"Wstrzymując oddech" Małgorzata Mikos

 


Opis:


Prawdziwa miłość nie boi się słowa „wieczność”.

Oliwia i Jakub żyją jak w bajce, ciesząc się z każdego wypełnionego szczęściem i miłością dnia. Jedna sekunda decyduje o tym, że dziewczyna traci wszystko, co było dla niej ważne, a jej życie staje się pasmem niewyobrażalnego cierpienia. Po tragicznej śmierci Jakuba nie potrafi już z ufnością spoglądać w przyszłość, jak to robiła do tej pory, a rozpacz zaczyna jej przesłaniać cały świat. I wtedy ponownie spotyka swojego ukochanego, który składa jej niezwykłą obietnicę…
„Wstrzymując oddech” to pełna emocji opowieść o kruchości ludzkiego życia i marzeń oraz o niełatwych relacjach rodzinnych i próbie poradzenia sobie ze stratą najbliższej osoby.


Premiera: 07.08.2020
Ilość stron: 422
Wydawnictwo: Novae Res






Moja opinia:

   
   Oliwia i Jakub tworzą zgraną parę. Choć dzieli ich stan konta tak są dla siebie dwiema połówkami jabłka. On zdolny architekt, jedynak i współwłaściciel w firmie ojca. Ona skromna, cicha i  urodzona w wielodzietnej rodzinie. Ciągle nie może uwierzyć w to, że ma takiego cudownego narzeczonego. A ona jest dla niego całym światem. W dniu urodzin Kuba kupuje jej lokal, by mogła spełnić swe marzenie - otworzyć kawiarnię. Świat głównej bohaterki wkrótce legnie w gruzach. Kuba ginie w wypadku samochodowym. Młoda kobieta pogrążą siew żałobie. Nie może się otrząsnąć. Już wkrótce będzie jej dane ponownie stanąć oko w oko z ukochanym mężczyzną. Jakim sposobem? Dlaczego? Jak zakończy się ta pełna bólu, smutku i łez historia?

   Lubię odkrywać twórczość autorów. Poznawać kolejne nazwiska oraz ich dzieła. To właśnie w ten sposób trafiłam na Panią Małgosię. To moje pierwsze spotkanie z piórem autorki. Nie było mi bowiem dane jeszcze przeczytać serii "Dni naszego życia". A po tej lekturze już wiem, że koniecznie muszę to nadrobić. I od razu zaznaczam, że z niecierpliwością będę wypatrywać informacji o kolejnej premierze. Przechodząc do fabuły najnowszej powieści jest ogromnie zaskoczona pomysłem na nią. Dlatego, że temat jest dość ciężki. Przeładowany emocjami i łatwo można się  potknąć nie oddając całej gamy uczuć i właśnie emocji miotających bohaterów. Ale Pani Małgosia zrobiła to po mistrzowsku. Nie dość, że historia Oliwii i Jakuba została naszpikowana emocjami, to jeszcze zostały one tak oddane, tak opisane, że czułam je całą sobą. Całym sercem. Dostałam dogłębną ich analizę i etapy straty ukochanego. Nie łatwe to było zadanie. Wymagające ogromnej cierpliwości i dogłębnego opisu. Delikatności i zarazem precyzji. Autorka rozłożyła to na czynniki pierwsze. Tak emocjonalnej powieści już dawno nie czytałam. Przepełnionej bólem i smutkiem. Taką rezygnację i utraty powodu, by kolejnego dnia otworzyć oczy i wstać z łóżka. Brutalne zderzenie z rzeczywistością dzień po dniu. Serce mi się krajało, gdy czytałam te dni głównej bohaterki bez narzeczonego. Jak nie dopuszczała do siebie myśli, że go więcej nie zobaczyć, nie usłyszy jego głosu i nie przytuli go. Nie będzie tuż obok niej. Tragedia i rozpacz. Spłakałam się jak bóbr a serce pękło mi na milion kawałków. Nie mogłam się podnieść. Stuprocentowo rzeczywista historia. Myślałam w pewnym momencie, że nie doczytam do końca. Że będę musiała zrobić przerwę. Nie dawałam rady. Ale nie z powodu, że była zła. Ona była taka prawdziwa, taka przepełniona smutkiem, że moje oczy co rusz zalewały łzy. Emocje szalały i chusteczki ciągle były w ruchu. Miałam taki moment, że faktycznie właśnie chciałam odłożyć książkę. Po to by się uspokoić i opanować emocje. Ale nie mogłam. Do samego końca cudownie trzymała w napięciu i oczekiwaniu na kolejne wydarzenia w życiu bohaterki. Mogę powiedzieć natomiast, że kilka razy moje oczy robiły się ogromne a brwi szybowały do góry. Takich zawirowań w ogóle nie brałam pod uwagę. Nie mówiąc już o finiszu, który mnie dosłownie rzucił na kolana. I tak na prawdę nie wiem jak go odebrać. Z jednej strony pozytywne, takie romantyczne a z drugiej niedowierzanie, ze to właśnie taki ma być koniec tej historii. Jestem wstrząśnięta, ale pozytywnie (jeśli to w ogóle możliwe). Zszokowana i to mocno na pewno. 

   Autorka stworzyła historię przepełnioną bólem, żalem i rozpaczą. Pokazała jak ciężko jest się pogodzić z gwałtowną i niespodziewaną śmiercią ukochanej osoby, z którą związek ledwie co się zaczął a niesprawiedliwością losu został przerwany. Jaki ogromny ciężar ląduje na plecach tej osoby, która co dzień musi spojrzeć prawdzie w oczy. Gdy serce pękło i umarło. Totalny rollercoaster emocjonalny, który już na początku złamał mi serce a z oczu zaczęły płynąć łzy. Autorka umiejętnie włączyła w historię bohaterów to, jak ludzie jeżdżą samochodami i jak często, oraz w jakich okolicznościach dochodzi do wypadków samochodowych. Dodatkowym atutem tej powieści jest fakt, że Pani Małgosia zaryzykowała (swoją drogą bardzo dobrze) i dodała wątek paranormalny, który przypomniał mi pewną scenę filmową z Demi Moore i Patrickiem Swayze w rolach głównych. I już na sam koniec dosłownie wpadło mi do głowy porównanie do "Ps. I Love You". Obie historie uwielbiam. Tę tutaj także pokochałam całym sercem. Ubóstwiam takie naszpikowane emocjami książki, które są tak rzeczywiste i prawdziwe w odbiorze. Jeśli i Wam bliskie są takie powieści to koniecznie musicie przeczytać tę książkę. Tylko od razu zaopatrzcie się w duże pudełko chusteczek. I wcale nie żartuję. 

Gorąco polecam.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz