"Oddaj albo giń!" Olga Rudnicka

 




Opis: 

A podobno nie ma nic nudniejszego niż praca w bibliotece! Takie spostrzeżenie pojawiło się w głowie Matyldy Dominiczak, gdy stała nad leżącym w archiwum trupem jednego z czytelników, o którym mogła powiedzieć tylko tyle, że zazwyczaj nie zwracał książek w terminie. Jeszcze tego ranka niewinna bibliotekarka staje się główną podejrzaną w sprawie o zabójstwo.

Matylda nie zwykła pozostawiać w rękach innych osób tego, co da radę zrobić sama. Wbrew przeciwnościom losu, protestom męża, zakazom naczelnika policji i niechęci dyrektora biblioteki postanawia odkryć prawdę, a przynajmniej oczyścić się z zarzutów i podsunąć śledczym innego podejrzanego.


Premiera: 10.03.2020
Tom: I
Seria: Matylda Dominiczak
Ilość stron: 416
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka






Moja opinia:


"- I nie pamięta pan, kto go uderzył?
- Nie wiem, czy nie pamiętam, czy po prostu nie wiem, kto mnie uderzył,
ale jakie znaczenie ma to, czy nie wiem,
czy też nie pamiętam, skoro i tak nic nie pamiętam..."

   Nadgorliwość w pracy nie popłaca. Przekonała się o tym Matylda Dominiczak. Jako pracownicy biblioteki zależy na tym, aby książki wracały w takim samym stanie jak zostały wypożyczone i co najważniejsze - by były oddawane w terminie. Uwielbia literaturę ale niektórych wypożyczających już troszkę mniej. Szczególnie dyrektora placówki - Mariusza Pawlickiego. Aby zachęcić czytelników do zwrotu książek w terminie robi zakładki z przesłaniem "Oddaj albo giń!". Już wkrótce w bibliotece dochodzi do pobicia i morderstwa a zakładka staje się tropem dla funkcjonariuszy policji prowadzących śledztwo. Przed komisarzem Mareckim i komisarzem Tomczakiem nie łatwa sprawa. Kto jest zabójcą? Dlaczego doszło do zbrodni w bibliotece? Czy zapędy detektywistyczne Matyldy będą pomocne czy też sprowadzą na nią nieszczęście? 

    Uwielbiam książki Olgi Rudnickiej. Tego w jak zabawny sposób przedstawia zbrodnię, która momentami bawi do łez. Tym razem było tak samo. Tylko miejsce zbrodni było inne. Takie, którego w życiu nie brałabym pod uwagę. Biblioteka jako miejsce zabójstwa? Nie, to mogła wymyślić tylko Pani Olga. Fajnie przemyślana fabuła pełna niewiadomych i ciągłego mylenia tropów. Zabawna, lekka i zaskakująca. Język galimatiasami niejednokrotnie przypominał mi o takim przedmiocie jak logika na studiach. Nikt nic nie wiedział co i jak ale i tak wiedział. Normalnie, mówiąc potocznie, czad. Uwielbiam te łamańce i na pozór nic nie znaczące do sprawy zawirowania językowe. Ta zabawa mową i słowami za każdym razem wychodzi autorce znakomicie. Bohaterowie również nie są zwyczajni. Funkcjonariusze prawa badają, śledzą i doszukują się wszystkiego byle tylko złapać mordercę. Może nie są tacy sztywni i zimni, jak jakich uchodzą mundurowi w rzeczywistości ( w końcu do czegoś zobowiązuje mundur i odznaka), zdarzają im się gafy i pomyłki ale są bardzo tacy przystępni. Weseli, w jakimś stopniu tacy zwyczajni. Ci tutaj są tak fajnie przedstawieni, że nie da się ich nie lubić. Nawet prokurator Obszmurek choć myślałam, że to on będzie tym złym. A tu taka niespodzianka. Tylko jedno małe ale - komisarze w rzeczywistości nie prowadzą takich spraw (od tego są funkcjonariusze z niższym stopniem). No i główna bohaterka. Jej tok myślenia i wsadzanie nosa w nie swoje sprawy powalił mnie na łopatki. Na myśl, jak tylko zaczęłam czytać tę książkę, wpadła mi do głowy taka wścibska cioteczka czy babunia. Chyba każdy z nas taką w rodzinie ma. Taka co wszystko musi wiedzieć i słyszeć. A najlepiej pierwsza. Ma uszy jak słoń i to ona musi być tym punktem informacyjnym. Matylda nie boi się popełniania gaf i pomyłek. Szalona i odważna. To ona wiedzie tu prym. Wciska się tam, gdzie nie powinna a jako matka i żona powinna raczej myśleć o bezpieczeństwie i swojej rodzinie. Ale nie ona. Ona kocha akcję i nie cierpi nudy. Tylko w tym całym jej życiu i chęci rozrywki nie wiem skąd wytrzasnęła swego męża Romana. To bowiem totalne jej przeciwieństwo. Nudny jak flaki z olejem. Dobrze, że córeczka nadrabia - nie daleko bowiem spada jabłko od jabłonki. Ubaw po pachy. Przezabawne książka, momentami wręcz komiczne. Wciągająca niczym tornado. Akcja szalała niczym spuszczona z łańcucha bestia. Do samego końca bawiłam się lepiej niż na niejednej imprezie. Finisz mimo, że wyjaśnił zagadkę (no bo inaczej być nie mogło) ale pozostawił chrapkę na dalsze zawirowania w życiu głównej bohaterki. 

   Autorka kolejny raz udowadnia, że przez życie można iść z humorem i dowcipem. Że nie warto się smucić czy dołować. Z drugiej strony realizowanie marzeń i chęć niesienia pomocy. 
Tylko w tym całym szaleństwie warto wziąć pod uwagę to, że bezpieczeństwo jest najważniejsze. Nie żądza informacji czy ciekawość. Szaleni i charakterni bohaterowie oraz dynamiczna akcja zrobiła swoje. Lekka i przyjemna powieść pisana przystępnym stylem i językiem, który na każdym kroku bawi i zachwyca pomysłowością prowadzenia fabuły. Jeśli komedia kryminalna to tylko spod pióra Olgi Rudnickiej. Idealna na poprawę humoru z dreszczykiem emocji w tle. Jeśli i Wam nie są obce historie bohaterów autorki i co ważniejsze, podobały Wam się, to koniecznie zapoznajcie się z pierwszym tomem nowej serii. 

Polecam



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz