"Jedna miłość" Anna Dąbrowska




Opis:

Iść za głosem serca czy rozumu? Emilia spodziewa się dziecka, ale nawet cud narodzin nie jest w stanie wypełnić pustki po ukochanym mężczyźnie. Zaczyna chwytać się irracjonalnej nadziei, że Matt przeżył wypadek, lecz dla dobra synka przyjmuje oświadczyny Adama i stara się być szczęśliwą. Kiedy wydaje się, że do życia Emilia wraca spokój, niespodziewane wydarzenie znów rujnuje jej poukładany świat…

Sięgnij po kontynuację „Jednej chwili” i „Jednego życia” a przekonasz się, że czas zmienia ludzkie charaktery, ale nie unicestwia siły uczuć!

Ilość stron: 288
Premiera: 14.02.2019
Seria: Jedna chwila
Tom: III
Wydawnictwo: Lira



Moja opinia:

"Masz tylko jedno życie, wiec pozwól sobie na zmiany, zaufaj sercu, bo ono wie, że prawdziwa miłość zdarza się tylko raz."

   Sięgając po trzeci tom serii wiedziałam, że nie będzie łatwo. Wiedziałam, że będę musiała oddać się przemyśleniom. Wiedziałam, że autorka zafunduje mi tutaj niezły rollercoster, po którym ciężko będzie mi stanąć pewnie na nogach. I tak własnie było....
 Od początku dramat goni dramat. Tragedia popychana jest kolejną tragedią. Główna bohaterka czuje się, jakby się dusiła. Nie ma siły walki. Nie chce jej się żyć. Ale musi. Musi dla tej malutkiej istotki, która jest jej całym szczęściem.
Los okrutnie sobie zadrwił z niej. Od samego początku zmaga się z niedowartościowaniem. Z brutalnymi wydarzeniami przeszłości, które ją niszczą. Do tego dochodzi teraźniejszość. Komu ufać? Komu wierzyć? Co jest najważniejsze dla niej i juniora?
   W poprzednich częściach Emi była słaba. Nie wierzyła w siebie. Uciekała. W tej trzeciej za sprawą pewnych splotów wydarzeń musi podjąć próbę walki o życie i dobro swego Matta juniora. Do tego problem z Jamesem. Swoje trzy grosze dołoży Adam. A związek Agnieszki i Jeremiasza z małą Emilką?
 Emi ma nie lada wyzwanie. Wszystko biegnie swoim tempem. Powoli wychodzi na prosta. Zbyt ślicznie? Zbyt idealnie? Tuż przed nią, przed jej nogami wybucha bomba, która rujnuje cały jej świat. Świat, który miał nie istnieć a jednak jest. Miłość, która miała umrzeć, jednak gdzieś tam się tli. Walczy ze wszystkich sił - w końcu dała słowo. Obiecała. A obietnic nie wolno łamać, prawda?


"Najmniejsze państwo świata, którym byliśmy, nagle zniknęło, a razem z nim wszystko, w co tak wierzyłam."


   Najsmutniejsza i najbardziej wyczerpująca książka z całej trylogii. Od początku aż do samego końca trzymała w napięciu w oczekiwaniu na cud. Żeby przybliżyć watek musiałbym spojlerować, a tego nie chce robić - musicie przeczytać sami.
Powiem Wam tylko tyle, że jak pierwsza i druga część była huśtawką uczuć tak, trzecia to skok do studni. I bez pomocnej dłoni nigdy nie wyszlibyśmy z tego cało.

Obserwujemy zmianę zachodząca w głównej bohaterce. To jak stacza walkę sama ze sobą. Jak odwaga zaczyna krok po kroku wychodzić ze skorupy. Będąc na miejscu Emi i doświadczając tego wszystkiego co ona, nie wiem czy zrobiłabym tak samo. Na pewno wyjaśniłabym za wszelką cenę na bieżąco wszelkie niedomówienia i wyciągnęłabym wszystkie tajemnice Matta, abym miała do niego pełne zaufanie. Bo wiem jak ciężko jest odbudować coś, co w jednej chwili pęka niczym szklana kula i rozsypuje się w pył.

W końcu mamy tylko jedno życie i tylko jedna prawdziwa miłość nam się trafi. Zaufanie i miłość to podstawa. A wszelkie niedomówienia i tajemnice tworzą rysy na szkle, które z czasem pękają. Czy warto ryzykować? Czy warto coś ukrywać i wierzyć w to, że nic się nie stanie?

 Słodycz okładek przysłania mrok czyhający na głównych bohaterów. Przygotujcie się na to, że zostaną poruszone wszystkie struny waszych uczuć.


Zachęcam gorąco do przeczytania tej trylogii.






Ogólnie: 9/10



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz