niczym król na włościach.

   Maria i Antoni na pozór mają wszystko. Siebie na wzajem, majątek i pięcioletnią wnuczkę, nad którą sprawują opiekę po śmierci jej rodziców. Już stracili syna. Mają jeszcze troje dorosłych już dzieci, które dobrze radzą sobie w życiu. Mają własne biznesy, rodziny, bogactwo. Ale niestety nie interesują się losem swoich rodziców. Nawet, gdy pewnego tragicznego w skutkach dnia pan Antoni ulega wypadkowi i wkrótce potem umiera. Zjeżdżają się niczym sępy, żądni gotówki. Maja za nic matkę i jej potrzeby. Jej smutek i żal. Najważniejsi są oni sami i to, co ojciec im zostawił. Nie okazują krzty zrozumienia. A gdy rejent odczytuje ostatnią wolę ojca włos staje im na głowie. Zostali ogołoceni ze wszystkiego. A cały majątek trafia do nikomu nie znanej Barbary Tryźnianki. Rozpoczyna się wyścig szczurów, by znaleźć tajemniczą spadkobierczynię i odebrać jej to, co im się powinno należeć.

   Miłość rodzicielska kontra chciwość i pazerność. Ważność jednych wartości nad  drugimi. Autor idealnie odwzorował emocje bohaterów. Ich charakter. A także całą intrygę. Na pozór szalony pomysł głowy rodu miał za zadanie otworzyć oczy dzieciom. I jakby zdjęli ze swych oczu te klapki to w mig spostrzegliby, co ojciec miał na myśli. Szczególnie, że Barbara Tryźnianka ... Wystarczyło się uważnie rozejrzeć i okazać odrobinę serca. Tylko najpierw pasowałoby stopić tę grubą warstwę lodu, którą jest ono obleczone.

   Farsa intryg i pomyłek. Bohaterów jest trochę ale każdy się uzupełnia i dodaje coś od siebie tworząc spójną fabułę. Choć jest ta trójca i ich połówki tak za nic nie mogłam się do nich przekonać. Właśnie za ich zachowanie i totalną znieczulicę, jeśli chodzi o zainteresowanie rodzicami. Tym harpiom najważniejsze były pieniądze. Skupił się na wartościach materialnych. Na szczęście byli i pozytywni bohaterze, który kibicowałam. Pani Maria, Franciszka, Ignasia czy doświadczona przez los Michasia. Dziadkowie swojej wnuczce od początku wpajają wszystko to, czy powinien kierować się człowiek. Najważniejsze powinno być dobro drugiego człowieka. Mają nadzieje, że w przypadku wnuczki sytuacja się nie powtórzy. Ale wracając do rodzeństwa to  na samym początku miałam szczerą nadzieję, że w końcu przejrzana oczy. Czy im się uda? Czy odnajdą właściwą nic w tym kłębku wełny? Zanim będzie za późno? Zanim zmarnują swoją szansę?

   Śliczna historia o wartościach. O pierwszeństwie rodziny i uczuć nad materializmem. Napisana lekko i przystępnie. Każda sytuacja ma dwa wyjścia. I to od nas zależy, które wybierzemy.To również będzie świadczyło o nas. Lektura niesie przesłanie. Skłania do refleksji nad własnym życiem i nad tym, jak my się zachowujemy w stosunku do innych. To czym się kierujemy i czy akurat to jest poprawne.


Polecam
 





Za możliwość przeczytania i objęcia patronatem dziękuję WasPos

Ogólnie: 9/10







   

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz