"Pokój Wspaniałości" Julien Sandrel



Opis:


Podziwiać światła Tokio ze szczytu drapacza chmur.
Wsiąść do taksówki i krzyknąć: „Proszę jechać za tym samochodem!”.
Wziąć udział w The Color Run i dobiec na metę!

Nie tak łatwo spełnić marzenia nastolatka, gdy ma się czterdzieści lat. Ale jeśli Thelma nie spróbuje, jej syn może nigdy nie wybudzić się ze śpiączki…

Louis ma dwanaście lat. Tego ranka zamierzał wyznać matce, że po raz pierwszy w życiu się zakochał. Thelmę jednak jak zwykle zaprząta praca. Chłopak poirytowany wciska słuchawki na uszy, wskakuje na deskę i… Słyszy klakson nadjeżdżającej ciężarówki.

Prognozy nie są optymistyczne. Jeśli nic się nie zmieni, za cztery tygodnie trzeba będzie go odłączyć od respiratora. Thelma wraca ze szpitala zrozpaczona, nie ma sił dalej walczyć. Ale kiedy pod materacem syna znajduje notatnik, w jej głowie zaczyna kiełkować pewna myśl… Postanawia przeżyć wszystkie „wspaniałości”, które Louis opisał w zeszycie, i zarejestrować je na nagraniach. Czy przekona chłopca, że życie jest piękne i warto o nie walczyć?


Ilość stron: 272
Premiera: 29.01.2020
Wydawnictwo: Sonia Draga





Moja opinia: 
   

   Miłość rodzicielska powinna być bezwarunkowa i na pierwszym miejscu. Ponad sprawami przyziemnymi. Bez żadnych zakłóceń na linii rodzic - dziecko. Łatwo jest się pogubić i zmienić priorytety. Może warto przysiąść na chwilę i zastanowić się nad tą relacją, zanim będzie za późno?


   Thelma jest nauczona radzenia sobie samej z problemami. Ma tylko matkę Odette ale ich kontakty są dalekie od idealnych. Jej córka to samo przerzuca na jej wnuka. Jest sam. Sam ze swoimi problemami. Rozumiany i słuchany na odczepnego. Matka nie p
więca mu tyle czasu ile powinna. Jego pasje są błahostką w porównaniu z jej dorosłym życiem. Zapomina jak to jest być dzieckiem, mieć marzenia i plany. Do czasu. W sobotę siódmego stycznia dwa tysiące siedemnastego roku o godzinie dziesiątej trzydzieści dwa świat Thelmy legnie w gruzach. Czas staje w miejscu. Rozpada się niczym domek z kart. Luis na deskorolce i ze słuchawkami w uszach wpada pod ciężarówkę. Zapada w śpiączkę. Jego stan? Wegetatywny. To właśnie w tym momencie dociera do niej brutalna prawda: Luis może się już nie obudzić. Pewnego dnia znajduje w pokoju syna zeszyt. "Mój Zeszyt Wspaniałości". Spisane są w nim marzenia chłopca zanim umrze. Mimo swoich trzynastu lat jest bardzo dojrzały. Thelma wyrusza drogą marzeń swojego ukochanego chłopczyka. Wszystko po to, by zmusić go do pobudki. Zanim będzie za późno. A czas nie ubłagalnie dobiega końca.

   Bardzo wzruszająca opowieść o miłości matki do dziecka. O poświeceniu, jakie jest w stanie zrobić, aby je uratować. Aby syn obudził się. Zanim czas dobiegnie końca. Jedyna szansa. Przecież całe życie przed nim. Dzięki zeszytowi dowiaduje się wiele o nim. Na co dzień mało uważnie (albo wcale) go słuchała, więc teraz nadrabia. Pozna go lepiej niż do tej pory. Ale i te wyprawa będą ratunkiem także dla niej samej. Pozwoli jej spojrzeć na świat innym okiem. Zmienią ją. Przewartościuje swoje priorytety. Swoje życie. I nagle okaże się, że jest ono puste i bez wyrazu. Musi zostawić obecne solidne fundamenty, wspomnienia i miłość i zacząć budować je na nowo. Przecież nie może stracić nadziei. Nawet, gdy czas oznajmi swój koniec.

   Wzruszyłam się i uroniłam łzę czytając tę historie. I to nie jedną. A momenty, w których Luis opowiadał swoje odczucia niejednokrotnie wywoływały na mej twarzy uśmiech. Kibicowałam od samego początku Thelmie. Trzymałam za nią kciuki. By te wszystkie podjęte przez nią próby nie poszły na marne.

   Emocji masa. Śmiech przez łzy. Łzy strachu i szczera radość. Do tej pory czuję jeszcze tę niepewność i zdenerwowanie. Ten strach i lęk. Przecież całe życie przed chłopakiem. On dopiero je poznaje. Jeszcze nie poznał czym jest miłość, nie zaznał pocałunku, młodzieńczych uniesień. Świat stoi otworem. Przecież wszystko może. Wystarczy tylko otworzyć oczy i się obudzić. No właśnie. Wystarczy. A to wcale nie jest takie łatwe. I czasami nie zależne od nas samych.

   Historia zmusza do zastanowienia się nad swoim życiem. Czy dobrze postępujemy. Czy nasze kontakty z dziećmi są właściwe? Przecież nie wiemy czy los postanowi zrobić nam psikusa?

Chciałabym móc kiedyś zobaczyć ekranizację. Mam nadzieje, że kiedyś to moje marzenie się spełni.

Polecam






Ogólnie: 9/10


2 komentarze:

  1. Już sama fabuła zachęca. Po recenzji, wiem że to książka dla mnie, mam nadzieję, że będę mieć okazje przeczytać :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Wpisuję na listę. Lubię takie powieści.

    OdpowiedzUsuń