"Miłość w czasach in vitro" Anna Żelazowska





Opis:

Alicja wiedzie nudne życie, w którym cały czas albo się czegoś boi, albo ogarnia ją zniechęcenie. Na co dzień pracuje jako asystentka w renomowanej klinice in vitro, przez co zaczyna żyć historiami pacjentów oraz personelu kliniki. Tam niczym w soczewce skupiają się ludzkie dramaty oraz radości, a upragniony cel dla każdego ma nieco odmienne znaczenie.
To opowieść o tym, jak bardzo los potrafi zaskakiwać i zmuszać nas do trudnych wyborów. Oraz o tym, że kiedyś trzeba przestać się w życiu jedynie przyglądać. Powieść porusza bardzo aktualny temat procedury in vitro oraz możliwości i konsekwencji z nią związanych, przede wszystkim tych emocjonalnych.



Ilość stron: 280
Premiera: 13.08.2019
Wydawnictwo: Videograf S.A.







Moja opinia:

   W obecnych czasach coraz więcej par ma problem poczęciem tego wymarzonego małego brzdąca, który przewróci cały ich poukładany świat do góry nogami. Nie chcą wierzyć, że natura spłatała właśnie im taki figiel. Zakpiła w żywe oczy. Niejednokrotnie słyszy się o morderstwach dzieci, o wyrzucaniu ich czy okaleczaniu. Jedni nie chcą, a drudzy marzą. Marzą o tym rozkosznym maluszku wijącym się w ich ramionach. Mogą starać się o adopcję, ale to nie będzie dziecko z ich krwi i ich genami. Dlatego decydują się na zabieg in vitro. O tym jak wyczerpujący i jak drogi jest wiedzą ci, którzy się mu poddali.

   Alicja, nasza główna bohaterka, pracuje w klinice "Szczęśliwa rodzina" jako asystentka. Choć jest samotna nie spieszno jej do roli matki. Obserwuje różne pary, które przekraczają próg tego miejsca. Jedni są sfrustrowani, inni pełni obaw a jeszcze innych odbiera jako takich "po co ja tu właściwie przyszedłem?".  
  Oprócz Ali jest jeszcze Beata (embriolog), kilkoro lekarzy (m.in. Paweł Duszycki) i stażystka Jola Kabaczek. Dlaczego tylko tych wymieniłam? Bo to najważniejsze osoby. Jedna namiesza niczym z garze u samego diabła, druga robi coś czego nie powinna (w końcu to tylko? praca) a on? No cóż...
 Są małżeństwa. I z tymi ostatnimi Ala się interesuje. Widzi wylewane łzy, radość i przerażenie a także strach. Jak różni są ludzie, tak różne są ich reakcje na danym etapie walki o bobasa. Najważniejsze jest zawsze wzajemne wsparcie. Ale co jeśli jedno chce, tym samym przymuszając partnera do realizacji jednostronnego marzenia? Jeśli maja inne priorytety?

   Autorka idealnie ukazuje nam paletę uczuć targających ludźmi u progu najważniejszego kroku w ich życiu. Od tej decyzji, od deklaracji już nie ma powrotu. Jak koło machiny pójdzie w ruch tak nie ma możliwości, by wysiąść, dopóki się nie zatrzyma. No i nie oszukujmy się - musi to być wspólnie podjęte zdanie. Wspólny priorytet. To także decyzja na całe życie. Może nawet lepiej czasami odpuścić, spróbować zaakceptować ten fakt i żyć? Spełniać swoje kolejne marzenia z listy? Może pora przestać patrzeć właśnie na innych? Może pora skończyć to upodabnianie się do większości? Przecież jesteśmy jedynymi w swoim rodzaju osobami. I powinniśmy żyć tak, jak sami tego chcemy. W zgodzie z samym sobą. A miłość? Miłość była, jest i będzie.

Polecam








Za możliwość przeczytania dziękuję:



Ogólnie: 8/10





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz