Opis:
Maciej – 34-letni seksuolog, autor wielu znanych i poczytanych książek oraz czasopism. Swoje książki wydaje pod pseudonimem Małgorzata Love. Nieziemsko przystojny, dobrze wychowany i niesamowicie inteligentny mężczyzna, przyciąga kobiety jak magnes. Jego największym problemem z jakim się codziennie musi zmierzyć, są właśnie kobiety. Każdego dnia udziela porad innym, a sam nie może rozwiązać swojego największego i wstydliwego problemu. Otóż Maciej jest prawiczkiem i boi się kobiet. Czy to nie paradoks? Jak sobie poradzi w dalszym życiu i czy przełamie strach i niechęć do kobiet?…
Alan – 34-letni casanova i łamacz wszystkich kobiecych serc. Ma bardzo luźny sposób bycia i korzysta z życia, biorąc z niego pełnymi garściami. Alan jest kuzynem Macieja i swego czasu najlepszym przyjacielem. Na studiach ich drogi się rozchodzą, by znowu po latach się spotkali. Czy przystojny i pewny siebie donżuan, pomoże swojemu kuzynowi stać się mężczyzną i nauczy go pewności siebie?
Ilość stron: 440
Premiera: 06.09.2019
Seria: Róża i Maciej
Tom: I
Wydawnictwo: WasPos
Ilość stron: 440
Premiera: 06.09.2019
Seria: Róża i Maciej
Tom: I
Wydawnictwo: WasPos
Moja opinia:
Mieć osobę, na której się polega. Być szczęśliwym człowiekiem. I nie narzekać na sprawy związane z łóżkiem. Chcielibyśmy, prawda? Ale co wtedy, gdy pełnoletność już dawno za nami a nasz sprzęt zdążył przez ten czas powlec się taką warstwą kurzu i taką ilością pajęczyny, że nie sposób się przez to wszystko przebić? A tak myśląc z drugiej strony: czy zbytnia łatwość w nawiązywaniu kontaktów seksualnych nie stanie się kulą u nogi? Chcieć a móc to dwa różne problemy. I choć oba mają związek z seksem, tak niosą całkiem różne skutki.
Maciek i Alan. Dwaj kuzyni różni niczym dzień i noc. Choć nie wstydzą się rozmów o seksie, tak każdy z nich ma różne doświadczenie.
Maciej to seksuolog. Pomaga innym, choć sobie nie jest w stanie. Traumatyczne przeżycia okresu dorastania tak mocno się w nim zakorzeniły, że w wieku trzydziestu czterech lat jest nadal...prawiczkiem. Wysoki, przystojny, umięśniony, sprzęt jak drąg a on nawet pierwszej bazy od tamtego czasu nie zaliczył. Maciek najzwyczajniej w świecie się boi powtórki. A Alan? To rozpustnik i babiarz. Bierze wszystko to, co chętnie rozkłada przed nim swe nogi. Uwielbia wszelkiego rodzaju dopalacze, które niejednokrotnie wpędzają go w kłopoty. I ten nasz kobieciarz postanawia pomóc naszemu niewinnemu stać się pełnowartościowym mężczyzną. A pomysły i sposoby będą genialne. Sam w chwili zapomnienia będzie musiał zmienić się. Zmienić się sam i swój sposób bycia.
Żeby życie miało smaczek do gry wkroczą trzy kobiety: Amanda, Róża i Lea. Kim one są? Dlaczego się pojawiły i jaki mają cel?
Powiem Wam, że byłam nastawiona na to, że to będzie komedia. Że pomysły rozdziewiczenia naszego głównego bohatera będą zabawne. A dostałam taki kabaret na żywo, że płakałam ze śmiechu.
Skrupulatny opis wyglądu naszego niewiniątka z tym jak się zachowywał, i jak się zabierał do rzeczy był genialny. Wątek z rodzicami i ich akcją rozłożył mnie na łopatki. Tak samo jak z Zosią. Podczas czytania lektury miałam takie napady śmiechu, że mój mąż w końcu przegonił mnie do innego pokoju, bo nie mógł w spokoju oglądać telewizji. Do tej pory boli mnie szczeka od ciągłego rozciągania ust w uśmiechu. Maciej dwoił się i troił, aby w końcu zaliczyć ostatnią bazę a jak już do niej dotarł to klękajcie narody...
Alan? Alan ma za to zupełnie inny problem. To chodząca maszynka do seksu. Ciągle tylko myśli dołem. Ale jak mu za to przyjdzie myśleć właściwym organem do tego przeznaczonym przez naturę, to okaże się, że jednak nie jest z nim tak źle jak mogłoby się wydawać. Jeszcze nie jest stracony. Jest dla niego szansa. Czai się w ukryciu niczym tygrys czekający na dogodny moment, by wyskoczyć i obezwładnić swoją ofiarę.
Równowagi dodaje fakt, że mimo komedii mamy także wątki smutniejsze, drastyczne i napawające grozą. Stopują akcję, gaszą szalejący pożar i mrożą czytelnika do szpiku kości.
Kochani, powiem Wam, że dawno tak genialnej książki nie czytałam. A na dodatek jest to debiut. Tym bardziej gorące brawa dla autorów za pomysł na historię, którzy okazał się być złotym strzałem. Za pomysł i za taką odwagę w opisach. Za to, że odważyli się pisać sercem. Można było napisać tę historie spokojniejszym nurtem, uwięzić hormony w klatce i patrzeć na płynącą leniwie rzekę. Ale po co, skoro można popatrzeć na wodospad?
"Prawictwo utracone. Biorę cie za żonę" to nietuzinkowa opowieść o kłopotach łóżkowych, które mogą spędzać sen z powiek. To walka serca z umysłem. A żeby znaleźć równowagę i nie pogubić się w uczuciach trzeba się jednak natrudzić. Należy zajrzeć w głąb siebie i odpowiedzieć sobie na pytanie: Czego ja tak na prawdę od życia oczekuję? I dopiero wtedy może myśleć o jakiejkolwiek przyszłości z ukochaną osobą.
Jeśli się zastanawiacie czy czytać, to nie wahajcie się. Nie bez powodu po raz pierwszy książka zyskała u mnie tak wysoką u mnie notę.
POLECAM!
Za możliwość przeczytania dziękuję ślicznie autorce. I już zaznaczam, że czekam z niecierpliwością na cześć drugą.
Mieć osobę, na której się polega. Być szczęśliwym człowiekiem. I nie narzekać na sprawy związane z łóżkiem. Chcielibyśmy, prawda? Ale co wtedy, gdy pełnoletność już dawno za nami a nasz sprzęt zdążył przez ten czas powlec się taką warstwą kurzu i taką ilością pajęczyny, że nie sposób się przez to wszystko przebić? A tak myśląc z drugiej strony: czy zbytnia łatwość w nawiązywaniu kontaktów seksualnych nie stanie się kulą u nogi? Chcieć a móc to dwa różne problemy. I choć oba mają związek z seksem, tak niosą całkiem różne skutki.
Maciek i Alan. Dwaj kuzyni różni niczym dzień i noc. Choć nie wstydzą się rozmów o seksie, tak każdy z nich ma różne doświadczenie.
Maciej to seksuolog. Pomaga innym, choć sobie nie jest w stanie. Traumatyczne przeżycia okresu dorastania tak mocno się w nim zakorzeniły, że w wieku trzydziestu czterech lat jest nadal...prawiczkiem. Wysoki, przystojny, umięśniony, sprzęt jak drąg a on nawet pierwszej bazy od tamtego czasu nie zaliczył. Maciek najzwyczajniej w świecie się boi powtórki. A Alan? To rozpustnik i babiarz. Bierze wszystko to, co chętnie rozkłada przed nim swe nogi. Uwielbia wszelkiego rodzaju dopalacze, które niejednokrotnie wpędzają go w kłopoty. I ten nasz kobieciarz postanawia pomóc naszemu niewinnemu stać się pełnowartościowym mężczyzną. A pomysły i sposoby będą genialne. Sam w chwili zapomnienia będzie musiał zmienić się. Zmienić się sam i swój sposób bycia.
Żeby życie miało smaczek do gry wkroczą trzy kobiety: Amanda, Róża i Lea. Kim one są? Dlaczego się pojawiły i jaki mają cel?
Powiem Wam, że byłam nastawiona na to, że to będzie komedia. Że pomysły rozdziewiczenia naszego głównego bohatera będą zabawne. A dostałam taki kabaret na żywo, że płakałam ze śmiechu.
Skrupulatny opis wyglądu naszego niewiniątka z tym jak się zachowywał, i jak się zabierał do rzeczy był genialny. Wątek z rodzicami i ich akcją rozłożył mnie na łopatki. Tak samo jak z Zosią. Podczas czytania lektury miałam takie napady śmiechu, że mój mąż w końcu przegonił mnie do innego pokoju, bo nie mógł w spokoju oglądać telewizji. Do tej pory boli mnie szczeka od ciągłego rozciągania ust w uśmiechu. Maciej dwoił się i troił, aby w końcu zaliczyć ostatnią bazę a jak już do niej dotarł to klękajcie narody...
Alan? Alan ma za to zupełnie inny problem. To chodząca maszynka do seksu. Ciągle tylko myśli dołem. Ale jak mu za to przyjdzie myśleć właściwym organem do tego przeznaczonym przez naturę, to okaże się, że jednak nie jest z nim tak źle jak mogłoby się wydawać. Jeszcze nie jest stracony. Jest dla niego szansa. Czai się w ukryciu niczym tygrys czekający na dogodny moment, by wyskoczyć i obezwładnić swoją ofiarę.
Równowagi dodaje fakt, że mimo komedii mamy także wątki smutniejsze, drastyczne i napawające grozą. Stopują akcję, gaszą szalejący pożar i mrożą czytelnika do szpiku kości.
Kochani, powiem Wam, że dawno tak genialnej książki nie czytałam. A na dodatek jest to debiut. Tym bardziej gorące brawa dla autorów za pomysł na historię, którzy okazał się być złotym strzałem. Za pomysł i za taką odwagę w opisach. Za to, że odważyli się pisać sercem. Można było napisać tę historie spokojniejszym nurtem, uwięzić hormony w klatce i patrzeć na płynącą leniwie rzekę. Ale po co, skoro można popatrzeć na wodospad?
"Prawictwo utracone. Biorę cie za żonę" to nietuzinkowa opowieść o kłopotach łóżkowych, które mogą spędzać sen z powiek. To walka serca z umysłem. A żeby znaleźć równowagę i nie pogubić się w uczuciach trzeba się jednak natrudzić. Należy zajrzeć w głąb siebie i odpowiedzieć sobie na pytanie: Czego ja tak na prawdę od życia oczekuję? I dopiero wtedy może myśleć o jakiejkolwiek przyszłości z ukochaną osobą.
Jeśli się zastanawiacie czy czytać, to nie wahajcie się. Nie bez powodu po raz pierwszy książka zyskała u mnie tak wysoką u mnie notę.
POLECAM!
Za możliwość przeczytania dziękuję ślicznie autorce. I już zaznaczam, że czekam z niecierpliwością na cześć drugą.
Ogólnie: 10/10
Od dawna mam na nią ochotę. Jednak marzenia a realizacja to dwie różne sprawy. Recenzja super.
OdpowiedzUsuń