"Bad boy" Weronika Kosałka



Opis wydawcy:


Rodzice siedemnastoletniej Jessiki Adams zaskakują ją informacją o konieczności służbowego wyjazdu za granicę i w związku z tym będzie musiała zamieszkać ze swoim starszym bratem. Ale dla nastolatki nie jest to jedyna zmiana: drugi semestr zacznie w zupełnie nowej szkole. 

Jej pierwszy dzień w nowym miejscu nie jest tak zły, jak myślała. Dziewczyna poznaje grupkę osób, które szybko otaczają ją opieką. Jednak jeden incydent rzuca cień na ten udany początek. Jessica przez przypadek oblewa wodą Ashtona Martina. 

Nie mogła trafić gorzej. Ashton jest bardzo niemiły i wcale tego nie ukrywa. W dodatku wkrótce wychodzi na jaw, że on i jej brat się nienawidzą. Ale nikt nie chce powiedzieć Jessice dlaczego.

Wkrótce szkolny bad boy zachodzi jej za skórę, a ona – chociaż powinna – nie potrafi trzymać się od niego z daleka.


Premiera: 19.04.2023
Ilość stron: 232
Wydawnictwo: NieZwykłe 




Moja opinia:


    Jessica Adams musi na czas nieobecności rodziców przenieść się do starszego brata. A to oznacza zamieszkanie w innej miejscowości i zmianę szkoły. Mimo obaw pierwszy dzień wypada całkiem przyzwoicie a to za sprawą grupki osób, z którą szybko znajduje wspólny język. No, może poza oblaniem szkolnego bad boya wodą...
   Ashton Martin zmienił się o sto osiemdziesiąt stopni. Z miłego, uprzejmego i wesołego młodego mężczyzny w kogoś, kogo lepiej unikać. A teraz wziął sobie nową uczennicę za cel, co nie podoba się jej bratu - w końcu się nienawidzą.
   Co takiego się wydarzyło? Co poróżniło Ashtona i Nicka? Co przytrafi się Jess? 

   Bad boy zawsze przyciąga uwagę. A przede wszystkim kusi złem, zadziornością i charyzmą, które potrafią hipnotyzować.
  Debiut Weroniki czytało mi się bardzo szybko. Dobrze i sprawnie pochłaniałam litery. Autorka ma całkiem przyjemny, lekki styl. A to już w tym momencie wróży dobry warsztat, który w mojej opinii wymaga dosłownie oszlifowania. Zostałam bardzo mile zaskoczona.
   A dlatego wspomniałam o oszlifowaniu? Bowiem uważam, że zbyt szybko przepłynęłam przez lekturę. Zdecydowanie bardziej bym ją rozbudowała i spowolniła tempo wydarzeń. Bardziej skupiłabym się na emocjach bohaterów. Na zacieśnianiu relacji. Na większym mąceniu i intrygach. Na podsycaniu ciekawości czytelnika. Na rozwijaniu wątków wyciągając z nich wszystko to, co kluczowe dla fabuły. Ale w ogólnym rozrachunku poza tym było bardzo dobrze.
   Ładna kreacja bohaterów. Bagaż doświadczeń postaci dostarczył mi wielu emocji a także pytań, na które starałam się znaleźć odpowiedź. Każda z postaci miała swój charakter i indywidualną osobowość. Stanowili całkiem zgraną paczkę.
    Elementy zaskoczenia robiły swoje. Tak samo w przypadku tajemnic i sekretów, które dosłownie wbijały w fotel. Fajne zwroty akcji. Została zawarta pewna dramaturgia, która była kolejnym plusem dla całości historii.
    I tak jak pisałam na początku - bardzo dobry start. Widzę potencjał. Pierwsza wydana powieść w dorobku autorskim Weroniki podobała mi się. Przeczytałam ją na raz. Myślę, że śmiało możecie i wy poznać historię Jess i Ashtona.

Polecam 
  





Współpraca reklamowa: Wydawnictwo NieZwykłe

#recenzja






"Nie mogę cię zapomnieć. Kolejne dni. Tom I" Carian Cole


Opis wydawcy:


Rewelacyjna historia autorki Nie możesz mnie pocałować.

Romans z gwiazdą rocka i motywem spotkania po latach.

Wiele lat temu serce Piper Karel zostało skradzione i złamane. Za to wszystko odpowiedzialny był Evan Von Bleu, bezdomny muzyk, którego jako dwudziestojednolatka poznała w parku. 

Zakochała się w nim bez pamięci, chociaż na pewno nie był typem chłopaka, którego jej matka chciałaby zobaczyć u boku córki. Całe jego ciało pokrywały tatuaże, a długie, czarne włosy dodawały mu buntowniczego wyglądu. 

Jednak dla Piper nie miało to znaczenia. Wpadła po uszy. Złamał wszystkie jej zasady i niestety również serce…

Teraz Evan nie jest już bezdomny. Stał się sławny. Kiedy znów się spotkają, Piper zaczyna rozumieć, że nie wiedziała o nim wszystkiego i wcale nie znała go tak dobrze, jak myślała.


Tom: I
Seria: Kolejne dni
Premiera: 20.04.2023
Ilość stron: 601
Wydawnictwo: NieZwykłe




Moja opinia:


   Piper Karel była dwudziestojednolatką, którą pewnego dnia zauroczył muzyk grający w parku. Jej serce przepadło dla tego bezdomnego i utalentowanego mężczyzny. Tak bardzo, że zakochała się w nim bez pamięci, choć wygląd bad boya nie był spełnieniem marzeń jej rodziców. Ale nic co dobre nie trwa wiecznie. Pewnego dnia Blue znika zostawiając ją samą, choć młoda kobieta nie ustępuje w poszukiwaniach.
   Po latach zbiegiem okoliczności Piper trafia na Blue. Już nie jest bezdomny - jest sławny. Choć to i tak nie zmieniło jego samego. Jednak szybko zaczyna rozumieć, że nie wie o nim wszystkiego. A prawda okaże się być druzgocząca.
    Kim tak naprawdę jest Evan Von Bleu? Jaki jest jego bagaż doświadczeń? Jaki sekret skrywa Piper? Co ich czeka? 

    Carian Cole pisze totalnie przepełnione emocjami historie. Po każdego kolejnego grubaska sięgam z czystą przyjemnością.
    Pierwszy tom serii "Kolejne dni" już na wstępie wbił mnie w fotel. Okazał się być bowiem zupełnie inny, niż przypuszczałam, że będzie. To nie jest żadne słodkie, lukrem pokryte love story. To coś znacznie głębszego. Mrocznego i budzącego różnorakie, skrajne emocje.
    Na tą pozycję powinni zwrócić uwagę fani psychologicznych aspektów osobowości. Lektura porusza ciężkie tematy, które dla niektórych czytelników mogą okazać się przytłaczające i depresyjne.
   Historia głównej pary bohaterów okazała się być złożona. Bardzo trudna i totalnie nieprzewidywalna. Znalazły się tu takie zwroty akcji i takie elementy zaskoczenia, że moje serce biło tak szybko, jakbym przebiegła mataron. Wątki wbijały w fotel, co rusz kalecząc moje wrażliwą duszę. 
   Niesprawiedliwość losu i problematyka wydarzeń ściskała za gardło. Łzy kręciły się w oczach a humor zdecydowanie osiadał, mówiąc prosto. Bardzo poważna lektura, której przebieg fabuły powodował, że niedowierzałam i przecierałam oczy ze zdumienia. 
    Kreacja bohaterów perfekcyjna. Postać Evana totalnie mnie zmiażdżyła. Trzymałam kciuki, choć z każdą kolejną stroną, kolejną porcją wydarzeń, mój entuzjazm i nadzieja uciekały niczym powietrze z balona.
    Podziwiałam Piper. Nie wiem, czy sama byłabym zdolna do takiego poświęcenia i takiej wiary. Ta kobieta co rusz mnie zaskakiwała. Choć nie powiem, miałam w pewnym momencie cichą nadzieję, że mimo wszystko zostawi przeszłość za sobą i zacznie żyć od nowa. Że uda się jej zapomnieć. Ale serce nie sługa.
    Przejmująca. Poruszająca. Wstrząsająca. Słodko-gorzka historia miłosna, która nie należała do prostych. Autorka totalnie wytrąciła mnie nią z równowagi. Bardzo ciężka i bardzo realna. Czułam się tak, jakbym była świadkiem tych wszystkich tragedii opisanych w lekturze. 
   Zobaczcie sami, co jest w stanie zrobić człowiek dla miłości. Przekonajcie się jak ciężko jest zapomnieć. Spróbujcie razem z bohaterami udźwignąć ich wspólny bagaż doświadczeń. Emocje gwarantowane.

Polecam 







Współpraca reklamowa: Wydawnictwo NieZwykłe

#recenzja



"Zachodnie fale. Kompas. Tom III" Brittainy C. Cherry

Opis wydawcy:


Trzeci tom emocjonalnej serii autorki „Elements. Żywioły” i Kochając pana Danielsa!

Stella Rose Mitchell wierzy, że miłość jak z bajki istnieje naprawdę. Piękny, cudowny mężczyzna stanie na jej drodze i zostanie jej księciem, a potem będą żyli długo i szczęśliwie. 

Damian Blackstone jest przystojny, ale nie ma w sobie nic z bajkowego księcia. Bardziej przypomina bestię, przynajmniej wewnętrznie. Kiedy Stella go spotyka, nie może uwierzyć, że istnieje ktoś tak wredny i nieprzyjemny jak on. W dodatku mężczyzna czegoś od niej chce.

I zdarza się coś, czego Stella za nic by sobie nie życzyła: musi poślubić tego człowieka. Kobieta w końcu traci nadzieję na spełnienie marzeń. Już wie, że miłość zdarza się tylko w bajkach i nie ma nic wspólnego z prawdziwym życiem. 

Mężczyzna, z którym wkrótce Stella zamieszka, jest dokładnie taki, jak myślała. Wredny, zimny, patrzący na nią z góry, jakby przeszkadzała mu oddychać. Jednak bywają też momenty, kiedy kobieta widzi w swojej bestii coś zupełnie innego…


Tom: III
Seria: Kompas
Premiera: 13.04.2023
Ilość stron: 344
Wydawnictwo: NieZwykłe 




Moja opinia:


"Łatwo kochać kogoś w słońcu, ale prawdziwa miłość pokazuje się i umacnia tylko wtedy, gdy pojawiają się chmury i rozpala się przerażenie. Prawdziwa miłość powstaje przy wysokich falach i trwa "

    Historia Stelli przypomina tę z Kopciuszka. Łudząco podobna ale dużo bardziej wstrząsająca. A ona pragnęła tylko miłości i akceptacji. Zrozumienia i bycia zauważoną. Teraz po latach pragnie nadal księcia z bajki i wielkiej szczęśliwiej miłości.
    Damian zdecydowanie nie jest księciem z bajki, choć z wyglądu tak może wynikać. Jego charakter przypomina raczej Bestię. 
    Tych dwoje musi z dnia na dzień zawrzeć związek małżeński...
   Dlaczego? Co zrobi Stella? Czy jest w stanie udźwignąć jeszcze więcej ciężaru? Jaki okaże się Damian? Jaka jest jego przeszłość? Co czeka na młodą parę?

    Seria "Kompas" jest obłędna. Każdy tom czytam w największym skupieniu aby niczego nie przeoczyć. A każdą kolejną premierę wypytuję z ogromną niecierpliwością.
   Trzecia część okazała się być dla mnie najbardziej emocjonalna. Co rusz w moich oczach kręciły się łzy. Co chwilę któreś wybierały się na spacer po moich policzkach. Już dawno się tak nie spłakałam i już dawno moje serce nie znosiło takiej dawki różnorakich emocji trafiających wprost do mego serca. 
     Autorka zaserwowała historię smutną, bolesną, wstrząsającą i przerażającą dodając do niej morze nadziei. Dokładane w odpowiednich miejscach retrospekcje były potężnym ciosem nie tylko dla samych bohaterów, ale i dla mnie. Nie jestem w stanie zrozumieć, jak można tak zadawać ciosy? To było totalnie przejmujące.
    Stellę i Damiana polubiłam praktycznie od samego początku. Ją od razu, a on troszkę później, choć podświadomie czułam, że nie mógł być taki zły dla Stelli. Ta kobieta to czysta skarb. Z licznymi bliznami i ranami. Z sercem na dłoni i wrażliwością. Nie brałam nawet pod uwagę tego, że wnętrze Damiana nie jest piękne. Czułam, że pod solidną skorupą kryje się piękna dusza.
   Ich historia była złożona. Zagmatwana i bolesna. Raz za razem spadały na mnie ciosy. Bomba za bombą. Elementy zaskoczenia wbijały w fotel. Przez zwroty akcji zbierałam szczękę z podłogi. A wszystko umiejętnie przeplecione z miłością, przyjaźnią, akceptacją i zrozumieniem.
   Cudowna historia. Zatraciłam się w niej. Poruszyła wszystkie struny w moim sercu. Przepiękna. Autorka poruszyła wiele ważnych aspektów, na które warto zwrócić w swoim życiu, jak i otoczeniu. Zdecydowanie warto ją przeczytać.

Polecam 
    





Współpraca reklamowa: Wydawnictwo NieZwykłe

#recenzja



"Podglądacz. Salacious Players Club. Tom II" Sara Cate



Opis wydawcy:

Drugi tom gorącej serii „Salacious Players Club”!

Pewnego dnia Garrett Porter, jeden z czterech właścicieli Salacious Players Club, siedząc znudzony i pijany, aktywuje aplikację umożliwiającą podglądanie dziewczyn przez kamerkę. 

Niemal wylewa na siebie piwo, kiedy widzi, że jego przybrana siostra pozwala się obserwować. Mężczyzna wie, że nie powinien jej oglądać, ale nie potrafi oprzeć się pokusie. Dziewczyna nie ma pojęcia, że to właśnie on jest po drugiej stronie kamery. 
Mia Harris od dawna podkochuje się w przybranym bracie. Jednak Garrett nie zwraca na nią uwagi. Dobrze, że w jej życiu jest pewien tajemniczy mężczyzna, który stale na nią patrzy.



Tom: II
Seria: Salacious Players Club
Premiera: 06.04.2023
Ilość stron: 344
Wydawnictwo: NieZwykłe



Moja opinia:

 
   Mama Garretta i tata Mii wzięli przed laty ślub, w skutek czego zostali przybranymi rodzeństwem z dużą różnicą wieku. A teraz, Garrett przypadkiem dowiaduje się czegoś szokującego o swojej młodszej siostrze...
   Garrett Porter jako jeden z właścicieli Salacious Players Club ma za zadanie zapewnić klientom odpowiedni rodzaj rozrywki. Ma być świeżo i wyjątkowo a przy okazji piekielnie erotyczne. Niestety tym razem znudzony włącza aplikację, dzięki której może podglądać przez kamerkę dziewczyny. Doznaje szoku, kiedy z widzi właśnie Mię. A jeszcze większe niedowierzanie go dopada kiedy to orientuje się, że nie może oderwać od niej wzroku. Ten zakazany owoc jest niezwykle apetyczny.
   Mia Harris od dawna podkochuje się w swoim starszym bracie. Niestety z jego strony doświadcza tylko uszczypliwości i złośliwości. Na szczęście dzięki pracy camgirl poznaje kogoś, kto stale na nią patrzy i słucha ze zrozumieniem.
   Kim jest ten tajemniczy mężczyzna? Co zrobi Garrett, gdy już poznał prawdę o Mii? A co zrobi główna zainteresowana? 

    Serie o tematyce dbsm, bądź wyuzdanych zbliżeń lubię, ale nie sięgam po takie zbyt często. Muszą mieć w sobie to coś, co mimo wszystko skusi a nie odepchnie. Seria Sary Cate właśnie posiada w sobie taką magię.
    Na początku książka autorka zaznaczyła, że znajdziemy w książce elementy, które mogą nie być łatwe dla niektórych czytelników. Ja się z tym w pełni zgadzam i uważam, że takie wpisy powinny mieć miejsce w każdej książce, która porusza podobne zagadnienia aby móc odpowiednio choć w części przygotować czytelnika na to, co go czeka.
   Historia głównego bohatera okazała się być złożona. Im bardziej zagłębiała na się e nią, tym bardziej moje oczy robiły się coraz większe. Szok, to mało powiedziane. Bardzo dobra kreacja. Wyważona i utrzymana w ryzach. Miałam naprawę obawy o to, w jakim kierunku wszystko zmierzy.
   Mia. No powiem szczerze, że jej praca a jej charakter, osobowość były totalnym kontastem. Dzięki temu połączeniu byłam coraz bardziej zaintrygowana tym, do czego posunie się młoda kobieta. Zacierałam łapki w oczekiwaniu na rozwój wydarzeń.
   Wspomniany powyżej temat dbsm oraz lubieżności zbliżeń w tej powieści jest skierowany konkretnie pod określonych odbiorców. Znajdziemy tutaj bowiem takie opisy, które zdecydowanie pobudzają wyobraźnię dostarczając pełnej gamy pożądanych emocji ale nie każdemu mogą przypaść do gustu. Dla mnie były idealne. Wręcz perfekcyjnie. Z całym ogniem i chemią, która łapała coraz silniej w swoje szpony. Bardzo niegrzeczne i bardzo grzeszne. 
   Kropką nad "i" były zwroty akcji. Sekrety i tajemnice dodatkowo podbudowały fabułę. Morze niepewności a także elementy zaskoczenia dopełniały całość.
    Jeśli czytaliście pierwszy tom i wam się podobał, to koniecznie powinniście przeczytać kontynuację. Zobaczcie jak bardzo nieprzywidywalny bywa los i jak ciężko jest się oprzeć pokusie.

Polecam 







Współpraca reklamowa: Wydawnictwo NieZwykłe

#recenzja



"Dziewczyna z zajęć malarstwa. Bliźniaczki Clark. Tom II" Iga Daniszewska


Opis wydawcy:

Historia drugiej córki bohaterów Szpilek z Wall Street. 

Kaylee Clark poznaje Aidena Walkera na zajęciach z malarstwa. W ramach kary za udział w bójce chłopak zostaje zmuszony do pozowania do aktu. Malarstwo w ogóle go nie interesuje. W zasadzie interesują go głównie kłopoty i dziewczyny na jedną noc. Jednak początkowa niechęć do odbywania kary zamienia się w interesujące zajęcie, gdy Aidenowi wpada w oko niska, pyskata brunetka.

Kaylee nie jest typem dziewczyny, która ukrywa przed światem, co myśli, więc słowne potyczki z Aidenem przychodzą jej niezwykle łatwo. Gdy zostają zmuszeni do pocałunku, niechęć między nimi nieoczekiwanie zmienia kierunek.

Od tego momentu zaczyna się pełna chemii, napięcia oraz pożądania znajomość, która przeradza się w układ bez zobowiązań.

Po pewnym czasie Kaylee orientuje się, że musi przerwać relację z Aidenem, zanim będzie za późno i się w nim zakocha. Aiden nie jest zachwycony takim obrotem spraw, ale nie ma zamiaru złamać dziewczynie serca, więc zgadza się, aby zakończyli tę znajomość. Jednak dla Kaylee jest już za późno. Wpadła po uszy.


Tom: II
Seria: Bliźniaczki Clark
Premiera: 05.04.2023
Ilość stron: 335
Wydawnictwo: NieZwykłe 




Moja opinia:


  Lexi znalazła swoją drugą połówkę i Nico zrobi wszystko aby byli razem. Teraz pora na drugą z sióstr.
   Kaylee Clark jest zupełnie inna od swej bliźniaczki. Żywiołowy temperament dziewczyny i jej bezpośredniość nie jednej wprowadza w szok i niedowierzanie. Ta niepozorna dziewczyna o artystycznej duszy skrywa niejedną niespodziankę.
   Przekonał się o tym Aiden Walker, który za pobicie chłopaka został na poczet kary wcielony w rolę modela do aktu, jaki mają namalować studentki. Już pierwszego dnia zauważył tę małą zadziorę. 
   Kiedy później dochodzi między nimi do pocałunku wzajemna niechęć zmienia się w coś zupełnie innego. Postanawiają pójść na prosty układ - friends with benefits. Niestety dość szybko wychodzi to poza ustalone ramy i Kaylee postanawia zakończyć wszystko zanim sytuacja skomplikuje się jeszcze bardziej. O dziwo Aiden również to akceptuje, co mocno zaskakuje Lee, bowiem zdążyła wpaść po uszy...
   Co zrobi Aiden? Czy Lee to odpowiednia kobieta dla niego? Jaką decyzję podejmie Kaylee? 

  Och, jak ja uwielbiam tą serię. Mowa tu oczywiście o całej rodzinie, czyli o "Bliźniaczkach Clark", jak i "Szpilkach z Wall Street". Liv i Dylan byli bombową parą a ich córki nie zostają w tyle. Pierwsza z nich, Lexi miała już swój czas, teraz pora na jej przeciwieństwo pod względem osobowości i charakteru.
   Lee od samego początku dostarczała mi rozrywki na najwyższym poziomie. Ta zaskakująca młoda kobieta niejednym swym zachowaniem, niejedną wypowiedzią wbijała mnie w fotel, w osłupienie i oczywiście zbierałam też szczękę z podłogi. Żywioł, który się nie patyczkuje. Pyskata, zadziorna, odważna, sarkastyczna i bezpośrednia. A przy tym wszystkim skromna i z sercem na dłoni. Idealnie zachwiana została równowaga. Nieprzekoloryzowana, naturalna. Świetna postać. 
   Aiden nie miał z nią łatwo. Chłopak przywykł do tego, że kobiety ma na pęczki i dosłownie mdleją na sam fakt, że się do nich odezwie. A tym bardziej, że może wybierać wśród płci pięknej, dla której nie trzeba się w ogóle starać, by trafiła do jego łóżka. A tu trafiła kosa na kamień. Ten arogancki, bezczelny i pewny siebie przystojniak z ego większym niż najwyższy budynek świata musiał zmierzyć się z nowością.
   Ubaw po pachy. Śmiałam się chwilami do łez. Świetny humor. Ta lekkość prowadzenia fabuły i dialogów. Przyjemna i ciepła historia. 
   Ale że autorka lubi zaskakiwać i dokładać dramaturgi, tak i tutaj nie mogło tego zabraknąć. Sensacja wciągała w wir wydarzeń, którzy budził niepokój i dreszcz niepewności. Działo się działo i było mocno przejmująco.
   Same plusy i dosłownie żadnego minusa. Takie historie czyta się szybko - wręcz za szybko. Cudowne. Emocjonalne i satysfakcjonujące. Aż żal serce ściska, że to już koniec. 
   A... może to jeszcze nie koniec? W końcu może być też kolejne pokolenie? Och, jakże bym chciała zobaczyć Dylana w pełnej wersji zaborczego dziadka i wybrańców bliźniaczek w rolach zaborczych tatusiów, hehe. Sama buzia się cieszy na myśl o takiej kontynuacji a emocje niczym chmara motyli poderwała się do lotu. Składam taką propozycję na ręce autorki i cichą nadzieję, że przyjdzie mi jeszcze nie raz wrócić do tej cudownej rodziny, którą pokochałam całym swym czytelniczym serduszkiem.
   Zachęcam do czytania. Koniecznie z zachowaniem chronologii, czyli najpierw rodzice, później bliźniaczki. Tylko w ten sposób najlepiej poznacie ich wszystkich.

Polecam 






Współpraca reklamowa: Wydawnictwo NieZwykłe

#recenzja


"Can't let go" Weronika Mucha-Kępińska



Opis wydawcy:


Melissa Turner postanawia wyjechać z Londynu do Nowego Jorku, by tam rozpocząć studia. Decyduje się na to ze względu na swojego chłopaka Christophera, który od roku studiuje w Stanach Zjednoczonych.

Na miejscu okazuje się, że chłopak nie był wobec niej szczery, i kiedy ona ślepo mu wierzyła, on spotykał się z inną. Melissa jest zdruzgotana, bo nie dość, że zaczyna nowy etap w życiu, to w dodatku zostaje kompletnie sama z dala od domu. 

Na szczęście wokół dziewczyny zaczynają pojawiać się nowi ludzie, a współlokatorka namawia ją do udziału w imprezie organizowanej przez bractwo studenckie.

I to właśnie tam dziewczyna poznaje grupkę Irlandczyków odbiegających od typowych chłopaków, z którymi do tej pory miała do czynienia. Nowi znajomi prowadzą rozrywkowy styl życia i nie przejmują się konsekwencjami.

Jeden z nich szczególnie zachodzi Melissie za skórę. Noel Hamilton od początku pała do niej niechęcią, a ta szybko zmienia się w jawną nienawiść. Jednak dziewczyna nie może zaprzeczyć, że chłopak bardzo ją pociąga… 


Premiera: 05.04.2023
Ilość stron: 395
Wydawnictwo: NieZwykłe



Moja opinia:


   Melissa Turner wyjeżdża z Londynu do Nowego Jorku. Chce tam rozpocząć studia a także dołączyć do chłopaka, bowiem ma dość związku na odległość. Niestety nic nie wypada tak, jak tego by chciała. Christopher zrywa z nią, bo ma już nową dziewczynę.
    Zrozpaczona, sama z daleka od domu znajduje pomoc u swojej współlokatorki Alex, która zabiera ją na imprezę bractwa.
   Na miejscu Melissa zderza się z przystojnymi Irlandczykami, którzy prowadzą rozrywkowy styl życia nie przejmując się konsekwencjami. A jeden z nich, Noel, szczególnie zaszedł jej za skórę. Nie byłoby sprawy, gdyby nie fakt, że ten arogancki i apodyktyczny przystojniaka przyciąga ją do siebie.
   Co przygotował dla nich los? Co czeka na Mel? Z czym i z kim przyjdzie jej walczyć? Jaką decyzję podejmie kobieta? A na co zdecyduje się Noel?

   Debiuty. Z jednej strony je uwielbiam a z drugiej mam ogrom niepewności, czy przypadnie mi do gustu styl debiutującego autora. Ale że bez ryzyka nie ma zabawy to lubię sobie czasem właśnie po takowe sięgnąć. 
   Pierwsza powieść wydana przez Weronikę okazała się być bardzo dobra. Przypadł mi do gustu jej styl. Ta lekkość pióra. Ta naturalność wydarzeń. Ten nieśpieszny przebieg fabuły, który mimo wszystko wciągał we wszystkie zaserwowane zwroty wydarzeń dostarczając mi wielu emocji i wrażeń.
    Świetna kreacja bohaterów. Zarówno głównej pary, jak i ich przyjaciół. Pozytywne postacie miały swój charakter i indywidualną osobowość. Negatywni bohaterowie także otrzymali porządne cechy dostarczając mi odpowiedniej nerwówki i testowali moją cierpliwość. A ta swoją drogą była także sprawdzana przez Mel i Noela, bowiem ich relacja była słodko-gorzka. 
    Autorka fajnie budowała napięcie. Rozwój wydarzeń wciągał niczym ruchome piaski. Wątki łączyły się ze sobą tworząc spójną całość.
   Trochę tylko zaskoczyło mnie to, że główna bohaterka w pewnym momencie dała sobie wejść na głowę i otrzymać cios, skoro niegdyś praktykowała coś co pozwalało jej na jakąś tam formę samoobrony. Ale rozumiem, że miała być dramaturgia i tak właśnie było. 
   I wiecie co? Nawet nie wiem kiedy przeczytałam książkę. Dosłownie mnie pochłonęła. Spędziłam z nią przyjemne chwile. 
    Ale mam do autorki prośbę i cichą nadzieję. Na co? Z przyjemnością poznałabym dalsze losy bohaterów. Cudownie byłoby móc jeszcze raz powrócić do tej powieści i zobaczyć na własne oczy, jak Noela dosięgła karma od najbliższej dwójki za te wszystkie chwile, którymi kaleczył serce ukochanej. Wiecie, wyczerpanie, bezsenność, dawanie w kość, hehe. Ogrom humoru i morze miłości. Może Mel wróciłaby do dawnej pasji? Wiele rzeczy mogłoby się jeszcze wydarzyć. 
    Składam autorce gratulacje i mam nadzieję, że jeszcze nie raz przyjdzie mi przeczytać coś spod jej pióra.
   Kochani, zachęcam do lektury. Książkę czyta się ekspresowo a rollercoaster emocjonalny serwuje totalną huśtawkę.

Polecam 






Współpraca reklamowa: Wydawnictwo NieZwykłe

#recenzja


"Zemsta upadłej księżniczki. Zemsta Castillo Tom III" Agnieszka Brückner


Opis wydawcy:

Historia Laury Castillo, siostry Ivo z Zemsty Kruka i Zemsty Castillo. 

Krucha, skrzywdzona, delikatna – tak jeszcze do niedawna mówiono o Laurze. Teraz, po ponad dekadzie, przyszedł jej czas, by dokonać zemsty za zło, które ją spotkało. Nikt jednak nie ma pojęcia, że śmierć Emira Sedata otworzy Puszkę Pandory.

To nie jest jedyny problem młodej kobiety; w szranki do jej ręki staje dwóch mężczyzn – Dante Valenti oraz Angelo Bionte. Ivo, kierując się chęcią uszczęśliwienia siostry, pozwala jej zdecydować, który mężczyzna zdobędzie jej serce, choć tak naprawdę ono już wybrało. Ale Angelo nie zamierza się poddać i zaczyna swoją grę opartą na manipulacji i jasno określonym celu, by zdobyć Laurę. Czy ktoś będzie w stanie go powstrzymać?


Tom: III
Seria: Zemsta Castillo
Premiera: 29.03.2023
Ilość stron: 418
Wydawnictwo: NieZwykłe 




Moja opinia:


   Laura Castillo w końcu ma szansę na zemstę. Po wielu latach może doznać ukojenia. Z kruchej, skrzywdzonej i delikatniej zmienia się w silną, pewną siebie kobietę, która nie boi się zadać ostatecznego ciosu. 
   Ale nikt z familii nie przewidział tego, że śmierć Emira Sedata stanie się preludium do tego, co czeka na zerwanie się z łańcucha...
   A jakby było mało, Dante Valenti i Angelo Bionte nie mają ustąpić w rywalizacji o serce kobiety. Ivo na szczęście daje Laurze wolną rękę w wyborze partnera a ta wybiera Dantego. Angelo mimo wszystko zaczyna manipulację, by jednak była jego...
    Co czeka na kobietę? Czy będzie z Dante? A może Angelo dopnie swego? Co czeka na nich wszystkich? 

   Mafia i jej struktury oraz zasady są zależne od ich członków i samego bossa. Co mamy w serii "Zemsta Castillo"? Mafia level hard. Jest moc, bestialstwo i bezduszność. Zimna krew i mnóstwo woli zadania najokrutniejszych ciosów, by jak najdłużej maltretować ofiarę. Kreatywność zdaje się nie mieć końca. Tak powinna właśnie wyglądać mafia, jeśli chodzi o niszczenie wroga.
   Jednocześnie drugie oblicze takich działań zawsze jest miodem na moje serce. Autorka bowiem dogłębnie pokazała, co jest w stanie zrobić rodzina, co jest w stanie zrobić ukochany, by ochronić. Ile wysiłku i ile planowania, przewidywania muszą włożyć, by zawsze być krok przed złem.
    Bohaterowie kolejny raz zaserwowali mi rollercoaster emocjonalny. Autorka bardzo dynamicznie pokazała relację i wszelkie zawirowania. Zdecydowanie nie było miejsca na nudę. Adrenalina była. 
   Do tego sceny uniesień, które rozpalały zmysły i jednocześnie dawały nadzieję głównej bohaterce na normalność. To było bardzo ważne dla tej postaci. Te etapy pokonywania traumy.
   Delikatność poruszonej problematyki trafiła w punkt. Współczułam ogromnie i z całych sił trzymałam kciuki za powodzenie planu. 
    Ale znalazła się tu także taka fajna lekkość i delikatny humor. Subtelny ale jakże potrzebny. 
   A na deser zwroty akcji i elementy zaskoczenia. Tak przewrotne, że jednemu z bohaterów miałam ochotę normalnie coś zrobić za to, do czego się posunął. Ja rozumiem, że w miłości i na wojnie wszystkie chwyty dozwolone ale do jasnej ciasnej gdzie sumienie ja się pytam. Nagrabił sobie u mnie dość mocno ten osobnik i aż mnie dosłownie nosi w oczekiwaniu na kolejną część, by zobaczyć czy karma powróci, hehe.
   Uff, co za historia. Wciągająca i pasjonująca. Idealna dla fanów mafijnych romansów, gdzie wszystko jest na swoim miejscu, a gdzie ciekawość i zaintrygowanie sukcesywnie wzrasta w miarę przekręcania kolejnych kartek.

Polecam







Współpraca reklamowa: Wydawnictwo NieZwykłe

#recenzja


"Viva Dalia" Iwona Feldmann


Opis wydawcy:

Poznaj tę pełną emocji i wzruszeń, skąpaną w słońcu Andaluzji opowieść o żołnierzu… i o kobiecie szukającej swojego miejsca w życiu. Wejdź w sam środek przestępczego procederu i pamiętaj, że zło czai się wszędzie.
Dalia znalazła się w Maladze przez przypadek. Po śmierci matki i po słowach, które padły z ust ojca, jej życie legło w gruzach, a ona potrzebowała wszystko przemyśleć. Nie spodziewała się jednak, że na jej drodze stanie Sam – przystojny dowódca legionu Hiszpańskiej Legii Cudzoziemskiej.
Sam Ryng po misji w Afryce wrócił do domu. Nie planował żadnych zmian w swoim życiu, nadal zamierzał się bawić i podrywać turystki. Nie spodziewał się, że cokolwiek wywróci do góry nogami jego prostą żołnierską codzienność.
Piętnastoletnia Evita została wyrzucona przez matkę z domu. Co się stało i co takiego zrobiła, że zasłużyła na tak surową karę? W jaki sposób jej życie splecie się z losami Dalii oraz Sama i kim jest dla nich ta nastoletnia Hiszpanka?
Polecam tę zaskakującą i gorącą opowieść o tym, jak los potrafi plątać ludzkie ścieżki.
Viva Dalia to romans obyczajowy, którego jeden z wątków został osnuty na fragmentach wspomnień hiszpańskich kobiet i nastolatek, które rząd i kościół oszukał i ukradł im dzieci. Proceder ten miał miejsce aż do końca lat 90. XX wieku.



Premiera: 06.04.2023
Ilość stron: 325
Wydawnictwo: Krople Czasu Studio Wydawnicze



Moja opinia:


   Dalia otrzymała od losu cios, który zburzył jej życie - i to dwukrotnie. Najpierw śmierć matki, później prawda z ust ojca. To dla niej za dużo, więc zostawia dobrze rokującą karierę i przypadkiem trafia do Malagi. Tam natomiast wpada w ręce przystojnego dowódcy legionu Hiszpańskiej Legii Cudzoziemskiej. 
   Sam Ryng albo się bawi i podrywa turystki w chwili, kiedy powraca do domu, albo wyjeżdża na misje. Teraz właśnie wrócił z Afryki i planuje zresetować umysł dobrze znanymi mu środkami. Nie przypuszczał tylko, że piękna kobieta sama wpadnie mu w ręce.
   Evita w wieku piętnastu lat zaszła w ciążę. Po ujawnieniu tej informacji matka wyrzuca ją z domu. Teraz musi sobie poradzić z nową rzeczywistością, nad którą nadciągają burzowe chmury.
   Kim dla Dalii i Sama jest Evita? Co czeka na Dalię? Jaką decyzję podejmie Sam? 

   Książki Iwony Feldmann są naszpikowane emocjami. Po każdą kolejną premierę sięgam w ciemno, bo wiem, że znajdę to, czego szukam.
   W najnowszej autorka zdecydowała się przybliżyć proceder kradzieży dzieci akceptowany przez rząd i kościół, który trwał do końca lat 90. XX wieku. Został bardzo dobrze przedstawiony. Pokazane zostało dosadnie, jak bardzo to szokujące było wówczas, i jak ciężko mimo upływu lat przejść nad tym do porządku dziennego. Nie sposób tego zapomnieć. Mocno wstrząsające.
    Nigdy nie będę w stanie zrozumieć tego, jak trzeba być bezdusznym człowiekiem aby coś takiego akceptować a tym bardziej przyzwalać na taką ogromną ilością cierpienia, jaką doświadczyły w tamtym czasie kobiety i nastolatki. Całe szczęście, ten koszmar dobiegł końca ale pomyśleć tylko ile dzieci i matek w ten sposób skrzywdzono, rozdzielono to serce się kraje. 
   Oprócz powyższego wątku mamy także wiele innych, a głównym jest romans obyczajowy. Uczucie gwałtowne i niespodziewane, któremu na drodze stanął status społeczny, sekrety i tajemnice a przede wszystkim brak zaufania i rozmowy.
   Dalia i Sam to postacie, które polubiłam. Sympatyczni, tacy zwyczajni a jednocześnie wyjątkowi. Mimo posiadanego bagaży doświadczeń byli na tyle silni psychicznie, by nie wpływało to na teraźniejszość w stopniu większym niż pożądany. Kibicowałam im mocno, choć sploty wydarzeń postawiły ich związek pod ogromnym znakiem zapytania.
   Mamy tu także szczyptę informacji z życia żołnierza, który wyjeżdża na misje. Podziwiałam odwagę żołnierzy ale trzeba mieć też odwagę, by z taką osobą związać swoją przyszłość. Ta niepewność o szczęśliwy powrót do domu dla członków rodziny jest ogromnie ciężka.
    Autorka swoją najnowszą powieścią dostarczyła mi wielu wrażeń i jeszcze więcej emocji. Pochłonęła mnie a ja ją na raz. Nie sposób było mi się oderwać od lektury. Zaskakująca i trzymająca w napięciu. Wzruszająca, piękna, słodko-gorzka historia w promieniach słońca. 

Polecam 





Współpraca reklamowa: Krople Czasu

#recenzja


"Happy ever after. Fairy tales. Tom II" Anna Szafrańska

Opis wydawcy:


Zwykle bajki kończą się szczęśliwie.

Ale w prawdziwym życiu trzeba zawalczyć o happy ever after.

Majka i Kajetan przeżyli ciężkie chwile. Trudności jednak ich zbliżyły. Poznali swoją wartość, zyskali siłę – stali się pewniejsi uczucia, które niczym magnes ciągnie ich ku sobie. Jednak ciążące między parą niedopowiedzenia są wykorzystywane przez postacie drugoplanowe, które za wszelką cenę chcą podporządkować sobie Majkę i Kajetana.   

Młoda bibliotekarka na własnej skórze przekonała się, że piękny świat, do którego należy Kajetan, pełen jest mrocznych cieni, sekretów skrzętnie ukrywanych przed ciekawskimi oczami fanów. Czy w rzeczywistości pełnej sztuczności jest miejsce na prawdziwe uczucie? Czy miłość idzie w parze z zaufaniem?

Przed Majką trudna decyzja – albo podporządkuje się sztywnym regułom celebryckiego towarzystwa, albo będzie musiała odejść raz na zawsze.

Czy wszystkie romantyczne historie mogą liczyć na happy ever after?

Happy Ever After kończy historię Majki i Kajetana. W przygotowaniu kolejny tom: Far, Far Away – bliżej poznacie w nim buntowniczą Polę oraz mężczyznę, który skradł jej pierwszy pocałunek.


Tom: II
Seria: Fairy tales
Premiera: 17.05.2023
Ilość stron: 224
Wydawnictwo: Zwierciadło 




Moja opinia:


   Ciężkie chwile nad związkiem Majki i Kajetana zdają się powoli rozmywać ustępując nieśmiało przebijającym przez nie promieniom słońca. Ale to nie koniec problemów. Świat Kajetana rządzi się swoimi prawami a te nie do końca podobają się kobiecie. Nie tak łatwo przystosować się do czegoś, co ciągle jest reżyserowane i trzymane w ryzach.
   Czy Majka mimo wszystko zostanie z Kajtkiem? Czy para dojdzie do porozumienia zanim wszystko przepadnie? Czy jest im pisane szczęście?

    Fairy tales to seria wyjątkowa. Historia celebryty mającego pasję i talent, Kajetana, i zwykłej młodej bibliotekarski, Majki, wciągnęła mnie od pierwszej strony.
     Z całych sił im kibicowałam i co rusz szukałam kolejnych puzzli układanki, która byłaby nadzieją na szczęśliwy finał. Autorka jednak skutecznie mąciła spokój co chwilę serwując kolejne turbulencje, które zwiastowały niepewność i zwątpienie. 
   W kontynuacji ich losów nastąpiła eskalacja problemów, z jakimi musieli się zmierzyć. Mówiąc dosadnie: oboje zostali przyparci do muru. Z tego momentu były możliwe do podjęcia tylko dwie decyzje. Nie można było wybrać półśrodków.
    Majka kolejny raz mi zaimponowała siłą, jaka w niej tkwiła. Ta kobieta miała nieziemską cierpliwość do Kajetana i jeszcze większą empatię oraz wyrozumiałość. A główny sprawca wszystkich rewolucji dał się poznać z zupełnie innej strony. Zaskoczył i on. Finalnie okazał się być bardzo, bardzo na plus. 
   Problemy w relacji między bohaterami to jedno. Dołączone sceny uniesień cudownie zabarwiały fabułę. Sukcesywnie rozpalały zmysły do czerwoności. Zmysłowe, erotyczne. Piękne i pełne pasji. A tym bardziej uczucia. 
   Drugie to fakt, że świat celebryty rządzi się swoimi prawami. We wcześniejszej opinii zwróciłam już na to uwagę. Natomiast w kontynuacji autorka dołożyła takie zwroty akcji, że sama miałam ochotę wpaść do książki i doprowadzić do pionu tą osobę, która im szkodziła. No tak mi napsuł nerwów i tak przetestowała ta osoba moją cierpliwość, że głowa mała.
    Bajkowa historia napisana świetnym stylem. Romantyczna, przewrotna i zaskakująca. Z taką książką zdecydowanie warto zapomnieć o rzeczywistości i zdecydowanie warto dać się jej porwać. Naszpikowana emocjami trafia wprost w serce czytelnika dając ukojenie i nadzieję.
   Zachęcam do czytania z zachowaniem chronologii. Dla mnie to była satysfakcjonująca lektura. Nie mogę się doczekać historii Poli, której pomysły nie raz powodowały, że na mej twarzy gościł uśmiech. Jestem ogromnie ciekawa tego, co jej się przytrafi.

Polecam 





Współpraca reklamowa: Wydawnictwo Zwierciadło

#recenzja



"Challenge accepted. Dylogia accepted. Tom I" Lena M. Bielska


Opis wydawcy:

Wszystko zaczęło się od jednego wyzwania…

Kiedy dołączenie do Siostrzeństwa zależy od tego, z kim przyjdziesz na imprezę otwierającą rok akademicki, chowasz dumę do kieszeni i idziesz porozmawiać ze swoim wrogiem numer jeden – głupim przyjacielem starszego brata. Przynajmniej tak robi Mallory. W efekcie przez następny miesiąc ma być na każde zawołanie przystojnego – ale od zawsze wobec niej wrednego – kapitana drużyny koszykarskiej.

Dziewczyna jeszcze nie wie, jak przeżyje nadchodzące trzydzieści dni, ale nic nie powstrzyma jej przed kontynuowaniem rodzinnej tradycji, jaką jest należenie do Siostrzeństwa Beta. 


Tom: I

Seria: Dylogia challenge

Premiera: 16.05.2023

Ilość stron: 376

Wydawnictwo: Kreatywne




Moja opinia:


   Marzeniem Mallory jest dołączenie do Siostrzeństwa Beta, która chce podtrzymać rodzinną tradycję.  Aby dołączyć, wystarczy przyjść na imprezę otwierającą rok akademicki. 

   Proste? Nic bardziej mylnego. Krąg dotyczący chłopaków jest mocno zawężony a Mallory nie ma wyjścia - musi poprosić o pomoc przyjaciela swojego brata. 

   Problem w tym, że Miles Roth uprzykrza jej życie, wskutek czego młodzieńcze serduszko dziewczyny skazane jest na cierpienie. 

   O dziwo Miles się zgadza ale ma warunek - przez miesiąc ma być na jego zawołanie. 

   Jak będą wyglądały nadchodzące dni? Czy Mallory dołączy do Bety? Do czego posunie się Miles? Czy serce Mallory będzie bezpieczne?


   Na książki Leny czekam niczym dziecko na pierwszy płatek śniegu. Uwielbiam jej styl i historie, które żyją na kartkach powieści. 

   Najnowsza jest pierwszym tomem dylogii. Dylogii hate-love na tle koszykówki. Facetów, których ego dosięga ich wzrostu. 

   W lekturze jest mnóstwo humoru. Takiej lekkości i naturalności, która z każdą kolejną stroną pochłania uwagę. Czytelnik zatraca się w czytanym tekście i przenosi się do bohaterów. Ale autorka zadbała o to, by była różnorodność emocji, więc trafiamy także na poważnie kwestie.

   Główną bohaterkę nie sposób nie polubić. Mallory to bardzo sympatyczna i empatyczna dziewczyna, która posiada własny bagaż doświadczeń. Z całych sił jej kibicowałam, by znalazła szczęście. W pełni zasługiwała na to.

   Miles z początku wzbudził we mnie mieszane odczucia. Nie mogłam po pierwszym spotkaniu wyłapać jego intencji. Natomiast w miarę głębszego zgłębiania się w fabułę, autorka dostarczała sukcesywnie kolejnych puzzli układanki. Finalnie Roth dość mocno mnie zaskoczył. Nie spodziewałam się, że będzie właśnie taki. 

   Już w tym momencie zacieram łapki w oczekiwaniu na kontynuację. Nie mogę się doczekać ciągu dalszego wydarzeń. Szczególnie, że finał tego tomu zatrzymał się w takim momencie, z jakim jeszcze nie miałam styczności. To było nowością dla mnie i gratuluję autorce pomysłu i odwagi, by zrobić pauzę właśnie w takiej chwili. 

   W lekturze jest dynamicznie. Mnóstwo zwrotów akcji. Dużo elementów zaskoczenia, które trzymają w napięciu. A także perfekcyjne podsycanie ciekawości. Stopniowe pokazywanie relacji, umacniania się uczuć a także scen uniesień, które zostały w punkt dobrane do bohaterów. Delikatne, ostrożne, pełne romantyzmu i zmysłowości. Gorących i pobudzających wyobraźnię ale nie siejących zgorszenia, co zdecydowanie jest przystępne na czytelników już od szesnastego roku życia. Podpisuję się pod tym jako pedagog i mama. Wszystko świetnie się przeplatało i łączyło się w pełni satysfakcjonującą powieść.

    Mogę się tylko zachwycać. Zarówno treścią, jak i szatą graficzną: okładka i rysunki w książce. To była cudowna historia. Mogę z dumą postawić ją na półce w mojej biblioteczce obok poprzednich książek Leny. Od takich lektur niezwykle ciężko jest się oderwać i powrócić do rzeczywistości.


Polecam 






Współpraca reklamowa: Wydawnictwo Kreatywne


#recenzja







"Mecenas. Miłosny kodeks. Tom I" A.B. Obarska


Opis wydawcy:

Takiej zakładniczki i porywacza jeszcze nie spotkaliście!  

To wszystko potoczyło się nie tak, jak powinno. Trenerka fitness i zumby Adrianna Wierzbicka lada moment ma wyjść za mąż. Kochająca zabawę kobieta szaleje na swoim wieczorze panieńskim. Nie protestuje, gdy dwóch mężczyzn nakłania ją do opuszczenia klubu. Dlaczego? Ada jest przekonana, że to kolejna niespodzianka przygotowana przez jej przyjaciółki. Nic nie podejrzewając, jedzie do willi, w której poznaje przystojnego nieznajomego...  

Następnego ranka dziewczyna dowiaduje się, że została uwięziona przez mecenasa Aleksandra Wrońskiego. Jak się okazuje, jej narzeczony nie wywiązał się z obietnic, dlatego dziewczyna została porwana, aby wyegzekwować od niego spłatę długu. Jednak przebojowa i uparta Ada nie zgadza się na takie traktowanie. Dlatego przy każdej możliwej okazji stara się jak najmocniej uprzykrzyć życie swojemu porywaczowi. Jak zakończy się to zderzenie dwóch silnych charakterów? 


Tom: I
Seria: Miłosny kodeks
Premiera: 26.04.2023
Ilość stron: 288
Wydawnictwo: Niegrzeczne Książki




Moja opinia:


   Adrianna Wierzbicka właśnie spędza wieczór panieński ze swoimi przyjaciółkami. Ma poślubić Bartłomieja Kosińskiego, funkcjonariusza prawa. Ale najpierw trochę rozgrywki w klubie przy alkoholu i tańcach. Kiedy więc dwóch mężczyzn namawia kobietę do opuszczenia klubu, ta przewiduje, że to kolejna atrakcja od jej zwariowanych przyjaciółek.
   Porankiem Ada budzi się z kacem i dezorientacją. Okazuje się, że została porwana. Do tego posunął się mecenas Aleksander Wroński, który w tej sposób postanowił zmotywować narzeczonego kobiety do spłaty długu. Nie przewidział tylko tego, że porwana okaże się mieć temperament i odwagę.
    O co chodzi z Bartkiem i Alkiem? Co zrobi Ada? Do jakich czynów posuną się obaj mężczyźni?

    Za mną seria mafijna autorki i każdy z jej tomów zaskoczył mnie czymś innym. Byłam ogromnie ciekawa tego, co teraz zmaluje swoim bohaterom.
   Pierwszy tom nowej serii zaprasza do świata nielegalnych interesów na tle praworządności. Mamy tutaj bowiem mecenasa i policjanta a w tle niebezpieczne zabawy dorosłych mężczyzn. A wśród nich ona - kobieta, która wbrew pozorom świetnie dała sobie z nimi radę.
    Już na pierwszy plan wysuwa się progress jeśli chodzi o styl autorki. Zdecydowanie widać poprawę warsztatu, co oczywiście jest na ogromny plus. 
   Postacie dwóch męskich dowodzących osobowości budziły konsternację. Zarówno Bartłomiej, jak i Aleksander mieli swoje za uszami. I tak naprawdę żadnego z nich nie polubiłam tak na sto procent. Każdy z nich miał swoje plusy i minusy. W miarę głębszego ich poznawania miałam coraz większy mętlik i dezorientację co do szczerości i prawdziwości ich zamiarów. Co nie znaczy, że zostali źle wykreowani. Właśnie było bardzo dobrze. Przemyślani i trafnie poprowadzeni. 
   Ada również okazała się być sobą. Pełną werwy i zadziorności bohaterką, która zarażała optymizmem. Bardzo sympatyczna, mimo iż nie popieram wszystkich jej decyzji.
   Sceny uniesień, jak to w romansie, były. Bardzo odważne o gorące. Erotyczne i zmysłowe. Rozgrzewające i działające na zmysły. 
   Świat ryzyka i mroku dostał także fajny start. Bardzo dobry zadatek na poczet ciągu dalszego historii. Szczególnie po finale, który zostawił mętlik i mnóstwo pytań.
   Niestety mam też jeden minus. Zabrakło mi dłuższego pozostawania w dokładanych wątkach. Zbyt szybko od punktu "a" dochodziło do "z". Raz, dwa i kolejny wątek. Dla przykładu chociażby sytuacja z Przemysławem. Zdecydowanie zbyt szybko Ada zaakceptowała dość szokujące informacje i przeszła nad nimi do porządku dziennego. 
   Patrząc natomiast całościowo uważam, że jest to świetna książka. Dostarczyła mi wielu wrażeń i emocji. Adrenalina także była. Tak jak niepewność i nieprzewidywalność. Elementy zaskoczenia osiągnęły zamierzony efekt. Zacieram łapki w oczekiwaniu na kontynuację. Jestem ogromnie ciekawa tego, co teraz się wydarzy. Jeju, po takich rewolucjach tom drugi zdecydowanie powinien pojawić się tuż po premierze pierwszej części, by skrócić ten czas. By można było zacząć czytać dalej.


Polecam 









Współpraca reklamowa: Niegrzeczne Książki

#recenzja



"Słodka trucizna" Parker S. Huntington


Opis wydawcy:


Pierwszy chłopak, w którym się zadurzyłam, skończył tragicznie.

A potem zakochałam się w jego bracie.

Nie powinnam była zjawić się na tym dachu w walentynki.

Podobnie jak Kellan Marchetti, szkolne dziwadło.

Spotkaliśmy się nad przepaścią, zdecydowani zakończyć – każde swoje – życie.

O dziwo poszarpane nitki naszych dramatów splątały się i utworzyły nieprawdopodobną więź.

Zrezygnowaliśmy ze skoku i uzgodniliśmy, że będziemy się spotykać w każde walentynki, aż do końca liceum.

O tej samej porze.

Na tym samym dachu.

Dwie cierpiące dusze.

Dotrzymywaliśmy słowa przez trzy lata.

W ostatniej klasie Kellan podjął decyzję, a ja musiałam zmierzyć się z jej konsekwencjami.

Gdy już sądziłam, że nasza opowieść dobiegła końca, zaczęła się kolejna.

Podobno wszystkie historie miłosne wyglądają podobnie, tylko inaczej smakują.

Moja była trująca, niestosowna i wypisana szkarłatnymi bliznami.

Nazywam się Charlotte Richards, ale możecie mi mówić Trucizna.


Premiera: 08.02.2023
Ilość stron: 544
Wydawnictwo: LUNA




Moja opinia:


"Przeszłość to łowca, który nigdy nie przestaje cię gonić."

   Charlotte Richards posunęła się do ostateczności. Nastolatka nie mając już siły walczyć postanowiła popełnić samobójstwo. W tym celu udała się na dach w walentynki, które powinny raczej być szczęśliwym dniem. Dla niej właśnie te takie mają być.
    Charlie na miejscu zauważa, że nie jest sama. Na ten sam pomysł wpadł bowiem Kellan Marchetti, który uważany jest za szkolne dziwadło. 
    Ten wieczór skończył się jednak dla nich inaczej, niż planowali. Postanowili przez następne cztery lata, do czasu ukończenia szkoły, właśnie czternastego lutego spotykać się dokładnie w tym samym miejscu. 
   Przez trzy lata dotrzymali słowa. Niestety czwartego Kellan dopiął swego...
   Kiedy z każdym kolejnym rokiem rana po stracie przyjaciele powoli się zabliźnia, los postanowił ponownie ją otworzyć. Charlotte poznaje brata Kellana. Tate jawi się jej dokładnie taki, jak opowiadał Kellan. 
  Jaką historię dźwiga na swoich barkach Charlotte? Jaki okaże się Tate? Jaka tak naprawdę była historia Kellana? Dlaczego powieść ma właśnie taki a nie inny tytuł? 

    Dużo dobrego słyszałam o tej książce, dlatego też sama postanowiłam sprawdzić o co tyle szumu.
    I już na wstępie mogę powiedzieć, że książka okazała się być zupełnie inna, niż przypuszczałam, że będzie. Okazała się być wyciskaczem łez. Zawierała bowiem tragedię tak wielką, że aż niewyobrażalną. Nie mam zielonego pojęcia jak bym się zachowała stając się nagle główną bohaterką. To bardzo ciężkie zadanie.
    Autorka bardzo dobrze zagmatwała historię podając pojedyncze puzzle, nad którymi trzeba było się nieźle nagłowić, aby je dopasować. No, może poza finałową bombą, bo to akurat odkryłam jak tylko trafiłam na pierwszą wzmiankę. Ale poza tym? 
    Bardzo dobry labirynt niepewności i bólu. Żalu, smutku, rozpaczy. Traumy, która rozsypuje serce w drobny mak. 
   To ciężka historia. Nie jest wesoła, humorystyczna, choć zdarzają się takie momenty, co by trochę podnieść mroczną aurę. 
   Nie znajdziemy tu cukru i lukru. Za to morze niesprawidłowości i chwil, w których serce pęka.
   Nie zabrakło emocji z całej jej palety. Historia była jak żywa. Jakby została zaczerpnięta z rzeczywistością. 
   Doskonała kreacja bohaterów. Tak jak ich życie i bagaż doświadczeń. Rozpracowane w najdrobniejszych szczegółach. 
    Trzymałam mocno kciuki za główną bohaterkę. A także za jej siostrę i Tate'a oraz Terry'ego. Polubiłam ich, choć to nie były perfekcyjne postacie. Każde z nich posiadało własne blizny, które trzymały ich w szponach. 
    Autorka pokazała dosadnie, że nie można uratować kogoś na siłę. Jeśli nie widać takiej woli, to nawet najbardziej wymagające starania nie zapewnią sukcesu. Skutek będzie zupełnie odwrotny. Balansowanie na skraju przepaści jest ogromnie ryzykowne. Wystarczy delikatny podmuch wiatru, by przechylić szalę. Bardzo ciężko jest zaakceptować miłość i pozwolić sobie na utratę kontroli, kiedy siłą rzeczy było się zmuszonym do czegoś innego. 
    Naprawdę piękna, słodko-gorzka książka, której nie sposób zapomnieć. Przeczytałam ją ekspresowo, zważając na jej gabaryty. Wciągnęła mnie i dostarczyła mi ogromu wrażeń. 
   Moje pierwsze spotkanie z twórczością autorki było bardzo trafne. Wybrała sobie ciężki temat samobójstw ale bardzo dobrze dała radę go pociągnąć i zostawić czytelnikom tak bardzo potrzebną nadzieję.
   I na koniec jeden konkretny minus. Nie mam zielonego pojęcia kto i dlaczego wpadł na pomysł rozpoczęcia każdego rozdziału szarą pomiętą kartką. Ten zabieg oczywiście był trafny w odniesieniu do fabuły ale litości. Szare tło i czarne litery? To masakra dla oczu. Dużo lepiej byłoby już dać biały tekst - to ma tle szarości byłoby dużo bardziej czytelne i przystępne. A tak? Męczyłam się okrutnie, szczególnie że od małego mam wadę wzroku i to było ogromnie przeciążające. 
   
Polecam 








Współpraca reklamowa: Wydawnictwo LUNA

#recenzja




"Enemy of my brother. The enemies. Tom I" J. K. Celińska



Opis wydawcy:


Osiemnastoletnia Judy Benson jest młodszą siostrą Nicolasa, który od lat rywalizuje o wszystko z Jeanem Tunnerem. Z kolei ten drugi jest bratem najlepszych przyjaciółek Judy – Alice i Emily. Mimo iż bracia dziewczyn są zażartymi wrogami, żadna z nich nie ma zamiaru zrezygnować z przyjaźni. 

Ich sytuacji towarzyszy ciągłe napięcie, ponieważ wszyscy spędzają ze sobą sporo czasu, a unikanie spotkań nie wchodzi w grę, bo uczą się w tym samym liceum. Sprawy komplikują się jeszcze bardziej, kiedy Judy i Jean niezamierzenie zbliżają się do siebie. Potem nie potrafią przyznać, że doskonale pamiętają, co się zdarzyło, i że dla obojga nie było to obojętne.

Zarówno on jak i ona boją się wyznać, że są sobą zauroczeni. Jednakże czy będą potrafili to ukryć?


Tom: I
Seria: The enemies
Premiera: 12.04.2023
Ilość stron: 260
Wydawnictwo: NieZwykłe 




Moja opinia:

   Judy Benson to osiemnastolatka, która ma ogromne szczęście mając obok siebie tak cudowne przyjaciółki. Alice i Emily Tunner są dla niej jak siostry. 
   I tu na dobrą sprawę wszystko się kończy, bowiem brat Judy, Nicolas i brat bliźniaczek, Jean są na wojennej ścieżce. Od lat są dla siebie wrogami, choć niegdyś byli przyjaciółmi. 
  A sytuacja dodatkowo zaczyna się komplikować w chwili, kiedy Judy i Jean zbliżają się do siebie. 
   Czy on wyzna jej swoje uczucia? Czy ona czuje to samo? Dlaczego Nicolas i Jean są wrogami? 

    Debiuty zawsze są niepewnymi lekturami, bowiem nigdy nie wiadomo czy styl nowo poznanego autora przypadkie nam do gustu. Na szczęście pierwsze spotkanie z twórczością J.K. Celińskiej było bardzo pozytywne.
   Na pierwszy plan poruszę motyw muzyczny, który zawsze mnie fascynuje. Tutaj takowy się oczywiście znalazł i fajnie, że gdzieś tam pomiędzy wydarzeniami się przewijał. Liczę tylko po cichu, że coś więcej będzie w kolejnych częściach, bo nie ukrywam, ale moje kubki smakowe pragną więcej, hehe.
   Bohaterów, obok których toczy tak naprawdę cała akcja jest pięcioro. Rodzeństwo: Judy i Nicolas, oraz Emily, Alice i Jean. I choć tak naprawdę na pierwszy plan przeniosła się relacja Jude i Jeana, tak pozostali dość ściśle uczestniczą w historii, co zwiastuje bardzo dobrze dla kolejnych części. Lubię takie rozbudowane fabuły, gdzie wszystko się ładnie trzyma całości. 
   Autorka doskonale sobie poradziła z utrzymaniem w ryzach bohaterów. To wcale nie było łatwo, mając na uwadze, że rodzeństwa tak na prawdę było dużo i wszędzie. Każdy z nich otrzymał indywidualny charakter i osobowość a mimo wszystko pięknie się uzupełniali kontrastami i podobieństwami.
   Ale w tym momencie muszę podkreślić fakt, że Nicolas dość mocno mnie niepokoił swoimi poczynaniami. Chwilami wręcz przerażał i mam nadzieję, że w dalszych tomach jeszcze nastąpi powrót do niego i autorka rozbuduje wątek. Nie ukrywam, że zżera mnie ciekawość dlaczego jest taki a nie inny. Co przyczyniło się do tego. Piszę ogólnikowo, bo nie chce zdradzić za dużo ale ci co będą po lekturze będą widzieć o co chodzi i tutaj będę szczerze ciekawa waszych opinii. 
   Powieść młodzieżowa, więc zapewne spodziewacie się scen erotycznych, prawda? A nie, nie. Nie tak szybko. Autorka skupiła się na budowaniu relacji, wzajemnym poznawaniu się, motylków w brzuchu i pocałunków. Na serio, jest to w pełni bezpieczna lektura, nie siejąca zgorszenia ani zniesmaczenia. 
    Jaka jest w takim razie książka? Lekka, choć poruszająca cięższe tematy. Przyjemna ale i irytująca (patrz Nicolas). Wesoła i smutna. Pełna przeciwności. Pełna niepewności młodych dorosłych, którzy dopiero zaczynają się uczuć życia. Nieprzekoloryzowana, nieprzewidywalny i zaskakująca. 
   Autorka ma fajny styl. Fabuła jak żywa. Wciągnęła mnie i zapewniła mi rozrywkę. Spędziłam z nią przyjemne chwile. Zacieram łapki na kontynuację a was zachęcam do lektury.

Polecam 








Współpraca reklamowa: Wydawnictwo NieZwykłe

#recenzja



"Odkrycie kart. Wspólnik. Tom II" A.S. Sivar



Opis wydawcy:

Karty zostały rozdane. Czy jesteś gotowa na ich odkrycie?
Aleksander Wierzbicki w końcu osiągnął cel – zdobył swoją młodą podwładną, Oktawię. Czuje, że ten związek to coś więcej niż przelotny romans oparty tylko na seksie. Chciałby obwieścić całemu światu, że są razem, ale ona wciąż ma opory przed ujawnieniem ich związku nawet przed współpracownikami. Czy instynkt podpowiada jej, że coś jest nie tak? Gdy pewnego dnia była żona Aleksa pojawia się w biurze, Oktawia dowiaduje się, że jej ukochany nie odkrył przed nią wszystkich kart. Nietypowe upodobania seksualne Aleksandra szokują ją, a jednocześnie budzą ciekawość. Czy dziewczyna podejmie erotyczną grę i odnajdzie się w świecie fetyszy, które do tej pory uważała za zakazane?

Tom: II
Seria: Wspólnik
Premiera: 26.04.2023
Ilość stron: 384
Wydawnictwo: AMARE




Moja opinia:


   Aleksander Wierzbicki i tym razem osiągnął to co chciał. W końcu ma przeczucie, że Oktawia to ta, dla której warto. Ale są pewne sprawy, które nie do końca mogą przypaść do gustu jego nowej partnerce. 
   Oktawia przepadła dla Aleksa ale mając go jako szefa pragnie zachować w pracy pozory, co mężczyźnie nie w smak. 
    Jakby problemów było mało, w biurze pojawia się była żona Aleksandra, która ujawnia erotyczne upodobania mężczyzny. Te odkryte karty zaskoczyły Oktawię ale także.... zaintrygowały.
   Czy Oktawia dopasuje się do świata fetyszy? Czy odnajdzie się w tym, co fascynuje Aleksandra? Jakie nieodkryte karty posiada jeszcze mężczyzna?

   Romans biurowy jest zawsze na topie. Przystojniacy w garniturach i ich charyzma. 
   Tajemnice i sekrety w drugiej części serii powodowały wzrost napięcia w oczekiwaniu na reakcję głównej zainteresowanej. Autorka bardzo dobrze podsycała ciekawość. Stopniowalna zaintrygowane jednocześnie w punkt zmieniając emocje, jakie w danej chwili towarzyszyły bohaterom.
    Mając na uwadze pierwszy tom, trzeba pamiętać o tym, że w lekturze znajdziemy bardzo odważne sceny uniesień. Pełen erotyzm i zmysłowość a także fetysze. Choć tych ostatnich nie ma zbyt wiele, to o tak było bardzo gorąco i intensywnie.  Dlatego też to nie jest książka dla każdego. 
   Bohaterowie w dalszym ciągu zaskakiwali i dostarczali rozrywki. Nie sposób było się z nimi nudzić. Było dynamicznie i bardzo interesująco. 
    Kochani, ale finał to dosłownie wbił mnie w fotel. A na dokładkę skończył się w takim momencie, że aż nie dowierzałam, że to tyle. Że trzeba czekać na trzeci tom. Ech, trzeba się uzbroić w cierpliwość, hehe.
   Zachęcam do czytania. Koniecznie z zachowaniem chronologii. Dajcie się porwać historii Aleksandra i Oktawii. Wkroczcie do ich świata - będzie się działo. Oj, będzie.

Polecam 






Współpraca reklamowa: AMARE

#recenzja



"Ghost. Storm Riders MC. Tom IV" Anna Wolf

Opis wydawcy:




Tom: IV
Seria: Storm Riders MC
Premiera: 08.02.2023
Ilość stron: 320
Wydawnictwo: Grzeszne Książki 



Moja opinia:


   Ghost doskonale zna zasady panujące w klubie motocyklowym. Storm Riders MC to jego rodzina. Dlatego też doskonale ma świadomość tego, że siostra jednego z klubowych braci jest poza jego zasięgiem. Niestety nic nie może poradzić na to, że Carmela nie chce wyjść mu z głowy. Niestety mając na uwadze przeszłość, przyszłość jawi mu się nie koniecznie w takich barwach, w jakich by chciał. Ale on nie spocznie dopóki nie zdobędzie tego, czego chce.
   Sytuacja się komplikuje w chwili, gdy do akcji ponownie wkracza niebezpieczny gang motocyklowy i dochodzi do tragedii.
   Jakie tajemnice ujrzą światło dzienne? Czy Carmela znajdzie szczęście? Do czego jest zdolny Ghost? 

   Serie motocyklowe uwielbiam. Całą tą otoczkę, klimat, bohaterów niczym jaskiniowców i ich szaloną miłość. Tak bardzo jak to kocham, tak nienawidze imprez klubowych, które są nieodłącznym elementem życia bikerów. Ale coś za coś. I siłą rzeczy muszę zawsze przymknąć oko na te wszystkie orgie.
   I zacznę od nich, bo i w tym tomie też musiałam je znieść. Ale pragnę podkreślić, że choć ich nie trawię, mówiąc potocznie, o tyle autorka bardzo dobrze sobie z nimi poradziła. Dała radę oddać tą rozwiązłość z całą pikanterią. Sceny były dobre i to najważniejsze.
   Wojny między gangami oddały cały klimat mroku i niebezpieczeństwa. Pokazane zostało dosadnie, że klub klubowi nie równy, i że zawsze wszystko zależy od prezesa i zasad, jakie wyznaczył. W związku z tym, nie zabrakło dynamiki i akcji. Sensacji i zwrotów akcji. Wydarzeń trzymających w napięciu. Było gorąco i to bardzo.
   Kreacja bohaterów w dalszym ciągu zachwyca. Polubiłam Carmelę i mocno trzymałam za nią kciuki. To kobieta sympatyczna, empatyczna ale posiadająca fajny pazur oraz zadziorność.
   Ghost za to nie raz testował moją ciekawość. Jego zagrywki dosłownie powodowały, że krew wrzała w żyłach. Autentyczny jaskiniowiec. Arogancki, apodyktyczny i bezczelny. Ale jego drugie oblicze dosłownie było miodem na moje serce. A cały pakiet jego osobowości ociekał testosteronem i władczością. Kolejna bardzo dobra postać.
   Bardzo dobra, wciągająca i rozgrywająca książka o facetach, którzy zdecydowanie wiedzą, czego chcą. To łowcy, który nie ugną się przed niczym. A historia Ghosta i Carmeli dostarczyła mi wielu wrażeń i morza emocji. Nie mogę się doczekać kolejnego tomu. Zacieram łapki.

Polecam 







Współpraca reklamowa: Grzeszne Książki

#recenzja





"Steel Princess. Royal Elite. Tom II" Rina Kent


Opis wydawcy:


Niezmiernie wyczekiwana kontynuacja historii Elsy i Aidena z powieści Deviant King!

Aiden obiecał Elsie, że ją zniszczy, i to zrobił. Dziewczyna nie chce mieć z nim nic wspólnego. Teraz już wie, że on jest potworem. Jednak nikt w szkole wydaje się nie rozumieć, dlaczego Elsa tak bardzo go nienawidzi. 

Tymczasem Aiden nie zamierza pozwolić jej odejść. Od niego nikt nie odchodzi. Elsa nadal ma tkwić u jego boku, czy tego chce, czy nie. Razem będą rządzić szkołą. Może myśleć o innych facetach, może nawet się dla nich stroić, ale i tak należy do niego.

Dziewczyna zdaje sobie sprawę, że znalazła się w pułapce. Musi zdecydować, czy będzie postępowała według reguł Aidena, czy mu się przeciwstawi. Jeżeli wybierze to drugie, będzie to oznaczało wojnę.



Tom: II
Seria: Royal Elite
Premiera: 30.03.2023
Ilość stron: 324
Wydawnictwo: NieZwykłe



Moja opinia:


   Elsa wpadła w pułapkę, z której nie ma szans na ucieczkę. Na dodatek jest w pełni świadoma tego, że trafiła na potwora. Nie pozostaje jej nic innego, jak tylko dokonać wyboru: postać pod jego wpływem albo mu się przeciwstawić.
   Aiden nie ma zamiaru pozwolić Elsie odejść. To on jest królem i to do niego należy księżniczka, którą chce na królową. 
    Co tym razem spotka bohaterów? Czy Elsa odkryje prawdę? Jakie decyzje będzie zmuszony podjąć Aiden?

    Seria "Royal Elite" zaczęła się bardzo mocno i wyraźnie. Już wtedy było wiadomo, że główny bohater jest wyjątkowy i nietuzinkowy a jego zachowanie można dopasować do kilku zaburzeń psychicznych.
   W kontynuacji to wrażenie się nasila. Autorka doskonale rozbudowała jego kreację. Stworzyła postać niepewną, mroczną, która powoduje gęsią skórkę i podskórny strach o to, co jeszcze przyjdzie mu do głowy. Nieprzewidywalny, niepewny i otulony mrokiem. Zagmatwana, socjopatyczna jednostka, która zdolnościami manipulacji przeraża do szpiku kości.
   Od samego początku współczułam Elsie tego, co ją spotkało z jego strony. Ale tutaj poza tym stopniowo zostają odkrywane kolejne karty tej niebezpiecznej sytuacji. 
   Autorka bardzo dobrze trzymała w napięciu przez całą powieść. Zadbała o elementy zaskoczenia wbijające w fotel. Nie zapomniała o zwrotach akcji, które serwowały różnorakie emocje. Perełką natomiast były odważne i nieszablonowe sceny uniesień, które jednocześnie rozgrzewały i przerażały. Tu przyjemność i ból mieszały się tworząc coś wyjątkowego. Drapieżnego, elektryzującego i pasjonującego.
   Właśnie taka jest ta książka. Pełna niewiadomych, błądzenia w labiryncie i szukaniu prawdy, która w chwili wyjścia na światło dzienne zmiata wszystko z powierzchni niczym woda misternie wykonany zamek z piasku.
    Zachęcam do czytania. Koniecznie z zachowaniem chronologii. A ja uzbrajam się w cierpliwość w oczekiwaniu na trzecią część. Nie mogę się doczekać tego, co teraz się wydarzy. 

Polecam 










Współpraca reklamowa: Wydawnictwo NieZwykłe

#recenzja




"Winter flower" Julia Brylewska


Opis wydawcy:


Autorka bestsellerowych serii „Inferno”, „Gods of Law” oraz powieści The Legacy i Michael!

Jak pisał Antoine de Saint-Exupéry: „Dobrze widzi się tylko sercem. Najważniejsze jest niewidoczne dla oczu”.

Destiny Young otrzymała od losu niezwykły dar, który równie szybko okazuje się jej największym przekleństwem – jest w stanie porozumiewać się z duchami. W szkole uchodzi za dziwadło, zwykle trzyma się na uboczu i nie ma zbyt wielu przyjaciół, przynajmniej nie tych żywych. Dziewczyna pragnie jedynie przetrwać burzliwy okres liceum i wyjechać z małego Fort Brook. 

Niespodziewanie do jej klasy dołącza nowy uczeń. Nicholas Layne zdaje się mieć wszystko, co w Akademii Fort Brook jest surowo zakazane – zszarganą reputację, tatuaże i zamiłowanie do łamania wszelkich zasad.

Destiny wie, że powinna trzymać się od niego z daleka. Nie ma jednak pojęcia, że posiada coś, czego chłopak bardzo potrzebuje. Od tej chwili Nicholas będzie początkiem jej problemów.


Premiera: 29.03.2023
Ilość stron: 354
Wydawnictwo: NieZwykłe 



Moja opinia:



"Nienawiść jest prosta (...) Ale najprostsze drogi nigdy nie prowadzą do najpiękniejszych miejsc."

   Destiny Young nie jest zwykłą nastolatką. Lata temu zobaczyła coś, czego przeciętny człowiek nie jest w stanie zrozumieć i zaakceptować a co dopiero dziecko. Od tamtej pory potrafi porozumiewać się z duchami.
     To dar a jednocześnie przekleństwo. O ile poznaje duchy i ich historie (w tym ostatnie chwile tuż przed śmiercią), co w przewadze jest dość dobre, o tyle rówieśnicy, śmiertelnicy każdego dnia zadają jej bolesne ciosy. Przyzwyczaiła się już tego, że uchodzi za dziwadło. A Tiny pragnie tylko być niewidzialna i jak najszybciej opuścić Fort Brook, by gdzieś zacząć wszystko z czystą kartą. 
    Niespodziewanie do jej klasy dochodzi nowy uczeń. Już na pierwszy rzut oka widać, że Nicholas Layne nie pasuje do placówki i jej surowych zasad. Ma zszarganą reputację, tatuaże a przede wszystkim zamiłowanie do łamania zasad. I to właśnie on postanowił zmierzyć się z Destiny - w końcu ma to, czego on potrzebuje.
    Czego Nicholas chce od Destiny? Czy ona mu pomoże? Czy on uwierzy w jej zdolności paranormalne? Co spotka dziewczynę? Z czym i z kim przyjdzie im się zmierzyć?

    Julia Brylewska to młoda kobieta, która pisze nad wyraz dorosłe powieści. Każda z historii żyje a bohaterowie zdają się istnieć naprawdę. Za każdym razem po ukończeniu lektury długo trzymają się emocje. Tym razem nie było inaczej - było jeszcze bardziej emocjonalnie, choć nie sądziłam, że to jeszcze bardziej możliwe.
   Historia Destiny Young była wstrząsająca. To, co było jej darem okazało się być bardzo ciężkim bagażem doświadczeń. Przygniatającym do ziemi i nie dającym szansy na swobodny oddech. Ta dziewczyna swą skromnością i dobrocią wręcz szturmem wkradła się do mego serca. Współczułam jej strasznie tego napiętnowania, na co nie miała przecież żadnego wpływu. 
    Co do Nicholasa, to z początku sądziłam, że będzie to typowy bad boy, który będzie się znęcał nad główną bohaterką dostarczając jej kolejnych trosk i zmartwień. Prawda natomiast okazała się być zgoła inna. Totalnie zaskakująca i wybijająca w fotel. Zbierałam szczękę z podłogi, choć myślałam, że ten wątek będzie troszkę dłuższy w chwili wyjścia prawdy na światło dzienne.
   Zjawisko paranormal zostało bardzo dobrze poprowadzone. Czułam w podświadomości niepokój, bo motyw duchów zawsze powoduje u mnie gęsią skórkę. Dopracowany w najmniejszym szczegółach. Na pograniczu prawdy i złudzenia. Otulone mgłą, pod którą nie wiadomo było co tak naprawdę się kryło.
    Z uwagą i niezwykłym skupieniem czytałam przebieg wydarzeń. Lektura trzymała mnie w napięciu od początku do ostatniej strony. Do ostatniego zdania dostarczając pełnej palety emocji. Nawet łzy z oczach się zakręciły na chwile wzruszeń. Na ten czas, kiedy po wszystkim nastąpił ich wybuch. 
    Autorka zawarła w tej książce przesłanie dla nas, czytelników. Bardzo silne i bardzo często wbrew pozorom spotykane w codziennym życiu.
    Koniecznie musicie przeczytać tą książkę. Naszykujcie się na to, że lektura was porwie. Oczaruje, tak jak mnie. 
   To książka, którą na swojej półce powinien mieć każdy. Gorąco zachęcam do czytania.

Polecam






Współpraca reklamowa: Wydawnictwo NieZwykłe

#recenzja



"Bezwzględny władca. Zepsute imperium. Tom III" Ava Harrison


Opis wydawcy:

Miłość do wroga może ją zniszczyć. Szczególnie kiedy tym wrogiem jest jej mąż. 

Trzeci tom mrocznej serii Avy Harrison. 

Każda historia opowiada o losach innej pary głównych bohaterów. 

Codzienność Viviany Marino, córki skorumpowanego polityka, bardzo przypomina życie mafijnej księżniczki. Dziewczyna stanowi wyłącznie kartę przetargową w interesach rodziców. Mają wobec niej oczekiwania, które musi posłusznie spełnić.

Kiedy w jej mieszkaniu pojawia się gangster Matteo Amante, Viviana zachowuje zimną krew. W świecie, w którym dorastała, nie ma miejsca na słabość czy strach. Mężczyzna dobrze wie, kim ona jest, a ich spotkanie nie było dziełem przypadku. 

Matteo Amante czegoś od niej chce i informuje ją, że ojciec dziewczyny już wybrał dla niej męża. Ale nie tego mężczyznę Viviana poślubi. Trwa wojna, a Viviana musi pomóc Matteo ją wygrać…



Tom: III
Seria: Zepsute imperium
Premiera: 30.03.2023
Ilość stron: 378
Wydawnictwo: NieZwykłe



Moja opinia:


"Półświatek jest jak Hydra - odetniesz jedną głowę, a na jej miejscu wyrastają dwie nowe."

   Viviana Marino marzy o normalności. Niestety jest córką skorumpowanego polityka a jej życie przypomina mafijną księżniczkę. Jest pionkiem na planszy w rękach ojca, dla którego nic nie znaczy. I już wkrótce dowiaduje się, że ma zostać żoną samego Salvatore Amante...
   Matteo Amante przewidział i to. I nie najmniejszej ochoty pozwolić kuzynowi wygrać tej wojny. Musi go wyprzedzić. Tym samym decyduje się podebrać mu narzeczoną...
   Co czeka na Vivi? Jaki okaże się Matteo? Co zrobi jej ojciec? Do czego posunie się Salvatore? 

    Seria "Zepsute imperium" pokazuje świat trzymany w rękach bardzo silnych i władczych mężczyzn, którzy zrobią wszystko, by wygrać. Dlaczego? Bo król może być tylko jeden.
   Taki właśnie okazał się być także bohater trzeciego tomu. Autorka bardzo dobrze połączyła jego apetyczny wygląd z charakterem, który miał dwa odcienie. Matteo to bohater, który przyszpila uwagę czytelnika. Ma w sobie ten element magii, który elektryzuje.
   Viviana to zrównoważona kobieca postać. Mimo swego młodego wieku wyszła nad wyraz dojrzała. Nieprzekoloryzowana młoda kobieta a tego bałam się najbardziej.
    Pod względem emocjonalnym i zacieśnianiu relacji, zmieniania jej znaczenia, było bardzo dobrze. Z przyjemnością śledziłam jej przebieg. Było widać wzajemną fascynację, choć może osobiście trochę więcej przeznaczyłabym na nią czasu aby ją jeszcze rozbudować. Żeby jeszcze bardziej intensywniej szarpać zmiennymi emocjami.
    Ale za to co do mafijnego świata nie mam żadnych zastrzeżeń. Było bardzo gorąco i niebezpiecznie. Ze zwrotami akcji i dynamiką. Dawką adrenaliny i nieprzywidywalnością. Dodane sekrety i tajemnice skutecznie mąciły spokój dostarczając odpowiednich wrażeń.
   Zarówno na planszy, jak i w realnym życiu wygrać może tylko jedna osoba. Wszystko zależy tylko od graczy. Dlatego jeśli lubicie taki motyw i podobały się wam poprzednie tomy tej serii, to śmiało możecie czytać. Odpowiednia porcja emocji gwarantowana. 

Polecam 
   







Współpraca reklamowa: Wydawnictwo NieZwykłe

#recenzja