"Miłosny blef" D.B. Foryś

 




Opis:

Pierwszy tom miłosnej dylogii autorki cyklu „Tessa Brown”!

Miłość może być złudzeniem, ale czy złudzenie może być miłością?

Hela ma problemy ze zdrowiem i trafia do szpitala. Tam poznaje Kubę – przystojnego podrywacza. Para od pierwszego wejrzenia nie pała do siebie sympatią. Bohaterowie są zmuszeni dzielić jedną salę, co nie podoba się Heli, która uważa mężczyznę za zadufanego w sobie bubka.

Kobieta codziennie przygląda się temu, jak jej współlokator flirtuje z co rusz to inną dziewczyną. Jest niemiła dla Kuby, nie pochwala takiego zachowania. Jednak mimo jego usposobienia coś ją do niego ciągnie. Facet jest atrakcyjny, ma poczucie humoru, a kiedy nie stroi sobie żartów, da się z nim normalnie porozmawiać.

Kuba raz próbuje podrywać Helę, raz doprowadza ją do szału, innym razem wzbudza w niej irytację, by zaraz znów przejść do flirtu. Kobieta jest sfrustrowana. Wreszcie nie wytrzymuje i oznajmia mężczyźnie, że cokolwiek zrobi, ona nie zwróci na niego uwagi.

Kuba przyjmuje wyzwanie.


Premiera: 21.10.2020
Tom: I
Seria: Miłosna gra
Ilość stron: 216
Wydawnictwo: NieZwykłe





Moja opinia:

   
Hela Osińska od lat choruje na serce. Nie poddaje się chorobie i czerpie z życia tyle, ile może. Pracuje, spotyka się ze znajomymi a nawet wychodzi do klubów. Jednak los ma swoje plany i już wkrótce stan jej zdrowia się pogarsza i dziewczyna trafia do szpitala. Z racji nadmiaru pacjentów i brakiem miejsc na salach, jej współlokatorem zostaje Kuba Solski. Przystojny lovelas, który nie przepuści żadnej kobiecie. Flirtuje z każdą. To drażni Helę. Raz i z nią flirtuje. Raz jest uprzejmy i normalny, by za chwilę znowu z czymś wyskoczyć. Nie ma z nim łatwo. Ale i on ma swoją chorobę, z którą tak jak i ona, walczy. Nie daje się jej. Pobyt na szpitalnej sali o dziwo zaczyna ich do siebie zbliżać. Co się stanie, gdy opuszczą szpital? Czy ich drogi ponownie się przetną? Czy ten zalążek związku ma rację bytu? A może pokona ich choroba?

   Serię o Tess pokochałam po pierwszym tomie. Autorka zachwyciła mnie opisami, charakternymi postaciami a także humorem. Zrecenzowałam wszystkie trzy tomy plus prequel. Wszystko możecie znaleźć na moim blogu. Po niej z niecierpliwością czekałam na kolejną książkę autorki. I doczekałam się. Byłam jej ogromnie ciekawa. Zaintrygował mnie opis oraz okładka i ten tatuaż. Otrzymałam historię chorej na serce Heli. Jak zaczęłam czytać, to aż poczułam wewnętrzny niepokój. Sama bowiem po COVID-19, na który zachorowałam w ostatnich dniach października, zmagam się z nierównym rytmem serca. Ot, taka pozostałość. Miałam pewne obawy czy czytać, bowiem nie wiedziałam czego się spodziewać i czy to po prostu zniosę. Jednak ja z tych upartych - wszak mój znak zodiaku to Baran. Nie odpuściłam. Jak dotarłam do szpitala i Kuby to już wiedziałam, że znowu przepadłam. A wszystkiemu winien on. Arogancki, po części bezczelny i mega przystojny lovelas. Mężczyzna, który żadnej kobiecie nie przepuści i nie zmarnuje szansy na flirt. Widać, że uwielbia rozrywkę i nie cierpi nudy. Poza tym lubi dbać o swe ciało. To całkowite przeciwieństwo Heleny. Ona bowiem jest poważna i cicha. Zapracowana młoda kobieta nie mająca nikogo prócz rodziców i garstki przyjaciół z pracy. Bardzo ostrożnie podchodzi do życia i nowych znajomości. A tu musi się użerać z takim jednym, który nie dość, że mąci jej spokój, że ją drażni, to jeszcze porusza w jej chorym serduszku struny, o których nie pamiętała. Normalnie świetna szpitalna akcja. Autorka ze znaną mi oszczędnością dawkowania szczegółów powoli rozpędzała koło wydarzeń. Nie zabrakło dobrze znanego mi humoru. Było fajnie. Było zaskakująco. Mimo ciężkości tematu chorób był czas na rozrywkę. A pozostając chwilę dłużej w chorobach głównych bohaterów, to nie zabrakło medycznego nazywnictwa i szczegółów leczenia. Widać, że autorka dogłębnie zbadała temat i oddała pełnię obrazu walki o zdrowie. Walki, na którą chory nie bardzo ma wpływ, i która czasami jest nierówna. Brawa za realizm i powagę. Ale ale. Dorota nie byłaby sobą, gdyby nie dała scen uniesień. Uwielbiam tę delikatność i drobiazgowość. Tę romantyczność, która grzeje i rozpala zmysły. A jak trzeba, to i na ostre wejście z pazurem znajdzie się miejsce. Wiecie co mnie najbardziej zaskoczyło? Końcowe wydarzenia. Normalnie łezka się zakręciła w oku a kilka wybrało się na spacer po moim policzku. Takich zawirowań i zwrotów akcji się nie spodziewałam. To było nieprzewidywalne. Moje serce przyspieszyło rytm. Byłam zaskoczona i zszokowana. Brawa za wyobraźnię i za odwagę, by pociągnąć tę historię właśnie w tym a nie innym kierunku. A jakby mało było sensacji i zawirowań, to na deser pozostał finisz. Totalny nokaut. No tak się nie zostawia książki, no. Ja chcę szybciutko kontynuację. Chcę poznać dalsze losy. 

   "Miłosny blef" dostarczył mi masę emocji. To niezwykła historia, która pokazuje, że nadzieja nie umiera nigdy. Mimo choroby można kogoś pokochać i to ze wzajemnością. Ciepła, momentami dramatyczna, wzruszająca i rozpalająca. To świetny miks, który z przyjemnością przeczytałam. I mimo pewnych obiekcji pierwszy tom bardzo mi się spodobał. Autorka stworzyła bardzo fajne, takie świeże postacie. Plastyczność opisów i ich szczegółowość mnie porwała. To ksiażka pełna namiętności, iskrzącej chemii oraz przewrotności losu. Każda strona kusiła mnie jeszcze bardziej. Nie mogłam się od niej oderwać. Zaczęłam czytać i po prostu musiałam ją ukończyć. A jak się ją czyta? Ekspresowo. Lubię styl autorki i jej zabawę słowem. Tę realność wydarzeń i wyważoną codzienność bohaterów. Jestem mile zaskoczona. Coś czuję w kościach, że seria z Tess będzie miała niezłą konkurentkę, hihi. Czytaliście Tess? Polubiliście pióro autorki? A może cenicie realność historii i bohaterów wciągniętych na karty z naszej codzienności? Jeśli tak, to śmiało czytajcie.

Polecam.






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz