"Wyspa singli"
Chyląca się ku upadkowi stacja telewizyjna szuka pomysłów na doścignięcie konkurencji. Tworzy kontrowersyjny reality show, w którym główną nagrodą jest... miłość.
Michał, Karina i Marta zaczynają zaciekłą rywalizację na oczach milionów. Nie wiedzą, że staną się przedmiotem intrygi uknutej po to, by słupki oglądalności poszybowały w górę.
Czy to wszystko ma jeszcze cokolwiek wspólnego z miłością?
Małgorzata Falkowska w swojej najnowszej powieści bezlitośnie obnaża mechanizmy rządzące współczesną telewizją. Stawia też pytanie o granice ludzkiej moralności, a odpowiedź nie napawa optymizmem. Na szczęście ta historia nie wydarzyła się naprawdę. Chociaż… czy na pewno? Zapraszamy na Wyspę singli!
Ilość stron: 224
Data premiery: 11.10.2018
Wydawnictwo: Lira
Ilość stron: 224
Data premiery: 11.10.2018
Wydawnictwo: Lira
Moja opinia:
Nie wszystko jest dla oczu wszystkich.
Czy zastanawialiście się kiedyś nad miłością? Nad tym, by spróbować ją wygrać skoro sama nie chce do nas przyjść? Czy takie szukanie jej na siłę będzie tym, czego oczekujemy? Czy może będzie niczym w zwierciadle? A co, jeśli wyda się, że wszystko było ukartowane? Co na to nasze serce? Czy warto grać? A może odpuścić, bez pokazywania się z każdej strony na wizji?
"Wyspa singli" to nowy program NaszejTV, której oglądalność drastycznie spada. Tadeusz jako szef stanie na rzęsach, aby za wszelka cenę słupki oglądalności poszybowały wysoko ponad chmury. Tylko to, co zaprezentuje odbiorcom to prawda czy fałsz? Gdzie kończy się granica? A co na ci, którzy mieli tylko ją prowadzić a nie stać się potrawą podaną na talerzu krytykom, czyli nam - odbiorcom? Gdzie kończy się gra a zaczyna miłość.
Tutaj wszystko jest wyreżyserowane, ukartowane. Zakłamana rzeczywistość i ułuda wiedzie prym. Najważniejsze są statystyki. Ale czy aby na pewno kosztem innych osób? Inaczej jest, gdy zgłaszamy się dobrowolnie a inaczej, gdy nas wciągną bez naszej wiedzy.
Temat na książkę super. Bohaterowie kontrowersyjni, ale właśnie o to chodzi. Im bardziej oddaleni od idealności i bardziej szokujący z wyglądu i zachowania, tym więcej ludzi przyciągną. Z czystej nawet samej ciekawości ludzie będą oglądać kogoś, kto jest daleki od ich norm. Bo nie może być nudy w takich programach rozrywkowych.
Od samego początku wiadomo, że to komedia. Że nie będzie tu true love - takiej romantycznej, pełnej uniesień i przesłodzonej. Tutaj liczy się akcja.
I tej akcji mi tu troszeczkę zabrakło. Zdziwiłam się, że dopiero tak daleko od wstępu bohaterowie lecą na tę "wyspę". Moim zdaniem to właśnie zbyt dużo tego "przed" programem zajęło miejsce temu "na". Dobrze się rozkręcało, a tu nagle bach. Koniec. Pora wracać do rzeczywistości. Zadania uczestników były ok ale zdecydowanie było ich za mało. Zadanie, wykonanie i randka. Za szybko i za sucho. Przecież w reality show jest pełno pokazywanych scen z całodniowych pobytów uczestników w tych obiektach. Mi tego właśnie tutaj zabrakło. Potencjał był.
Fajnie i szybko czytało mi się książkę. Wystarczył jeden dzień. Pośmiałam się. Ale na finiszu byłam zawiedziona.
Nie wiem czy wiecie, że uczestnicy "pożyczyli" swoje imiona i nazwiska od osób realnych za ich zgodą? To także jest na plus - bo trzeba traktować swoich książkowych odpowiedników z przymrużeniem oka.
Zachęcam do sięgnięcia po lekturę.
Ogólnie: 8/10
Nie wszystko jest dla oczu wszystkich.
Czy zastanawialiście się kiedyś nad miłością? Nad tym, by spróbować ją wygrać skoro sama nie chce do nas przyjść? Czy takie szukanie jej na siłę będzie tym, czego oczekujemy? Czy może będzie niczym w zwierciadle? A co, jeśli wyda się, że wszystko było ukartowane? Co na to nasze serce? Czy warto grać? A może odpuścić, bez pokazywania się z każdej strony na wizji?
"Wyspa singli" to nowy program NaszejTV, której oglądalność drastycznie spada. Tadeusz jako szef stanie na rzęsach, aby za wszelka cenę słupki oglądalności poszybowały wysoko ponad chmury. Tylko to, co zaprezentuje odbiorcom to prawda czy fałsz? Gdzie kończy się granica? A co na ci, którzy mieli tylko ją prowadzić a nie stać się potrawą podaną na talerzu krytykom, czyli nam - odbiorcom? Gdzie kończy się gra a zaczyna miłość.
Tutaj wszystko jest wyreżyserowane, ukartowane. Zakłamana rzeczywistość i ułuda wiedzie prym. Najważniejsze są statystyki. Ale czy aby na pewno kosztem innych osób? Inaczej jest, gdy zgłaszamy się dobrowolnie a inaczej, gdy nas wciągną bez naszej wiedzy.
Temat na książkę super. Bohaterowie kontrowersyjni, ale właśnie o to chodzi. Im bardziej oddaleni od idealności i bardziej szokujący z wyglądu i zachowania, tym więcej ludzi przyciągną. Z czystej nawet samej ciekawości ludzie będą oglądać kogoś, kto jest daleki od ich norm. Bo nie może być nudy w takich programach rozrywkowych.
Od samego początku wiadomo, że to komedia. Że nie będzie tu true love - takiej romantycznej, pełnej uniesień i przesłodzonej. Tutaj liczy się akcja.
I tej akcji mi tu troszeczkę zabrakło. Zdziwiłam się, że dopiero tak daleko od wstępu bohaterowie lecą na tę "wyspę". Moim zdaniem to właśnie zbyt dużo tego "przed" programem zajęło miejsce temu "na". Dobrze się rozkręcało, a tu nagle bach. Koniec. Pora wracać do rzeczywistości. Zadania uczestników były ok ale zdecydowanie było ich za mało. Zadanie, wykonanie i randka. Za szybko i za sucho. Przecież w reality show jest pełno pokazywanych scen z całodniowych pobytów uczestników w tych obiektach. Mi tego właśnie tutaj zabrakło. Potencjał był.
Fajnie i szybko czytało mi się książkę. Wystarczył jeden dzień. Pośmiałam się. Ale na finiszu byłam zawiedziona.
Nie wiem czy wiecie, że uczestnicy "pożyczyli" swoje imiona i nazwiska od osób realnych za ich zgodą? To także jest na plus - bo trzeba traktować swoich książkowych odpowiedników z przymrużeniem oka.
Zachęcam do sięgnięcia po lekturę.
Ogólnie: 8/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz