"Summer" Justyna Dziura



Opis:

Summer po tragicznych przejściach ze swoim byłym chłopakiem boi się komukolwiek zaufać. Stara się żyć normalnie, jednak codzienność nie jest tak łatwa, jak mogłoby się wydawać. Gdy do miasta wraca dawny przyjaciel dziewczyny, ta czuje się w końcu bezpieczna, a na jej twarzy zaczyna gościć uśmiech. Szczęście niestety nie trwa długo, ponieważ Damon nie daje o sobie zapomnieć. Co będzie w stanie zrobić, by odzyskać dziewczynę? I najważniejsze – czy ona pozwoli mu do siebie wrócić?


Ilość stron: 290
Premiera: 15.01.2019
Wydawnictwo: WasPos





Moja opinia:



"Mieliśmy być razem do końca życia. Ty i ja. My. Zawsze byłaś dla mnie najjaśniejszym promykiem słońca w tym całym moim gównianym życiu."


   Miało być tak pięknie. Miała być miłość po życia kres. Tylko ile jest człowiek znieść z miłości. Krzyki? Awantury? Pierwsze spoliczkowanie? Czy pierwszy cios w serce? A co na to rodzina? Znajomi czy przyjaciel, który zna ofiarę od piaskownicy? 


   
Nasza bohaterka ma wszystko. Pełną, szczęśliwa rodzinę. Przyjaciółki i Deana. Gdy pewnego dnia Summer poznaje przypadkowo zabójczo przystojnego chłopaka, nie przeczuwa jak bardzo ta znajomość wpłynie na jej życie. Damon jest idealny. Romantyczny, grzeczny, po części zadziorny i bardzo pewny siebie. Traktuje ją jak księżniczkę. Anioła. Ona zrobi wszystko, aby go zadowolić. Dosłownie. Wierzy bowiem, że to ten jeden jedyny. Że spotkało ja ogromne szczęście. Zawsze to na jej koleżanki przystojniacy zwracali uwagę. Nie na nią. Ona nie jest do tego przyzwyczajona. Jest szczęśliwa. Tak po prostu. Ma kogoś, komu na niej zależy. I nagle jednego dnia wszystko zmienia się w piekło...

   Choć okłada jest iście wakacyjna tak środek jest mroczny. To tutaj, na kartach powieści, spotkamy się z wichurą. Autorka pokusiła się o przeplatanie teraźniejszości z przeszłością. Dzięki temu zabiegowi mogłam bardziej wczuć się w postać kobiecą. Odczuć na własnej skórze, jak to jest być tą wybraną. I to, jak wychowanie w domu i traktowanie członków rodziny wpływa na nasze zachowanie. Przecież dziecko niczym gąbka chłonie wszystko to co widzi. Czy to dobrze czy to złe. Jakie wzorce mamy w domu to samo wnosimy do swego życia. Przecież tak jesteśmy wychowani.

Ale wracając do głównych bohaterów. Z przyjemnością obserwowałam jak Summer z każdym nowym dniem zakochiwała się. To, jak traktowała przyjaciółki i Deana, choc trochę kilometrów ich dzieliło. Szczęściarze. A potem niczym grom z jasnego nieba z przerażeniem obserwowałam zachowanie Damona.  Imię odpowiednie do zachowania. Stał się demonem. Niejednokrotnie miałam ochotę wpaść tam i zabrać ją z tego piekła. Za co ją to wszystko spotkało? Za to, że była dobra? Że okazała mu serce? Całe szczęście w tym nieszczęściu, że gdy koszmar dobiegł końca mogła mogła liczyć na pomoc rodziny i znajomych. Nie została z tym sama. Jej psychika więcej by już nie wytrzymała. Summer zaczyna stopniowo stawać pewniej swe kroki. Jej równowaga wewnętrzna powoli łapie pion. Tylko jak otworzyć się nowy związek, kiedy przeszłość czai się w ukryciu i tylko czeka na odpowiedni moment, by zaatakować?

Ta historia zmusza do zastanowienia się nad swoim życiem. Na zwrócenie uwagi na nasze otoczenie. Jak miłość zaślepia. Jak zauroczenie zmienia człowieka. I co jest się w stanie zrobić. Oraz to jak trudno jest powiedzieć dość. Jak odejść. Przecież groźby mogą być prawdziwe. Zwichrowana psychika może być ukryta głęboko, pod maską, aby zwykły człowiek nie dostrzegł prawdziwości. Ta gra bywa niebezpieczna. Ale gdy nadejdzie moment, gdy uwolnimy się od zła w czystej postaci to nie można się zamykać i odcinać od świata. Trzeba walczyć. O uśmiech na twarzy. O wyprostowanie pleców. O opuszczenie rąk zasłaniających twarz i głowę. Porzucić pozycje embrionalną, by podnieść zwieszoną głowę i pokazać, że jest się silnym człowiekiem. Zaufać komuś także może okazać się nie łatwym zadaniem. Strach bowiem nadal gdzieś tam głęboko wewnątrz będzie tkwił. Oj, przemyśleń mam dużo. Szczególnie, że przemoc za zamkniętymi drzwiami w ostatnich czasach jest coraz częściej pojawiającym się tematem. I bardzo dobrze. Trzeba uświadamiać, że nie wolno pozwalać na takie traktowanie i ślepo wierzyć, że to się skończy. Że kat i oprawca ponownie stanie się aniołkiem i potulnym barankiem. To wilk w owczej skórze i dajmy się temu zwieść.

Uf, emocji masa. Aż mnie ze złości i bezradności trzęsło w środku. A sam tekst? Na szczęście, bez literówek czy błędów (bo na to zwracam też uwagę). Fabuła trzymała się ładnie w ryzach. Bez przesadyzmu czy nadmiernych opisów. Może trochę brakowało mi rozwinięcia, pociągnięcia historii. Jest taki moment w książce, który aż się prosi o kontynuację zanim dotrzemy do końca. A tak poza tym to nie mam zastrzeżeń. I język i styl pisania jest bardzo przystępny. Dzięki temu możemy skupić się na tym co trzeba. I tak jak pisałam już, bardzo przypadło mi do gustu to mieszanie przeszłości i teraźniejszości. Opis i okładka bardzo mnie zmyliły. Ale bardzo dobrze. Uwielbiam być zaskakiwana.  Jeśli myślicie czy sięgnąć po tę książkę to nie wahajcie się. Bardzo udany debiut.

Polecam
   





Ogólnie: 8/10




1 komentarz: