"12 randek na Gwiazdkę" Jenny Bayliss

 




Opis:

Jedna kobieta. Dwunastu kandydatów na wymarzonego partnera. Czy coś może się nie udać?

Kate jest przekonana, że nie potrzebuje do życia faceta. Zwłaszcza że zasypane śniegiem, senne miasteczko Blexford w Anglii nie obfituje w potencjalnych kandydatów. Poza tym po co jej ukochany, jeśli spełnia się, zawodowo projektując tkaniny i hobbystycznie piekąc ciasta do kawiarni?

Pełna dobrych chęci przyjaciółka zakłada jej jednak profil na portalu randkowym, który gwarantuje, że pomoże samotnym znaleźć miłość przed świętami. Do Bożego Narodzenia zostały dwadzieścia trzy dni. Dwadzieścia trzy dni na dwanaście randek z dwunastoma różnymi mężczyznami. Z tego musi wyniknąć coś dobrego… Prawda?

Całe miasteczko jej kibicuje, ale gdy każda kolejna randka kończy się jeszcze większą katastrofą niż poprzednia, Kate zaczyna się zastanawiać, czy to na pewno jest pora na miłość.

Ale czasami miłość pojawia się tam, gdzie najmniej się jej spodziewamy…



Premiera: 14.10.2020
Ilość stron: 464
Wydawnictwo: Burda Media Polska






Moja opinia:


   Kate Amelia Turner jest młodą, samotną z wyboru kobietą, której pasją jest pieczenie. Mieszka w sennej małej miejscowości Blexford w Anglii a jej rodzie są rozwiedzeni. Matka szaleje z kolejnym mężczyzną w jej życiu a ojciec Kate jest obok córki. Przyjaciel Kate z dzieciństwa, Matt Wells, prowadzi kawiarnię Pod Gruszą a ona dostarcza mu własnoręcznie pieczone ciasta i ciasteczka. Pewnego dnia jej przyjaciółka Laura namawia ją do zgłoszenia się do serwisu Rażeni Piorunem, do programu "Dwanaście randek na Gwiazdkę". W ciągu 12 dni, dzień w dzień, będzie się spotykać z dobranymi przez ludzi pracujących w tym serwisie, z różnymi mężczyznami. Zgadza się na ten szalony pomysł, choć nie do końca wierzy w jego skuteczność. Całe miasteczko jej kibicuje mimo, że każda kolejna randka jest jeszcze gorsza od poprzedniej. Dziewczyna zaczyna wątpić w skuteczność programu i w to, że to nie czas na miłość. Nie jest to odpowiedni moment w jej życiu. I kiedy wydaje się, że nie ma nadziei okazuje się, że miłość pojawia się całkowicie niespodziewanie i niesie wiele pytań. Czy randki ją czegoś nauczą? 
Kim okaże się wybranek jej serca? Czy pokocha ją tak samo mocno, jak ona jego? Czy będą razem? W końcu święta to czas cudów...

    W okresie świątecznym z przyjemnością sięgam po książki tematyczne, właśnie związane ze świętami. W tym roku wydawnictwa zasypały nas nimi dużo wcześniej ale mi to w żaden sposób nie przeszkadzało. Mogłam dłużej delektować się tymi historiami. Tym razem czytałam debiut Jenny Baylis. Debiut w motywem randek na święta. Szukanie miłości, dzięki dopasowaniu do profilu bohaterki idealnego kandydata. Według tego co kandydat podał w serwisie. Nie powiem, to było fajne. Byłam ogromnie ciekawa tych dwunastu mężczyzn, z którymi przyjdzie głównej bohaterce spędzić te dwanaście dni. I każdy z nich był całkiem inny. Nic się nie powielało i nie powtarzało. Każda z randek dostarczała mi innym emocji oraz wrażeń. Zaskakiwała a niekiedy nawet szokowała. Ukazuje to, że tak na prawdę nigdy nie wiadomo, jaki jest mężczyzna w realu i czy informacje podawane w serwisach randkowych są prawdziwe, czy może wybujałą wyobraźnią. Między tymi wszystkimi spotkaniami znalazło się miejsce na relacje rodzinne i na przyjaźń. Laura to taka prawdziwa przyjaciółka, niczym siostra. Troskliwa i empatyczna. Dobrały się z Kate idealnie. Główna bohaterka to postać ciekawa i bardzo ciepła. Może odrobina kolczasta ale nie każdy umie przyjmować komplementy i fakt bycia docenianą. Jest skromna. Została fajnie wykreowana. Tak samo jak Matt, przyjaciel dziewczyn. Zaradny, empatyczny, troskliwy. taki dobry duszek, na którego można zawsze liczyć. Co do rodziców głównej bohaterki, to oni także znaleźli w tej historii swoje miejsce i i mieli wiele wartościowych informacji do przekazania. Szczególnie ojciec Kate, który ją wspiera. Matka za to swoimi pomysłami i zachowaniem wywoływała u mnie salwy śmiechy a niekiedy szokowała. W pewnych momentach powinna zachowywać się tak, jak na rodzica przystało a nie jak nastolatka. Akcja może nie gnała na łeb naszyję ale takie coś mocno gryzłoby mi się z fabułą. Było romantycznie, było ciepło i niezwykle klimatycznie. Okres przedświąteczny, pełen przygotować i to oczekiwanie na święta czułam całą sobą. Klimat był odpowiedni. Odpowiedni do historii, którą autorka nam przekazała. Choć od początku był przewidywalny finisz, to w żaden sposób mi to nie przeszkadzało. Liczyła się historia ze świętami w tle i ona bardzo przypadła mi do gustu. Otuliła niczym pledem, rozgrzała niczym kubek aromatycznego kakao i dała ogrom nadziei. Debiut Jenny Bayliss to w moim odczuciu strzał w dziesiątkę, jeśli chodzi o powieść świąteczną. Autorka pokazała, że ma lekkie pióro i fajny styl. Ładnie prowadziła akcję od początku do samego końca a każdy kolejno dokładany wątek idealnie współgrał z całością fabuły. Bohaterowie zostali wykreowani na rzeczywistych i ciekawych a cała historia była niezwykle emocjonalna i wciągająca. Udany debiut i czekam na kolejne książki autorki, po które z chęcią sięgnę. Jeśli szukacie książki świątecznej, która odda Wam ten klimat a jednocześnie zaciekawi i zaintryguje fabułą to myślę, że powinna Wam się spodobać. A na deser znajdziecie kilka przepisów, które pomogą Wam się jeszcze bardziej, o ile to możliwe, wsiąknąć w klimat tej lektury.

Polecam.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz