"Bez jaj. Roślinna cukiernia" Agata Wilkowska

 




Opis:


   Roślinne pieczenie wcale nie jest trudne ani luksusowe czy elitarne. Chcę Cię namówić nie tylko do pieczenia według moich przepisów, zawartych w tej książce, ale również do tworzenia własnych kombinacji smakowych oraz wymyślania nowych dekoracji do tortów czy kremów do babeczek. Traktuj tę książkę jak notatnik. Zapisuj na marginesach swoje uwagi. Nie bój się jej ubrudzić. Niech leży w kuchni na stole i żyje własnym życiem. Byłoby mi smutno, gdyby stała się zakurzoną ozdobą na regale w salonie.
    
Przeczytaj ją, zaznacz przepisy, które chcesz wypróbować, i zabierz się do pracy. Cukiernictwo jest trochę magią, ale gwarantuję Ci, że szybko opanujesz jej tajniki i zaskoczysz nie tylko siebie, ale i swoich bliskich. Przekaż dalej to, czego się nauczysz, i twórz smakołyki razem z przyjaciółmi, wspólnie wyjadając kremy i resztki ciast. Właśnie to jest najlepsze!


Premiera: 27.02.2019
Ilość stron: 192
Wydawnictwo: Publikat 







Moja: 


   
W tradycyjnej kuchni znanej od lat, od wieków do pieczenia ciast i przeróżnych słodkości dodaje się na przykład jaja, mąkę pszenną, śmietanę czy cukier kryształ. Tylko co wtedy, gdy ktoś przechodzi na dietę wegańską, lub najzwyczajniej w świecie jakiś składnik uczula? Musimy go wyeliminować z diety i co dalej? Czym zastąpić by było i ładnie i smacznie? Wtedy z pomocą przychodzi książka "Bez jaj. Roślinna cukiernia".

   Książkę tą, o ile dobrze pamiętam, wygrałam dwa lata temu w konkursie. Chciałam spróbować czego innego. Czegoś, co do tej pory omijałam szerokim łukiem. Nie ze strachu ale z powodu niewiedzy. Autorka na początku książki wprowadza w roślinny świat wypieków. Podaje różnice mąk, czym zastąpić jajka, czym zastąpić nabiał czy cukier. A co najważniejsze znajduje się tu lista must have, którą według pani Agaty każda pani domu powinna mieć w swej lodówce i szafce. No nie powiem, przydatny jest ten wykaz. I jak już znamy podstawy, to możemy działać. Przed nami między innymi  ciasta, ciasteczka, torty, drożdżowe czy muffinki. Z dokładnymi przepisami oraz składnikami. Każdy kolejny przepis zaskakuje czymś innym. Przyznam Wam się, że pierwszy rok książka stała na kuchennej półce i tylko ją oglądałam. Zaznaczałam to, co chciałabym upiec. I w końcu stwierdziłam, że najwyższa pora sprawdzić, czy to co mi wyjdzie będzie zjadliwe. Wyszło - i to bardzo pyszne. Na pierwszy ogień poszły babeczki borówkowe z kremem z nerkowców na mleku sojowym. Lekkie puszyste i aromatyczne. Jak już wiedziałam, że jest ok no to zaczęłam sprawdzać w praktyce kolejne przepisy. Nie powiem, że nie miałam obaw. Były i nadal są. W końcu po raz pierwszy używam jakiegoś nowego dla mnie składnika. Ale wiecie co? Warto. Słodkości są przepyszne i zdrowsze. Moje dzieic isę nimi zajadają. 

   Jeśli szukacie książki kucharskiej, z przepisami na bazie produktów roślinnych oraz lubicie eksperymentować w kuchni to śmiało możecie kupować. Teraz dodatkowo jest odpowiedni czas - nawet listo do Mikołaja możecie napisać. Złożyć u niego zamówienie. Ja z książki jestem bardzo zadowolona. Gdyby nie wygrana, to prawdopodobnie nie skusiłabym się na zakup. Jeśli chodzi o potrawy to jestem wierna tradycji. A tak miałam okazję poznać inny świat. Same zdjęcia tych cudowności kuszą. Czytam przepis i wykonanie i co rusz zerkam na wygląd finalny. No kuszące - baaardzo.

Polecam.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz