Opis:
On i ona.
Pogubiony imprezowicz i zbuntowana outsiderka.
Nie spodziewają się siły rażenia gorącego uczucia, które ich połączy.
Barry uchodzi za prawdziwą duszę towarzystwa, ale to tylko pozory. Tak naprawdę czuje się samotny i ma wiele kompleksów, które ukrywa pod tatuażami, piercingiem i ekscentryczną fryzurą. Nie jeździ motocyklem i nie zalicza panienek jak jego kumple.
Pewnego dnia zauważa tajemniczą nieznajomą, która na jego widok w panice ucieka i gubi swój szkicownik. Barry odkrywa, że dziewczyna ma wielki talent i ze zdziwieniem zauważa, że… każdy rysunek przedstawia jego.
Amy, którą wszyscy mają za dziwoląga, chce odzyskać swoją własność. Ma jednak pewien plan, w którym to właśnie Barry może jej pomóc.
Ilość stron: 456
Premiera: 29.01.2020
Wydawnictwo: Kobiece
Amy, którą wszyscy mają za dziwoląga, chce odzyskać swoją własność. Ma jednak pewien plan, w którym to właśnie Barry może jej pomóc.
Ilość stron: 456
Premiera: 29.01.2020
Wydawnictwo: Kobiece
Moja opinia:
"Kiedy cierpisz, czujesz, ze istniejesz. Bo pozostała część życia jest wyprana z jakichkolwiek uczuć. Ból zabarwia je choć na chwilę i daje namiastkę poczucia czegokolwiek."
Dwoje obcych sobie ludzi. Oboje pod maską ukrywają swoje prawdziwe uczucia. Skuteczne odwracanie uwagi swoim wyglądem, jak w przypadku Barry'ego albo przezroczystość jak w przypadku Amy.
On jest duszą towarzystwa. Uwielbia deskorolkę i zabawiać innych. Często sięga po używki aby jeszcze bardziej się rozkręcać i odciągać uwagę od tego, co aktualnie go gryzie. W końcu jego wygląd mówi sam za siebie. Liczy się tylko chwila beztroski i szaleństwa. Nie musi wtedy pamiętać o tym, że ojciec zniszczył jego wyobrażenia. No i zawsze może liczyć na kumpli: Drew i Ricka. W końcu najlepsza impreza to ta z odpowiednimi osobami.
Ona po wydarzeniach z przeszłości nie umie się cieszyć. Cały czas obarcza się winą za coś, czego tak na prawdę nie była sprawczynią. Los zdecydował za nią. Ale ona nie umie się pogodzić. Może byłoby jej łatwiej, gdyby Missy w tym wszystkim nie uczestniczyła. Może wtedy matka inaczej by ja traktowała. Ale nie, przecież w życiu nigdy nic łatwo nie przychodzi. Dlatego w nowym mieście i nowej szkole postanawia zmienić swój image i całe swoje zachowanie o sto osiemdziesiąt stopni by karać się. By nie zapomnieć. By odpokutować - tylko czy się da? Czy da się całkowicie odciąć od tego, kim się było? Czy da się zyskać nową osobowość i nowy charakter? Czy czarny strój i kalosze z Hello Kitty oraz rum i karty idą w parze? Jej jedyną namiastką stylu poprzedniego życia jest szalona Becky. Dziewczyna, która nie boi się wyzywającego stroju a tym bardziej głośnego wyrażania swego zdania nawet o tematach tabu.
Oboje, niczym rozbitkowie spotykają się przy desce, którą trzymają na przeciwległych krańcach. Czy będą dla siebie na wzajem ratunkiem? Czy uda im się dopłynąć do brzegu? Czy może los i fale, zwane życiem, zmiotą ich i wciągną pod powierzchnię wody?
Amy i Barry spotykają się na stadionie. Dziewczyna spłoszona ucieka gubiąc szkicownik niczym Kopciuszek swój pantofelek. Sytuacja w jakiej przyszło im się spotkać i porozmawiać wywołała u mnie dreszczyk emocji i oczekiwanie na więcej. Bowiem już na samym wstępie mamy te iskry i pożądanie. Bardzo fajnym pomysłem było wkradanie przemyśleń bohaterów - to dużo wniosło. Mogłam dzięki temu sprytnemu zabiegowi poznać prawdziwą duszę Barry'ego. Dla znajomych jest wesoły, potrafi rozhulać każdą imprezę, jest przystojny, ma masę tatuaży i kolczyki. A do tego jest wrażliwy i skory do pomocy. Nie jest nachalny, jak jego kumple i nie myśli tylko o zaliczaniu kolejnych panieniek. A Amy? Chciałaby a nie może. A może nie chce? Ma plan. A Barry'ego obrała jako cel do jego realizacji. Co roku odbiera sobie coś, by cierpieć. By zadawać sobie ból. Wydarzenia rozpędzają się gwałtownie niczym huragan. Amy poznaje szaloną matkę głównego bohatera, która tylko czeka na to, by jej syn związał się w dziewczyną i zaprzeczył tym samym, że nie jest gejem. Śmiałam się do łez. Urocze i przezabawne były momenty, w których Amy się "zawieszała" i odpływała ku swoich myśli. Barry wtedy obserwował ją. Chłonął niczym gąbka jej słowa, zachowanie, dobre serce. Zakochiwał się. A ona? Serce mówiło jedno - rozum drugie. Odwieczna walka dwóch sił. Poruszali się zmysłowo w tańcu zwanym pożądaniem.
Od pierwszych stron przepadłam. Świetnie skonstruowana fabuła. Bardzo przypadły, jak już pisałam, przemyślenia głównych bohaterów dokładane na bieżąco do tekstu. Były przezabawne. Nie zabrakło scen śmiesznych, zabawnych i szokujących. Momentami siedziałam chyba z głupią miną, sądząc po tym jak mąż mi się przyglądał, gdy czytałam kwestie Becky i matki Barry'ego. W tej książce nie brakuje także smutku, bólu i cierpienia. Nie raz łezka w oku mi się zakręciła. Poznałam prawdziwą historię Amy i Aarona. Wydawali się być idealną parą. Każdy chwalił i zazdrościł. Byli ze sobą dla innych? Czy dla siebie? A gdzie w tym wszystkim szybsze bicie serca? Gdzie trzepot motyli? Przyjaźń przyjaźnią a czy w tym wszystkim znalazło się miejsce na miłość? Czy można się pomylić? Historia możliwa do spotkania w życiu realnym. Przecież może się przydarzyć każdemu z nas. Wątek cielesny także się znalazł, a jakże. Bez tego ani rusz. Wszak to zabawna historia młodych ludzi okraszona cierpieniem i bólem z nutką romansu. A sceny erotyczne były w punkt. Fakt, że w przypadku głównych bohaterów troszkę się to ciągnęło ale za to jak rozbudzało wyobraźnię. Wszak on doświadczony. Za to ona... Musicie przeczytać sami.
Przepadłam w super rozbudowana akcję i kreację bohaterów. Zostałam zdeptana emocjonalnie. Debiut autorki bardzo mi się podobał. Ale wiecie co? "Zniszcz mnie" bije ją o głowę!!! A za finisz jestem tak wkurzona, że szok. No, bo jak można było tak to zakończyć!!! No jak? A teraz muszę czekać na drugi tom. Żeby jeszcze tylko był za niedługo. Ech, ciężko będzie... To się chyba nazywa kacem książkowym, tak?
Aniu, proszę pisz szybko kontynuację, pliss. Już na chwilę obecną oddaję Ci półkę w mojej biblioteczce. Jestem oczarowana sposobem, w jaki przelewasz słowa na papier. Jak realistyczne i naturalne są dialogi. Czułam się tak, jakbym stała i podsłuchiwała ich wszystkich. Jakbym była intruzem, który ich podgląda.
Gorąco polecam.
On jest duszą towarzystwa. Uwielbia deskorolkę i zabawiać innych. Często sięga po używki aby jeszcze bardziej się rozkręcać i odciągać uwagę od tego, co aktualnie go gryzie. W końcu jego wygląd mówi sam za siebie. Liczy się tylko chwila beztroski i szaleństwa. Nie musi wtedy pamiętać o tym, że ojciec zniszczył jego wyobrażenia. No i zawsze może liczyć na kumpli: Drew i Ricka. W końcu najlepsza impreza to ta z odpowiednimi osobami.
Ona po wydarzeniach z przeszłości nie umie się cieszyć. Cały czas obarcza się winą za coś, czego tak na prawdę nie była sprawczynią. Los zdecydował za nią. Ale ona nie umie się pogodzić. Może byłoby jej łatwiej, gdyby Missy w tym wszystkim nie uczestniczyła. Może wtedy matka inaczej by ja traktowała. Ale nie, przecież w życiu nigdy nic łatwo nie przychodzi. Dlatego w nowym mieście i nowej szkole postanawia zmienić swój image i całe swoje zachowanie o sto osiemdziesiąt stopni by karać się. By nie zapomnieć. By odpokutować - tylko czy się da? Czy da się całkowicie odciąć od tego, kim się było? Czy da się zyskać nową osobowość i nowy charakter? Czy czarny strój i kalosze z Hello Kitty oraz rum i karty idą w parze? Jej jedyną namiastką stylu poprzedniego życia jest szalona Becky. Dziewczyna, która nie boi się wyzywającego stroju a tym bardziej głośnego wyrażania swego zdania nawet o tematach tabu.
Oboje, niczym rozbitkowie spotykają się przy desce, którą trzymają na przeciwległych krańcach. Czy będą dla siebie na wzajem ratunkiem? Czy uda im się dopłynąć do brzegu? Czy może los i fale, zwane życiem, zmiotą ich i wciągną pod powierzchnię wody?
Amy i Barry spotykają się na stadionie. Dziewczyna spłoszona ucieka gubiąc szkicownik niczym Kopciuszek swój pantofelek. Sytuacja w jakiej przyszło im się spotkać i porozmawiać wywołała u mnie dreszczyk emocji i oczekiwanie na więcej. Bowiem już na samym wstępie mamy te iskry i pożądanie. Bardzo fajnym pomysłem było wkradanie przemyśleń bohaterów - to dużo wniosło. Mogłam dzięki temu sprytnemu zabiegowi poznać prawdziwą duszę Barry'ego. Dla znajomych jest wesoły, potrafi rozhulać każdą imprezę, jest przystojny, ma masę tatuaży i kolczyki. A do tego jest wrażliwy i skory do pomocy. Nie jest nachalny, jak jego kumple i nie myśli tylko o zaliczaniu kolejnych panieniek. A Amy? Chciałaby a nie może. A może nie chce? Ma plan. A Barry'ego obrała jako cel do jego realizacji. Co roku odbiera sobie coś, by cierpieć. By zadawać sobie ból. Wydarzenia rozpędzają się gwałtownie niczym huragan. Amy poznaje szaloną matkę głównego bohatera, która tylko czeka na to, by jej syn związał się w dziewczyną i zaprzeczył tym samym, że nie jest gejem. Śmiałam się do łez. Urocze i przezabawne były momenty, w których Amy się "zawieszała" i odpływała ku swoich myśli. Barry wtedy obserwował ją. Chłonął niczym gąbka jej słowa, zachowanie, dobre serce. Zakochiwał się. A ona? Serce mówiło jedno - rozum drugie. Odwieczna walka dwóch sił. Poruszali się zmysłowo w tańcu zwanym pożądaniem.
Od pierwszych stron przepadłam. Świetnie skonstruowana fabuła. Bardzo przypadły, jak już pisałam, przemyślenia głównych bohaterów dokładane na bieżąco do tekstu. Były przezabawne. Nie zabrakło scen śmiesznych, zabawnych i szokujących. Momentami siedziałam chyba z głupią miną, sądząc po tym jak mąż mi się przyglądał, gdy czytałam kwestie Becky i matki Barry'ego. W tej książce nie brakuje także smutku, bólu i cierpienia. Nie raz łezka w oku mi się zakręciła. Poznałam prawdziwą historię Amy i Aarona. Wydawali się być idealną parą. Każdy chwalił i zazdrościł. Byli ze sobą dla innych? Czy dla siebie? A gdzie w tym wszystkim szybsze bicie serca? Gdzie trzepot motyli? Przyjaźń przyjaźnią a czy w tym wszystkim znalazło się miejsce na miłość? Czy można się pomylić? Historia możliwa do spotkania w życiu realnym. Przecież może się przydarzyć każdemu z nas. Wątek cielesny także się znalazł, a jakże. Bez tego ani rusz. Wszak to zabawna historia młodych ludzi okraszona cierpieniem i bólem z nutką romansu. A sceny erotyczne były w punkt. Fakt, że w przypadku głównych bohaterów troszkę się to ciągnęło ale za to jak rozbudzało wyobraźnię. Wszak on doświadczony. Za to ona... Musicie przeczytać sami.
Przepadłam w super rozbudowana akcję i kreację bohaterów. Zostałam zdeptana emocjonalnie. Debiut autorki bardzo mi się podobał. Ale wiecie co? "Zniszcz mnie" bije ją o głowę!!! A za finisz jestem tak wkurzona, że szok. No, bo jak można było tak to zakończyć!!! No jak? A teraz muszę czekać na drugi tom. Żeby jeszcze tylko był za niedługo. Ech, ciężko będzie... To się chyba nazywa kacem książkowym, tak?
Aniu, proszę pisz szybko kontynuację, pliss. Już na chwilę obecną oddaję Ci półkę w mojej biblioteczce. Jestem oczarowana sposobem, w jaki przelewasz słowa na papier. Jak realistyczne i naturalne są dialogi. Czułam się tak, jakbym stała i podsłuchiwała ich wszystkich. Jakbym była intruzem, który ich podgląda.
Gorąco polecam.
Ogólnie: 10/10
Właśnie czekam na te ksiazke
OdpowiedzUsuńJestem jej bardzo ciekawa.
Pozdrawiam 😀
www.wspolczesnabiblioteka.blogspot.com