"Furiat" Aga Kalicka


Opis: 

Axel Troy nigdy nie jest sam.
Zawsze towarzyszą mu przyjaciele: Bezsilność, Złość, Ból, Zemsta.
Jest jeszcze ona. Ta, która ściska za gardło, zabiera oddech, zamienia w proch i pył wszystko, z czym się zetknie – FURIA.
Gdy na jego drodze staje Sunday Rainbow, roztrzepana i beztroska dziewczyna, która swoim blaskiem zawstydza samo słońce, zdarzyć może się wiele. Nie pyta, czy może, nie zastanawia się, nie wycofuje. To nie w jej stylu. Nie jest świeczką, żarówką. Jest reflektorem!
Mrok ma gęsią skórkę, gdy ona jest blisko.
Dwie skrajnie różne osobowości i spojrzenia na świat.
Dwie możliwości.
Ciemność pochłania wszystko.
Światło rozświetla mrok.


Premiera: 27.04.2022
Ilość stron: 392
Wydawnictwo: WasPos




Moja opinia:


"Mrok nie zawsze jest niebezpieczny, tak jak światło nie jest gwarancją bezpieczeństwa. Czasem w świetle latarni dzieją się najstraszniejsze rzeczy, w oślepiającej śnieżnej bieli."


   Alex Troy rok temu doświadczył niezwykle szokujących wydarzeń, które to przyczyniły się do jego obecnego stanu, jakim jest samodestrukcja. Pogrążony w bezsilności, w bólu, z pragnieniem zemsty zasnuł się w mroku. To on pobudza jego furię do działania. Nawet jego klub EufUria jest w takim samym mrocznym odzwierciedleniem jego osobowości.
   Pewnego dnia na przeciwko jego klubu pewna barwa niczym motyl i roztrzepana panna postanawia otworzyć kwiaciarnię. Z pomocą ukochanej babci wszystko zdaje się być możliwe. Wszak Sunday Rainbow jest wyjątkowa.
   Jakie relacje będą im towarzyszyć? Czy Furia Axela nie zniszczy blasku Sunday? Czy dziewczynie może jednak uda się wpłynąć na Axela? Jedno co wiadomo to fakt, że tu nic nie jest pewne.

    Uwielbiam książki Agi. Za mną wszystkie dotąd wydane i ciągle mi mało. A po kolejne premiery sięgam w ślepo bo wiem, że się nie zawiodę. Tak było i z "Furiatem".
    Na samym początku może wam podkreślę to, o czym informowała sama autorka. Ta powieść jest połączeniem smutku i humoru ale nie znajdziemy tutaj scen erotycznych. 
   Jesteście w szoku? Też byłam jak zaczęłam czytać. I to nie w małym, lecz w monstrualnym. Dlaczego?
   Ta książka jest zupełnie inna od moich wyobrażeń. Posiada całkiem inny klimat, niż można byłoby sądzić na podstawie opisu oraz okładki. Za to tytuł jak najbardziej trafny. Autorka zmyliła czytelników i to w jakim stylu. Wyprowadziła w pole.
   O co dokładnie chodzi? Otóż o fakt, że najlepiej podczas czytania niczego nie jeść i nie pić, bowiem grozi to zakrztuszeniem. Na serio. Śmiałam się tak, że aż mnie bolał brzuch. Ubaw po pachy. Nie raz wycierałam łzy. Tak było siupnie.
    I za ten humor należą się autorce brawa. Za kreację tak barwnej osobowości, jaką okazała się Sunday. Ta kobieta to chodząca katastrofa. Pozytywna, sympatyczna ale zakręcona bardziej niż sprężyna. Totalnie rozbrajająca. OMG. Co za torpeda. Przygotujcie się na ostrą jazdę bez trzymanki. Sunny zapewni wam taką rozrywkę, że głowa mała.
   Nic więc dziwnego, że Furiata zachowanie się zdublowało i dodatkowo podkręciło. Ich relacja okazała się być wyjątkowa. Zobaczcie sami o czym mowa, bo ja wam nic nie zdradzę - element zaskoczenia zostawię dla was. Ale gwarantuję, że będziecie zbierać szczękę z podłogi.
    No dobrze. Skoro wiadomo, że nie ma scen uniesień ale jest humor, to chyba coś powinno się znaleźć dla równowagi, prawda? I tak było. 
   Wydarzenia z przeszłości głównego bohatera dosłownie wbijają w fotel. Moja wyobraźnia działała na wysokich obrotach. Chciałam zamknąć oczy i nie patrzeć na tą osobistą tragedię ale się nie dało. To było niezwykle realne i dogłębnie wstrząsające. Tak samo jak zachowanie Axela, który działał na autodestrukcji. Czuć było buchającą od niego złość i frustrację. Wkurzenie i niemoc. Ogromnie mnie poruszyła jego historia. Wywołała lawinę łez. Dzięki tym wydarzeniom klimat historii zmieniał się w czarny, pełen krzyku i złości.
   Muszę wam wspomnieć jeszcze o dwóch postaciach, które rozłożyły mnie na łopatki. Dwie sędziwe postacie które, mówiąc slangiem młodzieżowych, były w dechę. To oni w pewnym momencie przyczynili się do tego, że podczas czytania z powodu śmiechu ochrypłam i skrzeczałam niczym młody kogut na wiosnę. Brawa Aguś za ich kreację.
   Autorka cudownie balansowała na granicach skrajnych emocji. Przeplatała je umiejętnie z chirurgiczną dokładnością. Nie sposób było przewidzieć tego, co i w jakim klikacie wydarzy się na kolejnej stronie. Tu śmiech a za sekundę łzy i żal ściskający za serce.
    W najnowszej powieści Aga Kalicka postawiła na nietypowe połączenie emocji. Moim zdaniem wyszło to genialnie i prawdę powiedziawszy mam chrapkę na typową komedię w wykonaniu Agi. Także składam prośbę na ręce autorki o poczynienie takiej powieści, bo kobieca postać i staruszków dostarczyła mi takiej przejażdżki i takich wydarzeń, że w życiu się tego po Tobie nie spodziewałam. Także do dzieła, hihi.
    Nawet nie wiecie, jak ciężko jest mi napisać opinię. Dlaczego? Bo najchętniej opowiedziałabym wam wszystko po kolei. Ta książka zasługuje na to, aby było o niej głośno. Totalna niespodzianka. Totalny szok. A wszystko w takim klimacie, że czytelnik ma ochotę wpaść do powieści i być naocznym świadkiem tych wszystkich wydarzeń. Moja buzia cały czas się śmieje, mimo iż dawno skończyłam czytać. 
   Pozytywna ale i wstrząsająca. Oto jaka jest najnowsza powieść autorki. Nie sposób przejść obok niej obojętnie. Koniecznie trzeba ją przeczytać. Dajcie się zaskoczyć - nie będziecie żałować. Ja żałuję tylko jednego - że tak szybko ją przeczytałam, że tak szybko się skończyło. Przez powieść się płynie i nawet nie zwraca się uwagi na fakt przekręcania kartek. Pochłania doszczętnie.

Polecam.





Współpraca: Wydawnictwo WasPos





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz