Opis wydawcy:
Niezmiernie emocjonalna historia Aly Martinez!
Doktor Charlotte Mills przeżyła niewyobrażalną tragedię, która zatrzymała ją w czasie na dziesięć lat. Jej dziecka nie udało się uratować.
Wydaje się, że nic nie jest w stanie wyrwać jej z objęć ciemności. Kobieta zrobi wszystko, aby wspomnienia o jej synu nigdy nie powróciły. Posuwa się nawet do tego, że unika leczenia dzieci, a także spotykania się z kimkolwiek, kto ma potomstwo.
Jednak pewnego dnia na jej drodze staje Porter Reese, mężczyzna z równie wielkim bagażem złych doświadczeń, jak Charlotte. Jednak w przeciwieństwie do niej on żyje nadzieją. I podobnie jak Charlotte, on też zrobi wszystko. Wszystko, żeby kobieta zgodziła się pomóc jego synowi. Ale nie ma pojęcia, jak trudne to będzie, bo dla niej oznaczałoby to powrót do najczarniejszych momentów jej życia.
Tom: I
Seria: The Darkest Sunrise
Premiera: 27.04.2023
Ilość stron: 286
Wydawnictwo: NieZwykłe
Moja opinia:
Doktor Charlotte Mills żyje, choć jej dusza i serce dawno umarło. Razem z jej synem Lucasem straciła wszystko. Otuliła ją ciemność, w której nie ma perspektyw na słońce. Tak bardzo, że nie leczy dzieci a tym bardziej rodziców dzieci.
Porter Reese również przeżył tragedię. Jego sytuacja jest podobna do Charlotte z taką różnicą, że on ma nadzieję i zrobi wszystko, by uratować swego syna. Nawet dotrzeć do doktor Mills.
Czy syn Portera przeżyje? Czy Charlotte zmierzy się z traumą? Czy mrok ustąpi światłu?
Śmierć dziecka jest ogromną tragedią. Za każdym razem gdy widzę schorowane dziecko, które los postanowił boleśnie doświadczyć, kraje mi się serce. To ogrom walki i determinacji rodziców o zdrowie. Do każdej takiej sprawy, książki podchodzę bardzo emocjonalnie. Z ostrożnością i w wielkim skupieniu zapoznaję się z historią, jaką napisał autor.
Sytuacja Charlotte dosłownie mnie pochłonęła. Wstrząsnęła dogłębnie i ogromnie zaskoczyła. Nie wyobrażam sobie tego, czego doświadczyła. Czułam całą sobą jest ból, rozpacz i wszystkie emocje, które ją pochłonęły zamykając kobietę w czarnym pudle zakazując jej szansy na szczęście i normalność.
Porter także miał swoją traumę i swoje problemy. Jego historia również była bardzo złożona i emocjonalna. I z całych sił mu kibicowałam.
Trzymałam mocno kciuki za niego i za Charlotte, by osiągnęli wewnętrzny spokój i szczęście. By w końcu mogli odetchnąć pełnią płuc. Polubiłam ich, mimo drzemiących w nich demonów.
Autorka ładnie rozbudowała fabułę. Przekazała czytelnikowi wszystkie porządne emocje - totalny rollercoaster. Dostarczyła nam wrażeń z najwyższej półki. Co chwilę moje serce ściskało się z ogromem smutku na wątki burzące spokój. Dołożone zwroty akcji dosłownie wbijały w fotel. Elementy zaskoczenia powodowały, że zbierałam szczękę z podłogi. Finał wydarzeń tego tomu to czysty nokaut za maksymalną liczbę punktów. Chciałabym móc od razu zapoznać się z ciągiem dalszym wydarzeń.
To nie jest łatwa historia. Dogłębnie poruszająca i chwytająca za serce. Piękna a jednocześnie okrutnie bolesna. Wzruszająca. Pokazująca jak bardzo nieprzywidywalny bywa los.
Polecam
Współpraca reklamowa: Wydawnictwo NieZwykłe
#recenzja
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz